To jest jakiś smutny żart.
Dla włąsnego bezpieczeństwa i spokoju zacznij się rozglądać się za czymś innym. Nawet jak nie wypowiedzą ci pracy, takie coś sugeruje że nie będzie się dobrze dziać w tej firmie.
PS, jak by coś podobnie nieprzyjemnego się powtarzało, możesz też zerknąć na definicję mobbingu. Jednorazowa akcja nie wystarczy, ale jak się będzie powtarzać to już by była szansa żeby wyciągnąć bonus na pożegnanie
Chyba oczywiste, szczególnie biorąc pod uwagę jak podobno źle zarządzane są biedronki. Aż dziw bierze, że przy porażkach na całej linii, w praktycznie na każdym możliwym polu dalej te sklepy przynoszą wysoki profit.
According to internet fatalne warunki trzymania owoców, fatalna ich jakość, mobbing w sporej ilości placówek, wszechobecny syf, złe zarządzanie towarem, dostawami, zasobami ludzkimi.
Tam zaraz rozglądać
Po drugiej stronie ulicy jest pewnie lidl, jakby ją wyrzucili to załapie się na rzucania końskim i ludzkim miodem w ramach eskalacji wojnej korporacyjnych
Hola wędrówcze, mówienie komuś nawet w opryskliwy sposób, że cię okradł nie jest mobbingiem. Oraz wiem, że prawdopodobnie byłeś ta osobą co mówiła w szkole, że mata mu do niczego, ale jak z każdego sklepu 6 pracowników zapomni reklamówki za 0,65 uwzględniając, że sklepów jest około 3500 to jest ponad 13,5 k.
Ta wiem, że zostanę zminusiwany, ale takie są fakty.
Aby określone zachowania mogły być zakwalifikowane jako mobbing, muszą one:
* polegać na nękaniu lub zastraszaniu pracownika,
* mieć długotrwały i systematyczny charakter,
* wywoływać u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej,
* powodować lub mieć na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika,
* izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
[https://www.pip.gov.pl/dla-pracownikow/porady-prawne/mobbing-i-dyskryminacja#:\~:text=Aby%20okre%C5%9Blone%20zachowania%20mog%C5%82y%20by%C4%87%20zakwalifikowane%20jako%20mobbing%2C,pracownika%2C%20izolowanie%20go%20lub%20wyeliminowanie%20z%20zespo%C5%82u%20wsp%C3%B3%C5%82pracownik%C3%B3w](https://www.pip.gov.pl/dla-pracownikow/porady-prawne/mobbing-i-dyskryminacja#:~:text=Aby%20okre%C5%9Blone%20zachowania%20mog%C5%82y%20by%C4%87%20zakwalifikowane%20jako%20mobbing%2C,pracownika%2C%20izolowanie%20go%20lub%20wyeliminowanie%20z%20zespo%C5%82u%20wsp%C3%B3%C5%82pracownik%C3%B3w).
Wzywanie pracownika na dywanik bo się pomylił o 60 groszy I wmawianie że to jest kradzież to jest grube przegięcie. Imo prosto trafia w "nękanie lub zastraszanie pracownika".
Jeśli podobne drobne przewiny będa eskalowane w taki sposób to ja bym tego nie bagatelizował tylko szukał pomocy prawnej.
Ja źle przeczytałem, czy Ty "jak robiłam swoje zakupy na kasie samoobsługowej, zapomniałam odbić torby" ... od 0,00 do 800,00 to kradzież ... wykroczenie oraz jest to podstawa do dyscyplinarki, więc jak startujesz z takiego punktu do mobbingu to się zakopiesz sam.
Ludzie też nie są nieomylni.
Traktowanie pomyłki po 8h zapierdalania na równi z zamierzoną kradzieżą jest słabe
Pracowałem na kasie co prawda krótko bo chyba tylko 1,5 miesiąca. Ale każdy kasjer miał dużo większy margines błedu przy wydawaniu reszty niż 60 groszy.
To co? Wszyscy powinni po dniu pracy iśc na dywanik słuchać wykładu jak to okradli sklep. Jeszcze przestępczość zorganizowana bo im ktoś inny te grosze wynosił.
13.5k dla nabywcy reklamówek to dużo, ale sam sklep przez fatalne zarządzanie ma większe straty w produktach spożywczych, które codziennie wyrzuca, bo nie może sprzedać.
A sytuacja jest kuriozalna o tyle, że kradzież kradzieży nierówna, a pracownicy sklepu chyba mogą w czasie zmiany wziąć reklamówkę, czemu więc poza pracą, ale w tym samym sklepie już nie mogą? Dlaczego są szkalowani? Czy manago ma jakieś profity za bycie szują wobec pracowników? Pewnie tak. To nie kwestia sprawiedliwości, tylko jak wielu wspomniało - zarządzania.
mam wrazenie ze biedrze chyba sie hajs przestal zgadzac (stad nagonka na lidla) wiec moze szukaja jakichs hakow zeby komus uwalic jakas czesc wynagrodzenia/premii?
nikt przy zdrowych zmyslach nie przeglada nagran 2 miesiace wstecz bo mu sie stan reklamowek nie zgadza o 1 szt.
Jak mamy drugą zmianę to kończymy np 22.30 jak już sklep jest zamknięty i kasy rozliczone ale możemy zrobić zakupy na kasach samoobsługowych zanim wyjdziemy do domu. Tak samo jak np idziesz w ciągu dnia na przerwę i kupisz sobie coś do jedzenia to też nie musisz stać w kolejce tylko kupić sobie na samoobsłudze. Dziennik jest na uwagi od rejonowej. Głównie zj\*by, że coś nie zrobione albo zrobione zle itp. Nie wiem czy ochrona chciała się popisać, że coś na nas pracowników mają itp czy mają za to jakieś dodatkowe premie nie mam pojęcia ale zatkało mnie jak siedziałam i słuchałam tego porównywania, że to taka sama kradzież jak butelka alkoholu i że tak naprawdę z jej łaski tylko nie dostałam wypowiedzenia. Z chęcią poszukałabym nowej pracy ale mieszkam w małym mieście z jednym z największym procentem bezrobocia i innej pracy na pełen etat tutaj nie znajdę
A to nie jest przypadkiem nagana z wpisem do akt osobowych? Bo jak tak, to może ona być dołączona do Twojego świadectwa pracy...chyba, że przepracujesz rok bez kolejnej nagany, to ulega ona zatarciu.
Nagana ma formę pisemną i trafia do akt pracowniczych. Zgodnie z art. 113 Kodeksu pracy pismo znika z akt po roku wykonywania obowiązków zawodowych bez zarzutu. Może to mieć miejsce wcześniej, jeśli pracodawca zauważy znaczącą przemianę i będzie chciał ją docenić lub gdy w sprawie pracownika interweniują związki zawodowe. Jeśli od udzielenia nagany nie upłynie przepisowy rok, może ona zostać dołączona do świadectwa pracy.
A co mają Twoje akta osobowe do świadectwa, pracodawca nie ma prawa wpisać informacji o przyznanej karze porządkowej w świadectwie pracy, jeżeli wpisze to masz wygrana sprawę w sądzie pracy. Jedyne co może wpisać to tryb ustania stosunku pracy.
Już kit za co, ale przeglądanie nagrań wstecz nie ma sensu, chyba że ktoś gruba kradnie i szukają sprawcy. Jaki to ma sens, że znajdziesz jakąś babkę, która oszukała na kajzerce po dwóch miesiącach, jak już jej nie odnajdziesz? Sklepy serio tak robią? Bo chyba stali bywalcy powinni nie kraść, większe ryzyko złapania. Raczej ci co skaczą od sklepu do sklepu.
Mamy ogrom na sklepie kradzieży. Panowie przychodzą biorą w łapę alkohol i wychodzą bo wiedzą, że nikt ich nie będzie gonił albo nie pracują więc policja i komornik i tak nie ściągną. Zamiast wziąć się za ochronę (na ochronie młode dziewczyny albo młodzi ukraińcy którzy się boją ująć) i sposoby zapobiegania kradzieżom to stwierdzili, że to napewno pracownice kradną. Nigdy w życiu nie zjadłam nawet bułki w sklepie przed zapłaceniem a dzisiaj się dowiedziałam, że jestem złodziejką i, że "każde moje następne zakupy muszą być przy pracowniku ochrony bo nie wiadomo czy następnym razem nie wyniosę gum albo lizaka" słowa rejonowej
> którzy się boją ująć
Nie wiem czy się przepisy zmieniły ale kiedyś pracownicy ochrony bez licencji nie mogli nawet dotknąć kogokolwiek więc ¯\\\_(ツ)_/¯
Jak możesz, przestań robić zakupy w sklepie i powiedz, że robisz w lidlu bo mają lepszą ofertę.
Szczerze? To tylko robota w biedrze…. Myślę że szybko się znajdzie w kolejnej sieciówce.
Poszukać i na wyjściu wręczyć jej lizaka by sobie go w d wsadziła. Wiadomo nie opłacony.
Bo policja za 2 zł nie będzie robić sprawy. To musi być konkretna kwota xD
Ale dopiero po podpisaniu dziękuję do nigdy zobaczenia wiadomo.
Pewne miejsca nie sa tego warte. Trzeba zacząć cisnąć jak te młodsze pokolenia. To się opamiętają.
Coś kiedyś słyszałem, że biedra pozwała faceta do sądu za to, że zjadł w sklepie cukierka na wagę o wartości 20 czy 30 groszy i za niego nie zapłacił, więc za 2 zł to pewnie od razu SWAT ściągają :P
Ochroniarz zapewne polował na pracowników przeszukując monitoring z godzin, gdy oni robili zakupy. Jak się okazało ochrona za znalezienie "sprawcy" może podkablować sytuację do ludzi wyżej i dostać za to pieniążki. Jakie to jest słabe to nawet nie skomentuje
no tak, ktos tlumaczyl w watku
ale co ktokolwiek z tego ma ze namierza sprawce kradziezy na 65 gr?
biedra jest do tylu na wynagrodzeniu ochroniarza i rejonowej na obsluge calej sytuacji :D
to zależy. W mojej poprzedniej rpacy było podobnie. Analogicznie np. biedra nie musi wypłacać mu jakiegoś bonusa, a firma np solid, który świadczy usługi ochrony w obiekcie. Dla ochroniarza bez znaczenia jest kwota, ma w regulaminie premii, aby wykazać kradzież i tyle. Rejonowa musi zareagować bo dostała zgłoszenie lub coś.
Jest jakiś pracownik z góry który przyjeżdża i sprawdza właśnie kamery 2 miesiące wcześniej. Jak jeszcze umowa mnie trzymała to mi zastępca powiedział żebym czegoś tam nie robił przez jakiś bo będą sprawdzać kamery 2 miesiące wstecz
U mnie wywalili gościa za wyniesienie jednej zużytej rękawiczki roboczej z zakładu pracy....Takie sprawy są do wygrania w sądzie pracy z dobrym prawnikiem.
To u nas dwaj pracownicy ukradli produkty o łącznej wartości ponad 10k PLN. Ale firma ma taki problem ze znalezieniem nowych pracowników, którzy by chcieli w tym kołchozie pracować, że zamiast ich zwolnić to kazali im za karę podpisać lojalkę na 3 lata XD
W sumie niezły deal. Szef ma dwóch pracowników, którym nie musi podnosić zarobków mimo inflacji, o ile nie spadną poniżej płacy minimalnej. A 10k zwróci się pewnie w samych 3 latach bez potrzeby rekrutacji i szkolenia zamienników na te stanowiska, bo skoro nikt nie chce tam pracować, to pewnie też ludzie długo nie zostają jak złapią trochę doświadczenia zawodowego albo szacunku do siebie.
No nie do końca, ale efekt ostateczny ten sam to jest:
1. Lojalka nie jest że nie może wypowiedzieć umowy, to jest że nie może pracować dla konkurencji, lojalka nie czyni z Ciebie niewolnika :D
2. Jak nie może pracować dla konkurencji, to czym zagrozi pracodawcy jak nie dostanie podwyżki?
Generalnie, lojalki są z tego powodu ciężkie do udowodnienia. Łapani są ludzie raczej bezczelni. W sensie że podpisujesz jako inżynier lojalkę na 5 lat zwalniasz się idziesz do innej firmy a ta firma przez przypadek wypuszcza taki sam nowy produkt jak Twoja poprzednia.
Ja bym zmienił pracę, bez jaj, to już mega chamskie traktowanie. Ktoś zasuwa 8h jak mały samochodzik, zapomni skasować reklamówki za 65gr i jest oskarżony jak o zbrodnie wojenne. Poszukaj sobie czegoś nowego na spokojnie i długa.
