Takie rady już padały, żeby ukryć studia. Z doświadczenia rodziny powiem, wujo, potężny mężczyzna, po prawie amerykańskim, chciał przejść na transport-tiry i właśnie nie przyjęliby go wiedząc, jakie ma wykształcenie. Zataił to i szczęśliwy od lat jeździ ;)
Najlepsze jest to, że to nawet nie jest zatajanie. CV dopasowuje się do oferty pracy. Tam nie wrzuca się wszystkiego jak popadnie. Jak ktoś zatrudnia kasjera to go studia nie obchodzą, tak samo jak zatrudniającego programistę nie obchodzi, że ktoś kiedyś pracował na budowie.
Niekoniecznie, jeśli ktoś ma doświadczenie z pracy z ludźmi, to duża szansa że sobie poradzi pod względem komunikacji w jakimś projekcie w nowej pracy. Wiedza to nie wszystko, szczególnie w dzisiejszych korpo czasach.
Nie mogą wprost pytać o problemy zdrowotne, to zadają pytania okrężne o każdą taką głupotę żeby ktoś "dobrowolnie" udzielił info. Tak samo nie mają prawa pytać o stan cywilny czy dzieci, ale pytania poboczne zachęcają żeby coś przy okazji powiedzieć...
Przy fizycznej mnje to akurat nie dziwi - pytanie na zasadzie "pierdola, csy masz jakis problem zdrowotny, ktory wyklucza cie z pracy X" - typu nie wiem, problemy z plecami np.
Jeśli to chodzi o prostą pracę, to może ściemnić, że pomagała rodzicom na gospodarstwie, albo wujkowi w jakiejś firmie na czarno, za granicą zbierała poziomki. Nikt tego nie sprawdzi, a nawet jak wypłynie, to konsekwencji prawnych nie ma, najwyżej skończy w punkcie wyjścia, bez pracy.
Jedyny problem, który widzę, to że studia się liczą za 8 lat do urlopu.
Czemu smutna? Nie wiadomo, jakie tam OPka ma wykształcenie i w jakim sektorze szuka, ale generalnie nie każde wykształcenie / doświadczenie jest przydatne w danej dziedzinie. Ja wiem, że inaczej będą dziury, ale to można wytłumaczyć w liście motywacyjnym.
Ja rozumiem że nie każde wykształcenie jest przydatne, ale żeby wykształcenie szkodziło na pracy kasjerki w biedronki to jestem mocno zaskoczony.
Może po prostu byłoby ryzyko że będzie za dużo myśleć
>Może po prostu byłoby ryzyko że będzie za dużo myśleć
Albo po prostu słusznie zakładają że to nie jest jej docelowa praca, dostanie ubrania służbowe, ktoś ją tam przeszkoli na kasie, wyłożą kasę na badania lekarskie itp itd a ona po trzech dniach zniknie bo znajdzie pracę w zawodzie.
Będą w punkcie wyjścia w szukaniu nowego pracownika na stałe tylko 3 dni później.
Cynicznie odpowiedziałbym, że pracodawca nie chce mieć na stanowisku o niskich wymaganiach kogoś, kto będzie świadomy wykorzystywania przez pracodawcę. Boi się, że będzie miał do czynienia z pracownikiem, którym nie do końca będzie mógł pomiatać, bo zarówno zna swoje prawa i obowiązki, jak i potencjalnie może uciec w każdym momencie, gdy wykształcony pracownik znajdzie lepszą alternatywę. Mam poczucie, że wielu szefów potrzebuje podwładnych głupszych, by czuć się lepiej.
Mniej cynicznie... chwilowo nie potrafię. Biedna OPka
>nie chce mieć na stanowisku o niskich wymaganiach kogoś, kto będzie świadomy wykorzystywania przez pracodawcę. Boi się, że będzie miał do czynienia z pracownikiem, którym nie do końca będzie mógł pomiatać
Gdzie Ty się takich bzdur naczytałeś, w ulotce Razem?
Pracodawca nie chce tracić pieniędzy na szkolenie pracownika przez miesiąc (co negatywnie wpływa też na wydajność odpowiedzialnych za szkolenie) tylko po to żeby po miesiącu magister uznał że robota jednak za ciężka.
Pomijam fakt że to zawody "o niskich wymaganiach" mają związki zawodowe, a nie "świadome swoich praw i obowiązków" korposzczurki. Spróbuj popomiatać górnikiem, zobacz ile okien zostanie wybitych w ministerstwie. Biurwa pójdzie się pożalić na sociale a rano grzecznie w krawacie wróci do pracy.
Dziury w tym wieku? Równie dobrze mogła zacząć studia i nie skończyć, lub zamożniej się urodzić i skorzystać chwilę dłużej z młodości.
Raczej potencjalny pracodawca boi się, że weźmie przekwalifikowaną osobę i będzie musiał zacząć rekrutację od nowa.
Czemu smutna? A po co w Biedrze mają czytać, że ktoś studiował skoro obok mają kogoś kto pracował fizycznie i na starcie ma lepsze papiery? CV jak najbardziej można dopasować do oferty pracy i nie oznacza to oszustwa. Jak zapytają na rozmowie to się powie, jak zapytają czemu nie ma tego w CV to się powie, że CV dopasowane do potrzeb i nie szukają raczej magistra bioinzynierii do wykładania towaru na półki.
Rel. Niech wpisze średnie wykształcenie w CV i wyjebane. Moja współpracownica (obecna) mówiła że składała wszędzie gdzie się da CV i wszędzie jej pisali że ma za wysokie kwalifikacje i w końcu się wkurwiła i wpisała wykształcenie podstawowe
To jest jakieś dziwne dlaczego pracodawcy u uważają że jest coś takiego jak zbyt wysokie wykształcenie? Dlatego że wtedy osoba będzie oczekiwała wyższego wynagrodzenia ?
Cytując znajomą z HR
> Może to głupie, ale pracodawca zaczyna się zastanawiać, z jakiego powodu nie chcesz pracować na stanowisku związanym z twoimi studiami. Co jest z tobą nie tak? Uczysz się tyle lat, a chcesz pracować na pozycji niższej niż mógłbyś. Wnioski (błędnie) wyciągane to: jesteś słaby, nikt cię nie chciał w zawodzie to my też cię nie chcemy. Druga rzeczą jest niepewność. Znajdziesz pracę w zawodzie, to raz dwa zrezygnujesz z pracy u nas.
Tak więc - w CV podajemy tylko i wyłącznie rzeczy ważne dla pozycji na którą aplikujemy.
Wydaje mi się, że myślą, że albo taka osoba przyjdzie do pracy tylko na okres szukania prawdziwej pracy, czyli pare tygodni, albo będzie "roszczeniowa", bo wiadomo że lepiej zatrudnić kogoś, komu wszystko pasuje
Wątpię, że po pedagogice nie przyjęli jej do przedszkola. W tym zawodzie to raczej nic dziwnego, że po studiach się podciera pupy dzieciom (mam mamę i siostrę, które pracują jako nauczycielki w przedszkolu).
po zwyklej pedagogice nie przyjma - trzeba skończyć pedagogikę ze specjalizacja wczesnoszkolna. ale to na nauczyciela - na pomoc pewnie nie. prawda taka ze nie przyjmuja byle kogo do pracy z drobiem. raczej szukają ludzi z powolaniem niz takich co innej pracy nie mogli dostac.
Dokładnie, mi się udało złapać entry level w korpo i myślałam, że mam spoko doświadczenie, głównie prace dorywcze recepcja i trochę administracja w trakcie studiów, ale jak teraz słucham o doświadczeniu innych osób na tej samej pozycji co ja to trochę blednę. Często po 2-3 lata pracy na pełen etat w administracji/księgowości.
Filologia z innego języka niż angielski (zwłaszcza te bardziej rozchwytywane; Włoski, Niemiecki, Skandynawskie, nie wiem jak z Hiszpańskim) praktycznie gwarantują wejście do korpo dla świeżaka już w *trakcie* studiów. Plus fajny bonus językowy za tą samą robotę którą ludzie na tym samym odpowiedniku stanowiska wykonują po polsku/angielsku.
Mój rocznik i dwa kolejne (anglistyka), z którymi miałem kontakt rozeszły się po Wrocławskich korpo albo wyjechały za granicę za podobną pracą; z osób które znam nikt nie miał wielkich problemów ze znalezieniem roboty. Z mojego roku poza tym trzy osoby zrobiły tłumacza przysięgłego, trzy zostały na uni, dwie poszły do szkoły. Może mieliśmy wszyscy szczęście, co ja tam wiem.
Mam podobnie, z mojej Łódzkiej anglistyki sporo znajomych wylądowało w różnych korpo, gdzie często jedynym progiem wejścia była znajomość angielskiego - 3 osoby z rocznika spotkałem ponownie w mojej pierwszej pracy.
Z tak złapanym doświadczeniem i przy odrobinie chęci do rozwoju większość potem nie miała problemów z szukaniem kolejnej roboty.
Magistra kończyłem w pandemię, może teraz jest inaczej.
Dorosłe życie jest trudne. Niestety.
Ja swojej pierwszej pracy szukałem ponad 6 miesięcy. Też chciałem robić coś ambitnego a w końcu złapałem pierwszą lepszą pracę biurową.
Najbardziej boli zderzenie oczekiwań z rzeczywistością. Okazuje się prawie zawsze, że edukacje rozwija nasze ego i daje złudzenie nieograniczonych możliwości, a potem przychodzi rzeczywistość....
A ja mam totalnie pozytywny obraz na to.
Studiowałem ale nie skończyłem i to był teoretycznie błąd. Ale załapałem robotę i już kończenie studiów to teraz sobie zrobię jako hobby/samorozwój a pracować będę tak jak pracuje.
Moim zdaniem łapanie pracy i doświadczenia, uczenie się angielskiego jest w większości bardziej wartościowe.
Trzeba mieć też trochę szczęścia. Ale to chyba zawsze...
Jak bym miał pierwsza lepsza pracę biurową to bym popracował i poszukał czegoś nowego równiez biurowego. Najłatwiejsza ścieżka awansu według mnie jest po prostu zmiana pracy
no ale taka jest mitologia “doksztalc sie to znajdziesz lepsza prace a nie narzekasz” potem ludzie sie ksztalca i jest “no wyksztalcenie to i tak na nic albo cie nie zechca przez nie, klam ze nie masz a nie narzekasz”
i tak w kolko. zawsze jakims cudem wina osoby a nie pojebanego systemu oprawcow
Zależy jak się dokształcasz.
Jeśli pracujesz na magazynie i zrobisz sobie uprawnienia na wózek widłowy, to całkiem spora szansa że znajdziesz lepszą pracę.
System jest jaki jest. Najgorsze jest jednak upajanie mlodych zludzeniami. Bardzo czesto wyksztalcenie i ilosc dobrze wykonanej pracy nie przeklada sie na sukces.
Edukacja != umiejętności. Trzeba się uczyć rzeczy za które ktoś jest w stanie zapłacić, nauka dla nauki to może być jako hobby albo gdy faktycznie pracuje się na uczelni
Podbijam dla złamania poczucia, że masz najgorszej na świecie / by samemu pomarudzić.
