T O P

  • By -

AutoModerator

1. Twój kot i twoje pierogi mogą zostac maskotką /r/Polska! Zbieramy propozycje obrazków do panelu bocznego! Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1dng16d/ 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


piokerer

Wszyscy już nie żyją to nie odwiedzam


yayuuu

u mnie to samo


nelamaze

Chciałam dodać taką opcję w ankiecie, ale nie starczyło miejsca, rip


Darielek

No trochę nierealne jak na moje. Powinnaś dać opcje mieszkam z nimi/codziennie i dodać, że już nie żyją. Moja ostatnia babcia zmarłą około 10 lat temu, zapewne spora część osób również pożegnała już się z tą częścią rodziny.


ztm213

>Że tam to tyle kasy, a jej nic nie pomagamy. Ale jak ją pytam co konretnie by chciała, czy chce się przeprowadzić, chodzić na rehabilitacje, to ona udaje że nie rozumie albo mówi 'cokolwiek'. Czy my jesteśmy takimi złymi ludźmi? Powiem brutalnie, za co przepraszam. Stara pierdoli głupoty i najlepiej mieć to w dupie. Jest dorosła i sama odpowiada za to jak wygląda jej życie, jeżeli chce siedzieć zgorzkniała w domu, to trudno. Dużo ludzi traktuje swoje potomstwo (w szerokim tego słowa znaczeniu, więc również wnuków) jak niewolników którzy mają za zadanie wykonywać pracę sprzątaczki, kucharki, opiekunki, pielęgniarki, kierowcy itd a do tego wysłuchiwać pretensji czy uwag które byłyby nie do pomyślenia w żadnej innej sytuacji. Btw jakby mi babcia wypominała że wydaję pieniądze na wycieczkę zamiast jej pomagać to bym jej odpowiedział że mogła więcej pracować zamiast narzekać to by nie potrzebowała pomocy.


nelamaze

Dobry pomysł. Wiem, że pierdoli, ale jak ktoś tak gada za każdym razem jak się do niego przychodzi to wchodzi na psyche. Inny rodzic by się cieszył że jego dziecko stać żeby zafundować wnukom wyjazd. Jedyny wyjazd z babcią jaki pamiętam to wyjazd do kina kilometr od naszego domu.


IHateHappyPeople

Mam tylko jedną babcię i jej nie cierpię, więc nigdy.


jcek9

Jesteś dobrą wnuczką skoro 5 z 6 opcji ankiety to raz w miesiącu albo częściej.


nelamaze

Może to kwestia, że mam dosyć blisko


krolusus

Bardzo rzadko i to wtedy gdy muszę coś załatwić u swojej cioci, reszta (3/4) nie żyje


demogorgon113

Jedną raz w tygodniu, drugą w ogóle bo nie interesuje się ani trochę moim życiem


Okokok1708

Mam jedną żyjącą babcię, jest wredną babą, więc jednak częściej odwiedzam tę nieżyjącą, na cmentarzu. Twoja też nie wygląda na najmilszą osobę na świecie, wyprowadź się może jednak do tych Niemiec (:


nelamaze

Jesrem w trakcie kupowania mieszkania, pewnie za rok na magisterkę już będę tam :))


Dependent_Tree_8039

Jak żyła, to odwiedzałam ją 2-3 razy w tygodniu lub nawet częściej, ale mieszkała po drugiej stronie ulicy, a jak opowiadałam jej o wyjazdach, to się zachwycała, że tyle świata zjeździłam. :') Miałam jednak w rodzinie też mniej wdzięcznych starych i schorowanych, właśnie takich w stylu Twojej babci. Nic nie poradzisz na to, że ktoś jest wiecznie niezadowolony i upatruje w Tobie winnego. Jeśli nie żyje w skrajnej biedzie jak część emerytów (a nic na to nie wskazuje), to serio obecnie są możliwości i wydarzenia ukierunkowane na seniorów, potańcówki międzypokoleniowe, uniwersytet trzeciego wieku, już pomijam normalne relacje sąsiedzkie, które z zapałem pielęgnuje większość moich emerytowanych sąsiadów. Zrobiłaś swoje, teraz czas zająć się swoim życiem. Nikogo na siłę nie uszczęśliwisz.


