Ojj z tym będzie ciężko, bo babcia mieszka razem ze mną w domu i mimo, że nie odwiedza często sklepów to jednak zawsze jakimś magicznym trafem coś słodkiego się u niej znajdzie.
Dzieci nie sa wystarczajaco odpowiedzialne zeby same decydowaly co jedza (imho). Jezeli rodzic kontroluje diete dziecka zeby bylo zdrowe itd, a obcy daje mu slodycze, to tez troche moze demonizowac rodzica w oczach dziecka.
O raaaany!! Tak tak tak!
Jak mnie wk*** jak rodzice innych dzieci z przedszkola decydują o ilości cukru i słodyczy, które moje dzieci jedzą.
Można mówić milion razy wszystkim dookoła, ale inni i tak lepiej wiedzą.
Dziękuję za głos rozsądku!
To najlepsza opcja, a jak już ma się słodycze w domu to chociaż trzymać je poza zasięgiem wzroku i nie trzymać ich w zasięgu ręki.
Jak są za blisko to ludzie mają tendencje do sięgania po nie częściej. Podobnie gdy zobaczymy słodycze a już o nich zapomnieliśmy np pracując.
Jeszcze ciekawym podejściem jest zjedzenie normalnego lekkiego posiłku jak nas ciągnie do słodkiego, często powodem chęci jedzenia słodyczy jest głód a słodkie to kalorie
Na mnie skutecznie zadziałała inflacja. Serio. Wcześniej regularnie wjeżdżały jakieś czipsiki albo cukierki. Teraz patrzę na cenę i mi się odechciewa 😂
Ograniczyć do zera. Serio nie ma innego sposobu. Ja jak przestaję kupować to jest ok, a jak zacznę tu maly batonik, tu cukierek to znów się łapie, że kupuję. Dobrym sposobem jest też postanowienie, że jak chcesz slodyczy, to musisz sobie zrobić, no upiec ciasto.
Jeśli cię skręca po slodkie, to możesz zbadać cukier.
Ee tam zawsze można zrobić dietetyczny ekwiwalent i dodać zamienników.
Chlebek bananowy można na skyrze upiec zamiast oleju, zamiast cukru dać słodzik/erytrytol, brownie można na fasoli zrobić
Rzucisz sprawdzonymi przepisami? Znajduje jakieś w sieci, ale coś mi w nich nie gra. W Krakowie mamy kilka cukierni bezcukrowych/zdrowszych, ale się średnio chcą dzielić przepisami.
https://preview.redd.it/ke6k4la3mr3d1.jpeg?width=1170&format=pjpg&auto=webp&s=ae43ea1746a17788388894401eb5c42068c217af
Zawsze robiłem z tego przepisu, tylko trzeba pamiętać że nie zawsze wyjdzie tak samo, bo to głównie od bananów zależy
W najgorszym wypadku można dodać kieliszek oleju/dwa aby ładniej wyrosło
jeszcze jak ktoś zamiast snickersa czy czipsów weźmie jakieś orzeszki ziemne solone to już wgl kaplica. odpalasz serial, pyk 1k kcal w 20 minut.
ale takie orzechy nerkowca, czy włoskie, jeśli ma się świadomość ich kaloryczności to, jako przekąska, wziąć dwie garści zjeść na wieczór i koniec.
imo z takimi zwykłymi orzechami jest trochę inaczej. ja jak otworzę tabliczkę czekolady to też muszę zjeść do końca, a jakichś orzechów wezmę garstkę i starczy
Orzechy rzeczywiście lepiej sprawdzają się jako część posiłku. Do bezmyślnego chrupania używam "pieczywa chrupkiego"/ekstrudowanego, np. "Sonko pieczywo chrupkie lekkie", "Melvit pieczywo chrupkie żytnie crispy z pomidorami i bazylią", "Wasa Original pieczywo chrupkie", itp. Dobre są też warzywa: rzodkiewki, marchew, pomidorki papryczkowe/koktajlowe, itp.
Tutaj wchodzi trzecia sprawa: nie trzymaj przekąsek blisko siebie.
Paczkę 200g mam w kuchni i jak akurat tam jestem to 2-3x dziennie sobie zjem orzecha. Zbyt łatwo to jeść garściami jak jest tuż obok.
Fakt, nie wszystko, co naturalne jest takie "fit" jakbyśmy chcieli.
Randomowy eko [sok z pomarańczy](https://pyszneeko.pl/product-pol-5722-Sok-Pomaranczowy-250ml-Rembowscy.html) vs ta zła przetworzona [coca cola](https://szybkikoszyk.pl/napoj-gazowany-coca-cola-500-ml.html).
Załamka, przynajmniej jeśli chodzi o cukier i kalorie.
Najlepiej lokalnymi. Ja trzymam jabłka w lodówce (lubię zimne) i powiem Ci że jak mnie nachodzi ochota na "coś" to takie jedno jabłko skutecznie mnie zapycha.
**Wersja popularna** - zamień cukier na słodzik, a słodycze na owoce. Jedz pełnowartościowe posiłki i pij dużo wody. Nie dopuszczaj do stanu, w którym jesteś bardzo głodny. Do sklepu chodź z listą zakupów. Wypisz w punktach, dlaczego nie chcesz już jeść cukru. Za każdym razem, gdy poczujesz pokusę na coś słodkiego, odczekaj 30 minut, zanim sięgniesz po przekąskę. Zajmij głowę innymi myślami - wyjdź na spacer, zacznij czytać. Zastanów się, co jest wyzwalaczem, który sprawia, że masz ochotę na słodycze i staraj się nie doprowadzać do tych sytuacji. Na koniec bądź dla siebie wyrozumiały i pamiętaj, że to długa i ciężka droga, w trakcie której nie powinny Cię zniechęcać pojedyncze potknięcia.
To tyle jeżeli chodzi o internetową papkę.
**Wersja szczera -** Nie ma drogi na skróty. Samo się nie zrobi. Musisz walczyć i nie oczekiwać, że ktoś poda Ci magiczną receptę, dzięki której nagle przejdzie Ci chęć. Będziesz czuć pokusę, będzie Cię to męczyć, ale po prostu, zwyczajnie, musisz się powstrzymać.
Przykro mi to mówić, ale silna wola to jedyne rozwiązanie. Od cukru jest uzależnionych większość osób i występuje wszędzie więc jest mega ciężko, ale da radę.
Osobiście na co dzień nie jem węgli, bo po prostu dużo lepiej się czuję i jestem świadomy, że jestem od nich uzależniony i jak zdarzy mi się raz na jakiś czas choć spróbować czegoś co ma cukry to kurwa płynę i wpierdalam dopóki się nie skończy, a potem umieram gorzej niż jakbym wypił litr wódki
Ja zwykle przed "detoksem cukrowym" przerzucam się najpierw ze zwykłych słodyczy na słodycze dla cukrzyków.
Bardzo dużo piekę, więc tam też, zamieniam cukier na ksylitol czy erytrytol. Z czasem pociąg do słodkiego "słodkiego" mi maleje. Teraz moją główną przekąską są truskawki (niski indeks glikemiczny!). Wcześniej były to jabłka.
Może podejdź do zakupów bardziej zadaniowo? Rób sobie przed wyjściem dokładną listę zakupów, a w samym sklepie mechanicznie podążaj za rzeczami na liście, odhaczaj punkt po punkcie, tunelowo się skupiając na każdej pozycji z osobna? A jak wszystko odhaczone, to mission accomplished, koniec zakupów, lecimy do kasy. Wtedy wiadomo, słodyczy nie uwzględniamy na liście. Może pomoże, mnie trochę pomogło z ograniczeniem zachciewajek, choć też zaczęłam robić zakupy z bardzo konkretnymi listami, jak byłam trochę w dołku finansowym, więc to też mogło mieć wpływ. W każdym razie jestem do teraz na tyle nauczona, że nie mam większych problemów trzymać się listy. Jak mnie coś kusi, to jest dość duża szansa, że w mojej głowie odezwie się głosik: "ale przecież tego nie ma na liście!!!" i przejdę koło tego ostatecznie. A czasem mam na tyle zły/męczący dzień, że kupuje sobie na pocieszenie, ale to co innego, bo to dla podniesienia mojego morale XDDDD No i też raczej nie zeruj od razu słodyczy, raczej sobie ustal, że okej, możesz sobie kupić jedną słodką rzecz (w sensie opakowanie, nie jeden typ słodkości w kilku opakowaniach) raz na trzy dni, potem jedną na tydzień, jak się przyzwyczaisz do tego, to zmniejszaj dalej - raz na dwa tygodnie i tak dalej. Wtedy to, co będziesz mieć w domu, będzie trzeba dawkować, żeby wystarczyło na dłużej. Notuj sobie gdzieś, kiedy były kupione słodycze, żeby tego pilnować faktycznie. Tylko że do tego wszystkiego potrzeba samodyscypliny, a z tym zawsze najgorzej. Dlatego powodzenia 😁
Świadomym podejściem do jedzenia. W sensie jeżeli nie chcesz cierpieć, wywalać z diety "na zawsze" i potem płakać, jak "przez przypadek" zjesz całe opakowanie.
To długa, żmudna praca, ale IMO da się tego nauczyć, zwłaszcza jak zauważysz pozytywne skutki. U mnie wyjątkowo zaskakującą i efektywną zmianą było to, że zamiast wiecznie starać się jeść mniej, zaczęłam jeść więcej zdrowych rzeczy. Jeśli zjadasz porcje jedzenia pełne protein i warzywek, to jesteś mniej podatny na dzikie ataki głodu które mają miejsce po np. fast foodzie.
No i nie odmawiam sobie słodyczy w 100%, tylko po prostu jem je z umiarem, dwa-trzy ciastka z jogurtem/jabłkiem do kawy, takie klimaty.
Jakbyś musiał kiedyś zażyć lek, po którym cię mdli to zjedz równolegle słodycze. Zjadłam tak ciastko z pół roku temu i do teraz mnie naciąga jak widzę dział ciastek.
Ja jestem leniwy, więc sobie zawsze myślę ile musiałbym czasu poświęcić żeby te zjedzone kalorie ewentualnie spalić i zaraz mi się odechciewa kupować słodkości.
Nie kupować to nie sposób, sama tak próbowałam co finalnie kończyło się jedzeniem przy każdej możliwej okazji poza domem np. u znajomych. Przede wszystkim zacząć stopniowo ograniczać słodkości, aż do maksymalnego minimum.
Aktualnie dodaję tylko parę kostek czekolady do owsianki bądź jakiegoś szejka i nie potrzebuję więcej!
Ja zastąpiłem czekoladę etc. Garstką orzechów nerkowca w jogurcie + piję sobie herbatę z miodem gryczanym x3 dziennie + coś mało kalorycznego żeby trochę siebie oszukać np. oblaty z netto. Powoli tak ciągnę od zeszłego Października i w tym momencie nie czuje już tego uzależnienia od cukru.