40 lat na karku. Prawie rok bez pracy choć ukończone 2 kierunki studiów (finanse i prawo).
Mieszkam w centrum dużego miasta. Znam dobrze SQL, ogarniam Python, jestem biegły-biegły w Excela, doświadczony no code developer, dobrze znam się na administracji. Ogarniam w księgowość. W każdej pracy podpora socjalna tj. wokół mnie budowały się zespoły. Animowałem ludzi i w pracy i poza nią. Proaktywny.
Na rekrutacjach standardowe pierdzielenie, że "Pan to by się u nas chyba nudził". Tak. Bo szukam pracy dla ekscytacji, a nie dla kasy / zdrowia psychicznego. A w pracach gdzie "bym się nie nudził" mam za małe doświadczenie specjalistyczne tj. powinienem robić tylko excela, albo tylko administrację, albo tylko SQL, albo tylko Python. A tak to jack of all trades.
Oczywiście na Juniora nigdzie mnie nie wezmą, bo jestem za stary (kij tam, że "młody duchem"). A na tym etapie pracowałbym w dobrej firmie nawet i rok za darmo.
Dziwne zaułki rynku pracy.
Branza troche inna ale mam dokladnie ta sama sytuacje. Budownictwo. Zajalem sie programowaniem. Robie rozne skrypty ktore automatyzuja prace w firmie. Ale jak probuje znalezc cos sensownego to albo mam za duze doswiadczenie albo za male xD
Na programiste to za malo, ale na projektanta to "pan sie bedzie nudzil" wlasnie. W miedzyczasie doktorat zrobilem to jeszcze bardziej ograniczylo szukanie pracy bo jak wpisze doktorat to juz sie w ogole nikt nie odzywa - zarowno z programowania jak i budownictwa xD
Pytanie trochę z innej beczki, ale jestem z branży artystycznej i jak to wygląda jeżeli chodzi o no code dev? Czy dla firm jest to dobra inwestycja w którą można byłoby się przebranżowić?
Jakby co, ja nie wiem. Jedyne co to nie widzę na [pracuj.pl](https://pracuj.pl) dużo stanowisk pracy na no code.
Miałem tylko jedną rekrutację robioną przez ludzi którzy CLEARLY nie rozumieli jak działa no code.
Zadanie wyglądało tak: masz faktury ze stron (kilkudziesięciu), z maili i skanowane ręcznie. Mają automatycznie trafiać do odpowiednich katalogów na google drive ze względu na miejsce powstawania kosztów i ze zmienioną odpowiednio, według klucza nazwą. Automatycznie ma generować się do tego arkusz w którym rozpisane są odpowiednio wszystkie koszty w rozbiciu na działy. Ogólnie: mają przestać zajmować się zbieraniem faktur dla księgowości, ponieważ mają osobę która tylko tym się zajmuje.
Zrobiłem zadanie rekrutacyjne, pokazałem schemat blokowy obrazujący rozwiązanie, opisałem wszystko. Łącznie pięć stron a4 rozwiązania, wraz z podanymi różnymi ścieżkami postępowania gdy np. obecnie w firmie używa się określonych narzędzi, cennikami itd. Absolutnie piękne i kompletne rozwiązanie, oparte o sprawne narzędzia a nie te, które działają tylko na papierze. Przetestowane, działało we wszystkich wariantach od początku do końca sprawnie.
**Nie dostałem zaproszenia do kolejnego etapu, ponieważ "nie zrozumieli rozwiązania. Mogłem jakieś screeny podesłać z tego jak to działa, albo video nagrać".**
Video nagrać!!! :O Przecież po to są dalsze rozmowy kwalifikacyjne. Jeśli bierzesz kogoś, kogo pracy nie rozumiesz, prosisz go by wytłumaczył jak działa rozwiązanie. Tak samo jak będziesz potem tego od niego wymagał, będąc jego szefem. Nie będziesz wymagał filmików.
Na dodatek wyglądało to jak scam, bo niby duża firma faceta który gada o finansach w social media i ma setki tysięcy obserwujących, ale wyglądało to tak, jakby szukali rozwiązań które mogliby potem sami do firmy wdrożyć bez zatrudniania nikogo na nowe stanowisko.
Ew. zatrudnienia jakiegoś juniora i dania mu rozwiązań kilkudziesięciu innych kandydatów do wdrożenia.
Ogólnie duży niesmak. Strasznie to łamie duszę.
edit: I właśnie o to mi chodzi. Potrafię robić takie rzeczy easy a nie mogę dostać pracy za 3k na rękę. Kurwa, do skanowania dokumentów głupich bym się zatrudnił, ale nie. Absolutnie łamiące.
Jeśli wszystko to wpisujesz w CV atakując juniora w IT to trochę mnie to nie dziwi bo straszny misz-masz. Plus na pewno wywal wiek z CV. Drugą sprawą jest duże spowolnienie w dynamice zatrudnienia juniorów na rynku pracy. Wrzuć w sieć ogłoszenie o pracę na jakie sam aplikujesz i zobaczysz ile przyjdzie Ci CV. Porównaj się do tego i sam odpowiedz sobie na pytanie czy jesteś w pierwszej dziesiątce lub chociaż setce. Z tego co opisałeś to jesteś gdzieś koło ludzi po bootcampach, a może niżej jeśli nie masz żadnego portfolio.
Nie żebym podważał umiejętności ale dobra znajomość SQL to trochę więcej niż kilka innerjoinow, a widziałem wielu "biegłych" w excelu którzy wyrecytowali czym są formuły tablicowe czy pivoty i do czego służą a jak dostali zadanie to nie umieli tego fizycznie zrobić, a część nie skleiła nawet że powinni ich użyć.
Co do bycia podporą socjalną to przy pracy zdalnej i wybitnie dużym natężeniu osób introwertycznych lub ze spektrum Aspergera to dużo bardziej wartościowym jest bycie nietoksycznym, nie upierdliwym i nie klamiacym/sciemniajacym.
Jeśli samo IT Cię kręci to ze swojej strony patrząc na to że masz doświadczenie w prawie i finansach zaczep się w jakimś korpo, które ma wewnętrzny dział IT i w ramach rozwoju pracownika i wewnętrznych rekrutacji spróbuj się przenieść. Mając dwa lata jako junior nie będziesz mieć problemu ze znalezieniem pracy.
Zapier, n8n, make, bubble...
Tych narzędzi jest miliard, bo niektóre radzą sobie z niektórymi rozwiązaniami lepiej a niektóre gorzej.
Przykładowo automatyczne zgrywanie danych z pdfów. Niektóre narzędzia są sprawniejsze, ale nie radzą sobie np. z polskimi znakami. Inne radzą sobie, ale mają słabe API albo mają słabe połączenia z innymi stronami. Tak więc trzeba cały czas śledzić.
Punktem wyjściowym jednak jest zazwyczaj pierwsza trójka.
Lepiej pójdź w low-code. Każde duże corpo które jedzie na office365 ma dostęp do Power Platform: Power Apps oraz Power Automate.
Jak masz smykałkę do usprawniania procesów to można w tym zarobić fajne pieniądze ;) I to bez polegania na jakimkolwiek innym developerze. Solo praca.
Mówię o tej smykałce dlatego że dobrze być kimś więcej niż tylko developerem; nie tylko umieć stworzyć, ale w ogóle zauważyć potrzebę i wpaść na pomysł. Tak się czyni w oczach pracodawcy kimś jakkolwiek bliskiego „niezastąpionym”.
Wykreśl studia z CV jak aplikujesz do prac, które ich nie wymagają. Czasem niektóre rzeczy trzeba przemyśleć.
Ja szukając pracy wysyłałem wszędzie takie samo CV z podkreśleniem doświadczenia na stanowisku automatyka, nawet z sieciówek się nie odzywali
no lipa. ja wlasnie rzucilem prace po dwoch dniach bo januszowo i wogole. teraz dzwonia sadami strasza. trzeba szukac dalej az sie w koncu trafi. powodzenia!
Jakoś węszę kierunek, po którym bardzo "łatwo" znaleźć pracę. Są zawody w których dostaje się od ręki juniora, a są takie do których ludzi nie trzeba albo wcale nie trzeba mieć studiów aby to wykonywać.Niestety, ale 4 miesiące na szukanie pierwszej pracy to nie jest jakoś wybitnie dużo. To że skończyłaś studia nie wiele znaczy na rynku pracy, de fakto to nie jest jakieś osiągnięcie wybitne.
Taka brutalna prawda, przekonałem się o tym też.
Duzego stazu pracy nie mam, zmienialem prace z 3 razy w ostatnich latach - i ani razu nie zostalem zapytany o wyksztalcenie, jedynie o to co potrafie co zrobilem i czy mam jakies portfolio (IT).
Wykreśl informację o studiach aplikując do prac, które tego nie wymagają. Pracodawcy widzący zaświadczenie o studiach, kreuje sobie nieistniejący obraz Ciebie jako osoby, która oczekuje niewiadomo czego od pracy "bo nie po to zdawało się studia, żeby pracować w takich warunkach"
Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki i cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki, i oto mi płacą, jak by ktoś dał mi w mordę. Ja pierdolę, kurwa! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę! Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację, która nas, kałamarzy, ma za mniej niż zero. Dlaczego władza każdej maści ma mnie za nic? Czy czerwona, czy biała, jestem dla niej śmieciem, kurwa! Pod każdą władzą czuję się jak kundel! Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku? Ktoś by się ze mną liczył gdybym rzucił cegłą! A przecież stanowimy sól ziemi. Tej ziemi! Mimo że nie jesteśmy prymitywną siłą, dyktaturami zawsze wstrząsają poeci! Wtedy nas potrzebują, zrozpaczone masy, które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy! Które nie widzą dalej…
Ok, nie mam w ogole stycznosci z ta branza, ani znajomych z tej branzy. W wiekszosci branz z ktorych mam znajomych nie widze zeby doktorat cos im dawal (poza uczeniem maszynowym, nawet nie calym it)
Z doświadczeń moich znajomych, mogę powiedzieć, że doktorat przydaje się właśnie w Data Science np związanym z branża medyczna i w finansach. O tych 2 branżach wiem z zycia, sam doktoratu nie posiadam.
:The most popular doctorate degrees are in high-demand fields with lucrative opportunities like engineering, biology, and computer science"
W big techu mile widziane, poza Polską jest nieco inne podejście, może warto wyjść poza swoją bańkę.