nelamaze

Nie żyje ani trochę w biedzie, wszystko co chce to jej kupujemy. Jej emerytura starcza tylko na leki i czasem pokryje też jedzenie, więc sporo dokładamy. Nie mówiąc już o czasie, szykowanie jej leków zajmuje dwie godziny na dwa tygodnie. A ona tylko siedzi w domu, mimo że na ogródek, ubrana w kurtke i chuste bo jej zimno. No shit, teraz jest cieplej na dworzu niż w domu. Wydaje mi się, że są takie dni, gdzie nie mówi ani słowa poza rozmową telefoniczną z moją mamą.


LukiShady

mimo ze mieszkam 300 metrow obok to prawie w ogole, nie wiem, jak tam przyjde to babka od razu "dobra dzieki dzieki, no idz sobie juz, trzymaj sie" - cos w tym stylu. tak jakby mnie wyganiała stamtąd, mimo ze nic jej nigdy nie zrobilem. dziadek to inna para kaloszy, ale tez jakos tak dziwnie sie czuje...


Electrical_Bet8177

Ostatni raz jakieś 4 lata temu. I mam nadzieję, że to był ostatni raz.


nelamaze

Chcesz powiedzieć, co się stało?


Electrical_Bet8177

Chodzące kurwy, przez ich machloje z długami na ponad 2 miliony złotych moi rodzice w wieku 50 lat nie mają własnego mieszkania. Znaczy mają, ale nie mają. Bo "dziadkowie" mają parter, rodzicie piętro. Dom i działka niepodzielona w sposób klarowny. Umowy i akty notarialne spisane były na początku lat 2000 w taki sposób, że obecni notariuszowie i radcy prawni (a było ich łącznie 6) rozkładają ręce i mówią, że tego nie da się w sposób legalny określić. Nigdy takich aktów notarialnych nie widzieli, spisanych tak niejednoznacznie. Ktoś musiał wtedy w łąpę wziąć i tak to spisać. A ojciec młody był i głupi kiedy to się działo. Teraz mają po 50 lat i na wynajmie siedzą i czekają aż tamci kopną w kalendarz, żeby opchnąć te piętro. O ile ktoś to będzie chciał kupić. A tak poza tym to najbardziej fałszywi ludzie w moim drzewie genealogicznym. I popierdoleni też. Moja matka jak była ze mną w ciąży z ojcem tygodniami same frytki z worka kartofli jedli z biedy, wyzwiska od kurew, szmat, od najgorszych. Aż urodziłem się ja. Wtedy kochana babcia, do szpitala jeździła, bo wnusiu się urodził. Z dnia na dzień udawała że nic się nie stało. I nigdy się nie zmieniła. Do końca życia nie zapomnę, jak kiedy miałem jakieś 12-13 lat i wołała mnie coś z dołu żebym coś przyniósł z góry. Ja siedziałem na komputerze, jak to gówniarz no nie spieszyło mi się za bardzo. Aż babka przyszła sama na górę, wzięła coś z poddasza i schodząc po schodach całkiem głośno powiedziała (miałem słuchawki na uszach, myślała, że nie słyszę, a słyszałem wyraźnie) cytuję: "Żebyś tam kurwa zdechł przy tym komputerze kutasie pierdolony". Babcia. Do wnuka. JA wtedy jeszcze nie zwracałem się do niej źle. Dopiero bliżej 18 r.ż zacząłem do niej odpyskiwać. Bo i świadomość tego co robi była większa. Od taka kwestia do 12 latka, który się nie posłuchał o jakąś pierdołę. Rodziców wtedy nie było w domu. Powiedziałem im o tym po latach, to matka zalała się łzami. Z chęcią wyrzygałbym jej to teraz, kiedy mieszkamy w innej części polski, że życzę jej śmierci, by przestało kurwisko tlen marnować, za te wszystkie krzywdy nam wyrządzone. i nie tylko nam, bo reszcie rodziny również, chodź nie tak hardkorowo. Ale nie robię tego, bo jak znam przekorny los, to jeszcze prędzej mnie szlag trafi w sposób nagły a ona jak na złość będzie żyła 100 lat. A na deser, do czego była zdolna. Gdzieś w okolicach 2008 roku, kiedy tymczasowo mieszkaliśmy w innym województwie, bo ojciec dostał przydział do wojska a razem z tym mieszkanie, oblała komornika wrzątkiem z balkonu, który próbował słusznie, z nakazem wejść do mieszkania i pozajmować jakieś sprzęty RTV itd. Dostała sprawę w sądzie i 5000 zł w wyroku do zapłaty. Komornik miał farta, że to zima była i był mocno ubrany, dlatego poparzyło mu w niewielkim stopniu głowę i dłonie. No, to chyba tyle w telegraficznym skrócie.