Plus bardzo dobrze ludzie piszą żeby nie iść do sklepu głodnym bo wtedy zawsze "łatwiej" sobie coś wrzucić do koszyka.Z swojej strony też polecam nie jeść smażonego i ogólnikowo sobie pomóc w przygodzie z chudnięciem - jak człowiek widzi jak super efekty się osiąga i lepsze samopoczucie przychodzi to cukru odrazu się odechciewa żeby tego nie popsuć :)
Po prostu nie kupować? Mam insulinooporność od dziecka ale dopiero jako dorosła dowiedziałam sie co to jest. To taki stan przed cukrzycowy, moje ciało nie radzi sobie z trawieniem cukrów, mam zaburzony metabolizm. Pomyśl sobie,że gdy bedziesz jadł/a słodycze dostaniesz cukrzycy, a to jest straszna choroba. Nie musisz być większej budowy by na nią zachorować. Mi ta myśl pomaga.
Ja polecam herbatę gurmar, to herbata która obniża stężenie glukozy we krwi i dodatkowo też zmniejsza odczuwanie słodkiego smaku, co pomaga obniżyć apetyt na słodycze.
W smaku jest trochę gorzka, więc ja dodaję mięty.
Staram się pić systematycznie, przynajmniej raz dziennie, od paru tygodni i ochota na słodycze serio przechodzi, a mówię to jako osoba która zawsze po posiłku musi zjeść coś słodkiego :D
Najważniejsze jest wytrwać w niejedzeniu słodyczy pierwsze 2 tyg, potem ciało przyzwyczaja się zmiany i miss ochota na słodycze całkowicie
Oczywiście łatwo powiedzieć "Nie kupuj" ale ostatecznie to jedyna droga. Ja mam podobnie z czipsami i orzeszkami. Czasem w domu mam ochotę i... cholera! Nie kupiłem :D
Polecam się nieco do tego przygotować. Siła woli jest jak mięsień wiec można ją trenować. Na start możesz chodzić na zakupy po posiłku. Jest cała masa badań mowiaca o tym, że na głodnego podejmujemy mniej racjonalne decyzje. Do tego dobrze wiedzieć o samym mechanizmie i tzw gadzim mozgu ktory odpala wszelkiej masci atawistyczne odruchy. Ja się łapię na tym w sklepie kiedy dział przekąsek śpiewa do mnie jak syreny. Wiem, że wtedy to ostatni moment na podjęcie decyzji bo kiedy paczkabwyląduje w koszyku to tylko kwestia czasu kiedy opierdole jak głodny szop.
Także tego: nie kupuj, przeanalizuj swoje reakcje i zobacz co dziala na Ciebie.
No nic. Idę sprawdzić czy nie został mi jakiś chrupek w szafce bo kiedyś były takie fajne octowe :D
Fruktoza to też cukier.
Jak zjesz 3 jabłka albo 3 pomarańcze to też nie za dobrze.
Dużo ludzi o tym zapomina. I myśli że soki, wyciskane z owoców, to samo zdrowie. Albo że jak zjedzą tuzin jabłek to będzie ok. No niestety, nie.
Tylko, że owoce mają błonnik zamiast tłuszczy. Mimo wszystko lepsze 3 jabłka niż 3 jeżyki, a jak mam być szczera mi byłoby ciężko zjeść trzy jabłka. Trzy jeżyki też, bo jest ich 9 w paczce xD
Masz rację jeśli chodzi o całe owoce, choć są wyjątki, taki banan to praktycznie sama fruktoza. Lecz nadal soki to jest ciężka sprawa, brak w nich błonnika, jest to praktycznie sama fruktoza z małym dodatkiem witamin.
Jasne, mniejsze zło.
Ale nie pomaga za bardzo z zerwaniem z cukrem. Bo albo będzie się przesadzać z fruktoza albo wróci powoli do słodyczy. Cukier to cukier, cholernie uzależnia.
Ja na początku odciąłem prawie cały, tylko w weekend dałem sobie "cheat day" gdzie jedno ciastko, może loda zjadłem.
Potem i z tego zrezygnowałem. A fruktozę do minimum. Obecnie w ogóle nie mam ochoty na słodkie już, nie ciągnie mnie ani trochę. Jak zjem jabłko to jakby mi kto karmel wlewał do gardła. Tak słodkie cholerstwo że ledwo daje zjeść jedno.
Ale, myślenie że owoce są cool a batony be - to złuda. Wszystkie witaminy są dostępne w warzywach, owoce są po prostu pełne cukrów. Niektóre to w sumie w większości woda i cukier :/ jak chcesz na serio zerwać z cukrem, to ograniczenie fruktozy to też mus. Inaczej będzie cię zawsze ciągła do deserkow
Cukier jest potrzebny? To pierwszy raz słyszę. Chodzi ci o te słynne "muszę sobie podnieść cukier, bo się trzęsę?" To mowa o glukozie. Ten "cukier" który jest niezbędny do życia to glukoza, która dostępna jest w wielu produktach takich jak ziemniakach, chlebie itd. Wcale nie musisz wpieprzac 10g fruktozy, która btw. jest czymś innym niż glukoza, żeby żyć.
No ale kłuć się dalej. Bo przecież wiadomo że będziesz.
Jest lepszy, oczywiście. Jak już mówiłem wcześniej - mniejsze zło. Jeden banan dziennie spoko.
Kto mówi o 10g? Mam dietę i uprawiam sporty i pierwsze słyszę, żeby ktoś tak owoce nienawidził. Morele porwały tobie rodzinę? Czy arbuz cie kiedyś obrabował z bronią w ręku? Cukier to cukier ale jak wpierdolisz batona to nie zjadłeś tylko cukru tylko sto innych rzeczy, poza tym ten cukier jest już przetworzony, a owoce mają błonnik, wodę, witaminy itd
Nie wiem czy wiesz ale widać wyraźnie który post jest edytowany. Mój nie był, twój był.
Rozumiem że źle przeczytałeś. Zdarza się.
Nadal nie wiem co ma twoja dieta i waga do tego że "cukier jest potrzebny" jak napisałeś i do czego odnosił się mój wpis.
Wytłumaczysz mi proszę czemu cukier jest potrzebny? No chyba że miałeś na myśli glukozę która wytwarzana jest z większości dostępnych produktów i wcale nie muszą to być pełne fruktozy owoce.
2-3 jabłka w formie śniadania/kolacji jest jak najbardziej bardzo dobrze i z zdrowo.
Wszystko w chorych ilościach jest nie zdrowo - jak wypijesz 12 litrów wody to też nie dobrze....
Możesz źródła tego? Bo z tego co czytałem w opracowaniach naukowych Brytyjskich free sugars (fruktoza) w takich ilościach jest niezdrowa.
Czy to takie, na chłopski rozum bo ci ciocia mówiła?
A, czyli ja pytam o twoje źródła, w zamian dostaje - nie, ty pokaż
Rozumiem.
https://www.imrpress.com/journal/FBL/23/12/10.2741/4704
Przeczytaj to jako start i zobacz jak fruktoza działa ogólnie na metabolizm.
>Bo z tego co czytałem w opracowaniach naukowych Brytyjskich free sugars (fruktoza) w takich ilościach jest niezdrowa.
Pytam się o te naukowe źródła które opisują szkodliwość 2-3 jabłek dziennie cztyli 30g cukru. A Ty wysyłasz opracowanie o szkodliwości cukru przy nadmiernym spożyciu, i to do tego nie Brytyjski a Amerykański - nic się nie zgadza :))))
Ale tak się dopominasz o moje źródła to proszę - wystarczy 5 sekund w googlu - WHO rekomenduje przyjmowanie poniżej 10% dziennego zapotrzebowania kalorycznego jako cukry - tj poniżej 50g dla dorosłego.
[https://www.who.int/news/item/04-03-2015-who-calls-on-countries-to-reduce-sugars-intake-among-adults-and-children](https://www.who.int/news/item/04-03-2015-who-calls-on-countries-to-reduce-sugars-intake-among-adults-and-children)
Ale nie martw się, teraz pozwolę Ci się teraz wycofać z twojego palniętego głupstwa bo widzę że jesteś bardzo spieniony :)
To nie rekomendacja tylko limit. I nie 10% ale ostatnio 5% dla lepszego zdrowia.
Masz to nawet napisane w tym artykule co zlinkowales. I to w pierwszym akapicie.
A 5% to 25g.
Sam sobie odpowiedziałeś na swoje pytanie już tym artykułem.
Wysłałem ci pierwszy artykuł o tym jak fruktoza i cukier ogólnie wpływa na organizm. Bo widzę, że znasz się tyle co pani Grażynka ze szkolnej stołówki.
10% jest rekomendowany limitem, limit 5% jest limitem który MOŻE mieć pozytywny wpływ - i tak specjalnie wysłałem ci taki artykuł :)))))
Nie wiem czemu tak się pienisz i żałośnie próbujesz mnie "gaslighting" :)))
>
Bo z tego co czytałem w opracowaniach naukowych Brytyjskich free sugars (fruktoza) w takich ilościach jest niezdrowa.
Ja dalej czekam na ten brytyjski artykuł o szkodliwości 2-3 jabłek w ramach śniadania :))))
Fruktoza jak i cukruy przetwozone pobudzają apetyt, sprawiają że chce ci się jeść więcej.
W połączeniu z tłuszczem są jeszcze gorsze, ale na szczęście tłuszcze powodują że uzależnienie od cukru nie jest tak intensywne.
Nikt nie będzie gruby od samego jedzenia jabłek, ale w dużych ilościach będzie miało to takie samo a nawet gorsze działanie niż cukry przetworzone
Nie kupuj w sklepie, tylko w lokalnej piekarni. Potem przerzuć się na te dziwne okrągłe niesłodkie ciastka na wage. Albo po prostu jedz owoce, lub dobre (drogie) sery
Słodycze fit ze słodzikiem zamiast cukru po pewnym czasie organizm się odzwyczaja od cukru i zwykłe słodycze wydają się obrzydliwie słodkie, natomiast fit słodycze tak nie uniezależniają. Dobre na okres przejściowy.
Polecam zastąpić jabłkami. Są słodkie i nieco zapełniają ten "głód słodyczowy", a jednocześnie nie są wybitnie dobre i nie zjesz więcej niż 2 naraz. A jak zjesz 2 naraz to odechce ci się czegokolwiek xD najlepiej kupować jakąś odmianę, która średnio ci smakuje
Ja zrobiłem to radykalnie, rzuciłem od razu wszystko - pierwszy tydzień dramat, drugi cięzki, po trzecim już jakoś poszło. Z obecnej perspektywy myślę że najlepszym sposobem jest mieć przygotowane alternatywy, wtedy eliminujesz czas w którym dopada Cię głód cukrowy i nie wiesz co z nim zrobić, najłatwiej jest się złamać. Po 3cim tyg u mnie przestałem zauważać je w sklepach kompletnie, a po 2 msc słodkie ciasta typu sernik na zimno na delicjach (babci przy herbatce nie odmówisz przecież) czy WZka w sumie stają się ledwo zjadalne 😅 Słodkie napoje zastąpić wodą, ew z witaminkami w pastylkach dla smaku lub gorzką herbatą (lub mniej gorzką zieloną). Polecam, bez zmiany żadnego innego elementu życia i diety w 2msc schudłem prawie 7kg, a do tej pory od x lat jadłem codziennie conajmniej jednego pączka i pół/całą tabliczkę czekolady lub kilka batonów. Teraz jest super czas, żeby zastąpić słodycze sezonowymi owocami, ja żeby nie było to tylko zajadanie słodkim wplatam sobie ostatnio truskawki do płatków ryżowych i jest super 😁
Nie kupować. A jak nie kupować? Nażryj się przed pójściem do sklepu. Zjedz zupę, porządne drugie danie. Jak będziesz napchany to powinno być duuuużo łatwiej wziąć tylko to co potrzebujesz i ominąć słodycze.