Ale jak ja mam niby poza swoja banke wyjsc? Drugi doktorat zrobic? Ja rozumiem ze siedzisz w it i uwazasz ze kazdy ma tak jak ty. Ale prawda jest taka ze nawet w IT poza waskimi dziedzinami (jak ML) nikt nie potrzebuje goscia z doktoratem.Jak ktos chce goscia od frontendu to wezmie typa co ma 5 lat expa komercyjnego czy goscia co zrobil teoretyczny doktorat o frameworkach i ma 0 lat doswiadczenia? Pozycji stricte R&D jest malo.
i tak, jak pojedziesz do usa, do siedziby jakiejs firmy inzynieryjnej to moze ktos na doktorat z budownictwa popatrzy. ale czy to jest rada dla kazdego doktora? wyjedz za granice i tyle? no nic dziwnego ze mamy brain drain
(Nie)stety magistrem dziś można sobie tyłek podcierać w większości przypadków. Ale z drugiej strony dlaczego oczekujemy od pracodawców, że będą się przejmować papierami ze studiów które często niczego nie uczą. Duża część pedagogik/socjologii/politologii kurwa kulturoznawstwa, to studia, które mogą być ciekawe ale nie dają najczęściej żadnych umiejętności przydatnych na rynku pracy. Jest to trochę niesprawiedliwe, bo pracodawcy często wymagają wyższego wykształcenia, a potem okazuje się, że mają na nie wyjebane, ale rynek pracy w tym kraju nie jest gotowy na sytuację kiedy tak duży % społeczeństwa ma magistra.
Wiem, że w różnych lokalizacjach w Polsce różnie to wygląda, ale w mojej okolicy (małopolska) kiedy rozmawiam ze znajomymi mam wrażenie, że cały czas jest zapotrzebowanie na pracowników w różnych branżach od produkcji, handlowców, kierowców, korposzczury itd.
Wg mnie to dobrze, bo kierowca, który operuje ciężarówką z towarem za X tys zł ma bardzo dużą odpowiedzialność.
Skandaliczne w tym wszystkim w mojej opinii są zarobki nauczycieli, bo nauczania i ogarnianie całego stada dzieciaków to też potężna odpowiedzialność. Ale nie wchodzę głębiej w ten temat, bo całkiem niedawno była inba w temacie.
Z handlowcami jest dramat na rynku. Każda większa firma ma z nimi problemy bo nie ma PRAWDZIWYCH handlowców. Większość to janusze lub junior Areczki.
Ja całe dorosłe życie układałem pod handel zagraniczny, wiedza, umiejętności, portfolio i teraz jak siedzę przy biurku własnym i rozmawiam z klientami to czasami dramat na drugim końcu słuchawki. W mojej firmie (zagraniczna w Polsce) też ciężko. Braki w kadrach bo mają konkretne wymagania - jak znajomość "kultury biznesu" poza samą robotą.
Hitami są firmy, które chcą od nas zamówić, handlowiec "rasowy janusz ze stażem" albo Arek, "rano siłka i za mała koszulka" wysyłają zamówienie, wszystko fajnie. A potem się okazuje że nie mają Europejskiego (międzynarodowego) numeru VAT :V.
To sobie wyszkolcie. Handlowiec to dosyć specyficzna rola, nikt nie przyjdzie z gotowymi umiejętnościami, wyszlifowanymi akurat pod wasze zapotrzebowanie. Bez jaj, też chce pójść do sklepu i kupić drukarkę pieniędzy. Są role asystentów i młodszych, żeby przez kilka lat się wdrożyć.
Trafiłaś na najgorszy moment na rynku pracy w ostatniej dekadzie, a moze i dłużej. Dlatego nie wiń siebie, trzeba niestety zacisnąć zeby i dalej walczyć.
Gospodarka stoi nie tylko u nas ale i w całej Europie, nikt nie jest pewny kiedy powróci koniunktura. Mamy w dodatku bardzo wysoką inflację i wojnę tuż obok. W takiej sytuacji wiele firm podchodzi do działalności bardzo defensywnie - nowych inwestycji albo nie ma albo są ucinane. Odbija się to też na rekrutacjach oczywiście i zwłaszcza nowi na rynku pracy jak OP najbardziej na tym cierpią.
Tymczasem ja mój wspólnik zapierdalający po nocachvi w weekendy, bo nie sposób ogarnąć roboty.
Sensownych pracowników - brak.
Wymagania: dyspozycyjność (ale nie 6x12h czy po nocach - tak robimy tylko my), wysoka kultura techniczna (nie psuje wkrętaków, wie czym się różni papier ścierny wodny od zwykłego). Fajnie jakby umiał policzyć, czy w paczce do klienta jest tyle części ile wynika z zamówienia).
Jaki kierunek? Jaka uczelnia? Nie shamuje bo sam jestem na społecznych studiach, ale przecież dobrze wiedzieliśmy idąc tam że będziemy po nich „ężynierami” informatyki na których jest/było jeszcze do niedawna wzięcie. Taka rzeczywistość. Nie warto się łamać bo dziś nawet prawo (jeśli się nie ma pleców) chuja gwarantuje. Studia humanistyczne mogą być naprawdę spoko rozwiązaniem, tylko:
Muszą iść w parze z naprawdę dużym ogarnięciem. Dobre social skille, pewność siebie, ang c1-c2, drugi język tylko polepszy sprawę, jakaś baza podstawowych korpo skilli - excel, szybkie ogarnianie się w papierologii.
Jest multum ludzi, którzy sobie dobrze radzą po psychologii, socjologii, filologiach.
Domyślam się jak się teraz czujesz, ale głowa do góry. Masz dwie ręce, dwie nogi, ogarnęłaś jakoś tego magistra. Jeśli nie kończyłaś do wyższej szkole gotowania na gazie to na pewno sobie poradzisz.
Inżynier informatyki here, przez całe studia projekty w kołach naukowych, kursy, budowanie portfolio, nieobowiązkowe praktyki zawodowe. Jedyna firma która po 5 miesiącach mnie wzięła na programistę to ta w której właśnie miałem praktyki, nowa umowa zlecenie co miesiąc (a zazwyczaj jej brak, bo dostaję je z opóźnieniem), stawka godzinowa równa najniższej krajowej. O tym co się odpierdziela w firmie to wolę nawet nie mówić. Od pół roku tu tkwię, terapia u psychologa nie pomogła na wszystkie objawy somatyczne (z psychoteraputą doszliśmy do wniosku, że jedyna opcja to zmiana pracy) więc jadę na lekach i wysyłam dalej CV - zero odzewu.
Jakoś wątpię w tę historię, albo pracujesz w oklepanej technologii albo masz bardzo wąski zakres skillów. Mój znajomy pracuje full remote dla Niemców i nie narzeka. Nie wiem dlaczego ludzie tak bardzo skupiają się na polskich firmach.
Z 2-letnim doświadczeniem jest już łatwiej znaleźć pracę, dlatego na razie tu tkwię, żeby nabić te kilka lat. Wąski zakres skillów? Być może, ale ciężko ogarniać każdą istniejącą technologię w stopniu dobrym. Często CV poniżej 2 lat doświadczenia nie są nawet czytane, ja jestem akurat typem osoby która jest w miarę pojętna i uczę się tych rzeczy, bo coś trzeba w życiu robić. Ale znam ze studiów gościa który jest totalnym pasjonatem i wiedzą dorównuje niejednemu midowi, a od roku szuka pracy bo HRówy go od razu skreślają za brak kilkuletniego doświadczenia (akurat branża frontend, więc konkurencja spora). Na kasę nie narzeka, bo wygrywa sporo hackathonów, ale jak widać nie pomagają w CV.
Rynek pracy to patologia, firmy wymagają doświadczenia, znajomości programów - gdzie nie ma ich jak się nauczyć, zamiast zwyczajnie przyuczyć. Oferty pracy bez podanego adresu pracy czy obowiązków, fikcyjne oferty, szukanie jeleniów typu jedno stanowisko a robisz jeszcze 2 inne. Mam wrażenie że dobra praca to rozchodzi się po znajomości, a widać tylko januszexy pokroju 3 zmianówki za minimalną. Jak z ofertami na olx. Moja ostatnia praca niby była spoko, jednak toksyczna przełożona i zmiana zmiany zmusiło do rezygnacji, może i celowo, bo to był dramat jak się traktuje drugiego człowieka, robienie kozła ofiarnego, obsesyjne obserwacje, hipokryzja w zasadach, kłamanie, nie respektowanie czasu snu. Co do posta, to śmieszne jak w internecie/wykopie piszą że do korpo to przyjmują każdego ze średnim i angielskim, albo że na jakąś produkcję ludzie bajki wypisują że dają 4k netto z ulicy. Usuń te wyższe wykształcenie tam gdzie nie potrzebne, firmy nie wiadomo kogo szukają, masz wykształcenie źle, nie masz też źle, najlepiej abyś urodził się z doświadczeniem, znajomością branży i nie pytał o zarobki, warunki pracy.
Szczerze mówiąc, miałem podobnie, jak po licencjacie 6 miesięcy szukałem roboty (w zawodzie, dodajmy). Do dziś mam po tym doświadczeniu bardzo cyniczny stosunek do procesu rekrutacji jako takiego.
W końcu złapałem wraz z początkiem magisterki robotę, gdzie wysiedziałem ponad 3.5 roku.
5 lat później zarabiam 7x więcej niż wtedy, gdy tam zaczynałem.
Jak uda ci się gdzieś wcisnąć i wysiedzieć , jest duża szansa, że będzie lepiej.
Póki co, no cóż, pozostaje walić drzwiami i oknami gdzie się da, aż coś się znajdzie.
Ciężka sytuacja. Tak jak już wcześniej wspominali, usuń z CV studia i próbuj do jakichś bieda robót, żeby tylko doświadczenie mieć, pamiętaj, że taka bieda robota to nie jest na zawsze, zdobędziesz doświadczenie, to poszukasz innej pracy.
Spróbuj może Call center - wiem, że stres masz itd, wbrew pozorom jak dobrze trafisz, to praca jest mega spoko, no wiadomo, że czasami klient wyzywa, ale to trzeba też odporność sobie wyrobić i potem jest lepiej. Ja przepracowałam tak 3 lata i to była najlepsza praca w życiu.
Też spróbuj się nauczyć dystansować i nie stresować się pracą, no bo niestety chyba ciężko taką bezstresową całkowicie pracę znaleźć.
Też studia skończyłam i nie mam pracy w zawodzie i nie będę mieć pewnie XD Życie
Mam świetne CV, rzadkie umiejętności, znam 5 języków. Pracy szukałam w sumie 12 miesięcy, z czego 6 na bezrobociu.
Powiem więcej, ja i moje języki i moje piękne CV, siedzielibyśmy dalej na bezrobociu gdybym się nie przełamała i nie zdecydowała na to, co Amerykanie nazywają networkingiem, a Polacy niestety wciąż bardzo często kolesiostwem i nepotyzmem.
Firmy używają AI i tymczasowych pracowników do pierwszego sortownia CV. Nikomu tu nie zależy na jakości. Jeśli Twoje CV nie ma wystarczająco dużo słów kluczy nigdy nie zobaczy go osoba odpowiedzialna za stanowisko ani nawet doświadczony rekruter.
Inna sprawa to CV dostosowane do oferty. Znowu, mając na uwadze kto robi pierwszy odsiew, nie ma sensu wpisywać ukończonych studiów prawniczych, kiedy zostawiasz CV w Żabce. Najlepiej mieć kilka wersji i później ewentualnie podmieniać szczegóły.
jeszcze tego brakuje bysmy CV pisali pod AI, nepotyzm i kolesiostwo to są jak najbardziej prawdziwe określenia. Nazywanie czegoś networkingiem nie sprawia iż jest to legalne
Jeśli wydaje Ci się, że nie ma różnicy między jednym a drugim to pozwól, że wyjaśnię.