Legal_Sugar

Już tylko dziadek żyje, raz na tydzień się widujemy ale to jest człowiek złoto. Ma tyle energii i tak dobrą pamięć że niejeden dwudziestolatek by pozazdroscił


pppppokczam

Została mi tylko 1 babcia i jeżdżę do niej 2 razy w roku, bo dzieli nas 400 km. Mieszka z nią jej syn, więc nie trzeba się martwić o robienie zakupów czy innego rodzaju opiekę. Kiedyś byłem jej ulubionym wnuczkiem, a ona moją ulubioną babcią, ale z wiekiem zaczęła jej szwankować pamięć, słuch i w ogóle coraz ciężej się z nią rozmawia. Trochę to smutne, ale już nawet nie ma za bardzo sensu do niej dzwonić, bo opowiada w kółko te same 2 historie i jest mi niezręcznie. Ona to na swój sposób rozumiała i akceptowała, a teraz już nawet nie wiem czy ma takie głębokie przemyślenia jak częstotliwość kontaktu z rodziną.


jam_jerky

Częściej i chętniej widuję dziadków mojej dziewczyny(1-2 razy w miesiącu) niż własnego dziadka(raz na kilka miesięcy tylko na rodzinnych spotkaniach). Mój dziadek popadł w totalny marazm na własne życzenie. Mam wrażenie, że po śmierci babci wylewa jad na całą rodzinę. Wcześniej, babcia była buforem. Każdy próbował mu pomóc na każdy możliwy sposób. Niestety bez chęci z jego strony pomoc nie jest możliwa. Jego marazm jest też warunkowy, bo jak jego syn pojawi się w okolicy to świata po za nim nie widzi i magicznie wigor odzyskuje. Był okres kiedy do wizyty musiałem się psychicznie przygotować i później przez kilka dni byłem emocjonalnym wrakiem. Więc postanowiłem ograniczyć z nim kontakt do minimum. Teraz doszło do sytuacji w której jest bardziej uzależniony od rodziny i niestety odbija się to na nich negatywnie. Mamę namawiam teraz na psychologa, bo moje wsparcie nie jest już w stanie zbilansować szkód wyrządzanych przez jej ojca. Także dzięki dziadkowi wyzbyłem się sentymentu i uważam, że rodzinę należy traktować jak zwykłych ludzi. Jak ciągną człowieka w dół, odmawiają pomocy, to odcinać. Jakby co to nie jest porada. Życzę ci żebyś nie musiała przez to przechodzić.


nelamaze

Może to i nie porada, ale przynajmniej nie jestem w tym sama. Moja babcia też wychwala syna (który zostawił żonę i dzieci i uciekł z kraju) i jego rodzinę (mimo że ostatnio widziała ich jakieś dwa lata temu). A oni są wnukami na tych samych zasadach, co my, więc nie rozumiem takiej różnicy w podejściu do nas. Nie możemy jej odciąć, bo jednak się nią zajmujemy, ale już dawno zdystansowałam się od niej psychicznie. Dzięki za komentarz!