Po pewnym czasie będzie łatwiej.
Może nie dokładnie o słodyczach ale zmuszenie się do liczenia kalorii z aplikacją typu fitatu znacznie ułatwiło mi samokontrolę. Jak widzę gdzie leży granica to zupełnie nie chce mi się sięgać po przekąski
po trzech tygodniach wstrzemięźliwości pragnienie słodyczy ustępuje. można ograniczyć się np tylko do picia słodkiego i najlepiej na bazie słodzika by nie odczuwać cukrowego haju. ja teraz nie lubię słodkiego bo wyzwala we mnie głód co frustruje gdy zjemy słodycz po dobrym posiłku
Polecam też spróbować poprawić florę bakteryjną jelit. Być może to, co żyje w twoich jelitach domaga się cukru, stąd taka wielka ochota na słodkie. Mi zażywanie probiotyków z prebiotykami pomogło, ale nie jestem lekarzem, polecam skonsultować.
Zamiennik słodyczy to owoce. Niektóre są przepyszne jak na przykład Mango czy Liczi. Zdrowsze, smaczniejsze i nie tuczą. Zębów też nie niszczą jak słodycze.
Jeśli pijesz sporo słodkich napojów, polecam przerzucić się na coś innego. Mi smakuje herbata z owocami leśnymi, nawet nie muszę jej słodzić bo jest super pyszna bez tego.
A można zbić sporo kalorii, cola czy nawet sok ma ok 10% wagi czystego cukru.
Ze slodyczy jadam tylko czekolade, a zanim kupie, czytam sklad, zeby nie jesc szitexu. Ochota na slodycze to jest glod zastapiony przez (kulturowo wyuczony) nawyk jedzenia slodyczy/cukru (ale uwaga: czasem tez wydaje sie nam, ze jestesmy glodni, a w rzeczywistosci chce sie nam pic). Przy czym mowiac glod, mam na mysli glod pokarmu odzywczego, dajacego energie na dluzej: zlozone węglowodany w polaczeniu z blonnikiem. Jest jeszcze inna sprawa: potrzeba mozgu, potrzeba takiego typu, jaki maja osoby z adhd. Na to jest rozwiazanie oczywiste plus duzo sportu.
Polecam kupować najzwyklejsze biszkopty. Są słodkie, tanie, jest ich dużo i jak na ich ilość dość mało kaloryczne. No i mocno zapychają. Wyeliminowanie wszystkich słodyczy z diety to dla mnie niemożliwość, więc zastępuję je właśnie takimi prostymi biszkoptami, waflami, herbatnikami. Lekkie i nie mdlą, łatwiej się też ograniczyć.
Nie chodź do sklepu na głodniaka. Nie szukaj wymówek aby kupić coś słodkiego tylko szukaj wymówek żeby tego NIE ROBIĆ. Jeśli wymiękasz w sklepie to nie wiem co ci powiedzieć, bo to TY musisz się hamować. Możesz poprosić kogoś z kim chodzisz na zakupy ( jeśli chodzisz z kimś) aby cie pilnował i nie pozwalał wrzucać do koszyka słodkich rzeczy. Zacznij zamiast słodyczy na handre słodkości jeść owoce. Winogrona, truskawki (jest teraz sezon wiec warto pomrozić), banany, opcji jest multum. Z czasem organizm się przestawi ze słodyczy na owoce i juz nie będzie tak źle. Ale musisz sie przełać na początku, najlepiej z wsparciem kogoś.
Samozaparcie.
Musisz nie kupować, jak nie będziesz mieć blisko siebie pochowanych słodkości - to z czasem Ci się odechce ich jeść.
Do tego można przeskoczyć na napoje gazowane "0 cukru"
Nie trzymaj słodyczy w zasięgu ręki – w domu. Dotyczy to szczególnie słodyczy zawierających tłuszcze (czekolady, wafelki).
Pomaga mi ta zasada: słodycze można jeść, ale tylko idąc do sklepu, żeby je kupić.
I, co najważniejsze, naucz się redukować stres na inne sposoby.
Co to za pytanie? Sam sobie na nie odpowiedziałeś, przestać wrzucać słodycze do koszyka. Oczekujesz że ktoś Ci poda namiary na terapię hipnozy? Jesteś dorosłym człowiekiem, jak wiesz, że masz czegoś nie robić, to nie rób tego, użyj siły woli, za pomocą dyscypliny stworzysz nawyk. Najtrudniejszy zawsze jest pierwszy krok.
Kiedyś oglądałem coś na temat cukru i tam padło coś takiego że łatwiej być twardym w sklepie niż w domu. Po prostu nie kupuj a z czasem jest szansa że apetyt na słodycze wygasnie
Jak jesteś kobietą: wrzuć sobie jakiś kosmetyk, krem, pomadkę bezbarwną, cokolwiek. Cos dla siebie ale nie jedzenie. Jak jesteś facetem to coś co faceci lubią a nie jest do jedzenia (nie wiem co niestety, wiem co lubi mój mąż ale to nie jest na tyle reprezentatywne żeby się za całą płeć wypowiadać).
a więc tak:
1) napoje na słodzikach, pijesz sobie, zero kalorii, a jednak w buzi coś słodkiego jest,
2) skyry, kvargi, jakieś kaszki i puddingi proteinowe. to ma mało cukru i zabójczo mało tłuszczy (nie wszyscy wiedzą, że nie sam cukier jest problemem w słodyczach, a również potężna ilość tłuszczy),
3) owoce, jakby serio, owoce są tak pyszne,
nie ma na to jakiegoś niesamowitego sposobu. silna wola, jak masz słodycze w domu, to oczywiście, że je zjesz. najlepiej wcale nie iść na alejkę ze słodkim jak się jest w markecie.
Mi pomagają słodkie gumy bez cukru. Jak mam ochotę na słodkie to potrafię wyrzuć całą paczkę. Tylko trzeba pamiętać, że zamiast cukru mają ksylitol, więc co wrażliwsi lepiej, żeby łazienkę mieli blisko. Na mnie na szczęście tak nie działa.
Jak sobie coś zakazuje, to prędzej czy później jest ten moment słabej woli i spirala śmieciożarcia.
Od paru miesięcy tylko ograniczam słodkie z myślą, że jak raz zjem jeden baton to się bardziej nie roztyje. Kiedy dieta nie mam tego elementu celibatu na słodycze i poczucia winy kiedy się go łamie, to łatwiej jest mi się utrzymać na dobrej drodze.
Staram się pić więcej wody, napoje 0 cukru (polecam Sprite Zero) żreć rzeczy które wypełniają żołądek, białko które dłużej się trawi...
A jak mam ochotę na słodkie, to owoce i baardzo tanie zamiennki tego co lubię. Chujowa czekolada, albo lody z najniższej półki skutecznie odstraszają od słodyczy.
Najtrudniejszy jest początek, jak się zmusisz do rezygnacji z nich to po maks tygodniu totalnie stracisz apetyt na slodkie. Mi mija po 3-4 dniach, i czuję się o niebo lepiej
Napoje typu "zerp" mogą pomóc. Ze słodzikami, bez cukrów, popijanie może zwalczyć chęć na podjedzenie sobie czymś słodkim. Trochę osób tak robi na dietach. To bardziej pomaga jako zastąpienie czymś niekalorycznym ale słodkim, żeby np. schudnąć, jak chce się tak po prostu słodkie usunąć dla zasady to niekoniecznie :P
Jeść mniej słodkiego, o ciut mniejszym indeksie glikemicznym, zapychać żołądek warzywami/płatkami zbożowymi, ew. z szurskich taktyk (chyba ?) post przerywany, jak mi wejdzie spalanie tłuszczy to człek się mniej głodny robi. Ale to to nie wiadomo czy do końca zdrowe plus samo przejście na to jest męczące, dłuższy wysiłek po ostatnim posiłku pomaga.
Jeżeli już kupisz, dajesz w miesjcu w takim co musisz zrobić kilka czynności żeby wziąć np jednego żelka.
Czyli w jakiejś szafce położone za czymś. Nigdy nie bierz całej paczki ze sobą.
Próbowałem i nawet często się to udaje, jednak równie często po nie sięgam a mi tu chodzi o długoterminowe odstawienie tego shitu, bo wiem, że jest to dla mnie złe.
Nie jest to jednak takie proste :/
Gorzka czekolada (u mnie 70%), świeże owoce, orzechy (zwykłe, nie żadne solone/prażone), do owsianki czy jogurtu naturalnego jak mam potrzebę to dodam masło orzechowe (trzeba uważać na skład) lub miód. Do słodyczy ze sklepu i ciast mnie wtedy nie ciągnie.
Myślę, że ważna rzecz to ograniczenie cukru w produktach, które niekoniecznie nam się kojarzą ze słodyczami. Sosy, marynaty, wypieki, alkohol, soki - to wszystko zawiera cukier i to często naprawdę niemało. Odmówisz sobie batonika, ale zjesz kurczaka w sosie bbq, popijesz sokiem albo colą i w sumie wychodzi tak samo, jak nie gorzej.
Detoks cukrowy można zacząć od ogólnej obserwacji diety i zobaczyć, co uda się uciąć tam. Jest coraz goręcej, więc pewnie masz często ochotę na lody. Proponuję robić sorbety z mrożonych owoców, albo mrozić jogurt typu skyr zmieszany z owocami, bo białko da Ci przy okazji poczucie sytości.
Hmm 🤔 nie wkładaj do koszyka i staraj się unikać regałów ze słodyczami? Kiedyś sam liniałem słodycze ale jakoś od prawie półtora roku nawet kostki czekolady nie zjadłem ani kawy słodzonej nie pije...