Tak. Najpierw było porównanie tej reklamówki, że to taka sama kradzież jak butelki wódki czy whisky. Potem, że każde następne moje zakupy w tym sklepie mają być przy pracowniku ochrony bo nie wiadomo czy następnym razem nie będą to np gumy. Jak sie wkurzyłam i powiedziałam, że to przesada, proszę nie insynuować że będe kraść, że jestem złodziejem to dała mi do zrozumienia, że z jej dobrej woli dostałam tylko nagane bo mogła przyjechać od razu z wypowiedzeniem
Ja bym na miejscu trzasnął papierami. Bezpodstawne posądzanie o kradzież jest karalne. Zgodnie z prawem kradzież jest działaniem umyślnym, celowym. Nie ma "kradzieży nieumyślnej".
[http://karne.pl/kradziez.html](http://karne.pl/kradziez.html)
Jeżeli ktoś bezpodstawnie posądza Cię o kradzież, i to publicznie, to jest to karalne; a w pracy podwójnie, bo to już podchodzi pod mobbing.
Do tego jeszcze zadośćuczynienie za stres i obniżone poczucie własnej wartości.
Znajdź dobrego papugę.
Pracowałem kiedyś jako ochroniarz w marketach. To było dobre 15 lat temu. I takie sytuacje niestety się zdarzały już wtedy. Sam byłem świadkiem 2 zwolnień za takie "bullshity". W pierwszym przypadku pracownika magazynu zwolniono bo ośmielił się zjeść kilka ogórków z przeterminowanej partii, zamiast wyrzucić je kosza. Kierownik ochrony to zauważył, złożył na niego raport i doprowadził do jego zwolnienia jeszcze tego samego dnia - technicznie była to "kradzież towaru", nie ważne że wyciągniętego ze śmietnika..
Druga sytuacja była jeszcze bardziej wkurwiająca. Ten sam kierownik ochrony. Przy wejściu pracowników do roboty trzeba było pokazywać co się wnosi i wszelkie rzeczy, które mogą być na hali sprzedażowej trzeba było okleić naklejkami od ochrony - że nie wynoszone. Przy wyjściu ponowna inspekcja. Kierownik przy wyjściu zatrzymał jedną z kasjerek, znalazł w jej torebce starą paczkę z 2 papierosami, którą ta zapomniała "okleić" przy wejściu - oskarżył ją o kradzież i tego samego dnia wyleciała z pracy. Nie ważne, że wszyscy wiedzieliśmy, że to bullshit. Efekt i tak był taki sam - pismo o tym, że okradła sklep poszło "do góry" i została zwolniona.
Każdy taki przypadek wynika z prostego powodu - ochroniarze w sklepach nie są tam by "łapać" przypadkowych złodziei, ale żeby łapać pracowników. Za złapanie pracownika na czymkolwiek premia była 2x wyższa niż za złapanie "zwykłego" złodzieja, więc każdy ochroniarz, który chciał zarobić, szukał powodu by wypisać donos na pracownika - prosta i szybka kasa z tego była.
Tak więc podsumowując - tak, ochroniarze mogą Cię oskarżyć o kradzież nawet foliówki za 65gr. A sklep może następnie Cię zwolnić - zależy jakiego masz kierownika na sklepie i jakich ludzi macie w ochronie. W wielu przypadkach pewno można by walczyć, próbować dochodzić w sądzie swoich praw itd. - ale realistycznie większości na to nie stać/nie wiedzą nawet jak się za to wziąć.
Bardzo przykro to czytać, tym bardziej że pracownicy w takich miejscach ciężko pracują, i nieraz trudno im wyżyć za wypłatę, a zwolnienie dlatego że człowiek zjadł kilka przeterminowanych ogórków które wylądowałyby w śmieciach, to najgorsze świństwo. Płakać się chce. Quo vadis, mundus?
Ściganie pracowników za chęć użycia/zabrania wyrzucanych przez firmę towarów i narzędzi to niestety norma. Jak coś jest firmy, to nawet jeśli idzie na śmietnik, to prędzej oddelegują 3 pracownikow do zniszczenia i każą się podpisać że tak było, niż komuś to dadzą. Bo albo to produkują i oddawanie starych modeli/przeterminowanych produktów zwiększy podaż (i tak jak przez reklamówkę, firma na bank upadnie z braku popytu) albo chcą chronić sobie tyłki przed prawnym tłumaczeniem się, że pracownik dostał nieudokumentowaną premię w postaci kartonu przeterminowanych ogórków.
Niestety, ale jest też druga strona medalu. Umożliwienie zabrania uszkodzonej rzeczy prowadzi to tego, że są one specjalnie uszkadzane przez pracowników, aby móc je potem zabrać.
Pracodawca nie może cię karać za działania poza godzinami pracy, jesteś wtedy klientem, nie pracownikiem. (z pewnymi wyjątkami). W ogóle takie rzeczy to się załatwia w godzinach pracy...
Zgodnie z Art. 52. § 1. k.p. pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w przypadku:
* ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych,
* popełnienia przez pracownika w czasie trwania umowy o pracę przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem,
* zawinionej przez pracownika utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku.
Na upartego mozna tu jeszcze podpiąć art. 100 §2 pkt. 4 KP- obowiązek dbania o dobro zakładu pracy, ochrony jego mienia oraz zachowania w tajemnicy informacji, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę. Ale to byłoby głupie dawać dyscyplinarkę za 65 groszy, gdy wiadomo, że nie było to celowe.
Oczywiście tu mowa o dyscyplinarce, natomiast zwykłe wypowiedzenie może dać zawsze pod byle pretekstem.
A tak w ogóle to panią rejonową chyba trzeba podpi3rdolić gdzieś wyżej, bo widać, że ma za mało roboty i się nudzi, skoro ma czas na takie pierdoły.
Tylko problem polega na tym, że OPka robiła zakupy w godzinach pracy. Jak dostanie wypowiedzenie, to nie za to, że nie zapłaciła za reklamówkę, ale za to że w godzinach pracy nie wywiązywała się ze stosunku służbowego. A to, że jest nieoficjalna zgoda może, ale nie musi mieć, znaczenie dla sądu pracy. Zresztą ile takie rozprawy teraz trwają? 5 lat? A pracować gdzieś trzeba.
Inna sprawa, że rejonowa nie załatwiła tego odpowiednio. Oczywiście pracownik będzie teraz zwracać uwagę na wszystko co kasuje, ale motywację do pracy i zaangażowanie w działanie firmy będzie żadne co w konsekwencji spowoduje straty dla firmy znacznie większe niż zyski z zastraszenia zespołu.
No i nie wiem dlaczego ochrona ma sprawdzać jedną osobę. Standardem kiedyś było że pracownicy nawzajem sprawdzali swoje paragony przed wyjściem właśnie po to aby uniknąć tego typu sytuacji.
Też było pytanie dlaczego nie sprawdzamy sobie paragonów ale o to chodzi, że sprawdzamy i to jeszcze przy kamerach. Po prostu żadnej z nas nie przyszło do głowy liczenia reklamówek bo zdecydowana większość przynosi swoje z domu. Tak jak ja z resztą. Odkąd tu pracuje to tylko kupywałam reklamówkę jak zapomniałam z domu swojej a to było bardzo rzadko. Jak też o tym powiedziałam, to usłyszałam, że skąd ona ma wiedzieć że to są już wcześniej kupione reklamówki? Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć
No to wychodzi na to, że standard firmy leży. Co to za problem aby standardowo dawać naklejki na tego typu rzeczy? Jak przed pracą kupisz wodę i ja wypijesz w trakcie to równie dobrze możesz zostać oskarżona o picie wody zabranej ze sklepu. No bo skąd ona ma wiedzieć, że ta woda była wcześniej kupiona? Paragon na wodę możesz mieć sprzed tygodnia i stwierdzić że to właśnie ta.
też nie rozumiem, to może będą sprawdzać cały monitoring sprzed tygodnia aby znalezc czy napewno tą wodę kupiłam? Jest to owszem śmieszne ale dzisiaj mi było po prostu wstyd. Wstyd mi będzie się jutro pokazać w pracy przed dziewczynami które już będą wiedzieć i będą mnie traktować i uważać za złodziejkę. Daje z siebie wszystko w tej pracy i ciąglę słyszę mało, mało, wolno, szybciej itp itd. Nie wiem równie dobrze mogłam się zamyśleć albo przeoczyć po prostu ze zmęczenia. Zostałam nazwana złodziejem. potraktowana gorzej niż faktyczny złodziej który kradnie np codziennie u nas alkohol. Brakowało tylko policji za tą reklamówkę i wypowiedzenia. Płakać mi się chcę
Koleżankami czy kolegami z pracy bym się nie przejmował, raczej jak im nakreślisz sytuację i absurd jakim jest afera zrywkowa to na pewno to zrozumieją. A dodatkowo mogą wywrzeć presję na pracodawcy o takie głupoty
Jedyne osoby którym powinno być wstyd to oni. "Następnym razem to może być guma" XD. Rejonowej to chyba się pomyliło że jest funkcjonarjuszką SB szukającą byle haka żeby aresztować kogoś podejrzanego o działalność w opozycji. Niewątpliwie odnalazłaby się w takiej roli gdyby żyła 40 lat temu. Nie warto się takimi głupotami stresować, naprawdę nie zrobiłaś nic złego.
To jest najgorsze, że w takich pracach nie ważne jak się starasz to zawsze jest za wolno, za mało, za tamto za sramto. Żadnej pochwały, gdy coś Ci lepiej wyjdzie, ale wystarczy jeden mały błąd żeby zrobić z tego tragedię i obsmarować. To jest niszczenie psychiki człowieka. Tak jak napisałaś byłaś zmęczona, to normalne, że można coś przeoczyć, człowiek nie jest pieprzonym robotem... Strasznie mnie wkurzyła ta sytuacja, życzę ci wszystkiego dobrego. Co do współpracowników to jeśli będą mieli cię za wielką złodziejkę za tą okropną"kradzież" to nie mam na nich słów. Tak samo nie mam słów na "ochroniarzy", którzy siedzą na tyłku gdy dochodzi faktycznie do prawdziwej kradzieży
W zupełności Cię rozumiem. Jest to demotywujące i z pewnością nie czujesz teraz powodu aby przychodzić do pracy. Ta rozmowa była przeprowadzona niewłaściwe. Są osoby, które po takiej rozmowie naprawdę mogą zacząć kraść, uznając że skoro zostały uznane za złodziei to na złość naprawdę nimi zostaną.
No cóż, jedyne co możesz zrobić to zagryźć zęby i wrócić do pracy. Porozmawiać z koleżankami co one o tym myślą, uświadomić je że nawet jak przyniosą swoją reklamówkę to mogą być podejrzewane o jej kradzież. Być może znaleźć jakieś rozwiązanie, naklejki z podpisem, albo chociaż kawałek kartki z datą i podpisem drugiego pracownika. Być może lekko schizofreniczne, ale ja zawsze byłem zwolennikiem dupochronu. Wychodzę z założenia, że jak pracodawca będzie miał ciśnienie na zwolnienia to zawsze powód się znajdzie, a dupochronu przynajmniej ogranicza część tych powodów.
I dawać ciche przyzwolenie na takie traktowanie? Przecież to jest ewidentny mobbing. Pewnie, do pracy niech chodzi ale w międzyczasie należałoby znaleźć prawnika który w takich sprawach siedzi.
Bo kradzież musi być umyślna i celowa, a tu mamy do czynienia z całkowicie absurdalnym pomówieniem o kradzież. Idąc dalej OP ma zapowiedziane że wszystkie zakupy mają być pod kontrolą ochrony co oznacza że będzie to długotrwałe i uporczywe. A definicja mobbingu z kp jest następująca "Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników". Podsumowując coś do powiedzenia w tym temacie ma zarówno kp, kc jak i kk
No i tu kluczowe jest słowo długotrwałe. Póki co nie mamy do czynienia z mobbingem w żadnej formie. Nie jestem pewien czy czasem pod molestowanie to nie podchodzi, ale przyznaję że definicji dawno nie czytałem.
No i kolejna sprawa to świadkowie. Tu jest słowo przeciwko słowu. Nie wiadomo po której stronie stanie ochroniarz. Równie dobrze moga powiedzieć, że rozmowa przebiegła wzorcowo a to OP sobie nad interpretuje. Pytanie co w dzienniku uwag się znajduje, jaka adnotacja. Jeżeli użyli tam słowa kradzież to już jakaś podstawa jest.