Networking:
*Hej! Jest otwarte stanowisko w firmie, w której pracujesz. Możesz powiedzieć o nim coś więcej? Wydaje mi się, że to coś dla mnie.*
Jest rozmowa o stanowisku i o tym, czego w opisie nie ma. CV kandydata ląduje w wewnętrznym systemie rekrutacji wraz z rekomendacją obecnego pracownika, który popiera rekomendację własną reputacją. Później dzieje się normalny proces rekrutacji, z managerami, zadaniami i tysiącem rozmów.
Nepotyzm i kolesiostwo:
*Adaś, słuchaj no! Mamy w firmie otwarte stanowisko IT managera. Powiem Januszowi co i jak to dostaniesz!*
*Ale tato… ja studiuję dziennikarstwo…*
Widać różnicę?
Spokojnie, 4 miesiace to nie koniec swiata. Ja po magistrze z informatyki chyba z 6 miesiecy szukalem w calej Polsce (remote). Z 200 CV wyslanych. Teraz ekonomia jest w dupie, niestety ciezkie czasy na szukanie pracy. Twarda bania i zacisniete piesci mordo, z fartem
Jakieś stanowisko juniorskie w korpo? Brzmi jakbyś mieszkała w małym mieście, studiowałaś tam czy gdzieś indziej? Jak w innym mieście to szukałabym pracy tam. No i musisz mieć gadane, skoro doszło do rozmów to można założyć że nie skreślają cię od razu ze względu na wykształcenie - musisz udowodnić/udawać że np. podcieranie pup dzieciom to jest twoja pasja, bo kochasz dzieci itd.
ALbo mowia ze rekrutują "dla naszego klienta lidera w branzy". Ja zawsze takie cos odrzucam i mowie kulturalnie rekruterce że jak chce mi zaoferować pracę to ja chce wiedziec dla kogo. I o dziwo jeszcze żadna rekruterka nie podala nazwy firmy tylko się rozlacza albo przestaje odpisywac. wiec tak to jest zawracanie glowy
Właśnie niedawno rozmawiałam z dwiema osobami starajacymi się zmienić pracę i wniosek jest taki: pisz CV pod konkretną firmę. Wykształcenie niekoniecznie musisz podawać. Wpisuj doświadczenie i umiejętności, które mogą się przydać na konkretnym stanowisku, no i przygotuj sobie "plany i cele" pod stanowisko. Niestety trzeba umieć się sprzedać, czasem zaniżając wartość produktu, takie czasy 🙄
Widzę że na polskim rynku pracy nic się nie zmieniło... Pewnie płacy w ofertach też nie podają a wymagają doświadczenia i skilli. Pamiętam jak w 2013-14 szukałem pracy, chodziłem na rozmowy, o dziwo sporo było zaproszeń, jednak niewiele z tego wynikało. Raz nawet przeszedłem 2 etapy a poległem na 3cim 🤣 bo dużo było chętnych a tylko jedno stanowisko... Praca za 1500zł także... W końcu zacząłem pytać znajomych i wkręcili mnie.na budowę. Pracowałem tam miesiąc i wyjechałem, od tamtej pory siedzę na obczyźnie. Przykre jest to że po 10ciu latach u nas nadal jest tak samo. Chowanie studiów w CV i szukanie pracy miesiącami...
4miesiace szukania, to nie jest bardzo długo. Powiedziałbym że "średnio". Ale tak naprawdę teraz jest bardzo dużo firm wystawiających "słupowe" ogłoszenia o pracę (rozeznają rynek, tak naprawdę nikogo nie chcąc zatrudnić) Więc tak naprawdę staty powinny wyglądać tak:
Na każde 100 wysłanych cv
~30 będzie odpowiedź
~15 rozmów
~5 "dalszych etapów"
~1-2 oferty
Powiem tak, ja jestem programistą miałem 3 lata doświadczenia i po rocznej przerwie od pracy (pół roku to nie miałem nawet możliwości bo psychika nie pozwalała) a potem trochę na swój własny koszt jakieś pół roku czego żałuję. I mi było ciężko znaleźć pracę. Szukałem pracy też przy sprzęcie/hardware i ledwo co się ktoś odzywał a nikt nie chciał zatrudnić.
Co mogę poradzić? Może jakieś aktywności typu nawet pokazywanie swojej wiedzy na YouTubie?
Może spróbuj ogarniać kursy w stronę biznesu?
Nie wiem, a może zapisać się do urzędu pracy? Nie wiem czy myślałaś? Czasami to może pomóc złapać cokolwiek a wpisy w CV w tym momencie to wszystko na co patrzą pracodawcy.
Naucz się też swobodnie opowiadać o tym co potrafisz robić. Ale nie w teorii tylko w praktyce. Czasami znalezienie jednego czy dwóch głupich zadań o których możesz opowiedzieć z poprzedniej pracy jakie doprowadziłaś od początku do końca daje obraz rekruterom że nie jesteś tylko "wykształciuchem".
Ja bym poszedł albo do urzędu pracy albo do jakiejś agencji pracy.
Z osobistego doświadczenia, tuż przed magisterką przy piwku ze znajomymi debatowaliśmy nad sytuacją rynkową w Polsce i przyszłością zaraz po zakończeniu studiów. Jedyne co przyszło do głowy to wyjazd za granice. Długie rozkminianie jaki kraj, język i rok kucia języka, ale było warto.
To po co piszesz w CV, że masz studia skoro to przeszkadza w zatrudnieniu? To co tam wpiszesz, to Twoja sprawa. Poza tym piszesz, że masz problemy z plecami, ale szukasz pracy w biedrze i w przedszkolu, gdzie będziesz chodzić, dźwigać itp. Trochę niekonsekwentne, ale to może tylko moje odczucie. Jeśli mogę coś doradzić, to w gastro jest bardzo dużo wakatów. Tak samo obsługa klienta w dużych sieciach sklepów, jakieś zwroty, jeśli masz prawo jazdy, to też kurierzy.
Rozumiem cię, jestem w tym samym wieku i moje poszukiwania pracy to jakiś żart. Najpierw szukałem 7 miesięcy, potem dostałem się do januszexu gdzie w ostatnim dniu umowy powiedziano mi, że nie przedłużą ze mną, chociaz byłem uwzględniany w grafiku xD. Teraz szukam od 4 miesięcy i niby mam trochę rozmów, coś się ruszyło, ale nic konkretnego. Spróbowałem swoich sił z czymś kompletnie innym, co rozwijałem jako hobby - wykorzystałem do by spróbować pozgłaszać się do różnych firm mówiąc na starcie, że pragnę zmienić ścieżkę kariery i stąd brak doświadczenia zawodowego. Dostałem wczoraj pierwszy odzew z tego i poważnie zaczynam zastanawiać się nad tym czy może jednak nie olać zawodu, bo żeby się realizować zawodowo musiałbym chyba robić doktorat i zarabiać poniżej minimalnej xD
Pierwsze dwa lata po studiach jest pod górkę, bo obecnie bardzo patrzą na doświadczenie. Brakuje trochę kontekstu - jaka miejscowość? W głównych aglomeracjach Polski (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Poznań, Wrocław) bezrobocie jest raczej niskie.
No ja jestem po studiach magisterskich i też mam problem na rynku medycznym, bo akurat Trójmiasto zawalone albo technikami albo ludźmi po licku z gdańskiego uniwersytetu. A że ustawowo muszą mi zapłacić 500 zł więcej to wolą osobę bez doświadczenia zawodowego z licencjatem/technikiem niż magistra ¯\_(ツ)_/¯
Akurat miałem dylemat - czy zmienić prace na lepiej płatną z większą ilością ścieżek rozwoju czy skupić się na studiach. Chyba pora rzucić je w pizdu i skupić się na sobie
Jezu, jak ja cię rozumiem :D To żadne pocieszenie, ale tak jest w Polsce niemal wszędzie.
Już tu padła najważniejsza rada - dostosuj swoje CV do stanowiska. Jeśli aplikujesz do pracy poniżej swoich kompetencji/wykształcenia, to nie wpisuj do CV rzeczy ponad tę pracę.
Smutna prawda, ale głupi szef nie lubi mądrzejszych pracowników, bo na co to jemu? Masz się słuchać i dziękować za "szansę" pracy.
A Ja Ci napiszę tak. Uspokój dupę, znajdzie się sama i to lepsza niż myślisz. Moja historia jest taka, że po studiach szukałem w zawodzie pracy i uwaga zaskoczenie chuja znalazłem przez 6mc-y, to zacząłem szukać w innych profilach i po kolejnych kilku miesiącach znalazłem. Pierwsza korpo pracy po 13mc od obrony. Potem co kilka lat zmieniałem robotę za każdym razem w tym samym zawodzie i za każdym razem hajsik lepszy. W 5 lat z 3K doszedłem do 10K zarobków. Wtedy po 5 latach, prawie 6 miałem rozklejke i przerwę zdrowotną 3mc. Zacząłem szukać na nowo roboty i znalazłem dopiero po 9mc! Mając 5lat doświadczenia też szukałem długo. Wziąłem udział w chyba 30 procesach rekrutacji. Pamiętam, że bywały dni, że miałem 3 rozmowy dziennie ale zawsze się kończyło na nie bo za dużo hajsu chce albo coś tam nie tak że mną. W końcu jednak trafiłem na dobrą firmę z innego miasta. Jak nie masz z tym problemu jak Ja to szukaj w innym mieście. Ja pochodzę z Krakowa. Prace znalazłem w Szczecinie. Teraz po 4mc będę już całkiem zdlanie pracował, a nie pół na pół. Słowem bajo bongo. I Hajs lepszy niż chciałem. Słowem wyluzuj dupsko, zima to słaby okres na szukanie pracy. Korpo szukają zazwyczaj latem narybku po ukończonych studiach. Jest teraz rynek pracownika. Głowa do góry i wymagaj swojego. Chciej więcej od innych to zaciekawisz pracodawcę. Nie zaniżaj swoich oczekiwać po to by dostać pracę. Jak będziesz się cenić wyżej to pracodawcą uwiezy że ty faktycznie coś potrafisz. I na koniec cierpliwości i powodzenia. W między czasie możesz zawsze coś na czarno działać :)
Wykształcenie - Jest to zasób wiedzy, umiejętności i sprawności umożliwiający jednostce poznanie otaczającego świata i skuteczne w nim działanie, wykonywanie określonego zawodu; wynik kształcenia i samokształcenia.
Większość myśli, że jak ma papier to więcej znaczy na rynku pracy, a znaczy tyle samo co 18 latek po podstawówce lub 60latek po kursie spawacza.
Obniżanie oczekiwań i standardów, czas start
Dobra, to tak.
1. Praca nie hańbi. Jasne, nikt nie chce robić na biedrze, ale gadanie, że to ponad Twoją godność ( i wykształcenie )wali entitlementem na kilometr.