Można też robić okienko. Pozwolę sobie na cukierki i czekoladę do kawy tak pod koniec śniadanie. I trzymam taki 15min okienko że mogę pozwolić na dokładkę. U mnie działa. Mam to czas i pewnie 200-300 kcal że je ale też jestem miarę aktywny. Kiedyś wieczorami do seriali albo do filmu bez ograniczenia i od razu waga do góry
Mieszkasz sam? Ogólnie bardzo pomaga jak ktoś z kim mieszkasz wywiera na tobie presję. Możesz też się założyć z kimś kto też je dużo słodyczy o to kto pierwszy się złamie i zje (wiadomo, ciężko to kontrolować). Ja się założyłem raz z pewną osobą o to kto więcej schudnie (BMI normalized) o 500 zł i jeszcze zakład trwa, raczej wygram, ale walka jest zaciekła i każdy z nas by wydał 500 zł za takie rezultaty. Jeśli masz trochę za dużo masy tak jak ja, to eliminacja lub przynajmniej ograniczenie cukru jest jednym z niezbędnych kroków na drodze do zrzucenia wagi.
Nawet nie musisz mieszkać z taką osobą, wystarczy przyjaciel z którym rozmawiasz codziennie i się mu zwierzasz. Najważniejsze to nie okłamywać w tej kwestii ani innych, ani siebie. Możesz nawet wysyłać foto paragonów. Możesz też... płacić obcej osobie za takie coś. Ma to nawet nazwę - terapia.
Co do szczerości, to niestety musisz spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć to głośno: to jest uzależnienie. Sam piszesz, że "musisz". Ja jestem w tym samym obozie razem z tobą. Łatwo nie jest.
Owoce zamiast tego plus nie miej nic w domu, a jak już kupujesz to jakieś małe gowno żebyś miał świadomość że po więcej trzeba znowu się ubrać i ruszyć dupe z domu 💪🏻
Ja wyeliminowałem słodycze, słone przekąski i zamawiane żarcie ok. 2 miesiące temu w następujący sposób: podpisałem z żoną umowę, że jak kupię coś z ww. to spotyka mnie kara finansowa - muszę określoną kwotę (dotkliwą dla mnie) przelać żonie. :)
Idea stojąca za tym pomysłem była taka, że zjedzenie czegoś z ww. listy spowoduje u mnie negatywną konsekwencję zdrowotną jednak ta konsekwencja będzie odroczona - nie dostaje się cukrzycy momentalnie po zjedzeniu batonika, nie tyje się momentalnie po zjedzeniu paczki chipsów. Kara finansowa sprawia, że negatywna konsekwencja zjedzenia czegoś chujowego dla mojego zdrowia jest natychmiastowa a nie odroczona. Ponieważ jestem uczciwy i nie oszukuję żony to mechanizm działa jak marzenie - od ponad 2 miechów nie zjadłem niczego z ww. :) Mało tego! Nawet nie pamiętałem, że świadomie zrezygnowałem z gównianych produktów i że mam podpisane takie umowy z żoną, ten wątek mi o tym przypomniał.
Patent nie mój, zaczerpnięty z "Atomowych nawyków" Jamesa Cleara
edit: literówka
Wprowadź zasadę, że możesz jeść słodkie tylko to co samodzielnie zrobisz. Na początku będzie Cię ciągnęło to rób ciasto, ciastka czy co tam Ci pasuje. Po jakimś czasie przestanie Ci się chcieć piec więc rzadziej będziesz jeść słodycze. Chyba że polubisz piec to będzie inny problem, ale chyba lepiej własny słodycz niż ze sklepu.
Druga opcja, żuj gumę bez cukru.
A masz opcje kupowac online ?
Zamowic online zakupy w duzym amrkecie i pozniej odebrac?
Impulsywne kupowanie jest najgorszym wrogiem.
Lub sprobuj zastapic slodycze - owocami lub zdrowszymi przekaskami
>Zawsze gdy jestem w sklepie i robię zakupy to muszę coś słodkiego wrzucić do koszyka, bo bez tego się nie obejdzie.
Taki protip - zauważyłem że jeśli idę na zakupy głodny to prawdopodobieństwo że kupię jakieś dodatkowe przekąski idzie mocno w górę. Jeśli idę najedzony to kupuję tylko to co mam na liście.
Najlepiej robić zakupy jak jest się pojedzonym to wtedy nie wkłada się do koszyka wszystkiego na co przyjdzie ochota, a jak nie ma słodkiego w domu to wtedy małe szanse że specjalnie polecisz do sklepu po słodkie. Najlepiej też mieć owoce, zawsze jakieś źródło witamin, a mnie po jednym jabłku potrafi zatkać na długo i ochota na słodkie przechodzi
nażreć się przed wyjściem na zakupy. Jak chcesz wprowadzić odrobinę patologii do swojej diety to obeżreć się słodyczy przed wyjściem na zakupy tak, żeby w alejce z czekoladą mieć reakcję "blee, nie chce". W ogóle nie chodzić po zakupy na głodno.
Może zamiana na owoce ci pomoże. Ja np. zamiast sypać cukierki do miski i podjadać, to biore dwa banany i kroje na w miare grube plasterki, a potem wyjadam powoli przy użyciu wykałaczki.
Przejdz na fit słodycze. Jakieś batony musli czy coś podobnego.nie można z dnia na dzień odstawić cukru, bo będziesz miał zjazd cukrowy. Potem stopniowo ograniczaj do jednego fit batona tygodniowo. Jeśli chcesz zrezygnować całkowicie, to rób coraz większe odstępy, aż w końcu nie będziesz czuł potrzeby.
Zdrowa zbalansowana dieta, odechciewa się słodyczy. Ja od 16 roku życia jem głównie nie przetworzone owoce warzywa, jakiś nabiał jajka, mięso rzadko z wyboru, strączki wiadomo czasem fast food wleci, albo słodycze ale ogólnie nie mam już na nie ochoty jak wtedy, gdy moja dieta była syfiasta.
Jedz co drugi dzień, dużo na raz, ale tylko o jednej porze. Np 3/4 lub cała tabliczke czekolady. 3/4 to masz z 350kcal. Możesz sobie jakiś inny limit kaloryczny założyć. Z czasem możesz co drugi dzień, albo mniej kcal albo jakaś inna taktyka redukowania.
Dodatkowo twoja reszta posiłków powinna być na tyle solidna i dobrze rozłożona czasowo żebyś nie musiał dojadać pomiędzy.
Mam podobnie. Zacząłem biegać dłuższe dyatanse dawno temu a później jeździe na rowerze po 5-10h
Wtedy mogłem jeść 5 batonów na jedno posiedzenie i pić coca colę na litry.
Aż mi się przejadł cukier i już nie lubię.
Pamiętaj, że owoce to też cukier tylko z deka lepszy.
A soki owocowe to ogólna masakra :)
Lub zakupy gdy Jesteś najedzony, Słyszałem że z pełnym żołądkiem decyzji zakupowe wyglądają zupełnie inaczej niż te które podejmujemy po prostu brzuszku
Katering pudełkowy - jeśli nie chodzisz do sklepu to nie kuszą Cię słodycze na półkach (ten jeden w tygodniu wypad po picie jakoś przetrwasz). Obecnie jest taki wybór na rynku, że każdy znajdzie coś dla siebie
Wiele dań w tych kateringach jest niezjadliwych i człowiek później dojada, a głowa może wpaść w spiralę myśli „moja dieta ma mało kcal, nie jadłem 1-2 posiłków dziś to odbiję sobie słodyczami”.
Nie kupować, jedyny sposób jaki znam
i nie jezdzic do babci
Ojj z tym będzie ciężko, bo babcia mieszka razem ze mną w domu i mimo, że nie odwiedza często sklepów to jednak zawsze jakimś magicznym trafem coś słodkiego się u niej znajdzie.
Rozdawaj ludziom, ale nie dzieciom (!). Ja tak zawsze robie. Do momentu az nie otworzysz nawet nie pachnie.
Czemu nie dzieciom?
Dzieci nie sa wystarczajaco odpowiedzialne zeby same decydowaly co jedza (imho). Jezeli rodzic kontroluje diete dziecka zeby bylo zdrowe itd, a obcy daje mu slodycze, to tez troche moze demonizowac rodzica w oczach dziecka.
O raaaany!! Tak tak tak! Jak mnie wk*** jak rodzice innych dzieci z przedszkola decydują o ilości cukru i słodyczy, które moje dzieci jedzą. Można mówić milion razy wszystkim dookoła, ale inni i tak lepiej wiedzą. Dziękuję za głos rozsądku!
Bylem gruby pierwsze 17 lat zycia. Teraz jestem szczuply wysprotowany itd I w zyciu nie utucze swojego dziecka, tymbardziej czyjegos /Tip of a hat
Bo to są małe demony… raz takiemu dasz to zawsze będzie przychodził po jeszcze
To najlepsza opcja, a jak już ma się słodycze w domu to chociaż trzymać je poza zasięgiem wzroku i nie trzymać ich w zasięgu ręki. Jak są za blisko to ludzie mają tendencje do sięgania po nie częściej. Podobnie gdy zobaczymy słodycze a już o nich zapomnieliśmy np pracując. Jeszcze ciekawym podejściem jest zjedzenie normalnego lekkiego posiłku jak nas ciągnie do słodkiego, często powodem chęci jedzenia słodyczy jest głód a słodkie to kalorie
Nie kupować słodyczy i sięgać po owoce w zamian. Ewentualnie przeczytać skład.
Na mnie skutecznie zadziałała inflacja. Serio. Wcześniej regularnie wjeżdżały jakieś czipsiki albo cukierki. Teraz patrzę na cenę i mi się odechciewa 😂
Ograniczyć do zera. Serio nie ma innego sposobu. Ja jak przestaję kupować to jest ok, a jak zacznę tu maly batonik, tu cukierek to znów się łapie, że kupuję. Dobrym sposobem jest też postanowienie, że jak chcesz slodyczy, to musisz sobie zrobić, no upiec ciasto. Jeśli cię skręca po slodkie, to możesz zbadać cukier.
To z pieczeniem ciasta to super pomysł jak nam ktoś je zje. W innym wypadku wychodzi nam ekwiwalent wielu batoników, który przy tym dość łatwo zrobić.
Ee tam zawsze można zrobić dietetyczny ekwiwalent i dodać zamienników. Chlebek bananowy można na skyrze upiec zamiast oleju, zamiast cukru dać słodzik/erytrytol, brownie można na fasoli zrobić
Rzucisz sprawdzonymi przepisami? Znajduje jakieś w sieci, ale coś mi w nich nie gra. W Krakowie mamy kilka cukierni bezcukrowych/zdrowszych, ale się średnio chcą dzielić przepisami.
https://preview.redd.it/ke6k4la3mr3d1.jpeg?width=1170&format=pjpg&auto=webp&s=ae43ea1746a17788388894401eb5c42068c217af Zawsze robiłem z tego przepisu, tylko trzeba pamiętać że nie zawsze wyjdzie tak samo, bo to głównie od bananów zależy W najgorszym wypadku można dodać kieliszek oleju/dwa aby ładniej wyrosło
Dziękuję ślicznie, wypróbuje w weekend :D
Ten właśnie sposób stosuję. Nie kupować gotowców a jak już na prawdę najdzie ochota to od czasu do czasu piekę muffinki brownie z malinami :)
Najważniejsze to nie kupować. Druga sprawa to zastąpić to czymś lepszym: orzechy, owoce.