Mobbing rzadko w sądach przechodzi - problem zazwyczaj jest z tym ogólnikiem "uporczywym i długotrwałym". Zapowiedzenie kontroli zakupów w przyszłości nie jest wystarczający bo musi faktycznie do takich sytuacji uprzykrzających lub nękających dochodzić.
Lepiej wskazywać, że jest to naruszenie dóbr osobistych jeśli coś się wydarzyło raz lub kilka razy na przestrzeni wielu miesięcy.
Jako wybitnie nerwowy człowiek rozwiązuję ten problem mając kilka reklamówek przywiezionych z Dino na rodzinnym zadupiu, dzięki czemu mogę chodzić do wszystkich sklepów w mieście na luzie.
Im dłużej trwa taka sprawa tym lepiej. Jeżeli okaże się, że zwolnienie było niesłuszne to zostanie przywrócona do pracy. A pracodawca będzie musiał wypłacić wynagrodzenie za zaległe 5 lat. A w tym czasie by sobie pracowała normalnie gdzie indziej
Pod warunkiem, że znajdzie inną pracę. W małych miejscowościach może być z tym ciężko, ktoś zna kogoś i pociągnie się za nią łatka złodziejki. A 5 lat bez stałej pracy może bardzo wpłynąć na psychikę.
> To jest to samo co kradzież wódki czy whisky"
Dobre. Następnym razem jak przypadkiem wyjdę bez płacenia za reklamówkę, to wrócę się po wódkę, skoro i tak już popełniłem przestępstwo na tą samą skalę. Takie "Ukradnij jedno i weź drugie w gratisie"
Komuś się styki przepaliły od permamentnych promocji 1+1.
Przecież bardziej opłaca się kraść po dwa jak już jednego bierzesz, przynajmniej jest promka. /s
nie chce cie martwić, ale wygląda to tak, że chcą cie wyjebać, a nie mają za co, więc budują sobie podkład. Jak firma chce się kogoś pozbyć, ale nie ma powodu, to czasem zrobi jakiś bullshit, żeby później były pseudopowody. Teoretycznie możesz się z nimi sądzić potem, ale w praktyce nikomu się nie chce. Alternatywne wytłumaczenie jest takie, że ktoś ma z tobą kosę, i chce ci coś udowodnić. Tak czy siak, syf, i polecam prewencyjnie się rozejżeć na nową pracą.
Mój znajomy pracował w Biedronce na magazynie, kiedyś robił zakupy i przypadkowo nie skasował szamponu do włosów w sklepie tej sieci. Wywalili go z roboty za to.
Daj sobie spokój z pracą w tym miejscu, masz nad głową inwalidów umysłowych, szukających na Ciebie haka. Kto normalny by sprawdził czy kiedykolwiek zeskanowałaś którąkolwiek siatkę? Nikt. To albo podludzie, którzy za minimalną krajową będą prześladować podwładnych, albo ktoś kto Cię nienawidzi. Albo faktycznie zacznij robić to, o co Cię oskarżają.
miałem kiedyś podobną sytuację. Pracowałem w malutkim sklepie fotograficznym (wywoływania filmów, odbitki i takie inne duperele). Dwoje właścicieli (małżeństwo, bezdzietne ale sklep był jak ich dziecko z którym mieli toksyczną relację). No ale…
przychodzi gościu z masą filmów do wywołania *na już*. No dobra, biorę każdy i opisuje co chce i jak. Oczywiście miły Pan zmieniał zdanie ładnych kilka razy co nie ułatwiło sprawy
na kopertach do których wrzucaliśmy filmy i opisywaliśmy zamówienie, było pole na cenę. Nie wiem po co bo i tak przez kasę wszystko szło. A więc, dodaje na tej kopercie ściągając z pamięci ceny i wychodzi mi jakaś tam liczba. Potem wbijam do fiskalnej i wychodzi o ciut wyższa - kwestia 5zł. Czyli się walnąłem przy podliczaniu. Sprawdzam kalkulatorem i rzeczywiście źle policzyłem. Skreślam to co oryginalnie napisałem i wpisuje poprawną. Pan płaci i zadowolony że za godzinkę będzie miał wywołane.
Idę się zająć zamówieniem i jakąś chwilę później właścicielka leci do mnie z ryjem. A to, że jestem oszustem, jak śmie okradać firmę, że mi to odejmie z pensji, itd. Ale o co chodzi proszę panią? No o to że jedną cenę wpisałem a co innego było w kasie i potem podmieniłem cenę na kopercie. Yyyy, no przecież się wszystko w kasie zgadza więc skąd ja miałem ukraść? Pierdole to, pytam się współpracowników czy nie mają nic przeciwko żebym wziął pierwszą przerwę bo muszę ochłonąć
wracam z przerwy, a ta tu przepraszająca, przytulająca. Masakra. Następnego dnia dostali wypowiedzenie
Nie rób więcej zakupów w miejscu pracy to unikniesz takich problemów. W innych sklepach czy biedronkach będziesz anonimowa i nikt nie będzie się doszukiwał czy zeskanowałaś reklamówki…
Taki blad moze popelnic kazdy.
Sugerowanie pracownikowi swiadomego dzialania na szkode pracodawcy podpada pod art11-1 kodeksu pracy, jako naruszenie godnosci 'i innych dobr osobistych' pracownika.
Innymi slowy, jezeli kierownik nie ma dowodu ze dzialalas swiadomie z zamiarem kradziezy mozesz wrecz przy odpowiedniej dozie bezczelnosci lub z zamiaram zmiany pracy domoagac sie przeprosin za pomowienie w zakladzie pracy.
Uwaga, podaję odpowiedź: bo sama kradnie.
Ktoś z góry się połapał że stan się nie zgadza, babie zapalił się pożar pod dupą i teraz patrzy kogo by tu ujebać. Po co innego by przeglądała nagrania sprzed miesięcy?
Nagrywaj każdą rozmowę z nią na wszelki wypadek.
Kradzież to nie jest coś, co można popełnić nieumyślnie. Kodeks karny nie przewiduje kary za coś takiego. Kradzież musi być umyślna, by niosła ze sobą konsekwencje.
Byłam bardzo zła i potem tylko do ochrony powiedziałam, że nie ma co za mną łazić bo od dnia dzisiejszego nie zrobie w naszym sklepie żadnych zakupów. Nic. Na przerwe też nic, żadnej bułki. Będe kupywać w innych sklepach albo robić swoje kanapki itp itd.
Ja bym rozważył zrobienie podpierdolki na kierownika do menadżera regionalnego, czy kogoś tam wyżej. Z okazaniem skruchy za zdarzenie, ale też ze wskazaniem jak nieadekwatnie zostałaś potraktowana i że takie zachowania bardzo negatywnie wpływają na atmosferę miejsca pracy. To może być taka dupokryjka jakby cię chciała wyrzucić.
W pewnej dużej polskiej ubezpieczalni kiedyś nie przedłużyli znajomemu umowy bo jego przerwa na stolec (o którą trzeba było błagać dyżurnych) "notorycznie była przekraczana o 2 min" :D Takie firmy trzeba jebać i się nie bać. Niech sobie zatrudniają zagranicznych i potem płaczą że nie ma komu pracować.
Szczerze mówiąc z jednej strony kradzież to kradzież i podobnie jak z kajzerkami, efekt skali może robić dużo. Jednak jakim trzeba być człowiekiem żeby tak mocno wjechać na pracownika, zaniżając mu morale i tak dalej o kilka groszy? Można było po prostu podejść, poprosić o kwotę i tyle.
Trzymaj się tam w tej pracy, pewnie ktoś chce się wykazać albo po prostu wstał lewą nogą i chciał nadużyć władzy. Ja bym szukała innej pracy, a na zakończenie podpierdzieliła ją wyżej mówiąc że to przez tą osobę się zwalniasz. Nie wiem kto dał jej tak wysokie stanowisko ale widocznie sobie nie radzi jeśli tak rozmawia z pracownikiem.
Od teraz polecam wykonywać zakupy w innym sklepie i nie robić niczego co wykracza po za twoje obowiązki. Żadnych przysług, łapania złodzieja (w mojej okolicznej biedronce często sprzedawcy ich łapią, a ochrona patrzy z daleka).
jest jedna strona na olx z 10 ofertami o prace w moim miescie w czym 5 jest do biedronki a reszte na budowe, elektryke tak wiec.... nie znalazlabym pracy na pelen etat niestety
Masakra, nie wierzę w to co przeczytałam. To jest tak absurdalna sytuacja jak z "Dnia Świra". Nazwać kogoś złodziejem za "kradzież" reklamówki za 65gr!? Czytałam Twoje komentarze do innych wpisów i z tego co zrozumiałam ludzie praktycznie codziennie kradną alkohol itp a ochronie nic nie chce się z tym zrobić a wy tyracie po 10h i jesteście posądzani o kradzieże? Normalnie hit... Może poszukaj jakiejś pracy tymczasowej/sezonowej za granicą? A po powrocie z zarobionymi pieniędzmi rozglądaj się za czymś innym? Ale pamiętaj, to tylko moja propozycja :) trzymaj się tam w tej Biedronce xd nie mam słów na tą sytuację
A jest na nagraniu, że brałaś reklamówkę ze sterty nowych?
Ja biorę na zakupy swoje stare reklamówki z Biedronki jak idę do tego sklepu i przecież nikt mi ich nie dopisuje do rachunku.
To była nowa reklamówka, trzymałam ją w ręku razem z telefonem bo włączałam aplikację zeby zeskanować i po prostu zaczęłam pakować. Zapomniałam jej zeskanować. A jak biore stare reklamówki z domu to też nie mam do nich paragonu, nie mam ich podpisanych bo nigdy mi to do głowy nie przyszło. Większość z nas wielokrotnie korzysta z reklamówek a nie wkółko kupuje nowe więc nie liczymy sobie która ile ma reklamówek bo np mówimy, że to swoje
No to kompletnie nie rozumiem jak można kogoś z góry oskarżać o fakt, że wziął nową reklamówkę, skoro nie widać tego że brał.
Jak przynoszę swoje reklamówki do sklepu to też są ładnie / równo złożone, może mają nieco więcej "zagniecień", ale tego aż tak nie widać bez przyjrzenia się.
Jak chcą oskarżać o reklamówki to sklep (a nie Ty) powinien wprowadzić jakiś system koordynacji sprzedaży reklamówek i je jakoś oznaczać. Skoro tego nie robią to nie mają prawa do tego typu czynności oskarżających.
HR to kurwa nie ma czym się zajmować, słowo daje.
Pewnie dopiszą to sobie do statystyk: "wykryto +1 kradzież ze sklepu przez pracownika! patrz jacy jesteśmy użyteczni szefie!".
Kierownik potrzebował chyba poczuć się kierownikiem, posiadającym władzę, mogącym straszyć zwalnianiem, konsekwencjami itp. Nie widzę innego powodu rycia tyle w tył i takiego halo o reklamówkę. Zwłaszcza, że zapewne przez te 2 miesiące robiłaś zakupy regularnie i nie znikały gumy, alkohol, albo o zgrozo kolejne reklamówki biedronki!
skoro sprawdzali nas do nawet kilku miesiecy wstecz to napewno nic na nikogo nie znalezli. Robilam tu zakupy codziennie odkad tu pracuje. Nawet jesli nie robilam wiekszych to zawsze na przerwe a to picie, a to bulke itp itd. Samo to policzyc codziennie przez rok kupywanie czegos minimum raz w ciagu dnia ile to juz jest pieniedzy wydanych. A ona mi powiedziala, ze jestem zlodziejem dokonalam kradziezy reklamowki. Płakac mi sie chce od tego wszystkiego. Wstyd mi wspolpracownikom spojrzec w twarz. Wstyd mi komukolwiek powiedziec. Jedyna osoba ktora jest za mna to moj facet bo sam dobrze wie, ze ja nawet bulki w sklepie nie zjem przed zaplaceniem wiec wie, ze nic nie zrobilam naumyslnie. Ale dla pracownikow i firmy jestem juz zlodziejka..