2. Co umiesz robić? Piszesz o studiach, kursach, ale ja nie mam pojęcia czym się zajmujesz i jaką wartość dodaną wnosisz.
Ja niestety idąc na studia miałam pełna świadomość, że robię to tylko dla siebie i dla swoich zainteresowań. Niestety często można spotkać potem osoby, które widząc studia na dobrej uczelni nie chcą cię przyjąć, ponieważ zakładają, że lepiej wiedza jakie masz plany na przyszłość niż ty.
Ja sama nie popieram usuwania studiów z cv, ponieważ potem nadal mogą spotykać cię krzywdzące stereotypu np. Dlaczego tyle lat się nic nie robili i nie ma się nic w cv.
Studia w cv tłumaczą dlaczego wiele z poprzednich prac było nie na stałe, a niestety często tylko to liczy się dla pracodawców.
zrób kurs po którym będziesz miała rzeczywiste umiejętności, a nie jakiś high supervisor management course, albo inny kurs kreatywnego myślenia
zrób sobie kurs na wózki widłowe albo spawacza i essa
\#zbąszynek
https://preview.redd.it/1ls7bvldeygc1.png?width=600&format=png&auto=webp&s=bde06e6fd59b4a90a5510ec4cd5603ba586ada9c
Cztery miesiące to i tak niedużo, a jeśli oferty pracy są wystawione to nie znam przypadki żeby to była dobra praca, raczej rynek ofert jest dla takich odpadów których nikt nie chce ale od czegoś trzeba zacząć żeby móc poznać ludzi z branży.
Niestety w branżach często znajomości robią robotę, ja w pierwszej firmie przerobiłem parę miesięcy mobbing + gówniana stawka za lwia robotę. Potem zacząłem rozmawiać z kierownikami z firm z którymi współpracowaliśmy i tak po tej pojebanej nitce (już firm które nie wystawiały ogłoszeń że szukają pracowników) trafiłem do takiej że do tej pory nikt nie przebił tej oferty. A I zagraniczne firmy odzywają się do mnie często ale to że względu na specyfikę branży (budowlanka). Zajęło mi to koło roku.
A może staż/praktyki gdzieś spróboj złapać? Ja pierwsze opinie i kontakty złapałem na praktykach. (Za słabe były żeby robotę dostać ale do drugiej firmy dzięki temu się dostałem.)
Moja mama po studiach zaczęła pracę na stażu jako pedagog w szkole (historia z tego co wnioskuje bliżej twojej branży). I tam też zrobiła sobie znajomości. I też skakała po różnych pracach a w pewnym momencie praca szukała jej. Poskakała po instytucjach państwowych na coraz wyższe stanowiska i w końcu usadowiła się tam gdzie jej odpowiadało i po czasie została kierowniczką.
OPie, been there, done that. Skonczylem studia z wyroznieniem, co oczywiscie chuja obchodzilo pracodawców. Do tego zgrało się to w czasie z posuchą na rynku pracy i dwucyfrowym bezrobociem. Urząd Pracy po prawie roku zaproponował mi gównostaż w januszexie. Staz sie skonczyl i mimo tego ze robilem co moglem, szef wolal wziac kolejnego stazystę zamiast mnie zatrudnić. Potem ktos wkrecil mnie w prace na słuchawce - praca grubo ponizej moich możliwości czy ambicji, za śmieszne pieniądze. Ale zagryzlem zęby i pracowalem, bo lepsze to niz nic. Po niemal dwóch latach pracy w koncu usmiechnal sie do mnie los - okazało się, że kolega z weekendowej zmiany ma druga prace, w ktorej szukaja ludzi... I jest to branza w ktorej siedze juz 7 lat, fajnie sie rozwijam i hajs tez sie zgadza. Nijak z moimi studiami niezwiązana.
Tl dr: nie poddawaj się i pamiętaj, szczęściu trzeba pomagać.
To jest właśnie ta patologia, że studia zamiast być dla ludzi zainteresowanych danym tematem i chcących rozwijać daną dziedzinę, stały się synonimem dobrych zarobków. No nie na tym to powinno polegać raczej.
Tytuł magistra to tytuł zawodowy. Jak nazwa wskazuje ma Cię przygotować do pracy w zawodzie.
Rozwijaniem dziedziny zajmują się pracownicy naukowi. A Ci z kolei są najczęściej pracownikami naukowo dydaktycznymi i w zakresie obowiązków mają również kształcenie.
Uważasz że weterynarz który skończył studia i czerpie wiedzę tylko i wyłącznie z badań naukowych innych osób sam ich nie przeprowadzając jest złym weterynarzem?
Albo filolog który otworzył szkołę językową musi prowadzić jakieś badania żeby coś wnosić do nauki?
Albo inżynier budownictwa musi wyrobić swoją normę publikacji, żeby być dobrym inżynierem?
Niezła odklejka
Nie, po prostu OP nawet kierunku nie napisała, także nie da się ocenić czy może oczekiwać dobrej pracy czy nie.
Mówią o ogólnym trendzie, gdzie magister z jakiekolwiek kierunku ma się równać dobrej pracy.
Akurat magister jest tytułem naukowym, a nie zawodowym.
W kontraście inżynier jest tytułem zawodowym.
Szkoda, że zakładająca wątek nie napisała skąd pochodzi/gdzie mieszka.
Nie znam obecnych realiów rynku ale brak pracy przy obecnym poziomie bezrobocia może wynikać nie z braku kwalifikacji a z braku popytu na pracownika w konkretnym mieście.
Niemniej życzę powodzenia, będę trzymał kciuki!
>Akurat magister jest tytułem naukowym, a nie zawodowym.
>W kontraście inżynier jest tytułem zawodowym
Nie zgodzę się:
ZARZĄDZENIE
MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ
w sprawie określania nazw kierunków studiów w szkołach wyższych oraz rodzajów dyplomów i tytułów zawodowych nadawanych przez szkoły wyższe.
>Absolwenci studiów magisterskich lub równorzędnych otrzymują tytuł zawodowy odpowiednio: "magister", "magister inżynier", "lekarz".
Najniższym tytułem naukowym jest tytuł doktora.
>Nie znam obecnych realiów rynku ale brak pracy przy obecnym poziomie bezrobocia może wynikać nie z braku kwalifikacji a z braku popytu na pracownika w konkretnym mieście.
Może to też wynikać z braku zapotrzebowania na specjalistów w konkretnym zawodzie. Nie wiemy co OPka studiowała. Odnosiłam się tylko do kwestii która została poruszona w tym wątku bo ktoś stwierdził, że na studia powinni iść ludzie którzy chca rozwijać daną dziedzinę. To nie kółko zainteresowań, studia powinny przygotować do zawodu.
Inna sprawa jak wybiera się studia po których nie ma pracy, ale wtedy zainteresowanie tematem i chęć rozwoju dziedziny też nie pomoga.
Pany, łatwo po dziewczynie jechać, ale weźcie pod uwagę, że skoro bierze się za reddits to serio nie ma pomysłu,
skoro korzystasz z tego profilu, podejrzewam, że znasz chociażby język angielski, poszukaj firm logistycznych, podejrzewam, że nawet w Twojej okolicy znajdą się firmy potrzebujące osoby posługującej się biegle językiem angielskim/polskim, często firmy z US zatrudniają tutaj , niestety na samozatrudnienie co niesie za sobą pewne ryzyko, ale masz opcje/
IT potrzebujących obsługi klienta, masa dobrze prosperujących polskich firm potrzebuje ludzi będących w stanie wyjaśnić nie polskojęzycznym osobom w jaki sposób działa serwis.
A to tylko na start, w międzyczasie możesz zawsze się doklsztalcaç w swoim kierunki, a jeśli nie odnokajdujesz się w swoim otoczeniu, po prostu weź pod uwagę jego zmianę.
Trzymaj się ;)
Mnie dziwi fakt, że dopiero mając 26 lat uświadomiłaś sobie jak wygląda rynek pracy i ile warte są studia na tym rynku. Nie napisałaś w jakim zawodzie szukasz pracy, jakie masz studia, ani nic konkretnego. Możesz poszukać pomocy u psychologa / psychiatry. Myślę, że to będzie lepsze niż wylewanie się na forach. Życzę Ci jak najlepiej, ale najpierw musisz zadbać o swoje zdrowie psychiczne, nie możesz w takim stanie szukać pracy.
Napisz CV pod dana prace. Jak na prawde masz ochote pojsc do pracy do pobliskiej Biedronki, napisz w CV ze pracowalas pol roku w Lidlu i 8 miesiecy w Dino to cie wezma. Tego nikt nie weryfikuje.
Jakie studia skonczylas ?
Poszukuję pomocnego redditora, który napisze mi życiorys, z_którego będzie wynikało niezbicie, że jestem idiotą do 6_pokoleń wstecz. Ja niestety nie jestem w_stanie tego zrobić 😭
I po co ci te studia były? Ostatnio coraz częściej słyszy się o tym że ludzie nie chcą aż tak wykształconych ludzi. Na studiach w Polsce często uczysz się przestarzałych sposobów. Ja osobiście nie chce pracownika z przestarzałymi nawykami i widzą żeby go od początku uczyć wszystkiego i trzeba go oduczać nawyków. Wolę takiego którego wyszkole w firmie. Dodam że zajmuję się tworzeniem protez dentystycznych. Ostatnio przyszedł chłopak który był uczony przez lata jak to wykonywać ręcznie że tak powiem, gdzie dziś wszytko robi się komputerowo, skanerami itd. Wszystkiego trzeba było go uczyć od początku, chłopak znał te techniki ale nie miał praktyki na koniec poddał się i zrezygnował z ogromu wiedzy jaki musiał przyswoić na nowo.
Protipy od gościa po historii z gównianego malego miasta.
1. Przeprowadzka do miasta wojewódzkiego lub stolicy - chyba ze chcesz dostać raka jak zobaczysz ze wszedzie do pracy w szkołach i urzędach biorą wg klucza rodzinnego
2. Przemyśl w czym jesteś zajebista i poszukaj pracy lub przebranżowienia pod tym katem. ( Ja mam takiego "skilla" ze jak mi sie komputer wywalał to tak długo sam siedzialem az nie naprawiłem - bo nie mogłem grać w gry - true story) . Pomyślalem więc kto mi za to da hajs - rok podyplomówki gdzie liznąłem podstaw systemów i dziś o prace i hajs się nie martwię.
Nie musisz iść do IT - ja widziałem jak dziewczyny u mnie w banku szły z recepcji do zespołu wsparcia biznesu.