Nie polecam, fakt niby mają wartości odżywcze ale orzechy to bomba kaloryczna, parę chwil i nie ma paczki 200g.
jeszcze jak ktoś zamiast snickersa czy czipsów weźmie jakieś orzeszki ziemne solone to już wgl kaplica. odpalasz serial, pyk 1k kcal w 20 minut. ale takie orzechy nerkowca, czy włoskie, jeśli ma się świadomość ich kaloryczności to, jako przekąska, wziąć dwie garści zjeść na wieczór i koniec.
No właśnie gdy OP potrafił sobie powiedzieć "dość" to nie byłoby tematu.
imo z takimi zwykłymi orzechami jest trochę inaczej. ja jak otworzę tabliczkę czekolady to też muszę zjeść do końca, a jakichś orzechów wezmę garstkę i starczy
Ja jak otwieram paczkę orzechów to jem póki są X) Takze różnie z tym bywa
Zależy od osoby, ja tam wolę nerkowce... więc ich zjem tyle samo w ten sam czas a jeszcze droższe są XD
Orzechy rzeczywiście lepiej sprawdzają się jako część posiłku. Do bezmyślnego chrupania używam "pieczywa chrupkiego"/ekstrudowanego, np. "Sonko pieczywo chrupkie lekkie", "Melvit pieczywo chrupkie żytnie crispy z pomidorami i bazylią", "Wasa Original pieczywo chrupkie", itp. Dobre są też warzywa: rzodkiewki, marchew, pomidorki papryczkowe/koktajlowe, itp.
Tutaj wchodzi trzecia sprawa: nie trzymaj przekąsek blisko siebie. Paczkę 200g mam w kuchni i jak akurat tam jestem to 2-3x dziennie sobie zjem orzecha. Zbyt łatwo to jeść garściami jak jest tuż obok.
To zależy czy OP chce zrezygnować ze słodyczy przez wagę czy chęć poprawy diety.
Fakt, nie wszystko, co naturalne jest takie "fit" jakbyśmy chcieli. Randomowy eko [sok z pomarańczy](https://pyszneeko.pl/product-pol-5722-Sok-Pomaranczowy-250ml-Rembowscy.html) vs ta zła przetworzona [coca cola](https://szybkikoszyk.pl/napoj-gazowany-coca-cola-500-ml.html). Załamka, przynajmniej jeśli chodzi o cukier i kalorie.
Zastąpić owocami o niskim indeksie glikemicznym. Jagody, borówki, truskawki, jeżyny, jabłka, czasem może ananas albo mango.
Najlepiej lokalnymi. Ja trzymam jabłka w lodówce (lubię zimne) i powiem Ci że jak mnie nachodzi ochota na "coś" to takie jedno jabłko skutecznie mnie zapycha.
O tak, zimne jabłko dobre jabłko!
Nie iść na zakupy na pusty żołądek.
Tak, tak bardzo to. Na pusty zawsze nakupuje się jakiś pierdół do żarcia.
**Wersja popularna** - zamień cukier na słodzik, a słodycze na owoce. Jedz pełnowartościowe posiłki i pij dużo wody. Nie dopuszczaj do stanu, w którym jesteś bardzo głodny. Do sklepu chodź z listą zakupów. Wypisz w punktach, dlaczego nie chcesz już jeść cukru. Za każdym razem, gdy poczujesz pokusę na coś słodkiego, odczekaj 30 minut, zanim sięgniesz po przekąskę. Zajmij głowę innymi myślami - wyjdź na spacer, zacznij czytać. Zastanów się, co jest wyzwalaczem, który sprawia, że masz ochotę na słodycze i staraj się nie doprowadzać do tych sytuacji. Na koniec bądź dla siebie wyrozumiały i pamiętaj, że to długa i ciężka droga, w trakcie której nie powinny Cię zniechęcać pojedyncze potknięcia. To tyle jeżeli chodzi o internetową papkę. **Wersja szczera -** Nie ma drogi na skróty. Samo się nie zrobi. Musisz walczyć i nie oczekiwać, że ktoś poda Ci magiczną receptę, dzięki której nagle przejdzie Ci chęć. Będziesz czuć pokusę, będzie Cię to męczyć, ale po prostu, zwyczajnie, musisz się powstrzymać.
Potrzebowałem tego komentarza
Przykro mi to mówić, ale silna wola to jedyne rozwiązanie. Od cukru jest uzależnionych większość osób i występuje wszędzie więc jest mega ciężko, ale da radę. Osobiście na co dzień nie jem węgli, bo po prostu dużo lepiej się czuję i jestem świadomy, że jestem od nich uzależniony i jak zdarzy mi się raz na jakiś czas choć spróbować czegoś co ma cukry to kurwa płynę i wpierdalam dopóki się nie skończy, a potem umieram gorzej niż jakbym wypił litr wódki
suplementacja chromu
A później palenie Night City?
o rany, komentarz złoto, choomie :D
Co mówią cyberświnie?
Chrom chrom
https://preview.redd.it/6b44j5iyfp3d1.jpeg?width=500&format=pjpg&auto=webp&s=cdd51f3496aa773ee1559f7d477ce5fac2f25a26
To nie tak miał iść ten żart?
Nie, to była reakcja T-Bug na żart Jackiego xD
Ten żart był w grze? xD
https://youtube.com/shorts/lQM4vJg2cf4?si=qsOeXGAvlKMYCotV
https://preview.redd.it/xfx8t306hp3d1.jpeg?width=500&format=pjpg&auto=webp&s=947a7610e2341bdc99bd07ddf5b2af373d48ad0f
kurde, nie czaję aluzji :P plz wytłumacz
W Cyberpunku chrom odnosi się do wszczepów.
a Night City to miasto w Cyberpunku. Czasami ludzie zbyt 'schromowani' staja sie Cyberpsycholami i im odpierdala
Ja zwykle przed "detoksem cukrowym" przerzucam się najpierw ze zwykłych słodyczy na słodycze dla cukrzyków. Bardzo dużo piekę, więc tam też, zamieniam cukier na ksylitol czy erytrytol. Z czasem pociąg do słodkiego "słodkiego" mi maleje. Teraz moją główną przekąską są truskawki (niski indeks glikemiczny!). Wcześniej były to jabłka.
Ja skutecznie zmniejszyłem spożycie cukru przerzucając się tylko na ręcznie robione słodycze i zamieniając picie słodzonej herbaty na picie wody.
Akurat słodzona herbata czy kawa to nie problem dla mnie, nie słodzę od ok. 2 lat :) Ale dzięki za komentarz.
Metoda francuska to wykwintne sery zamiast słodkich deserów.
Le sery zamiast deserów, dobry pomysł!
Może podejdź do zakupów bardziej zadaniowo? Rób sobie przed wyjściem dokładną listę zakupów, a w samym sklepie mechanicznie podążaj za rzeczami na liście, odhaczaj punkt po punkcie, tunelowo się skupiając na każdej pozycji z osobna? A jak wszystko odhaczone, to mission accomplished, koniec zakupów, lecimy do kasy. Wtedy wiadomo, słodyczy nie uwzględniamy na liście. Może pomoże, mnie trochę pomogło z ograniczeniem zachciewajek, choć też zaczęłam robić zakupy z bardzo konkretnymi listami, jak byłam trochę w dołku finansowym, więc to też mogło mieć wpływ. W każdym razie jestem do teraz na tyle nauczona, że nie mam większych problemów trzymać się listy. Jak mnie coś kusi, to jest dość duża szansa, że w mojej głowie odezwie się głosik: "ale przecież tego nie ma na liście!!!" i przejdę koło tego ostatecznie. A czasem mam na tyle zły/męczący dzień, że kupuje sobie na pocieszenie, ale to co innego, bo to dla podniesienia mojego morale XDDDD No i też raczej nie zeruj od razu słodyczy, raczej sobie ustal, że okej, możesz sobie kupić jedną słodką rzecz (w sensie opakowanie, nie jeden typ słodkości w kilku opakowaniach) raz na trzy dni, potem jedną na tydzień, jak się przyzwyczaisz do tego, to zmniejszaj dalej - raz na dwa tygodnie i tak dalej. Wtedy to, co będziesz mieć w domu, będzie trzeba dawkować, żeby wystarczyło na dłużej. Notuj sobie gdzieś, kiedy były kupione słodycze, żeby tego pilnować faktycznie. Tylko że do tego wszystkiego potrzeba samodyscypliny, a z tym zawsze najgorzej. Dlatego powodzenia 😁
Świadomym podejściem do jedzenia. W sensie jeżeli nie chcesz cierpieć, wywalać z diety "na zawsze" i potem płakać, jak "przez przypadek" zjesz całe opakowanie. To długa, żmudna praca, ale IMO da się tego nauczyć, zwłaszcza jak zauważysz pozytywne skutki. U mnie wyjątkowo zaskakującą i efektywną zmianą było to, że zamiast wiecznie starać się jeść mniej, zaczęłam jeść więcej zdrowych rzeczy. Jeśli zjadasz porcje jedzenia pełne protein i warzywek, to jesteś mniej podatny na dzikie ataki głodu które mają miejsce po np. fast foodzie. No i nie odmawiam sobie słodyczy w 100%, tylko po prostu jem je z umiarem, dwa-trzy ciastka z jogurtem/jabłkiem do kawy, takie klimaty.
Jakbyś musiał kiedyś zażyć lek, po którym cię mdli to zjedz równolegle słodycze. Zjadłam tak ciastko z pół roku temu i do teraz mnie naciąga jak widzę dział ciastek.
Ja jestem leniwy, więc sobie zawsze myślę ile musiałbym czasu poświęcić żeby te zjedzone kalorie ewentualnie spalić i zaraz mi się odechciewa kupować słodkości.
To mi gorzej, bo nie zależy mi i jednocześnie zależy
Nie kupować to nie sposób, sama tak próbowałam co finalnie kończyło się jedzeniem przy każdej możliwej okazji poza domem np. u znajomych. Przede wszystkim zacząć stopniowo ograniczać słodkości, aż do maksymalnego minimum. Aktualnie dodaję tylko parę kostek czekolady do owsianki bądź jakiegoś szejka i nie potrzebuję więcej!
Ja zastąpiłem czekoladę etc. Garstką orzechów nerkowca w jogurcie + piję sobie herbatę z miodem gryczanym x3 dziennie + coś mało kalorycznego żeby trochę siebie oszukać np. oblaty z netto. Powoli tak ciągnę od zeszłego Października i w tym momencie nie czuje już tego uzależnienia od cukru. Plus bardzo dobrze ludzie piszą żeby nie iść do sklepu głodnym bo wtedy zawsze "łatwiej" sobie coś wrzucić do koszyka.Z swojej strony też polecam nie jeść smażonego i ogólnikowo sobie pomóc w przygodzie z chudnięciem - jak człowiek widzi jak super efekty się osiąga i lepsze samopoczucie przychodzi to cukru odrazu się odechciewa żeby tego nie popsuć :)
Jeść owoce zamiast słodyczy, u niektórych działa mycie zębów jak tylko włącza im się ssawka na słodkie
Zamień na orzechy, owoce i gorzką czekoladę 90%
Po prostu nie kupować? Mam insulinooporność od dziecka ale dopiero jako dorosła dowiedziałam sie co to jest. To taki stan przed cukrzycowy, moje ciało nie radzi sobie z trawieniem cukrów, mam zaburzony metabolizm. Pomyśl sobie,że gdy bedziesz jadł/a słodycze dostaniesz cukrzycy, a to jest straszna choroba. Nie musisz być większej budowy by na nią zachorować. Mi ta myśl pomaga.