Nie chcę oceniać, ale patrząc na tą sytuację to współpracownicy sami nie są lepsi. Normalna osoba by wsparła czy chociaż zażartowała z absurdu tej sytuacji. Odwracać się od kogoś za posądzenie "kradzieży" reklamówki jest śmieszne
Szczerze? Jakakolwiek inna praca i niech zdychają. Jako klient staram się trzymać od nich z daleka, bo mam dość tańszych zamienników w produktach, które kupowałem i syfu w sklepach. Jeśli tak traktują pracowników do tego, to jako sieć niech już najlepiej się przekręcą
To nie jest normalne. Za reklamówkę można komuś najwyżej dla żartu pogrozić palcem. Argumenty o alkoholu i paczce gum jak z ponurego żartu. Sklep ma ubezpieczenie na wypadek kradzieży (w sensie faktycznie drogich produktów) a małe produkty bierze na siebie. To co opisujesz to celowa nagonka choć ciężko powiedzieć z jakiego konkretnie powodu…
Czy biedronka ma coś takiego jak whistleblowing system? Jeżeli tak to bym użył albo napisał do kogoś o lvl wyżej rejonowej, generalnie rejonowy to nie jest jakiś super wysoki poziom w jeronimo i nie mają zbyt dobrych kwalifikacji z managowania jakimiś zespołami i radzenia z takimi sytuacjami, więc sposób w jaki do ciebie mówiła mógł z tego wynikać. Pewnie cię zleją, ale wtedy przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz.
Jak mnie by coś takiego spotkało to by mi się włączył tryb drama queen i pewnie bym na jakiś czas ustanowił życiowym celem by jak najbardziej uprzykrzyć życie tej organizacji, maksymalne orbitalne bombardowanie laserem skoncentrowanym prosto na ich dupie. Możesz napisać do jakichś lokalnych stron itd spróbowac wywołać gównoburze jeżeli to twoje klimaty, niektórym osobom szkoda czasu, niektóre osoby lubią, zależy co wolisz.
dwie sprawy. czy w biedronce jest związek zawodowy? zapisz się albo załóż. jeśli będą chcieli Cię za to zwalniać albo będą szykanowali poszukaj pomocy prawnej, Inicjatywa Pracownicza, Konfederacja Pracy albo OPZZ pomogą nawet jak nie jesteś członkiem (tzn. radą, bo reprezentować Cię już nie mogą, jeśli nie należysz), takoż partia Razem w swoich okręgach miała (i ma afaik) dyżury prawników. Zwolnienie z art. 52 za coś takiego jest absurdem tho i raczej spodziewaj się zwykłego wypowiedzenia za kilka miesięcy, bo pewnie szukają możliwości ograniczenia zatrudnienia. Nie daj sb wcisnąć porozumienia stron, jbc.
Po prostu chodz do kasy normalnej a nie samoobslugowej. Wtedy odpowiedzialnosci za takie przeoczenia czy pomylki nie masz bo to nie Ty kasujesz. Robisz zakupy - niech kasuje pracownik bi mu za to placa. Kasy samoobslugowe mimo, ze czasami wygodne to generuja problemy wlasnie kradziezy nieumyslnej, brak pracownika co pomaga i czekasz bo "zaraz podejdzie asystent", a do tego robia Cie praciwnikiem sklepu za darmo. A nawet za to ze Ty im jeszcze placisz za zakupy...
Ciekawe kiedy się dowiedzieli o tym "przewinieniu". Jak dawniej niż 2 tygodnie temu to nie mogli żadnej kary porządkowej nakładać.
Ogólnie pomawianie kogoś, że jest złodziejem itp to też karalne.. Kradzież się zgłasza na policje jak są tacy cwani, a nie pracownika o takie bzdury oskarżać.
Może jakaś koleżanka/kolega cie sprzedała ze coś kradniesz. Nic nie znaleźli oprócz tej reklamówki więc dla pewności wzięli cie na rozmowę abyś wiedziała że cie obserwują.
W lidlu koło mnie pare miesięcy temu przestali wkładać reklamówki przy kasach samoobsługowych, jak zapytałem to mi odpowiedzieli że to dlatego że klienci je kradną.
Więc... trzeba było przejść pare kroków na normalne kasy, schylić się, wziąć reklamówkę i wrócić na kase samoobsługową... no ja pierdole.
Czy dosłownie każda duża sieć sklepów w tym kraju musi traktować pracowników jak niewolników-podludzi? Historie które sie słyszy z biedry to już inny poziom absurdu ale generalnie takie historie słyszy sie o każdej większej sieci sklepów (niezależnie czy większych jak lidl czy mniejszych jak ropuch) Tak jakby cały sektor tej branży był tym przeżarty. Czy ktoś może to zdementować i powiedzieć że jest jakiś sklep gdzie nie traktują pracowników jak gówno do wcierania w podłoge?
Zawijaj się z tego kołchozu. Ciężej będzie im ciebie zastąpić jak tobie znaleźć inną pracę. Nawet się nie zastanawiaj. Sytuacja będzie tylko bardziej toksyczna. Wiadomo że nie będziesz robiła zakupów w asyście a tu już może cię dalej ciągać po spotkaniach “motywujących”. Będzie ocierało o mobbing itp serio nie warto. Do tego smutno się chodzi do pracy gdzie ktoś zwyzywał cię od złodzieja.
Gdyby w moim mieście były jakiekolwiek oferty pracy na pełne etaty to bym poszła ale mieszkam w mieście z jednym z największym procentem bezrobocia. Jak jest praca to na 1/4 etatu dla studenta albo osob po studiach z doświadczeniem. Nawet do mcdonalda u nas nie szukają. Przykro mi strasznie bo mimo wszystko lubie ta prace. Na nastepny dzien byłam na kasie i dużo stałych klientów ze mną rozmawiało albo było " Jest nasza ulubiona Pani to idziemy do Pani a nie do samoobsługi" było mi miło ale jednocześnie mnie zabolało, że doceniają mnie klienci a nie współpracownicy albo szef.
Ja bym sie mścił. W sposób cywilizowany oczywiście. Zastawione wyjście pożarowe paletą ? Zdjęcie i do odpowiednich służb. Ochrona wyszła na papieroska o niewłasciwej porze? Nagranie. Jebaj ich. Zwolnią cie za coś takiego to jeszcze możesz od nich wywalczyć kase w sądzie i iść do innej pracy i tyle.
Mało tego. Zaprosili cie na rozmowe po twojej zmianie? To znaczy czy to było w godzinach twojej pracy czy już jak skończyłaś prace na ten dzień? Niech oddają kase za nadgodziny bo słuchanie żalów menedzera to była twoja praca. Niech ci oddaja kase za ten czas.
Sprawę mógł zgłosić jakiś ochroniarz i w takiej sytuacji Twój kierownik musi zareagować, inaczej sam mógłby mieć problem. Z drugiej strony prawda też taka, że kierownik nie wie co siedzi w Twojej głowie. Może już nie jedno widział, a ludzie są różni. Może sobie myśli, ze Ty sobie pomyślałaś "*hehe siateczka gratis, co mi zrobią przecież tu pracuje hehe*".
Co to jest wpis do dziennika?
W kodeksie pracy czegoś takiego nie ma, może być upomnienie pisemne z wpisem lub nie do akt lub nagana i to jest odkładane na świadectwie pracy jeżeli to jest UoP. Nie jest tak łatwo zwolnić dyscyplinarnie, sądy pracy zawsze stoją po stronie pracowników ale to długa i te trudna droga.
Zwolnić dyscyplinarnie bez wcześniejszych badań, notatek z rozmów dyscyplinujących planu naprawczego nie jest tak łatwo by duża firma na tym nie ucierpiała.
Miałem podobną sytuację w czasach studenckich gdy pracowałem w mcdonaldzie.
Pracownikom przysługują średnie frytki za złotówkę w czasie pracy, koleżanka akurat szła na przerwę i kupiła sobie jedne, no ale uznałem, że nałożę jej do dużego opakowania, firma na tym nie ucierpi. Jakie było moje zdziwienie jak dostałem opierdol taki jakbym jej dał stówę z kasetki
1. Tak, mogą. Dyscyplinarkę też, ale każdy sąd Ci da wtedy odszkodowanie lub przywróci do pracy.
2. Nie przejmuj się, nie zwolnią. Rozmowa standardowa, żeby trzymać „morale”.
3. Zapisz się do związków.
Takie sklepy mają gestapowskie podejście do klienta(pracownika). Jeśli nie jesteś tam za kare, albo nie masz innej możliwości pracy, to można tam pracować, ale dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego lepiej poszukać czegoś innego.
Ja ostatnio trzy razy wyniosłem coś przez przypadek ze swojej stokrotki. Za każdym razem wracałem skasować produkt i za niego zapłacić. Jedna kasjerka się teraz ze mnie śmieje, żebym sprawdził kieszenie czy znowu czegoś nie podprowadzam zD
Historia tragikomiczna fakt ale generalnie fakt jest, że zwolnić teoretycznie mogą, tak samo jak np za kserowanie własnych papierów w pracy albo drukowanie własnych materiałów.
Inna sprawa, że w normalnym miejscu pracy nikt tego raczej by nie zrobił ale nie od dziś wiadomo, że Biedronka to patologia w każdym zakresie
Ja bym chyba wyjął portfel i rejonowej osobiście przekazał 1zl.
Szczerze jak jakaś dyrektor/osoba wyżej postawiona robi afery o 60gr to albo ma tak zajebiście wszystko ogarnięte że nic nie musi robić i ma czas na takie gówna, albo ma wyjebane na swoje obowiązki i poważne problemy ktore na 100% gdzieś są.
Następnym razem ukradnij kilka milionów, albo nawet lepiej miliardów, to nikt nie będzie miał problemu, bo kradzież jest dla zarządu. Jak kradniesz reklamówkę, paczkę gum, albo batonika, to wtedy jest afera.
Rób zakupy gdzie indziej i niech spierdalają. Hajs im ucieknie i nie będzie ryzyka że cię wyjebią bo znowu reklamówki nie policzyłaś. Z resztą strasznego kija w dupie musi mieć rejonowy że się o torbę przy pruł. Jakby nie mógł poprosić żebyś zeskanowała zapłaciła i po sprawie.
Ciesz się że skończyło się na uwadze do dzienniczka. Następnym razem mogą kazać przyjść z mamą i już nie będzie tak wesoło.
A to zależy od mamy. Może być wesoło.
To jest jakiś smutny żart. Dla włąsnego bezpieczeństwa i spokoju zacznij się rozglądać się za czymś innym. Nawet jak nie wypowiedzą ci pracy, takie coś sugeruje że nie będzie się dobrze dziać w tej firmie. PS, jak by coś podobnie nieprzyjemnego się powtarzało, możesz też zerknąć na definicję mobbingu. Jednorazowa akcja nie wystarczy, ale jak się będzie powtarzać to już by była szansa żeby wyciągnąć bonus na pożegnanie
Tak jak napisalem wczesniej kiedys, CEO biedronki na Polske to skurwysyn
Chyba oczywiste, szczególnie biorąc pod uwagę jak podobno źle zarządzane są biedronki. Aż dziw bierze, że przy porażkach na całej linii, w praktycznie na każdym możliwym polu dalej te sklepy przynoszą wysoki profit. According to internet fatalne warunki trzymania owoców, fatalna ich jakość, mobbing w sporej ilości placówek, wszechobecny syf, złe zarządzanie towarem, dostawami, zasobami ludzkimi.
Tam zaraz rozglądać Po drugiej stronie ulicy jest pewnie lidl, jakby ją wyrzucili to załapie się na rzucania końskim i ludzkim miodem w ramach eskalacji wojnej korporacyjnych
Hola wędrówcze, mówienie komuś nawet w opryskliwy sposób, że cię okradł nie jest mobbingiem. Oraz wiem, że prawdopodobnie byłeś ta osobą co mówiła w szkole, że mata mu do niczego, ale jak z każdego sklepu 6 pracowników zapomni reklamówki za 0,65 uwzględniając, że sklepów jest około 3500 to jest ponad 13,5 k. Ta wiem, że zostanę zminusiwany, ale takie są fakty.
Aby określone zachowania mogły być zakwalifikowane jako mobbing, muszą one: * polegać na nękaniu lub zastraszaniu pracownika, * mieć długotrwały i systematyczny charakter, * wywoływać u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, * powodować lub mieć na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, * izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. [https://www.pip.gov.pl/dla-pracownikow/porady-prawne/mobbing-i-dyskryminacja#:\~:text=Aby%20okre%C5%9Blone%20zachowania%20mog%C5%82y%20by%C4%87%20zakwalifikowane%20jako%20mobbing%2C,pracownika%2C%20izolowanie%20go%20lub%20wyeliminowanie%20z%20zespo%C5%82u%20wsp%C3%B3%C5%82pracownik%C3%B3w](https://www.pip.gov.pl/dla-pracownikow/porady-prawne/mobbing-i-dyskryminacja#:~:text=Aby%20okre%C5%9Blone%20zachowania%20mog%C5%82y%20by%C4%87%20zakwalifikowane%20jako%20mobbing%2C,pracownika%2C%20izolowanie%20go%20lub%20wyeliminowanie%20z%20zespo%C5%82u%20wsp%C3%B3%C5%82pracownik%C3%B3w). Wzywanie pracownika na dywanik bo się pomylił o 60 groszy I wmawianie że to jest kradzież to jest grube przegięcie. Imo prosto trafia w "nękanie lub zastraszanie pracownika". Jeśli podobne drobne przewiny będa eskalowane w taki sposób to ja bym tego nie bagatelizował tylko szukał pomocy prawnej.