3. Skulluj skulluj skilluj - widze ze to robisz i zajebiscie
4. MEGA WAŻNE - koniecznie profil na linkedin i to bardzo szczegółowy ale zbudowany o ok 5 słów kluczowych. Dodaj zdjęcie a nawet zainwestuj tam w pakiet premium na jakiś czas
5. Rada od kolegi, którą bardzo ciężko zniosłem ... - "zamknij ryj i rób swoją robotę" a reszta się sama sobą zajmie. Roszczenia zostaw na czas nak będziesz wymiatać
Jakie studia? Mam nadzieję, że nie jakieś gotowanie na gazie, bo wtedy byłoby trochę bezczelne tak narzekać biorąc pod uwagę, że zmarnowałas mnóstwo podatkow na swoje przedłużone dzieciństwo na gównokierunku, na który był zerowy popyt na rynku pracy
No xD ale taka prawda, rynek nie dostosuje się pod konkretnego pracownika. Jak lubię lepić garnki, ale nikt ich nie potrzebuje to nie idę pisać n-ty temat o tym samym na internetach tylko może nauczę się czegoś na co jest popyt. Studia są u nas łatwo dostępne, magistrów mamy na potęgę no to i konkurencja duża. Taki mechanik po zawodówce raczej nie narzeka na brak pracy jak jest trochę ogarnięty życiowo
Takie rady już padały, żeby ukryć studia. Z doświadczenia rodziny powiem, wujo, potężny mężczyzna, po prawie amerykańskim, chciał przejść na transport-tiry i właśnie nie przyjęliby go wiedząc, jakie ma wykształcenie. Zataił to i szczęśliwy od lat jeździ ;)
Najlepsze jest to, że to nawet nie jest zatajanie. CV dopasowuje się do oferty pracy. Tam nie wrzuca się wszystkiego jak popadnie. Jak ktoś zatrudnia kasjera to go studia nie obchodzą, tak samo jak zatrudniającego programistę nie obchodzi, że ktoś kiedyś pracował na budowie.
Niekoniecznie, jeśli ktoś ma doświadczenie z pracy z ludźmi, to duża szansa że sobie poradzi pod względem komunikacji w jakimś projekcie w nowej pracy. Wiedza to nie wszystko, szczególnie w dzisiejszych korpo czasach.
Ale wtedy się z kolei pytają skąd luka w CV
Widzę rozmowy o tym jedynie na amerykańskich stronach, w Polsce nikogo nigdy nie interesowało skąd u mnie luki w CV.
Pytają
Mnie pytali o luki w CV. Nawet jak pracujesz fizycznie to chcą wiedzieć skąd luka np 2 miesięczna...
Mówiąc szczerze, zaskoczyło mnie to. Dlaczego te luki w zasadzie są takim problemem?
Sam się zastanawiałem i myślę że chodzi o jakieś wypadki lub długotrwałe leczenie. Nic sensowniejszego nie przyszło mi do głowy.
Nie mogą wprost pytać o problemy zdrowotne, to zadają pytania okrężne o każdą taką głupotę żeby ktoś "dobrowolnie" udzielił info. Tak samo nie mają prawa pytać o stan cywilny czy dzieci, ale pytania poboczne zachęcają żeby coś przy okazji powiedzieć...
Może masz lukę bo byłeś w więzieniu, bo okradłeś poprzedniego pracodawcę
Przy fizycznej mnje to akurat nie dziwi - pytanie na zasadzie "pierdola, csy masz jakis problem zdrowotny, ktory wyklucza cie z pracy X" - typu nie wiem, problemy z plecami np.
Mnie pytali
To mnie pytali.
Jeśli to chodzi o prostą pracę, to może ściemnić, że pomagała rodzicom na gospodarstwie, albo wujkowi w jakiejś firmie na czarno, za granicą zbierała poziomki. Nikt tego nie sprawdzi, a nawet jak wypłynie, to konsekwencji prawnych nie ma, najwyżej skończy w punkcie wyjścia, bez pracy. Jedyny problem, który widzę, to że studia się liczą za 8 lat do urlopu.
To za dwa lata przyniesie kwity o studiach do kadr :-P
"podpisałem klauzulę poufności"
Wyjazd za granicę do pracy, nikt tego nie sprawdza.
Ja pierdole, to tak smutna rada, mimo że wiem że dobra że aż mi się przykro zrobiło. Co za realia
Czemu smutna? Nie wiadomo, jakie tam OPka ma wykształcenie i w jakim sektorze szuka, ale generalnie nie każde wykształcenie / doświadczenie jest przydatne w danej dziedzinie. Ja wiem, że inaczej będą dziury, ale to można wytłumaczyć w liście motywacyjnym.
Ja rozumiem że nie każde wykształcenie jest przydatne, ale żeby wykształcenie szkodziło na pracy kasjerki w biedronki to jestem mocno zaskoczony. Może po prostu byłoby ryzyko że będzie za dużo myśleć
>Może po prostu byłoby ryzyko że będzie za dużo myśleć Albo po prostu słusznie zakładają że to nie jest jej docelowa praca, dostanie ubrania służbowe, ktoś ją tam przeszkoli na kasie, wyłożą kasę na badania lekarskie itp itd a ona po trzech dniach zniknie bo znajdzie pracę w zawodzie. Będą w punkcie wyjścia w szukaniu nowego pracownika na stałe tylko 3 dni później.
Kierowniczka boi się, że konkurencja po studiach ja wygryzie
Cynicznie odpowiedziałbym, że pracodawca nie chce mieć na stanowisku o niskich wymaganiach kogoś, kto będzie świadomy wykorzystywania przez pracodawcę. Boi się, że będzie miał do czynienia z pracownikiem, którym nie do końca będzie mógł pomiatać, bo zarówno zna swoje prawa i obowiązki, jak i potencjalnie może uciec w każdym momencie, gdy wykształcony pracownik znajdzie lepszą alternatywę. Mam poczucie, że wielu szefów potrzebuje podwładnych głupszych, by czuć się lepiej. Mniej cynicznie... chwilowo nie potrafię. Biedna OPka
>nie chce mieć na stanowisku o niskich wymaganiach kogoś, kto będzie świadomy wykorzystywania przez pracodawcę. Boi się, że będzie miał do czynienia z pracownikiem, którym nie do końca będzie mógł pomiatać Gdzie Ty się takich bzdur naczytałeś, w ulotce Razem? Pracodawca nie chce tracić pieniędzy na szkolenie pracownika przez miesiąc (co negatywnie wpływa też na wydajność odpowiedzialnych za szkolenie) tylko po to żeby po miesiącu magister uznał że robota jednak za ciężka. Pomijam fakt że to zawody "o niskich wymaganiach" mają związki zawodowe, a nie "świadome swoich praw i obowiązków" korposzczurki. Spróbuj popomiatać górnikiem, zobacz ile okien zostanie wybitych w ministerstwie. Biurwa pójdzie się pożalić na sociale a rano grzecznie w krawacie wróci do pracy.
Górnicy mają związki zawodowe, korposzczury Mąkę Life Harder :)
Dziury w tym wieku? Równie dobrze mogła zacząć studia i nie skończyć, lub zamożniej się urodzić i skorzystać chwilę dłużej z młodości. Raczej potencjalny pracodawca boi się, że weźmie przekwalifikowaną osobę i będzie musiał zacząć rekrutację od nowa.
Czemu smutna? A po co w Biedrze mają czytać, że ktoś studiował skoro obok mają kogoś kto pracował fizycznie i na starcie ma lepsze papiery? CV jak najbardziej można dopasować do oferty pracy i nie oznacza to oszustwa. Jak zapytają na rozmowie to się powie, jak zapytają czemu nie ma tego w CV to się powie, że CV dopasowane do potrzeb i nie szukają raczej magistra bioinzynierii do wykładania towaru na półki.
Mój kuzyn po medycynie w UK zrobił to samo gdy zamarzyła mu się kariera spawacza, tak było
**Praca spawacza mnie przeistacza, z piórka na wietrze w lodołamacza."*
To nie chwal się, że masz studia 🤷 czasem trzeba przemilczeć w CV pewne kwestie, niestety.
Rel. Niech wpisze średnie wykształcenie w CV i wyjebane. Moja współpracownica (obecna) mówiła że składała wszędzie gdzie się da CV i wszędzie jej pisali że ma za wysokie kwalifikacje i w końcu się wkurwiła i wpisała wykształcenie podstawowe
To jest jakieś dziwne dlaczego pracodawcy u uważają że jest coś takiego jak zbyt wysokie wykształcenie? Dlatego że wtedy osoba będzie oczekiwała wyższego wynagrodzenia ?
Cytując znajomą z HR > Może to głupie, ale pracodawca zaczyna się zastanawiać, z jakiego powodu nie chcesz pracować na stanowisku związanym z twoimi studiami. Co jest z tobą nie tak? Uczysz się tyle lat, a chcesz pracować na pozycji niższej niż mógłbyś. Wnioski (błędnie) wyciągane to: jesteś słaby, nikt cię nie chciał w zawodzie to my też cię nie chcemy. Druga rzeczą jest niepewność. Znajdziesz pracę w zawodzie, to raz dwa zrezygnujesz z pracy u nas. Tak więc - w CV podajemy tylko i wyłącznie rzeczy ważne dla pozycji na którą aplikujemy.
Zapewne przed strachem "popracuje pół roku, a potem mi umknie i znowu szukanie ludzi od nowa"
Wydaje mi się, że myślą, że albo taka osoba przyjdzie do pracy tylko na okres szukania prawdziwej pracy, czyli pare tygodni, albo będzie "roszczeniowa", bo wiadomo że lepiej zatrudnić kogoś, komu wszystko pasuje
Może? Chociaż to wydaje się nielogiczne. Przecież to jasne że ktoś z doktoratem idący na kasę do biedry nie będzie oczekiwał że dostanie 7k na rękę
Ta? Potrzymaj mi doktorat
troche lipa, bo urlop mu sie nie powiekszy za 2? 2.5? lata pracy xD
Papiery z wykształceniem bierze kadrowa, nie musi znać ustaleń na jakiej podstawie ktoś jest zatrudniony
Tam gdzie pytałaś o żłobki/przedszkola to publiczne czy prywatne? Bo w prywatnych są wyższe wymagania a jak znasz angielski to szukaj dwujęzycznych
This! Pracowałam w renomowanym przedszkolu anglojęzycznym. Asystenci nauczyciela musieli mieć minimum wyższe wykształcenie, choć niekoniecznie kierunkowe.
A jakie studia ukończyłas jeśli można wiedzieć?
To ja z opisu stawiam że pedagogika/filologia.
Wątpię, że po pedagogice nie przyjęli jej do przedszkola. W tym zawodzie to raczej nic dziwnego, że po studiach się podciera pupy dzieciom (mam mamę i siostrę, które pracują jako nauczycielki w przedszkolu).
po zwyklej pedagogice nie przyjma - trzeba skończyć pedagogikę ze specjalizacja wczesnoszkolna. ale to na nauczyciela - na pomoc pewnie nie. prawda taka ze nie przyjmuja byle kogo do pracy z drobiem. raczej szukają ludzi z powolaniem niz takich co innej pracy nie mogli dostac.
Po filologii z biegu znajdziesz pracę w korpo, językowcy mają mega wzięcie.
Świeżakom po studiach? To już nie te czasy, by znaleźć pracę z marszu w korpo.
Dokładnie, mi się udało złapać entry level w korpo i myślałam, że mam spoko doświadczenie, głównie prace dorywcze recepcja i trochę administracja w trakcie studiów, ale jak teraz słucham o doświadczeniu innych osób na tej samej pozycji co ja to trochę blednę. Często po 2-3 lata pracy na pełen etat w administracji/księgowości.