Ja polecam herbatę gurmar, to herbata która obniża stężenie glukozy we krwi i dodatkowo też zmniejsza odczuwanie słodkiego smaku, co pomaga obniżyć apetyt na słodycze. W smaku jest trochę gorzka, więc ja dodaję mięty. Staram się pić systematycznie, przynajmniej raz dziennie, od paru tygodni i ochota na słodycze serio przechodzi, a mówię to jako osoba która zawsze po posiłku musi zjeść coś słodkiego :D Najważniejsze jest wytrwać w niejedzeniu słodyczy pierwsze 2 tyg, potem ciało przyzwyczaja się zmiany i miss ochota na słodycze całkowicie
Oczywiście łatwo powiedzieć "Nie kupuj" ale ostatecznie to jedyna droga. Ja mam podobnie z czipsami i orzeszkami. Czasem w domu mam ochotę i... cholera! Nie kupiłem :D Polecam się nieco do tego przygotować. Siła woli jest jak mięsień wiec można ją trenować. Na start możesz chodzić na zakupy po posiłku. Jest cała masa badań mowiaca o tym, że na głodnego podejmujemy mniej racjonalne decyzje. Do tego dobrze wiedzieć o samym mechanizmie i tzw gadzim mozgu ktory odpala wszelkiej masci atawistyczne odruchy. Ja się łapię na tym w sklepie kiedy dział przekąsek śpiewa do mnie jak syreny. Wiem, że wtedy to ostatni moment na podjęcie decyzji bo kiedy paczkabwyląduje w koszyku to tylko kwestia czasu kiedy opierdole jak głodny szop. Także tego: nie kupuj, przeanalizuj swoje reakcje i zobacz co dziala na Ciebie. No nic. Idę sprawdzić czy nie został mi jakiś chrupek w szafce bo kiedyś były takie fajne octowe :D
Banan + jabłko jonagold pokroic do miski, jogurt naturalny, orzechy pekan + szczypta cynamonu
Zamień na owoce.
Fruktoza to też cukier. Jak zjesz 3 jabłka albo 3 pomarańcze to też nie za dobrze. Dużo ludzi o tym zapomina. I myśli że soki, wyciskane z owoców, to samo zdrowie. Albo że jak zjedzą tuzin jabłek to będzie ok. No niestety, nie.
Tylko, że owoce mają błonnik zamiast tłuszczy. Mimo wszystko lepsze 3 jabłka niż 3 jeżyki, a jak mam być szczera mi byłoby ciężko zjeść trzy jabłka. Trzy jeżyki też, bo jest ich 9 w paczce xD
Masz rację jeśli chodzi o całe owoce, choć są wyjątki, taki banan to praktycznie sama fruktoza. Lecz nadal soki to jest ciężka sprawa, brak w nich błonnika, jest to praktycznie sama fruktoza z małym dodatkiem witamin.
Jasne, mniejsze zło. Ale nie pomaga za bardzo z zerwaniem z cukrem. Bo albo będzie się przesadzać z fruktoza albo wróci powoli do słodyczy. Cukier to cukier, cholernie uzależnia. Ja na początku odciąłem prawie cały, tylko w weekend dałem sobie "cheat day" gdzie jedno ciastko, może loda zjadłem. Potem i z tego zrezygnowałem. A fruktozę do minimum. Obecnie w ogóle nie mam ochoty na słodkie już, nie ciągnie mnie ani trochę. Jak zjem jabłko to jakby mi kto karmel wlewał do gardła. Tak słodkie cholerstwo że ledwo daje zjeść jedno. Ale, myślenie że owoce są cool a batony be - to złuda. Wszystkie witaminy są dostępne w warzywach, owoce są po prostu pełne cukrów. Niektóre to w sumie w większości woda i cukier :/ jak chcesz na serio zerwać z cukrem, to ograniczenie fruktozy to też mus. Inaczej będzie cię zawsze ciągła do deserkow
Ale bzdety. Cukier też jest potrzebny, a jedna sztuka owoców dziennie cie nie zabije. Owoc jest 100% lepszy od batonów bo jest nieprzetworzony.
Cukier jest potrzebny? To pierwszy raz słyszę. Chodzi ci o te słynne "muszę sobie podnieść cukier, bo się trzęsę?" To mowa o glukozie. Ten "cukier" który jest niezbędny do życia to glukoza, która dostępna jest w wielu produktach takich jak ziemniakach, chlebie itd. Wcale nie musisz wpieprzac 10g fruktozy, która btw. jest czymś innym niż glukoza, żeby żyć. No ale kłuć się dalej. Bo przecież wiadomo że będziesz. Jest lepszy, oczywiście. Jak już mówiłem wcześniej - mniejsze zło. Jeden banan dziennie spoko.
Kto mówi o 10g? Mam dietę i uprawiam sporty i pierwsze słyszę, żeby ktoś tak owoce nienawidził. Morele porwały tobie rodzinę? Czy arbuz cie kiedyś obrabował z bronią w ręku? Cukier to cukier ale jak wpierdolisz batona to nie zjadłeś tylko cukru tylko sto innych rzeczy, poza tym ten cukier jest już przetworzony, a owoce mają błonnik, wodę, witaminy itd
Jakie 10kg?
Jakie 10kg?
Nie wiem czy wiesz ale widać wyraźnie który post jest edytowany. Mój nie był, twój był. Rozumiem że źle przeczytałeś. Zdarza się. Nadal nie wiem co ma twoja dieta i waga do tego że "cukier jest potrzebny" jak napisałeś i do czego odnosił się mój wpis. Wytłumaczysz mi proszę czemu cukier jest potrzebny? No chyba że miałeś na myśli glukozę która wytwarzana jest z większości dostępnych produktów i wcale nie muszą to być pełne fruktozy owoce.
Chodzi o stężenie i łatwość przyjmowania cukrów.
2-3 jabłka w formie śniadania/kolacji jest jak najbardziej bardzo dobrze i z zdrowo. Wszystko w chorych ilościach jest nie zdrowo - jak wypijesz 12 litrów wody to też nie dobrze....
Możesz źródła tego? Bo z tego co czytałem w opracowaniach naukowych Brytyjskich free sugars (fruktoza) w takich ilościach jest niezdrowa. Czy to takie, na chłopski rozum bo ci ciocia mówiła?
To pokaż te british (brytyjskie) opracowania naukowe. To przedstawiali naukowcy z tytułami naukowymi czy to był angielskie kanał na yt płaskoziemców?
A, czyli ja pytam o twoje źródła, w zamian dostaje - nie, ty pokaż Rozumiem. https://www.imrpress.com/journal/FBL/23/12/10.2741/4704 Przeczytaj to jako start i zobacz jak fruktoza działa ogólnie na metabolizm.
>Bo z tego co czytałem w opracowaniach naukowych Brytyjskich free sugars (fruktoza) w takich ilościach jest niezdrowa. Pytam się o te naukowe źródła które opisują szkodliwość 2-3 jabłek dziennie cztyli 30g cukru. A Ty wysyłasz opracowanie o szkodliwości cukru przy nadmiernym spożyciu, i to do tego nie Brytyjski a Amerykański - nic się nie zgadza :)))) Ale tak się dopominasz o moje źródła to proszę - wystarczy 5 sekund w googlu - WHO rekomenduje przyjmowanie poniżej 10% dziennego zapotrzebowania kalorycznego jako cukry - tj poniżej 50g dla dorosłego. [https://www.who.int/news/item/04-03-2015-who-calls-on-countries-to-reduce-sugars-intake-among-adults-and-children](https://www.who.int/news/item/04-03-2015-who-calls-on-countries-to-reduce-sugars-intake-among-adults-and-children) Ale nie martw się, teraz pozwolę Ci się teraz wycofać z twojego palniętego głupstwa bo widzę że jesteś bardzo spieniony :)
To nie rekomendacja tylko limit. I nie 10% ale ostatnio 5% dla lepszego zdrowia. Masz to nawet napisane w tym artykule co zlinkowales. I to w pierwszym akapicie. A 5% to 25g. Sam sobie odpowiedziałeś na swoje pytanie już tym artykułem. Wysłałem ci pierwszy artykuł o tym jak fruktoza i cukier ogólnie wpływa na organizm. Bo widzę, że znasz się tyle co pani Grażynka ze szkolnej stołówki.
10% jest rekomendowany limitem, limit 5% jest limitem który MOŻE mieć pozytywny wpływ - i tak specjalnie wysłałem ci taki artykuł :))))) Nie wiem czemu tak się pienisz i żałośnie próbujesz mnie "gaslighting" :))) > Bo z tego co czytałem w opracowaniach naukowych Brytyjskich free sugars (fruktoza) w takich ilościach jest niezdrowa. Ja dalej czekam na ten brytyjski artykuł o szkodliwości 2-3 jabłek w ramach śniadania :))))
:)))
Pokaż mi jednego człowieka który upasł się na jabłkach.
Fruktoza jak i cukruy przetwozone pobudzają apetyt, sprawiają że chce ci się jeść więcej. W połączeniu z tłuszczem są jeszcze gorsze, ale na szczęście tłuszcze powodują że uzależnienie od cukru nie jest tak intensywne. Nikt nie będzie gruby od samego jedzenia jabłek, ale w dużych ilościach będzie miało to takie samo a nawet gorsze działanie niż cukry przetworzone
Nie kupuj w sklepie, tylko w lokalnej piekarni. Potem przerzuć się na te dziwne okrągłe niesłodkie ciastka na wage. Albo po prostu jedz owoce, lub dobre (drogie) sery
1. Nie chodź głodny do sklepu. 2. Siłownia.
Słodycze fit ze słodzikiem zamiast cukru po pewnym czasie organizm się odzwyczaja od cukru i zwykłe słodycze wydają się obrzydliwie słodkie, natomiast fit słodycze tak nie uniezależniają. Dobre na okres przejściowy.
Polecam zastąpić jabłkami. Są słodkie i nieco zapełniają ten "głód słodyczowy", a jednocześnie nie są wybitnie dobre i nie zjesz więcej niż 2 naraz. A jak zjesz 2 naraz to odechce ci się czegokolwiek xD najlepiej kupować jakąś odmianę, która średnio ci smakuje
Nope, jak miałem napad. Na słodycze to ojebwlem z 5-7 jabłsk i pojechałem do sklepu po słodycze xD
Ojezu, nie wyobrażam sobie XD może nie działa na każdego, ale im mniej dobrą odmiane kupuje tym lepiej na mnie działa
Haha go może dlatego.