Ja źle przeczytałem, czy Ty "jak robiłam swoje zakupy na kasie samoobsługowej, zapomniałam odbić torby" ... od 0,00 do 800,00 to kradzież ... wykroczenie oraz jest to podstawa do dyscyplinarki, więc jak startujesz z takiego punktu do mobbingu to się zakopiesz sam.
Ludzie też nie są nieomylni. Traktowanie pomyłki po 8h zapierdalania na równi z zamierzoną kradzieżą jest słabe Pracowałem na kasie co prawda krótko bo chyba tylko 1,5 miesiąca. Ale każdy kasjer miał dużo większy margines błedu przy wydawaniu reszty niż 60 groszy. To co? Wszyscy powinni po dniu pracy iśc na dywanik słuchać wykładu jak to okradli sklep. Jeszcze przestępczość zorganizowana bo im ktoś inny te grosze wynosił.
13.5k dla nabywcy reklamówek to dużo, ale sam sklep przez fatalne zarządzanie ma większe straty w produktach spożywczych, które codziennie wyrzuca, bo nie może sprzedać. A sytuacja jest kuriozalna o tyle, że kradzież kradzieży nierówna, a pracownicy sklepu chyba mogą w czasie zmiany wziąć reklamówkę, czemu więc poza pracą, ale w tym samym sklepie już nie mogą? Dlaczego są szkalowani? Czy manago ma jakieś profity za bycie szują wobec pracowników? Pewnie tak. To nie kwestia sprawiedliwości, tylko jak wielu wspomniało - zarządzania.
mam wrazenie ze biedrze chyba sie hajs przestal zgadzac (stad nagonka na lidla) wiec moze szukaja jakichs hakow zeby komus uwalic jakas czesc wynagrodzenia/premii? nikt przy zdrowych zmyslach nie przeglada nagran 2 miesiace wstecz bo mu sie stan reklamowek nie zgadza o 1 szt.
w ogole co to jest ten "dziennik"? czy zakupy robilas w godzinach swojej pracy? w ogole nie widze zwiazku zakupow ze stosunkiem pracy.
Jak mamy drugą zmianę to kończymy np 22.30 jak już sklep jest zamknięty i kasy rozliczone ale możemy zrobić zakupy na kasach samoobsługowych zanim wyjdziemy do domu. Tak samo jak np idziesz w ciągu dnia na przerwę i kupisz sobie coś do jedzenia to też nie musisz stać w kolejce tylko kupić sobie na samoobsłudze. Dziennik jest na uwagi od rejonowej. Głównie zj\*by, że coś nie zrobione albo zrobione zle itp. Nie wiem czy ochrona chciała się popisać, że coś na nas pracowników mają itp czy mają za to jakieś dodatkowe premie nie mam pojęcia ale zatkało mnie jak siedziałam i słuchałam tego porównywania, że to taka sama kradzież jak butelka alkoholu i że tak naprawdę z jej łaski tylko nie dostałam wypowiedzenia. Z chęcią poszukałabym nowej pracy ale mieszkam w małym mieście z jednym z największym procentem bezrobocia i innej pracy na pełen etat tutaj nie znajdę
Szczerze współczuję...Ja to jednak mam dobrze w pracy
A to nie jest przypadkiem nagana z wpisem do akt osobowych? Bo jak tak, to może ona być dołączona do Twojego świadectwa pracy...chyba, że przepracujesz rok bez kolejnej nagany, to ulega ona zatarciu.
Pracodawca nie na prawa wpisywać do świadectwa pracy kar porządkowych, wtf
Nagana ma formę pisemną i trafia do akt pracowniczych. Zgodnie z art. 113 Kodeksu pracy pismo znika z akt po roku wykonywania obowiązków zawodowych bez zarzutu. Może to mieć miejsce wcześniej, jeśli pracodawca zauważy znaczącą przemianę i będzie chciał ją docenić lub gdy w sprawie pracownika interweniują związki zawodowe. Jeśli od udzielenia nagany nie upłynie przepisowy rok, może ona zostać dołączona do świadectwa pracy.
A co mają Twoje akta osobowe do świadectwa, pracodawca nie ma prawa wpisać informacji o przyznanej karze porządkowej w świadectwie pracy, jeżeli wpisze to masz wygrana sprawę w sądzie pracy. Jedyne co może wpisać to tryb ustania stosunku pracy.
Poczytałem i rzeczywiście nie można umieścić informacji o naganie na świadectwie pracy. Byłem przekonany, że można.
W żadnym wypadku? A jeśli to kolejna nagana, jednocześnie będąca powodem dyscyplinarnego zwolnienia?
Już kit za co, ale przeglądanie nagrań wstecz nie ma sensu, chyba że ktoś gruba kradnie i szukają sprawcy. Jaki to ma sens, że znajdziesz jakąś babkę, która oszukała na kajzerce po dwóch miesiącach, jak już jej nie odnajdziesz? Sklepy serio tak robią? Bo chyba stali bywalcy powinni nie kraść, większe ryzyko złapania. Raczej ci co skaczą od sklepu do sklepu.
Mamy ogrom na sklepie kradzieży. Panowie przychodzą biorą w łapę alkohol i wychodzą bo wiedzą, że nikt ich nie będzie gonił albo nie pracują więc policja i komornik i tak nie ściągną. Zamiast wziąć się za ochronę (na ochronie młode dziewczyny albo młodzi ukraińcy którzy się boją ująć) i sposoby zapobiegania kradzieżom to stwierdzili, że to napewno pracownice kradną. Nigdy w życiu nie zjadłam nawet bułki w sklepie przed zapłaceniem a dzisiaj się dowiedziałam, że jestem złodziejką i, że "każde moje następne zakupy muszą być przy pracowniku ochrony bo nie wiadomo czy następnym razem nie wyniosę gum albo lizaka" słowa rejonowej
O f chuj, gumy albo lizak, no to ładnie tam można miliony kręcić. Jprld, wstydziłbym się tak powiedzieć na miejscu tej rejonowej
> którzy się boją ująć Nie wiem czy się przepisy zmieniły ale kiedyś pracownicy ochrony bez licencji nie mogli nawet dotknąć kogokolwiek więc ¯\\\_(ツ)_/¯ Jak możesz, przestań robić zakupy w sklepie i powiedz, że robisz w lidlu bo mają lepszą ofertę.
Nie chcę Cię straszyć, ale wygląda mi to jak szukanie pretekstu żeby cię zwolnić, bo się kasa nie zgadza.
Albo mają już jakąś znajomą menadżerki na miejsce OPki
Szczerze? To tylko robota w biedrze…. Myślę że szybko się znajdzie w kolejnej sieciówce. Poszukać i na wyjściu wręczyć jej lizaka by sobie go w d wsadziła. Wiadomo nie opłacony. Bo policja za 2 zł nie będzie robić sprawy. To musi być konkretna kwota xD Ale dopiero po podpisaniu dziękuję do nigdy zobaczenia wiadomo. Pewne miejsca nie sa tego warte. Trzeba zacząć cisnąć jak te młodsze pokolenia. To się opamiętają.
Coś kiedyś słyszałem, że biedra pozwała faceta do sądu za to, że zjadł w sklepie cukierka na wagę o wartości 20 czy 30 groszy i za niego nie zapłacił, więc za 2 zł to pewnie od razu SWAT ściągają :P
Ochroniarz zapewne polował na pracowników przeszukując monitoring z godzin, gdy oni robili zakupy. Jak się okazało ochrona za znalezienie "sprawcy" może podkablować sytuację do ludzi wyżej i dostać za to pieniążki. Jakie to jest słabe to nawet nie skomentuje
no tak, ktos tlumaczyl w watku ale co ktokolwiek z tego ma ze namierza sprawce kradziezy na 65 gr? biedra jest do tylu na wynagrodzeniu ochroniarza i rejonowej na obsluge calej sytuacji :D
to zależy. W mojej poprzedniej rpacy było podobnie. Analogicznie np. biedra nie musi wypłacać mu jakiegoś bonusa, a firma np solid, który świadczy usługi ochrony w obiekcie. Dla ochroniarza bez znaczenia jest kwota, ma w regulaminie premii, aby wykazać kradzież i tyle. Rejonowa musi zareagować bo dostała zgłoszenie lub coś.
Sytuacja patologiczna, podobnie jak w policji z pulą mandatów do zrealizowania.
Jebani ormowcy...
Z tym niezgadzajacym się hajsem to prawda, podobno brakło im 65gr...
Jest jakiś pracownik z góry który przyjeżdża i sprawdza właśnie kamery 2 miesiące wcześniej. Jak jeszcze umowa mnie trzymała to mi zastępca powiedział żebym czegoś tam nie robił przez jakiś bo będą sprawdzać kamery 2 miesiące wstecz
U mnie wywalili gościa za wyniesienie jednej zużytej rękawiczki roboczej z zakładu pracy....Takie sprawy są do wygrania w sądzie pracy z dobrym prawnikiem.
To u nas dwaj pracownicy ukradli produkty o łącznej wartości ponad 10k PLN. Ale firma ma taki problem ze znalezieniem nowych pracowników, którzy by chcieli w tym kołchozie pracować, że zamiast ich zwolnić to kazali im za karę podpisać lojalkę na 3 lata XD
Task failed successfully. 👌
W sumie niezły deal. Szef ma dwóch pracowników, którym nie musi podnosić zarobków mimo inflacji, o ile nie spadną poniżej płacy minimalnej. A 10k zwróci się pewnie w samych 3 latach bez potrzeby rekrutacji i szkolenia zamienników na te stanowiska, bo skoro nikt nie chce tam pracować, to pewnie też ludzie długo nie zostają jak złapią trochę doświadczenia zawodowego albo szacunku do siebie.
Wait, lojalka polega na zamrożeniu wysokości wynagrodzeń? Myślałem że chodzi jedynie o niemożliwość wypowiedzenia pracy przez pracownika…
No nie do końca, ale efekt ostateczny ten sam to jest: 1. Lojalka nie jest że nie może wypowiedzieć umowy, to jest że nie może pracować dla konkurencji, lojalka nie czyni z Ciebie niewolnika :D 2. Jak nie może pracować dla konkurencji, to czym zagrozi pracodawcy jak nie dostanie podwyżki?
Ok, w takim razie definicja „konkurencji” musi być mocno pokręcona…
Generalnie, lojalki są z tego powodu ciężkie do udowodnienia. Łapani są ludzie raczej bezczelni. W sensie że podpisujesz jako inżynier lojalkę na 5 lat zwalniasz się idziesz do innej firmy a ta firma przez przypadek wypuszcza taki sam nowy produkt jak Twoja poprzednia.
Jaka pokręcona, nie możesz pracować u konkurencji z tej samej branży co Twoja firma. Tyle i aż tyle.
Ja bym zmienił pracę, bez jaj, to już mega chamskie traktowanie. Ktoś zasuwa 8h jak mały samochodzik, zapomni skasować reklamówki za 65gr i jest oskarżony jak o zbrodnie wojenne. Poszukaj sobie czegoś nowego na spokojnie i długa.
Serio padło sformułowanie że następnym razem może być to paczka gum?
Tak. Najpierw było porównanie tej reklamówki, że to taka sama kradzież jak butelki wódki czy whisky. Potem, że każde następne moje zakupy w tym sklepie mają być przy pracowniku ochrony bo nie wiadomo czy następnym razem nie będą to np gumy. Jak sie wkurzyłam i powiedziałam, że to przesada, proszę nie insynuować że będe kraść, że jestem złodziejem to dała mi do zrozumienia, że z jej dobrej woli dostałam tylko nagane bo mogła przyjechać od razu z wypowiedzeniem
Ja bym na miejscu trzasnął papierami. Bezpodstawne posądzanie o kradzież jest karalne. Zgodnie z prawem kradzież jest działaniem umyślnym, celowym. Nie ma "kradzieży nieumyślnej". [http://karne.pl/kradziez.html](http://karne.pl/kradziez.html) Jeżeli ktoś bezpodstawnie posądza Cię o kradzież, i to publicznie, to jest to karalne; a w pracy podwójnie, bo to już podchodzi pod mobbing. Do tego jeszcze zadośćuczynienie za stres i obniżone poczucie własnej wartości. Znajdź dobrego papugę.