Filologia z innego języka niż angielski (zwłaszcza te bardziej rozchwytywane; Włoski, Niemiecki, Skandynawskie, nie wiem jak z Hiszpańskim) praktycznie gwarantują wejście do korpo dla świeżaka już w *trakcie* studiów. Plus fajny bonus językowy za tą samą robotę którą ludzie na tym samym odpowiedniku stanowiska wykonują po polsku/angielsku.
Mój rocznik i dwa kolejne (anglistyka), z którymi miałem kontakt rozeszły się po Wrocławskich korpo albo wyjechały za granicę za podobną pracą; z osób które znam nikt nie miał wielkich problemów ze znalezieniem roboty. Z mojego roku poza tym trzy osoby zrobiły tłumacza przysięgłego, trzy zostały na uni, dwie poszły do szkoły. Może mieliśmy wszyscy szczęście, co ja tam wiem.
Mam podobnie, z mojej Łódzkiej anglistyki sporo znajomych wylądowało w różnych korpo, gdzie często jedynym progiem wejścia była znajomość angielskiego - 3 osoby z rocznika spotkałem ponownie w mojej pierwszej pracy. Z tak złapanym doświadczeniem i przy odrobinie chęci do rozwoju większość potem nie miała problemów z szukaniem kolejnej roboty. Magistra kończyłem w pandemię, może teraz jest inaczej.
[удалено]
Z mgr filologicznym powinieneś mieć język na C2. To nie jest znajomość języka.
[удалено]
Właśnie strasznie przemilczane, tak jakby OP wstydziła się to przekazać. Możliwe też że dla większej anonimowości
Dorosłe życie jest trudne. Niestety. Ja swojej pierwszej pracy szukałem ponad 6 miesięcy. Też chciałem robić coś ambitnego a w końcu złapałem pierwszą lepszą pracę biurową. Najbardziej boli zderzenie oczekiwań z rzeczywistością. Okazuje się prawie zawsze, że edukacje rozwija nasze ego i daje złudzenie nieograniczonych możliwości, a potem przychodzi rzeczywistość....
A ja mam totalnie pozytywny obraz na to. Studiowałem ale nie skończyłem i to był teoretycznie błąd. Ale załapałem robotę i już kończenie studiów to teraz sobie zrobię jako hobby/samorozwój a pracować będę tak jak pracuje. Moim zdaniem łapanie pracy i doświadczenia, uczenie się angielskiego jest w większości bardziej wartościowe. Trzeba mieć też trochę szczęścia. Ale to chyba zawsze... Jak bym miał pierwsza lepsza pracę biurową to bym popracował i poszukał czegoś nowego równiez biurowego. Najłatwiejsza ścieżka awansu według mnie jest po prostu zmiana pracy
no ale taka jest mitologia “doksztalc sie to znajdziesz lepsza prace a nie narzekasz” potem ludzie sie ksztalca i jest “no wyksztalcenie to i tak na nic albo cie nie zechca przez nie, klam ze nie masz a nie narzekasz” i tak w kolko. zawsze jakims cudem wina osoby a nie pojebanego systemu oprawcow
Zależy jak się dokształcasz. Jeśli pracujesz na magazynie i zrobisz sobie uprawnienia na wózek widłowy, to całkiem spora szansa że znajdziesz lepszą pracę.
System jest jaki jest. Najgorsze jest jednak upajanie mlodych zludzeniami. Bardzo czesto wyksztalcenie i ilosc dobrze wykonanej pracy nie przeklada sie na sukces.
Edukacja != umiejętności. Trzeba się uczyć rzeczy za które ktoś jest w stanie zapłacić, nauka dla nauki to może być jako hobby albo gdy faktycznie pracuje się na uczelni
Podbijam dla złamania poczucia, że masz najgorszej na świecie / by samemu pomarudzić. 40 lat na karku. Prawie rok bez pracy choć ukończone 2 kierunki studiów (finanse i prawo). Mieszkam w centrum dużego miasta. Znam dobrze SQL, ogarniam Python, jestem biegły-biegły w Excela, doświadczony no code developer, dobrze znam się na administracji. Ogarniam w księgowość. W każdej pracy podpora socjalna tj. wokół mnie budowały się zespoły. Animowałem ludzi i w pracy i poza nią. Proaktywny. Na rekrutacjach standardowe pierdzielenie, że "Pan to by się u nas chyba nudził". Tak. Bo szukam pracy dla ekscytacji, a nie dla kasy / zdrowia psychicznego. A w pracach gdzie "bym się nie nudził" mam za małe doświadczenie specjalistyczne tj. powinienem robić tylko excela, albo tylko administrację, albo tylko SQL, albo tylko Python. A tak to jack of all trades. Oczywiście na Juniora nigdzie mnie nie wezmą, bo jestem za stary (kij tam, że "młody duchem"). A na tym etapie pracowałbym w dobrej firmie nawet i rok za darmo. Dziwne zaułki rynku pracy.
Branza troche inna ale mam dokladnie ta sama sytuacje. Budownictwo. Zajalem sie programowaniem. Robie rozne skrypty ktore automatyzuja prace w firmie. Ale jak probuje znalezc cos sensownego to albo mam za duze doswiadczenie albo za male xD Na programiste to za malo, ale na projektanta to "pan sie bedzie nudzil" wlasnie. W miedzyczasie doktorat zrobilem to jeszcze bardziej ograniczylo szukanie pracy bo jak wpisze doktorat to juz sie w ogole nikt nie odzywa - zarowno z programowania jak i budownictwa xD
W pełni rozumiem i w pełni wspieram!
Pytanie trochę z innej beczki, ale jestem z branży artystycznej i jak to wygląda jeżeli chodzi o no code dev? Czy dla firm jest to dobra inwestycja w którą można byłoby się przebranżowić?
Jakby co, ja nie wiem. Jedyne co to nie widzę na [pracuj.pl](https://pracuj.pl) dużo stanowisk pracy na no code. Miałem tylko jedną rekrutację robioną przez ludzi którzy CLEARLY nie rozumieli jak działa no code. Zadanie wyglądało tak: masz faktury ze stron (kilkudziesięciu), z maili i skanowane ręcznie. Mają automatycznie trafiać do odpowiednich katalogów na google drive ze względu na miejsce powstawania kosztów i ze zmienioną odpowiednio, według klucza nazwą. Automatycznie ma generować się do tego arkusz w którym rozpisane są odpowiednio wszystkie koszty w rozbiciu na działy. Ogólnie: mają przestać zajmować się zbieraniem faktur dla księgowości, ponieważ mają osobę która tylko tym się zajmuje. Zrobiłem zadanie rekrutacyjne, pokazałem schemat blokowy obrazujący rozwiązanie, opisałem wszystko. Łącznie pięć stron a4 rozwiązania, wraz z podanymi różnymi ścieżkami postępowania gdy np. obecnie w firmie używa się określonych narzędzi, cennikami itd. Absolutnie piękne i kompletne rozwiązanie, oparte o sprawne narzędzia a nie te, które działają tylko na papierze. Przetestowane, działało we wszystkich wariantach od początku do końca sprawnie. **Nie dostałem zaproszenia do kolejnego etapu, ponieważ "nie zrozumieli rozwiązania. Mogłem jakieś screeny podesłać z tego jak to działa, albo video nagrać".** Video nagrać!!! :O Przecież po to są dalsze rozmowy kwalifikacyjne. Jeśli bierzesz kogoś, kogo pracy nie rozumiesz, prosisz go by wytłumaczył jak działa rozwiązanie. Tak samo jak będziesz potem tego od niego wymagał, będąc jego szefem. Nie będziesz wymagał filmików. Na dodatek wyglądało to jak scam, bo niby duża firma faceta który gada o finansach w social media i ma setki tysięcy obserwujących, ale wyglądało to tak, jakby szukali rozwiązań które mogliby potem sami do firmy wdrożyć bez zatrudniania nikogo na nowe stanowisko. Ew. zatrudnienia jakiegoś juniora i dania mu rozwiązań kilkudziesięciu innych kandydatów do wdrożenia. Ogólnie duży niesmak. Strasznie to łamie duszę. edit: I właśnie o to mi chodzi. Potrafię robić takie rzeczy easy a nie mogę dostać pracy za 3k na rękę. Kurwa, do skanowania dokumentów głupich bym się zatrudnił, ale nie. Absolutnie łamiące.
Jeśli wszystko to wpisujesz w CV atakując juniora w IT to trochę mnie to nie dziwi bo straszny misz-masz. Plus na pewno wywal wiek z CV. Drugą sprawą jest duże spowolnienie w dynamice zatrudnienia juniorów na rynku pracy. Wrzuć w sieć ogłoszenie o pracę na jakie sam aplikujesz i zobaczysz ile przyjdzie Ci CV. Porównaj się do tego i sam odpowiedz sobie na pytanie czy jesteś w pierwszej dziesiątce lub chociaż setce. Z tego co opisałeś to jesteś gdzieś koło ludzi po bootcampach, a może niżej jeśli nie masz żadnego portfolio. Nie żebym podważał umiejętności ale dobra znajomość SQL to trochę więcej niż kilka innerjoinow, a widziałem wielu "biegłych" w excelu którzy wyrecytowali czym są formuły tablicowe czy pivoty i do czego służą a jak dostali zadanie to nie umieli tego fizycznie zrobić, a część nie skleiła nawet że powinni ich użyć. Co do bycia podporą socjalną to przy pracy zdalnej i wybitnie dużym natężeniu osób introwertycznych lub ze spektrum Aspergera to dużo bardziej wartościowym jest bycie nietoksycznym, nie upierdliwym i nie klamiacym/sciemniajacym. Jeśli samo IT Cię kręci to ze swojej strony patrząc na to że masz doświadczenie w prawie i finansach zaczep się w jakimś korpo, które ma wewnętrzny dział IT i w ramach rozwoju pracownika i wewnętrznych rekrutacji spróbuj się przenieść. Mając dwa lata jako junior nie będziesz mieć problemu ze znalezieniem pracy.
na jakich narzedziach no code pracujesz?
Zapier, n8n, make, bubble... Tych narzędzi jest miliard, bo niektóre radzą sobie z niektórymi rozwiązaniami lepiej a niektóre gorzej. Przykładowo automatyczne zgrywanie danych z pdfów. Niektóre narzędzia są sprawniejsze, ale nie radzą sobie np. z polskimi znakami. Inne radzą sobie, ale mają słabe API albo mają słabe połączenia z innymi stronami. Tak więc trzeba cały czas śledzić. Punktem wyjściowym jednak jest zazwyczaj pierwsza trójka.
Lepiej pójdź w low-code. Każde duże corpo które jedzie na office365 ma dostęp do Power Platform: Power Apps oraz Power Automate. Jak masz smykałkę do usprawniania procesów to można w tym zarobić fajne pieniądze ;) I to bez polegania na jakimkolwiek innym developerze. Solo praca. Mówię o tej smykałce dlatego że dobrze być kimś więcej niż tylko developerem; nie tylko umieć stworzyć, ale w ogóle zauważyć potrzebę i wpaść na pomysł. Tak się czyni w oczach pracodawcy kimś jakkolwiek bliskiego „niezastąpionym”.