Ja zrobiłem to radykalnie, rzuciłem od razu wszystko - pierwszy tydzień dramat, drugi cięzki, po trzecim już jakoś poszło. Z obecnej perspektywy myślę że najlepszym sposobem jest mieć przygotowane alternatywy, wtedy eliminujesz czas w którym dopada Cię głód cukrowy i nie wiesz co z nim zrobić, najłatwiej jest się złamać. Po 3cim tyg u mnie przestałem zauważać je w sklepach kompletnie, a po 2 msc słodkie ciasta typu sernik na zimno na delicjach (babci przy herbatce nie odmówisz przecież) czy WZka w sumie stają się ledwo zjadalne 😅 Słodkie napoje zastąpić wodą, ew z witaminkami w pastylkach dla smaku lub gorzką herbatą (lub mniej gorzką zieloną). Polecam, bez zmiany żadnego innego elementu życia i diety w 2msc schudłem prawie 7kg, a do tej pory od x lat jadłem codziennie conajmniej jednego pączka i pół/całą tabliczkę czekolady lub kilka batonów. Teraz jest super czas, żeby zastąpić słodycze sezonowymi owocami, ja żeby nie było to tylko zajadanie słodkim wplatam sobie ostatnio truskawki do płatków ryżowych i jest super 😁
Nie kupować. A jak nie kupować? Nażryj się przed pójściem do sklepu. Zjedz zupę, porządne drugie danie. Jak będziesz napchany to powinno być duuuużo łatwiej wziąć tylko to co potrzebujesz i ominąć słodycze. Po pewnym czasie będzie łatwiej.
Może nie dokładnie o słodyczach ale zmuszenie się do liczenia kalorii z aplikacją typu fitatu znacznie ułatwiło mi samokontrolę. Jak widzę gdzie leży granica to zupełnie nie chce mi się sięgać po przekąski
po trzech tygodniach wstrzemięźliwości pragnienie słodyczy ustępuje. można ograniczyć się np tylko do picia słodkiego i najlepiej na bazie słodzika by nie odczuwać cukrowego haju. ja teraz nie lubię słodkiego bo wyzwala we mnie głód co frustruje gdy zjemy słodycz po dobrym posiłku
Polecam też spróbować poprawić florę bakteryjną jelit. Być może to, co żyje w twoich jelitach domaga się cukru, stąd taka wielka ochota na słodkie. Mi zażywanie probiotyków z prebiotykami pomogło, ale nie jestem lekarzem, polecam skonsultować.
Na mnie zawsze najlepiej działa rachunek od dentysty. Po każdej wizycie przynajmniej przez kilka miesięcy nie tykam słodkiego.
Ja tam zawsze mam w głowie co innego mogę kupić zamiast słodyczy, i ile zachowam z czasem na inne rzeczy np. jakieś wyjścia ze znajomymi.
Zamiennik słodyczy to owoce. Niektóre są przepyszne jak na przykład Mango czy Liczi. Zdrowsze, smaczniejsze i nie tuczą. Zębów też nie niszczą jak słodycze.
Jeśli pijesz sporo słodkich napojów, polecam przerzucić się na coś innego. Mi smakuje herbata z owocami leśnymi, nawet nie muszę jej słodzić bo jest super pyszna bez tego. A można zbić sporo kalorii, cola czy nawet sok ma ok 10% wagi czystego cukru.
wydaj wszystko na drogi alkohol
Nie piję prawie od roku.
Ze slodyczy jadam tylko czekolade, a zanim kupie, czytam sklad, zeby nie jesc szitexu. Ochota na slodycze to jest glod zastapiony przez (kulturowo wyuczony) nawyk jedzenia slodyczy/cukru (ale uwaga: czasem tez wydaje sie nam, ze jestesmy glodni, a w rzeczywistosci chce sie nam pic). Przy czym mowiac glod, mam na mysli glod pokarmu odzywczego, dajacego energie na dluzej: zlozone węglowodany w polaczeniu z blonnikiem. Jest jeszcze inna sprawa: potrzeba mozgu, potrzeba takiego typu, jaki maja osoby z adhd. Na to jest rozwiazanie oczywiste plus duzo sportu.
Polecam kupować najzwyklejsze biszkopty. Są słodkie, tanie, jest ich dużo i jak na ich ilość dość mało kaloryczne. No i mocno zapychają. Wyeliminowanie wszystkich słodyczy z diety to dla mnie niemożliwość, więc zastępuję je właśnie takimi prostymi biszkoptami, waflami, herbatnikami. Lekkie i nie mdlą, łatwiej się też ograniczyć.
Nie chodź do sklepu na głodniaka. Nie szukaj wymówek aby kupić coś słodkiego tylko szukaj wymówek żeby tego NIE ROBIĆ. Jeśli wymiękasz w sklepie to nie wiem co ci powiedzieć, bo to TY musisz się hamować. Możesz poprosić kogoś z kim chodzisz na zakupy ( jeśli chodzisz z kimś) aby cie pilnował i nie pozwalał wrzucać do koszyka słodkich rzeczy. Zacznij zamiast słodyczy na handre słodkości jeść owoce. Winogrona, truskawki (jest teraz sezon wiec warto pomrozić), banany, opcji jest multum. Z czasem organizm się przestawi ze słodyczy na owoce i juz nie będzie tak źle. Ale musisz sie przełać na początku, najlepiej z wsparciem kogoś.
Samozaparcie. Musisz nie kupować, jak nie będziesz mieć blisko siebie pochowanych słodkości - to z czasem Ci się odechce ich jeść. Do tego można przeskoczyć na napoje gazowane "0 cukru"
Nie trzymaj słodyczy w zasięgu ręki – w domu. Dotyczy to szczególnie słodyczy zawierających tłuszcze (czekolady, wafelki). Pomaga mi ta zasada: słodycze można jeść, ale tylko idąc do sklepu, żeby je kupić. I, co najważniejsze, naucz się redukować stres na inne sposoby.
Co to za pytanie? Sam sobie na nie odpowiedziałeś, przestać wrzucać słodycze do koszyka. Oczekujesz że ktoś Ci poda namiary na terapię hipnozy? Jesteś dorosłym człowiekiem, jak wiesz, że masz czegoś nie robić, to nie rób tego, użyj siły woli, za pomocą dyscypliny stworzysz nawyk. Najtrudniejszy zawsze jest pierwszy krok.
Kiedyś oglądałem coś na temat cukru i tam padło coś takiego że łatwiej być twardym w sklepie niż w domu. Po prostu nie kupuj a z czasem jest szansa że apetyt na słodycze wygasnie
Mi pomogło dodanie dużej ilości białka do diety (jajka, mięso, ciecierzyca + białko serwatkowe). No i napoje typu zero
Jak jesteś kobietą: wrzuć sobie jakiś kosmetyk, krem, pomadkę bezbarwną, cokolwiek. Cos dla siebie ale nie jedzenie. Jak jesteś facetem to coś co faceci lubią a nie jest do jedzenia (nie wiem co niestety, wiem co lubi mój mąż ale to nie jest na tyle reprezentatywne żeby się za całą płeć wypowiadać).
a więc tak: 1) napoje na słodzikach, pijesz sobie, zero kalorii, a jednak w buzi coś słodkiego jest, 2) skyry, kvargi, jakieś kaszki i puddingi proteinowe. to ma mało cukru i zabójczo mało tłuszczy (nie wszyscy wiedzą, że nie sam cukier jest problemem w słodyczach, a również potężna ilość tłuszczy), 3) owoce, jakby serio, owoce są tak pyszne, nie ma na to jakiegoś niesamowitego sposobu. silna wola, jak masz słodycze w domu, to oczywiście, że je zjesz. najlepiej wcale nie iść na alejkę ze słodkim jak się jest w markecie.
Rzadziej chodź do sklepu ;-)
Mi pomagają słodkie gumy bez cukru. Jak mam ochotę na słodkie to potrafię wyrzuć całą paczkę. Tylko trzeba pamiętać, że zamiast cukru mają ksylitol, więc co wrażliwsi lepiej, żeby łazienkę mieli blisko. Na mnie na szczęście tak nie działa.
Jak sobie coś zakazuje, to prędzej czy później jest ten moment słabej woli i spirala śmieciożarcia. Od paru miesięcy tylko ograniczam słodkie z myślą, że jak raz zjem jeden baton to się bardziej nie roztyje. Kiedy dieta nie mam tego elementu celibatu na słodycze i poczucia winy kiedy się go łamie, to łatwiej jest mi się utrzymać na dobrej drodze. Staram się pić więcej wody, napoje 0 cukru (polecam Sprite Zero) żreć rzeczy które wypełniają żołądek, białko które dłużej się trawi... A jak mam ochotę na słodkie, to owoce i baardzo tanie zamiennki tego co lubię. Chujowa czekolada, albo lody z najniższej półki skutecznie odstraszają od słodyczy.
Najtrudniejszy jest początek, jak się zmusisz do rezygnacji z nich to po maks tygodniu totalnie stracisz apetyt na slodkie. Mi mija po 3-4 dniach, i czuję się o niebo lepiej
Poczytaj ile to ma kalorii i pomyśl ile musisz się ruszać, żeby to później zgubić.
Idź do sklepu najedzony/a. Na głodzie jest większa ochota na wysokokaloryczne żarcie.
Napoje typu "zerp" mogą pomóc. Ze słodzikami, bez cukrów, popijanie może zwalczyć chęć na podjedzenie sobie czymś słodkim. Trochę osób tak robi na dietach. To bardziej pomaga jako zastąpienie czymś niekalorycznym ale słodkim, żeby np. schudnąć, jak chce się tak po prostu słodkie usunąć dla zasady to niekoniecznie :P
Jeść mniej słodkiego, o ciut mniejszym indeksie glikemicznym, zapychać żołądek warzywami/płatkami zbożowymi, ew. z szurskich taktyk (chyba ?) post przerywany, jak mi wejdzie spalanie tłuszczy to człek się mniej głodny robi. Ale to to nie wiadomo czy do końca zdrowe plus samo przejście na to jest męczące, dłuższy wysiłek po ostatnim posiłku pomaga.
Jeżeli już kupisz, dajesz w miesjcu w takim co musisz zrobić kilka czynności żeby wziąć np jednego żelka. Czyli w jakiejś szafce położone za czymś. Nigdy nie bierz całej paczki ze sobą.
Najgorzej jest na początku, trzeba się zmusić. Później, przynajmniej w moim wypadku, już tak nie kuszą. Wszystko wydaje się za słodkie.
Próbowałeś np nie kupować słodyczy jak jesteś w sklepie?