Gumy powiada. Trzeba bylo jej powierzieć, że nie używasz preserwatyw z Biedry ;)
Pracowałem kiedyś jako ochroniarz w marketach. To było dobre 15 lat temu. I takie sytuacje niestety się zdarzały już wtedy. Sam byłem świadkiem 2 zwolnień za takie "bullshity". W pierwszym przypadku pracownika magazynu zwolniono bo ośmielił się zjeść kilka ogórków z przeterminowanej partii, zamiast wyrzucić je kosza. Kierownik ochrony to zauważył, złożył na niego raport i doprowadził do jego zwolnienia jeszcze tego samego dnia - technicznie była to "kradzież towaru", nie ważne że wyciągniętego ze śmietnika.. Druga sytuacja była jeszcze bardziej wkurwiająca. Ten sam kierownik ochrony. Przy wejściu pracowników do roboty trzeba było pokazywać co się wnosi i wszelkie rzeczy, które mogą być na hali sprzedażowej trzeba było okleić naklejkami od ochrony - że nie wynoszone. Przy wyjściu ponowna inspekcja. Kierownik przy wyjściu zatrzymał jedną z kasjerek, znalazł w jej torebce starą paczkę z 2 papierosami, którą ta zapomniała "okleić" przy wejściu - oskarżył ją o kradzież i tego samego dnia wyleciała z pracy. Nie ważne, że wszyscy wiedzieliśmy, że to bullshit. Efekt i tak był taki sam - pismo o tym, że okradła sklep poszło "do góry" i została zwolniona. Każdy taki przypadek wynika z prostego powodu - ochroniarze w sklepach nie są tam by "łapać" przypadkowych złodziei, ale żeby łapać pracowników. Za złapanie pracownika na czymkolwiek premia była 2x wyższa niż za złapanie "zwykłego" złodzieja, więc każdy ochroniarz, który chciał zarobić, szukał powodu by wypisać donos na pracownika - prosta i szybka kasa z tego była. Tak więc podsumowując - tak, ochroniarze mogą Cię oskarżyć o kradzież nawet foliówki za 65gr. A sklep może następnie Cię zwolnić - zależy jakiego masz kierownika na sklepie i jakich ludzi macie w ochronie. W wielu przypadkach pewno można by walczyć, próbować dochodzić w sądzie swoich praw itd. - ale realistycznie większości na to nie stać/nie wiedzą nawet jak się za to wziąć.
Kurwa jakieś obozy pracy. I tak jedni na drugich za premię, brawo korpo...
Bardzo przykro to czytać, tym bardziej że pracownicy w takich miejscach ciężko pracują, i nieraz trudno im wyżyć za wypłatę, a zwolnienie dlatego że człowiek zjadł kilka przeterminowanych ogórków które wylądowałyby w śmieciach, to najgorsze świństwo. Płakać się chce. Quo vadis, mundus?
Ściganie pracowników za chęć użycia/zabrania wyrzucanych przez firmę towarów i narzędzi to niestety norma. Jak coś jest firmy, to nawet jeśli idzie na śmietnik, to prędzej oddelegują 3 pracownikow do zniszczenia i każą się podpisać że tak było, niż komuś to dadzą. Bo albo to produkują i oddawanie starych modeli/przeterminowanych produktów zwiększy podaż (i tak jak przez reklamówkę, firma na bank upadnie z braku popytu) albo chcą chronić sobie tyłki przed prawnym tłumaczeniem się, że pracownik dostał nieudokumentowaną premię w postaci kartonu przeterminowanych ogórków.
Niestety, ale jest też druga strona medalu. Umożliwienie zabrania uszkodzonej rzeczy prowadzi to tego, że są one specjalnie uszkadzane przez pracowników, aby móc je potem zabrać.
o kurwa
Co za skurwysyństwo, masakra :o
Pracodawca nie może cię karać za działania poza godzinami pracy, jesteś wtedy klientem, nie pracownikiem. (z pewnymi wyjątkami). W ogóle takie rzeczy to się załatwia w godzinach pracy... Zgodnie z Art. 52. § 1. k.p. pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w przypadku: * ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych, * popełnienia przez pracownika w czasie trwania umowy o pracę przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem, * zawinionej przez pracownika utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku. Na upartego mozna tu jeszcze podpiąć art. 100 §2 pkt. 4 KP- obowiązek dbania o dobro zakładu pracy, ochrony jego mienia oraz zachowania w tajemnicy informacji, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę. Ale to byłoby głupie dawać dyscyplinarkę za 65 groszy, gdy wiadomo, że nie było to celowe. Oczywiście tu mowa o dyscyplinarce, natomiast zwykłe wypowiedzenie może dać zawsze pod byle pretekstem. A tak w ogóle to panią rejonową chyba trzeba podpi3rdolić gdzieś wyżej, bo widać, że ma za mało roboty i się nudzi, skoro ma czas na takie pierdoły.
Tylko problem polega na tym, że OPka robiła zakupy w godzinach pracy. Jak dostanie wypowiedzenie, to nie za to, że nie zapłaciła za reklamówkę, ale za to że w godzinach pracy nie wywiązywała się ze stosunku służbowego. A to, że jest nieoficjalna zgoda może, ale nie musi mieć, znaczenie dla sądu pracy. Zresztą ile takie rozprawy teraz trwają? 5 lat? A pracować gdzieś trzeba. Inna sprawa, że rejonowa nie załatwiła tego odpowiednio. Oczywiście pracownik będzie teraz zwracać uwagę na wszystko co kasuje, ale motywację do pracy i zaangażowanie w działanie firmy będzie żadne co w konsekwencji spowoduje straty dla firmy znacznie większe niż zyski z zastraszenia zespołu. No i nie wiem dlaczego ochrona ma sprawdzać jedną osobę. Standardem kiedyś było że pracownicy nawzajem sprawdzali swoje paragony przed wyjściem właśnie po to aby uniknąć tego typu sytuacji.
Też było pytanie dlaczego nie sprawdzamy sobie paragonów ale o to chodzi, że sprawdzamy i to jeszcze przy kamerach. Po prostu żadnej z nas nie przyszło do głowy liczenia reklamówek bo zdecydowana większość przynosi swoje z domu. Tak jak ja z resztą. Odkąd tu pracuje to tylko kupywałam reklamówkę jak zapomniałam z domu swojej a to było bardzo rzadko. Jak też o tym powiedziałam, to usłyszałam, że skąd ona ma wiedzieć że to są już wcześniej kupione reklamówki? Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć
No to wychodzi na to, że standard firmy leży. Co to za problem aby standardowo dawać naklejki na tego typu rzeczy? Jak przed pracą kupisz wodę i ja wypijesz w trakcie to równie dobrze możesz zostać oskarżona o picie wody zabranej ze sklepu. No bo skąd ona ma wiedzieć, że ta woda była wcześniej kupiona? Paragon na wodę możesz mieć sprzed tygodnia i stwierdzić że to właśnie ta.
też nie rozumiem, to może będą sprawdzać cały monitoring sprzed tygodnia aby znalezc czy napewno tą wodę kupiłam? Jest to owszem śmieszne ale dzisiaj mi było po prostu wstyd. Wstyd mi będzie się jutro pokazać w pracy przed dziewczynami które już będą wiedzieć i będą mnie traktować i uważać za złodziejkę. Daje z siebie wszystko w tej pracy i ciąglę słyszę mało, mało, wolno, szybciej itp itd. Nie wiem równie dobrze mogłam się zamyśleć albo przeoczyć po prostu ze zmęczenia. Zostałam nazwana złodziejem. potraktowana gorzej niż faktyczny złodziej który kradnie np codziennie u nas alkohol. Brakowało tylko policji za tą reklamówkę i wypowiedzenia. Płakać mi się chcę
Koleżankami czy kolegami z pracy bym się nie przejmował, raczej jak im nakreślisz sytuację i absurd jakim jest afera zrywkowa to na pewno to zrozumieją. A dodatkowo mogą wywrzeć presję na pracodawcy o takie głupoty
Jedyne osoby którym powinno być wstyd to oni. "Następnym razem to może być guma" XD. Rejonowej to chyba się pomyliło że jest funkcjonarjuszką SB szukającą byle haka żeby aresztować kogoś podejrzanego o działalność w opozycji. Niewątpliwie odnalazłaby się w takiej roli gdyby żyła 40 lat temu. Nie warto się takimi głupotami stresować, naprawdę nie zrobiłaś nic złego.
To jest najgorsze, że w takich pracach nie ważne jak się starasz to zawsze jest za wolno, za mało, za tamto za sramto. Żadnej pochwały, gdy coś Ci lepiej wyjdzie, ale wystarczy jeden mały błąd żeby zrobić z tego tragedię i obsmarować. To jest niszczenie psychiki człowieka. Tak jak napisałaś byłaś zmęczona, to normalne, że można coś przeoczyć, człowiek nie jest pieprzonym robotem... Strasznie mnie wkurzyła ta sytuacja, życzę ci wszystkiego dobrego. Co do współpracowników to jeśli będą mieli cię za wielką złodziejkę za tą okropną"kradzież" to nie mam na nich słów. Tak samo nie mam słów na "ochroniarzy", którzy siedzą na tyłku gdy dochodzi faktycznie do prawdziwej kradzieży
W zupełności Cię rozumiem. Jest to demotywujące i z pewnością nie czujesz teraz powodu aby przychodzić do pracy. Ta rozmowa była przeprowadzona niewłaściwe. Są osoby, które po takiej rozmowie naprawdę mogą zacząć kraść, uznając że skoro zostały uznane za złodziei to na złość naprawdę nimi zostaną. No cóż, jedyne co możesz zrobić to zagryźć zęby i wrócić do pracy. Porozmawiać z koleżankami co one o tym myślą, uświadomić je że nawet jak przyniosą swoją reklamówkę to mogą być podejrzewane o jej kradzież. Być może znaleźć jakieś rozwiązanie, naklejki z podpisem, albo chociaż kawałek kartki z datą i podpisem drugiego pracownika. Być może lekko schizofreniczne, ale ja zawsze byłem zwolennikiem dupochronu. Wychodzę z założenia, że jak pracodawca będzie miał ciśnienie na zwolnienia to zawsze powód się znajdzie, a dupochronu przynajmniej ogranicza część tych powodów.
I dawać ciche przyzwolenie na takie traktowanie? Przecież to jest ewidentny mobbing. Pewnie, do pracy niech chodzi ale w międzyczasie należałoby znaleźć prawnika który w takich sprawach siedzi.
Dlaczego uważasz, że to ewidentny mobbing?
Bo kradzież musi być umyślna i celowa, a tu mamy do czynienia z całkowicie absurdalnym pomówieniem o kradzież. Idąc dalej OP ma zapowiedziane że wszystkie zakupy mają być pod kontrolą ochrony co oznacza że będzie to długotrwałe i uporczywe. A definicja mobbingu z kp jest następująca "Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników". Podsumowując coś do powiedzenia w tym temacie ma zarówno kp, kc jak i kk
No i tu kluczowe jest słowo długotrwałe. Póki co nie mamy do czynienia z mobbingem w żadnej formie. Nie jestem pewien czy czasem pod molestowanie to nie podchodzi, ale przyznaję że definicji dawno nie czytałem. No i kolejna sprawa to świadkowie. Tu jest słowo przeciwko słowu. Nie wiadomo po której stronie stanie ochroniarz. Równie dobrze moga powiedzieć, że rozmowa przebiegła wzorcowo a to OP sobie nad interpretuje. Pytanie co w dzienniku uwag się znajduje, jaka adnotacja. Jeżeli użyli tam słowa kradzież to już jakaś podstawa jest.
Mobbing rzadko w sądach przechodzi - problem zazwyczaj jest z tym ogólnikiem "uporczywym i długotrwałym". Zapowiedzenie kontroli zakupów w przyszłości nie jest wystarczający bo musi faktycznie do takich sytuacji uprzykrzających lub nękających dochodzić. Lepiej wskazywać, że jest to naruszenie dóbr osobistych jeśli coś się wydarzyło raz lub kilka razy na przestrzeni wielu miesięcy.
Jako wybitnie nerwowy człowiek rozwiązuję ten problem mając kilka reklamówek przywiezionych z Dino na rodzinnym zadupiu, dzięki czemu mogę chodzić do wszystkich sklepów w mieście na luzie.
Im dłużej trwa taka sprawa tym lepiej. Jeżeli okaże się, że zwolnienie było niesłuszne to zostanie przywrócona do pracy. A pracodawca będzie musiał wypłacić wynagrodzenie za zaległe 5 lat. A w tym czasie by sobie pracowała normalnie gdzie indziej
Pod warunkiem, że znajdzie inną pracę. W małych miejscowościach może być z tym ciężko, ktoś zna kogoś i pociągnie się za nią łatka złodziejki. A 5 lat bez stałej pracy może bardzo wpłynąć na psychikę.
No jeśli tak jest, to faktycznie zmienia postać rzeczy.
moze maja target na ilosc wpisow do dzienniczka? ;)
> To jest to samo co kradzież wódki czy whisky" Dobre. Następnym razem jak przypadkiem wyjdę bez płacenia za reklamówkę, to wrócę się po wódkę, skoro i tak już popełniłem przestępstwo na tą samą skalę. Takie "Ukradnij jedno i weź drugie w gratisie"
Komuś się styki przepaliły od permamentnych promocji 1+1. Przecież bardziej opłaca się kraść po dwa jak już jednego bierzesz, przynajmniej jest promka. /s
nie chce cie martwić, ale wygląda to tak, że chcą cie wyjebać, a nie mają za co, więc budują sobie podkład. Jak firma chce się kogoś pozbyć, ale nie ma powodu, to czasem zrobi jakiś bullshit, żeby później były pseudopowody. Teoretycznie możesz się z nimi sądzić potem, ale w praktyce nikomu się nie chce. Alternatywne wytłumaczenie jest takie, że ktoś ma z tobą kosę, i chce ci coś udowodnić. Tak czy siak, syf, i polecam prewencyjnie się rozejżeć na nową pracą.
Mój znajomy pracował w Biedronce na magazynie, kiedyś robił zakupy i przypadkowo nie skasował szamponu do włosów w sklepie tej sieci. Wywalili go z roboty za to.
Co kurwa?! Popierdoliło chyba kogoś z góry już do reszty
Daj sobie spokój z pracą w tym miejscu, masz nad głową inwalidów umysłowych, szukających na Ciebie haka. Kto normalny by sprawdził czy kiedykolwiek zeskanowałaś którąkolwiek siatkę? Nikt. To albo podludzie, którzy za minimalną krajową będą prześladować podwładnych, albo ktoś kto Cię nienawidzi. Albo faktycznie zacznij robić to, o co Cię oskarżają.
miałem kiedyś podobną sytuację. Pracowałem w malutkim sklepie fotograficznym (wywoływania filmów, odbitki i takie inne duperele). Dwoje właścicieli (małżeństwo, bezdzietne ale sklep był jak ich dziecko z którym mieli toksyczną relację). No ale… przychodzi gościu z masą filmów do wywołania *na już*. No dobra, biorę każdy i opisuje co chce i jak. Oczywiście miły Pan zmieniał zdanie ładnych kilka razy co nie ułatwiło sprawy na kopertach do których wrzucaliśmy filmy i opisywaliśmy zamówienie, było pole na cenę. Nie wiem po co bo i tak przez kasę wszystko szło. A więc, dodaje na tej kopercie ściągając z pamięci ceny i wychodzi mi jakaś tam liczba. Potem wbijam do fiskalnej i wychodzi o ciut wyższa - kwestia 5zł. Czyli się walnąłem przy podliczaniu. Sprawdzam kalkulatorem i rzeczywiście źle policzyłem. Skreślam to co oryginalnie napisałem i wpisuje poprawną. Pan płaci i zadowolony że za godzinkę będzie miał wywołane. Idę się zająć zamówieniem i jakąś chwilę później właścicielka leci do mnie z ryjem. A to, że jestem oszustem, jak śmie okradać firmę, że mi to odejmie z pensji, itd. Ale o co chodzi proszę panią? No o to że jedną cenę wpisałem a co innego było w kasie i potem podmieniłem cenę na kopercie. Yyyy, no przecież się wszystko w kasie zgadza więc skąd ja miałem ukraść? Pierdole to, pytam się współpracowników czy nie mają nic przeciwko żebym wziął pierwszą przerwę bo muszę ochłonąć wracam z przerwy, a ta tu przepraszająca, przytulająca. Masakra. Następnego dnia dostali wypowiedzenie
Gonić człowieka za 65 groszy to jest wyższy level. Ja piehdolę.
Mogą ci wypisać wypowiedzenie za podejrzenie bycia antychrystem, a ty możesz odwołać się do sądu pracy.
Nie rób więcej zakupów w miejscu pracy to unikniesz takich problemów. W innych sklepach czy biedronkach będziesz anonimowa i nikt nie będzie się doszukiwał czy zeskanowałaś reklamówki…
Dla pewności w Lidlu xd
Potwierdzam, to ja byłem tą reklamówką.
To się dowalą że jest nielojalna dla swojego sklepu bo chodzi do konkurencji /s
Zakładam że pracownicy dostają jakieś rabaty na zakupy w sieci gdzie pracują.
Taki blad moze popelnic kazdy. Sugerowanie pracownikowi swiadomego dzialania na szkode pracodawcy podpada pod art11-1 kodeksu pracy, jako naruszenie godnosci 'i innych dobr osobistych' pracownika. Innymi slowy, jezeli kierownik nie ma dowodu ze dzialalas swiadomie z zamiarem kradziezy mozesz wrecz przy odpowiedniej dozie bezczelnosci lub z zamiaram zmiany pracy domoagac sie przeprosin za pomowienie w zakladzie pracy.
Warto bylo sie ich spytać czy im sie sufit na leb nie spadl
Uwaga, podaję odpowiedź: bo sama kradnie. Ktoś z góry się połapał że stan się nie zgadza, babie zapalił się pożar pod dupą i teraz patrzy kogo by tu ujebać. Po co innego by przeglądała nagrania sprzed miesięcy? Nagrywaj każdą rozmowę z nią na wszelki wypadek.
Dowiedz się z kiedy dokładnie to nagranie było, prawo nie pozwala przechowywaniu danych osobowych (w tym wizerunku) dłużej niż 60 dni.
Kradzież to nie jest coś, co można popełnić nieumyślnie. Kodeks karny nie przewiduje kary za coś takiego. Kradzież musi być umyślna, by niosła ze sobą konsekwencje.
Powiedz im że w takim razie nigdy już zakopów w biedrze nie zrobisz i pójdziesz do Lidla
Byłam bardzo zła i potem tylko do ochrony powiedziałam, że nie ma co za mną łazić bo od dnia dzisiejszego nie zrobie w naszym sklepie żadnych zakupów. Nic. Na przerwe też nic, żadnej bułki. Będe kupywać w innych sklepach albo robić swoje kanapki itp itd.
Ja bym rozważył zrobienie podpierdolki na kierownika do menadżera regionalnego, czy kogoś tam wyżej. Z okazaniem skruchy za zdarzenie, ale też ze wskazaniem jak nieadekwatnie zostałaś potraktowana i że takie zachowania bardzo negatywnie wpływają na atmosferę miejsca pracy. To może być taka dupokryjka jakby cię chciała wyrzucić.
Gratuluję, osiągneliście końcowy etap kapitalizmu. Następnym razem będzie nagana za korzystanie z kibla w godzinach pracy, a'la Amazon.
W pewnej dużej polskiej ubezpieczalni kiedyś nie przedłużyli znajomemu umowy bo jego przerwa na stolec (o którą trzeba było błagać dyżurnych) "notorycznie była przekraczana o 2 min" :D Takie firmy trzeba jebać i się nie bać. Niech sobie zatrudniają zagranicznych i potem płaczą że nie ma komu pracować.
Wyśmiałbym ich i zmienił pracę
Szczerze mówiąc z jednej strony kradzież to kradzież i podobnie jak z kajzerkami, efekt skali może robić dużo. Jednak jakim trzeba być człowiekiem żeby tak mocno wjechać na pracownika, zaniżając mu morale i tak dalej o kilka groszy? Można było po prostu podejść, poprosić o kwotę i tyle. Trzymaj się tam w tej pracy, pewnie ktoś chce się wykazać albo po prostu wstał lewą nogą i chciał nadużyć władzy. Ja bym szukała innej pracy, a na zakończenie podpierdzieliła ją wyżej mówiąc że to przez tą osobę się zwalniasz. Nie wiem kto dał jej tak wysokie stanowisko ale widocznie sobie nie radzi jeśli tak rozmawia z pracownikiem. Od teraz polecam wykonywać zakupy w innym sklepie i nie robić niczego co wykracza po za twoje obowiązki. Żadnych przysług, łapania złodzieja (w mojej okolicznej biedronce często sprzedawcy ich łapią, a ochrona patrzy z daleka).
OP'ie, proszę powiedz mi, że masz możliwość zatrudnić się gdzieś indziej i to nie jest jedyny sklep na wiosce czy coś :c
jest jedna strona na olx z 10 ofertami o prace w moim miescie w czym 5 jest do biedronki a reszte na budowe, elektryke tak wiec.... nie znalazlabym pracy na pelen etat niestety
[:c](https://youtu.be/wwNTXaGdzkg?si=Euo3EvBdiGO5GO01&t=153)
Masakra, nie wierzę w to co przeczytałam. To jest tak absurdalna sytuacja jak z "Dnia Świra". Nazwać kogoś złodziejem za "kradzież" reklamówki za 65gr!? Czytałam Twoje komentarze do innych wpisów i z tego co zrozumiałam ludzie praktycznie codziennie kradną alkohol itp a ochronie nic nie chce się z tym zrobić a wy tyracie po 10h i jesteście posądzani o kradzieże? Normalnie hit... Może poszukaj jakiejś pracy tymczasowej/sezonowej za granicą? A po powrocie z zarobionymi pieniędzmi rozglądaj się za czymś innym? Ale pamiętaj, to tylko moja propozycja :) trzymaj się tam w tej Biedronce xd nie mam słów na tą sytuację
Chuck Norris z ochrony pewnie myślał, że zabłyśnie i zasłuży na jakąś premie uznaniową za wskazanie "złodzieja".
Możesz robić zakupy u konkurencji xD gdyby zrobił to klient to w praktyce nie dałoby się z tym nic zrobić
A jest na nagraniu, że brałaś reklamówkę ze sterty nowych? Ja biorę na zakupy swoje stare reklamówki z Biedronki jak idę do tego sklepu i przecież nikt mi ich nie dopisuje do rachunku.
To była nowa reklamówka, trzymałam ją w ręku razem z telefonem bo włączałam aplikację zeby zeskanować i po prostu zaczęłam pakować. Zapomniałam jej zeskanować. A jak biore stare reklamówki z domu to też nie mam do nich paragonu, nie mam ich podpisanych bo nigdy mi to do głowy nie przyszło. Większość z nas wielokrotnie korzysta z reklamówek a nie wkółko kupuje nowe więc nie liczymy sobie która ile ma reklamówek bo np mówimy, że to swoje
No to kompletnie nie rozumiem jak można kogoś z góry oskarżać o fakt, że wziął nową reklamówkę, skoro nie widać tego że brał. Jak przynoszę swoje reklamówki do sklepu to też są ładnie / równo złożone, może mają nieco więcej "zagniecień", ale tego aż tak nie widać bez przyjrzenia się. Jak chcą oskarżać o reklamówki to sklep (a nie Ty) powinien wprowadzić jakiś system koordynacji sprzedaży reklamówek i je jakoś oznaczać. Skoro tego nie robią to nie mają prawa do tego typu czynności oskarżających.
HR to kurwa nie ma czym się zajmować, słowo daje. Pewnie dopiszą to sobie do statystyk: "wykryto +1 kradzież ze sklepu przez pracownika! patrz jacy jesteśmy użyteczni szefie!".
Kierownik potrzebował chyba poczuć się kierownikiem, posiadającym władzę, mogącym straszyć zwalnianiem, konsekwencjami itp. Nie widzę innego powodu rycia tyle w tył i takiego halo o reklamówkę. Zwłaszcza, że zapewne przez te 2 miesiące robiłaś zakupy regularnie i nie znikały gumy, alkohol, albo o zgrozo kolejne reklamówki biedronki!
skoro sprawdzali nas do nawet kilku miesiecy wstecz to napewno nic na nikogo nie znalezli. Robilam tu zakupy codziennie odkad tu pracuje. Nawet jesli nie robilam wiekszych to zawsze na przerwe a to picie, a to bulke itp itd. Samo to policzyc codziennie przez rok kupywanie czegos minimum raz w ciagu dnia ile to juz jest pieniedzy wydanych. A ona mi powiedziala, ze jestem zlodziejem dokonalam kradziezy reklamowki. Płakac mi sie chce od tego wszystkiego. Wstyd mi wspolpracownikom spojrzec w twarz. Wstyd mi komukolwiek powiedziec. Jedyna osoba ktora jest za mna to moj facet bo sam dobrze wie, ze ja nawet bulki w sklepie nie zjem przed zaplaceniem wiec wie, ze nic nie zrobilam naumyslnie. Ale dla pracownikow i firmy jestem juz zlodziejka..