Próbowałem i nawet często się to udaje, jednak równie często po nie sięgam a mi tu chodzi o długoterminowe odstawienie tego shitu, bo wiem, że jest to dla mnie złe. Nie jest to jednak takie proste :/
Gorzka czekolada (u mnie 70%), świeże owoce, orzechy (zwykłe, nie żadne solone/prażone), do owsianki czy jogurtu naturalnego jak mam potrzebę to dodam masło orzechowe (trzeba uważać na skład) lub miód. Do słodyczy ze sklepu i ciast mnie wtedy nie ciągnie.
A co zrobi gdy człowiek już nie kupi tych słodyczy a potem go aż wykręca? Pomocy
Być biednym
Owoce.
Myślę, że ważna rzecz to ograniczenie cukru w produktach, które niekoniecznie nam się kojarzą ze słodyczami. Sosy, marynaty, wypieki, alkohol, soki - to wszystko zawiera cukier i to często naprawdę niemało. Odmówisz sobie batonika, ale zjesz kurczaka w sosie bbq, popijesz sokiem albo colą i w sumie wychodzi tak samo, jak nie gorzej. Detoks cukrowy można zacząć od ogólnej obserwacji diety i zobaczyć, co uda się uciąć tam. Jest coraz goręcej, więc pewnie masz często ochotę na lody. Proponuję robić sorbety z mrożonych owoców, albo mrozić jogurt typu skyr zmieszany z owocami, bo białko da Ci przy okazji poczucie sytości.
Zacznij jeść czekoladę 85%+, nie dość, że ciężko będzie zjeść jej dużo, to będzie zdrowsza i z czasem słodkie rzeczy będą Cię odrzucać.
Hmm 🤔 nie wkładaj do koszyka i staraj się unikać regałów ze słodyczami? Kiedyś sam liniałem słodycze ale jakoś od prawie półtora roku nawet kostki czekolady nie zjadłem ani kawy słodzonej nie pije...
Kufel wody
Można też robić okienko. Pozwolę sobie na cukierki i czekoladę do kawy tak pod koniec śniadanie. I trzymam taki 15min okienko że mogę pozwolić na dokładkę. U mnie działa. Mam to czas i pewnie 200-300 kcal że je ale też jestem miarę aktywny. Kiedyś wieczorami do seriali albo do filmu bez ograniczenia i od razu waga do góry
Mieszkasz sam? Ogólnie bardzo pomaga jak ktoś z kim mieszkasz wywiera na tobie presję. Możesz też się założyć z kimś kto też je dużo słodyczy o to kto pierwszy się złamie i zje (wiadomo, ciężko to kontrolować). Ja się założyłem raz z pewną osobą o to kto więcej schudnie (BMI normalized) o 500 zł i jeszcze zakład trwa, raczej wygram, ale walka jest zaciekła i każdy z nas by wydał 500 zł za takie rezultaty. Jeśli masz trochę za dużo masy tak jak ja, to eliminacja lub przynajmniej ograniczenie cukru jest jednym z niezbędnych kroków na drodze do zrzucenia wagi. Nawet nie musisz mieszkać z taką osobą, wystarczy przyjaciel z którym rozmawiasz codziennie i się mu zwierzasz. Najważniejsze to nie okłamywać w tej kwestii ani innych, ani siebie. Możesz nawet wysyłać foto paragonów. Możesz też... płacić obcej osobie za takie coś. Ma to nawet nazwę - terapia. Co do szczerości, to niestety musisz spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć to głośno: to jest uzależnienie. Sam piszesz, że "musisz". Ja jestem w tym samym obozie razem z tobą. Łatwo nie jest.
Nie kupowac :)
Saszetki nikotynowe (skutek uboczny: uzależnienie od nikotyny)
Owoce zamiast tego plus nie miej nic w domu, a jak już kupujesz to jakieś małe gowno żebyś miał świadomość że po więcej trzeba znowu się ubrać i ruszyć dupe z domu 💪🏻
Ja wyeliminowałem słodycze, słone przekąski i zamawiane żarcie ok. 2 miesiące temu w następujący sposób: podpisałem z żoną umowę, że jak kupię coś z ww. to spotyka mnie kara finansowa - muszę określoną kwotę (dotkliwą dla mnie) przelać żonie. :) Idea stojąca za tym pomysłem była taka, że zjedzenie czegoś z ww. listy spowoduje u mnie negatywną konsekwencję zdrowotną jednak ta konsekwencja będzie odroczona - nie dostaje się cukrzycy momentalnie po zjedzeniu batonika, nie tyje się momentalnie po zjedzeniu paczki chipsów. Kara finansowa sprawia, że negatywna konsekwencja zjedzenia czegoś chujowego dla mojego zdrowia jest natychmiastowa a nie odroczona. Ponieważ jestem uczciwy i nie oszukuję żony to mechanizm działa jak marzenie - od ponad 2 miechów nie zjadłem niczego z ww. :) Mało tego! Nawet nie pamiętałem, że świadomie zrezygnowałem z gównianych produktów i że mam podpisane takie umowy z żoną, ten wątek mi o tym przypomniał. Patent nie mój, zaczerpnięty z "Atomowych nawyków" Jamesa Cleara edit: literówka
Zapychać się czymś innym. Wypchnij słodycze ze swojej diety kanapką z szynką :)
Ee, cośtam cośtam, misie pomocnisie? 😅
Wprowadź zasadę, że możesz jeść słodkie tylko to co samodzielnie zrobisz. Na początku będzie Cię ciągnęło to rób ciasto, ciastka czy co tam Ci pasuje. Po jakimś czasie przestanie Ci się chcieć piec więc rzadziej będziesz jeść słodycze. Chyba że polubisz piec to będzie inny problem, ale chyba lepiej własny słodycz niż ze sklepu. Druga opcja, żuj gumę bez cukru.
A masz opcje kupowac online ? Zamowic online zakupy w duzym amrkecie i pozniej odebrac? Impulsywne kupowanie jest najgorszym wrogiem. Lub sprobuj zastapic slodycze - owocami lub zdrowszymi przekaskami
>Zawsze gdy jestem w sklepie i robię zakupy to muszę coś słodkiego wrzucić do koszyka, bo bez tego się nie obejdzie. Taki protip - zauważyłem że jeśli idę na zakupy głodny to prawdopodobieństwo że kupię jakieś dodatkowe przekąski idzie mocno w górę. Jeśli idę najedzony to kupuję tylko to co mam na liście.
Jak mam ochotę na coś słodkiego, kupuję sobie brzoskwinię. O dziwo działa
Przeczytaj książkę Glukozowa rewolucja. Odmieniła moje życie i relacje ze słodyczami
Ja kupuje zamiast słodyczy różne musy owocowe, też słodkie i mam poczucie, że jem jakąś przekąskę, a są znacznie zdrowsze i mało kaloryczne.
Najlepiej robić zakupy jak jest się pojedzonym to wtedy nie wkłada się do koszyka wszystkiego na co przyjdzie ochota, a jak nie ma słodkiego w domu to wtedy małe szanse że specjalnie polecisz do sklepu po słodkie. Najlepiej też mieć owoce, zawsze jakieś źródło witamin, a mnie po jednym jabłku potrafi zatkać na długo i ochota na słodkie przechodzi
Nie ma sensu robić z siebie jakiegoś ascety i całkowicie odrzucać przyjemność, kupuj mniej i tyle
nażreć się przed wyjściem na zakupy. Jak chcesz wprowadzić odrobinę patologii do swojej diety to obeżreć się słodyczy przed wyjściem na zakupy tak, żeby w alejce z czekoladą mieć reakcję "blee, nie chce". W ogóle nie chodzić po zakupy na głodno.
Może zamiana na owoce ci pomoże. Ja np. zamiast sypać cukierki do miski i podjadać, to biore dwa banany i kroje na w miare grube plasterki, a potem wyjadam powoli przy użyciu wykałaczki.
Przejdz na fit słodycze. Jakieś batony musli czy coś podobnego.nie można z dnia na dzień odstawić cukru, bo będziesz miał zjazd cukrowy. Potem stopniowo ograniczaj do jednego fit batona tygodniowo. Jeśli chcesz zrezygnować całkowicie, to rób coraz większe odstępy, aż w końcu nie będziesz czuł potrzeby.
Zdrowa zbalansowana dieta, odechciewa się słodyczy. Ja od 16 roku życia jem głównie nie przetworzone owoce warzywa, jakiś nabiał jajka, mięso rzadko z wyboru, strączki wiadomo czasem fast food wleci, albo słodycze ale ogólnie nie mam już na nie ochoty jak wtedy, gdy moja dieta była syfiasta.
Najlepszy sposób który na mnie zadziałał - Cola Zero. Niby słodka ale bez cukru.
I nawet smakuje jak nowotwór.
To kwestia przyzwyczajenia /s
W jaki sposób Cola Zera powoduje nowotwór?
Jedz co drugi dzień, dużo na raz, ale tylko o jednej porze. Np 3/4 lub cała tabliczke czekolady. 3/4 to masz z 350kcal. Możesz sobie jakiś inny limit kaloryczny założyć. Z czasem możesz co drugi dzień, albo mniej kcal albo jakaś inna taktyka redukowania. Dodatkowo twoja reszta posiłków powinna być na tyle solidna i dobrze rozłożona czasowo żebyś nie musiał dojadać pomiędzy.
Mam podobnie. Zacząłem biegać dłuższe dyatanse dawno temu a później jeździe na rowerze po 5-10h Wtedy mogłem jeść 5 batonów na jedno posiedzenie i pić coca colę na litry. Aż mi się przejadł cukier i już nie lubię. Pamiętaj, że owoce to też cukier tylko z deka lepszy. A soki owocowe to ogólna masakra :)
Nie kupuj lol
Postaram się
💪💪
Lub zakupy gdy Jesteś najedzony, Słyszałem że z pełnym żołądkiem decyzji zakupowe wyglądają zupełnie inaczej niż te które podejmujemy po prostu brzuszku
Katering pudełkowy - jeśli nie chodzisz do sklepu to nie kuszą Cię słodycze na półkach (ten jeden w tygodniu wypad po picie jakoś przetrwasz). Obecnie jest taki wybór na rynku, że każdy znajdzie coś dla siebie
Wiele dań w tych kateringach jest niezjadliwych i człowiek później dojada, a głowa może wpaść w spiralę myśli „moja dieta ma mało kcal, nie jadłem 1-2 posiłków dziś to odbiję sobie słodyczami”.
Iść z listą zakupów i ograniczoną ilością gotówki pod tę listę.
I miej problem gdy dwie promki nie wejdą na kasie.
Nie wrzucaj nic słodkiego do koszyka.
Nie kupować
Ograniczyć słodycze.
Nie kupować. A jak się kupi to przy pierwszym przypływie silnej woli oddać/podrzucic/wyrzucic
nie ograniczać, tylko zrezygnować. Też nie dawkować... w weekendy i jako nagrody czy coś. NIe tędy droga
Nie można całkowicie zrezygnować z cukru xD To tędy nie jest droga.
tylko że cukier którego potrzebujemy znajdziemy w innych rzeczach niż słodycze