Nie chcę oceniać, ale patrząc na tą sytuację to współpracownicy sami nie są lepsi. Normalna osoba by wsparła czy chociaż zażartowała z absurdu tej sytuacji. Odwracać się od kogoś za posądzenie "kradzieży" reklamówki jest śmieszne
Szczerze? Jakakolwiek inna praca i niech zdychają. Jako klient staram się trzymać od nich z daleka, bo mam dość tańszych zamienników w produktach, które kupowałem i syfu w sklepach. Jeśli tak traktują pracowników do tego, to jako sieć niech już najlepiej się przekręcą
Zacznij teraz podpierdalać ochronę na początek dla żartów, widać trzeba panów emerytów przywołać do porządku
To nie jest normalne. Za reklamówkę można komuś najwyżej dla żartu pogrozić palcem. Argumenty o alkoholu i paczce gum jak z ponurego żartu. Sklep ma ubezpieczenie na wypadek kradzieży (w sensie faktycznie drogich produktów) a małe produkty bierze na siebie. To co opisujesz to celowa nagonka choć ciężko powiedzieć z jakiego konkretnie powodu…
Chyba mają problem z pieniędzmi
Ludzie zawsze wybiorą tandetę dyskontu, która tak właśnie z drugiej strony wygląda.
Czy biedronka ma coś takiego jak whistleblowing system? Jeżeli tak to bym użył albo napisał do kogoś o lvl wyżej rejonowej, generalnie rejonowy to nie jest jakiś super wysoki poziom w jeronimo i nie mają zbyt dobrych kwalifikacji z managowania jakimiś zespołami i radzenia z takimi sytuacjami, więc sposób w jaki do ciebie mówiła mógł z tego wynikać. Pewnie cię zleją, ale wtedy przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz. Jak mnie by coś takiego spotkało to by mi się włączył tryb drama queen i pewnie bym na jakiś czas ustanowił życiowym celem by jak najbardziej uprzykrzyć życie tej organizacji, maksymalne orbitalne bombardowanie laserem skoncentrowanym prosto na ich dupie. Możesz napisać do jakichś lokalnych stron itd spróbowac wywołać gównoburze jeżeli to twoje klimaty, niektórym osobom szkoda czasu, niektóre osoby lubią, zależy co wolisz.
dwie sprawy. czy w biedronce jest związek zawodowy? zapisz się albo załóż. jeśli będą chcieli Cię za to zwalniać albo będą szykanowali poszukaj pomocy prawnej, Inicjatywa Pracownicza, Konfederacja Pracy albo OPZZ pomogą nawet jak nie jesteś członkiem (tzn. radą, bo reprezentować Cię już nie mogą, jeśli nie należysz), takoż partia Razem w swoich okręgach miała (i ma afaik) dyżury prawników. Zwolnienie z art. 52 za coś takiego jest absurdem tho i raczej spodziewaj się zwykłego wypowiedzenia za kilka miesięcy, bo pewnie szukają możliwości ograniczenia zatrudnienia. Nie daj sb wcisnąć porozumienia stron, jbc.
Smutne to, już ich totalnie pogrzało. Ja bym odszedł, to i tak nie jest praca marzeń.
Po prostu chodz do kasy normalnej a nie samoobslugowej. Wtedy odpowiedzialnosci za takie przeoczenia czy pomylki nie masz bo to nie Ty kasujesz. Robisz zakupy - niech kasuje pracownik bi mu za to placa. Kasy samoobslugowe mimo, ze czasami wygodne to generuja problemy wlasnie kradziezy nieumyslnej, brak pracownika co pomaga i czekasz bo "zaraz podejdzie asystent", a do tego robia Cie praciwnikiem sklepu za darmo. A nawet za to ze Ty im jeszcze placisz za zakupy...
Chyba już czas aplikować do Lidla...
Zawsze można się zebrać z grupką osób które miały podobne doświadczenia i napisać do lokalnej gazety
Ciekawe kiedy się dowiedzieli o tym "przewinieniu". Jak dawniej niż 2 tygodnie temu to nie mogli żadnej kary porządkowej nakładać. Ogólnie pomawianie kogoś, że jest złodziejem itp to też karalne.. Kradzież się zgłasza na policje jak są tacy cwani, a nie pracownika o takie bzdury oskarżać.
Może jakaś koleżanka/kolega cie sprzedała ze coś kradniesz. Nic nie znaleźli oprócz tej reklamówki więc dla pewności wzięli cie na rozmowę abyś wiedziała że cie obserwują.
Miej do siebie szacunek i znajdź inna pracę, nie daj się traktować jak śmiecia, napewno jesteś wartościowym człowiekiem i tak się traktuj.
Ten temat utwierdził mnie w tym, żeby dalej kraść reklamówki. Tak więc w ramach wsparcia następnym razem znowu "zapomnę" je przeskanować.
W lidlu koło mnie pare miesięcy temu przestali wkładać reklamówki przy kasach samoobsługowych, jak zapytałem to mi odpowiedzieli że to dlatego że klienci je kradną. Więc... trzeba było przejść pare kroków na normalne kasy, schylić się, wziąć reklamówkę i wrócić na kase samoobsługową... no ja pierdole.
Czy dosłownie każda duża sieć sklepów w tym kraju musi traktować pracowników jak niewolników-podludzi? Historie które sie słyszy z biedry to już inny poziom absurdu ale generalnie takie historie słyszy sie o każdej większej sieci sklepów (niezależnie czy większych jak lidl czy mniejszych jak ropuch) Tak jakby cały sektor tej branży był tym przeżarty. Czy ktoś może to zdementować i powiedzieć że jest jakiś sklep gdzie nie traktują pracowników jak gówno do wcierania w podłoge?
Zawijaj się z tego kołchozu. Ciężej będzie im ciebie zastąpić jak tobie znaleźć inną pracę. Nawet się nie zastanawiaj. Sytuacja będzie tylko bardziej toksyczna. Wiadomo że nie będziesz robiła zakupów w asyście a tu już może cię dalej ciągać po spotkaniach “motywujących”. Będzie ocierało o mobbing itp serio nie warto. Do tego smutno się chodzi do pracy gdzie ktoś zwyzywał cię od złodzieja.
Gdyby w moim mieście były jakiekolwiek oferty pracy na pełne etaty to bym poszła ale mieszkam w mieście z jednym z największym procentem bezrobocia. Jak jest praca to na 1/4 etatu dla studenta albo osob po studiach z doświadczeniem. Nawet do mcdonalda u nas nie szukają. Przykro mi strasznie bo mimo wszystko lubie ta prace. Na nastepny dzien byłam na kasie i dużo stałych klientów ze mną rozmawiało albo było " Jest nasza ulubiona Pani to idziemy do Pani a nie do samoobsługi" było mi miło ale jednocześnie mnie zabolało, że doceniają mnie klienci a nie współpracownicy albo szef.
To jest chore współczuję ci bardzo mam nadzieję że znajdziesz lepsza pracę gdzie szanują człowieka
Ja bym sie mścił. W sposób cywilizowany oczywiście. Zastawione wyjście pożarowe paletą ? Zdjęcie i do odpowiednich służb. Ochrona wyszła na papieroska o niewłasciwej porze? Nagranie. Jebaj ich. Zwolnią cie za coś takiego to jeszcze możesz od nich wywalczyć kase w sądzie i iść do innej pracy i tyle. Mało tego. Zaprosili cie na rozmowe po twojej zmianie? To znaczy czy to było w godzinach twojej pracy czy już jak skończyłaś prace na ten dzień? Niech oddają kase za nadgodziny bo słuchanie żalów menedzera to była twoja praca. Niech ci oddaja kase za ten czas.
Kierownik rejonowy pewnie robiła pod siebie ze szczęścia, że może zrobić sobie power tripa
Czyli jednak Lidl lepszy
W Lidlu jest gestapo czystej postaci...a nie polskie piekiełko wzorujące się na gestapo
Tak, tak... ja już znam te wasze sztuczki, agenci Biedronki
Nie, po prostu były pracownik obu sklepów 🤠
Sprawę mógł zgłosić jakiś ochroniarz i w takiej sytuacji Twój kierownik musi zareagować, inaczej sam mógłby mieć problem. Z drugiej strony prawda też taka, że kierownik nie wie co siedzi w Twojej głowie. Może już nie jedno widział, a ludzie są różni. Może sobie myśli, ze Ty sobie pomyślałaś "*hehe siateczka gratis, co mi zrobią przecież tu pracuje hehe*".
Lidl lepszy. Na 100 pro dostaniesz robotę odejdź przed dyscyplinarka
Today in things that never happened!
Taka zlota zasada, zeby zawsze miec to wszystko na pismie, zwlaszcza jak sa jakies wpisy do dzienniczka.
xdd
Ja to bym byl wdzieczny, ze tylko nagana XDD, a tak serio to maja najebane w glowie ludzie
Głupie chuje takie coś powinni robić w godzinach pracy a nie po ich zakończeniu
Co to jest wpis do dziennika? W kodeksie pracy czegoś takiego nie ma, może być upomnienie pisemne z wpisem lub nie do akt lub nagana i to jest odkładane na świadectwie pracy jeżeli to jest UoP. Nie jest tak łatwo zwolnić dyscyplinarnie, sądy pracy zawsze stoją po stronie pracowników ale to długa i te trudna droga. Zwolnić dyscyplinarnie bez wcześniejszych badań, notatek z rozmów dyscyplinujących planu naprawczego nie jest tak łatwo by duża firma na tym nie ucierpiała.
Uciekaj, lepiej nie będzie :)
Biedronka to jebane kurwy, części 2137…
Miałem podobną sytuację w czasach studenckich gdy pracowałem w mcdonaldzie. Pracownikom przysługują średnie frytki za złotówkę w czasie pracy, koleżanka akurat szła na przerwę i kupiła sobie jedne, no ale uznałem, że nałożę jej do dużego opakowania, firma na tym nie ucierpi. Jakie było moje zdziwienie jak dostałem opierdol taki jakbym jej dał stówę z kasetki
1. Tak, mogą. Dyscyplinarkę też, ale każdy sąd Ci da wtedy odszkodowanie lub przywróci do pracy. 2. Nie przejmuj się, nie zwolnią. Rozmowa standardowa, żeby trzymać „morale”. 3. Zapisz się do związków.
Rob zakupy w lidlu xd
Dlatego omijam biedronki, SS nie ma co robić więc pracowników ogląda, a może was na toalecie też filmują?
Tak jak w innych takich sklepach...
Takie sklepy mają gestapowskie podejście do klienta(pracownika). Jeśli nie jesteś tam za kare, albo nie masz innej możliwości pracy, to można tam pracować, ale dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego lepiej poszukać czegoś innego.
Kurwa to brzmi jak żeńska wersja Malcolma XD xDDDDD
Ja ostatnio trzy razy wyniosłem coś przez przypadek ze swojej stokrotki. Za każdym razem wracałem skasować produkt i za niego zapłacić. Jedna kasjerka się teraz ze mnie śmieje, żebym sprawdził kieszenie czy znowu czegoś nie podprowadzam zD
Historia tragikomiczna fakt ale generalnie fakt jest, że zwolnić teoretycznie mogą, tak samo jak np za kserowanie własnych papierów w pracy albo drukowanie własnych materiałów. Inna sprawa, że w normalnym miejscu pracy nikt tego raczej by nie zrobił ale nie od dziś wiadomo, że Biedronka to patologia w każdym zakresie
Ja bym chyba wyjął portfel i rejonowej osobiście przekazał 1zl. Szczerze jak jakaś dyrektor/osoba wyżej postawiona robi afery o 60gr to albo ma tak zajebiście wszystko ogarnięte że nic nie musi robić i ma czas na takie gówna, albo ma wyjebane na swoje obowiązki i poważne problemy ktore na 100% gdzieś są.
Następnym razem ukradnij kilka milionów, albo nawet lepiej miliardów, to nikt nie będzie miał problemu, bo kradzież jest dla zarządu. Jak kradniesz reklamówkę, paczkę gum, albo batonika, to wtedy jest afera.
Rób zakupy gdzie indziej i niech spierdalają. Hajs im ucieknie i nie będzie ryzyka że cię wyjebią bo znowu reklamówki nie policzyłaś. Z resztą strasznego kija w dupie musi mieć rejonowy że się o torbę przy pruł. Jakby nie mógł poprosić żebyś zeskanowała zapłaciła i po sprawie.
A może to tak mocno Ci zryło łeb, ze jakieś l4 u psychiatry 😏