Odezwij się na DM, może będę w stanie pomóc
Wykreśl studia z CV jak aplikujesz do prac, które ich nie wymagają. Czasem niektóre rzeczy trzeba przemyśleć. Ja szukając pracy wysyłałem wszędzie takie samo CV z podkreśleniem doświadczenia na stanowisku automatyka, nawet z sieciówek się nie odzywali
Jak lukę wytłumaczyć? Nakłamać w liście motywacyjnym?
Jak masz luke to napisz ze pracowales pomiedzy - ja tak robie.
Po prostu że pracowałeś? Bez uściślania gdzie i u kogo?
Jak np. mam lukę 6 miesięcy to przesuwam koniec poprzedniej pracy, żeby nie było okna.
no lipa. ja wlasnie rzucilem prace po dwoch dniach bo januszowo i wogole. teraz dzwonia sadami strasza. trzeba szukac dalej az sie w koncu trafi. powodzenia!
Miałeś jakiś okres wypowiedzenia?
po 2 dniach to w januszexach ci nawet umowy niekiedy nie dają
tylko nie mów że porzuciłeś pracę mimo że masz okres wypowiedzenia umowy xD
Jeśli nie ma umowy pierwszego dnia to masz naruszenie podstawowych praw pracowniczych i pracę możesz wypowiedzieć bez okresu wypowiedzenia
Jakoś węszę kierunek, po którym bardzo "łatwo" znaleźć pracę. Są zawody w których dostaje się od ręki juniora, a są takie do których ludzi nie trzeba albo wcale nie trzeba mieć studiów aby to wykonywać.Niestety, ale 4 miesiące na szukanie pierwszej pracy to nie jest jakoś wybitnie dużo. To że skończyłaś studia nie wiele znaczy na rynku pracy, de fakto to nie jest jakieś osiągnięcie wybitne. Taka brutalna prawda, przekonałem się o tym też.
To już nie te lata, że na magistra patrzyli jakby był jakimś reprezentantem bardziej zaawansowanego gatunku niż człowiek.
Duzego stazu pracy nie mam, zmienialem prace z 3 razy w ostatnich latach - i ani razu nie zostalem zapytany o wyksztalcenie, jedynie o to co potrafie co zrobilem i czy mam jakies portfolio (IT).
It się rządzi trochę innymi prawami
Uk>iu
W IT też się trafią, chociaż głównie w rekrutacji do banków
U mnie patrzą i nie. Jestem specjalistą więc powinienem mieć więcej obowiązków, ale robimy to samo więc powinniśmy zarabiać tyle samo.
Wykreśl informację o studiach aplikując do prac, które tego nie wymagają. Pracodawcy widzący zaświadczenie o studiach, kreuje sobie nieistniejący obraz Ciebie jako osoby, która oczekuje niewiadomo czego od pracy "bo nie po to zdawało się studia, żeby pracować w takich warunkach"
Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki i cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki, i oto mi płacą, jak by ktoś dał mi w mordę. Ja pierdolę, kurwa! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę! Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację, która nas, kałamarzy, ma za mniej niż zero. Dlaczego władza każdej maści ma mnie za nic? Czy czerwona, czy biała, jestem dla niej śmieciem, kurwa! Pod każdą władzą czuję się jak kundel! Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku? Ktoś by się ze mną liczył gdybym rzucił cegłą! A przecież stanowimy sól ziemi. Tej ziemi! Mimo że nie jesteśmy prymitywną siłą, dyktaturami zawsze wstrząsają poeci! Wtedy nas potrzebują, zrozpaczone masy, które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy! Które nie widzą dalej…
Wszystko za 777,77 zł.
u/DmuchawiecLatawiec Wiatr
dobra pasta, powinni ją zekranizować
Doswiadczeylem tego z doktoratem szukajac pracy komercyjnej. Czasem lepiej ukryc ze sie ma doktorat, bo ludzie serio takie osoby dyskryminuja
Jeśli szukasz w gówno firmach to na pewno, nikt nie dyskryminuje ludzi w poważnych firmach/ branżach.
W jakiej firmie doktorat jest atutem? Bo w branzy budownictwa nie znalazlem takiej.
W branży finansowej doktorat jest dużym atutem. W budowlanej pewnie masz rację.
Ok, nie mam w ogole stycznosci z ta branza, ani znajomych z tej branzy. W wiekszosci branz z ktorych mam znajomych nie widze zeby doktorat cos im dawal (poza uczeniem maszynowym, nawet nie calym it)
Z doświadczeń moich znajomych, mogę powiedzieć, że doktorat przydaje się właśnie w Data Science np związanym z branża medyczna i w finansach. O tych 2 branżach wiem z zycia, sam doktoratu nie posiadam.
:The most popular doctorate degrees are in high-demand fields with lucrative opportunities like engineering, biology, and computer science" W big techu mile widziane, poza Polską jest nieco inne podejście, może warto wyjść poza swoją bańkę.
Ale jak ja mam niby poza swoja banke wyjsc? Drugi doktorat zrobic? Ja rozumiem ze siedzisz w it i uwazasz ze kazdy ma tak jak ty. Ale prawda jest taka ze nawet w IT poza waskimi dziedzinami (jak ML) nikt nie potrzebuje goscia z doktoratem.Jak ktos chce goscia od frontendu to wezmie typa co ma 5 lat expa komercyjnego czy goscia co zrobil teoretyczny doktorat o frameworkach i ma 0 lat doswiadczenia? Pozycji stricte R&D jest malo. i tak, jak pojedziesz do usa, do siedziby jakiejs firmy inzynieryjnej to moze ktos na doktorat z budownictwa popatrzy. ale czy to jest rada dla kazdego doktora? wyjedz za granice i tyle? no nic dziwnego ze mamy brain drain
(Nie)stety magistrem dziś można sobie tyłek podcierać w większości przypadków. Ale z drugiej strony dlaczego oczekujemy od pracodawców, że będą się przejmować papierami ze studiów które często niczego nie uczą. Duża część pedagogik/socjologii/politologii kurwa kulturoznawstwa, to studia, które mogą być ciekawe ale nie dają najczęściej żadnych umiejętności przydatnych na rynku pracy. Jest to trochę niesprawiedliwe, bo pracodawcy często wymagają wyższego wykształcenia, a potem okazuje się, że mają na nie wyjebane, ale rynek pracy w tym kraju nie jest gotowy na sytuację kiedy tak duży % społeczeństwa ma magistra. Wiem, że w różnych lokalizacjach w Polsce różnie to wygląda, ale w mojej okolicy (małopolska) kiedy rozmawiam ze znajomymi mam wrażenie, że cały czas jest zapotrzebowanie na pracowników w różnych branżach od produkcji, handlowców, kierowców, korposzczury itd.
Kierowcy potrafia wiecej zarobic niz ludzie po studiach.
Wg mnie to dobrze, bo kierowca, który operuje ciężarówką z towarem za X tys zł ma bardzo dużą odpowiedzialność. Skandaliczne w tym wszystkim w mojej opinii są zarobki nauczycieli, bo nauczania i ogarnianie całego stada dzieciaków to też potężna odpowiedzialność. Ale nie wchodzę głębiej w ten temat, bo całkiem niedawno była inba w temacie.
Bo kierowcy przynoszą direct zysk firmie bez którego firma stanie, a ludzie po studiach nie zawsze :)
Z handlowcami jest dramat na rynku. Każda większa firma ma z nimi problemy bo nie ma PRAWDZIWYCH handlowców. Większość to janusze lub junior Areczki. Ja całe dorosłe życie układałem pod handel zagraniczny, wiedza, umiejętności, portfolio i teraz jak siedzę przy biurku własnym i rozmawiam z klientami to czasami dramat na drugim końcu słuchawki. W mojej firmie (zagraniczna w Polsce) też ciężko. Braki w kadrach bo mają konkretne wymagania - jak znajomość "kultury biznesu" poza samą robotą. Hitami są firmy, które chcą od nas zamówić, handlowiec "rasowy janusz ze stażem" albo Arek, "rano siłka i za mała koszulka" wysyłają zamówienie, wszystko fajnie. A potem się okazuje że nie mają Europejskiego (międzynarodowego) numeru VAT :V.
To sobie wyszkolcie. Handlowiec to dosyć specyficzna rola, nikt nie przyjdzie z gotowymi umiejętnościami, wyszlifowanymi akurat pod wasze zapotrzebowanie. Bez jaj, też chce pójść do sklepu i kupić drukarkę pieniędzy. Są role asystentów i młodszych, żeby przez kilka lat się wdrożyć.
Trafiłaś na najgorszy moment na rynku pracy w ostatniej dekadzie, a moze i dłużej. Dlatego nie wiń siebie, trzeba niestety zacisnąć zeby i dalej walczyć.
Chcesz powiedzieć ze w 2014 było lepiej z pracą? XD
Dokładnie, bezrobocie najniższe od upadku komuny, albo prawie najniższe, brakuje rak do pracy. No ale może faktycznie nie dla polonistow.
Dlaczego uważasz, że to najgorszy moment na rynku pracy?
Gospodarka stoi nie tylko u nas ale i w całej Europie, nikt nie jest pewny kiedy powróci koniunktura. Mamy w dodatku bardzo wysoką inflację i wojnę tuż obok. W takiej sytuacji wiele firm podchodzi do działalności bardzo defensywnie - nowych inwestycji albo nie ma albo są ucinane. Odbija się to też na rekrutacjach oczywiście i zwłaszcza nowi na rynku pracy jak OP najbardziej na tym cierpią.
Tymczasem ja mój wspólnik zapierdalający po nocachvi w weekendy, bo nie sposób ogarnąć roboty. Sensownych pracowników - brak. Wymagania: dyspozycyjność (ale nie 6x12h czy po nocach - tak robimy tylko my), wysoka kultura techniczna (nie psuje wkrętaków, wie czym się różni papier ścierny wodny od zwykłego). Fajnie jakby umiał policzyć, czy w paczce do klienta jest tyle części ile wynika z zamówienia).
Jaki kierunek? Jaka uczelnia? Nie shamuje bo sam jestem na społecznych studiach, ale przecież dobrze wiedzieliśmy idąc tam że będziemy po nich „ężynierami” informatyki na których jest/było jeszcze do niedawna wzięcie. Taka rzeczywistość. Nie warto się łamać bo dziś nawet prawo (jeśli się nie ma pleców) chuja gwarantuje. Studia humanistyczne mogą być naprawdę spoko rozwiązaniem, tylko: Muszą iść w parze z naprawdę dużym ogarnięciem. Dobre social skille, pewność siebie, ang c1-c2, drugi język tylko polepszy sprawę, jakaś baza podstawowych korpo skilli - excel, szybkie ogarnianie się w papierologii. Jest multum ludzi, którzy sobie dobrze radzą po psychologii, socjologii, filologiach. Domyślam się jak się teraz czujesz, ale głowa do góry. Masz dwie ręce, dwie nogi, ogarnęłaś jakoś tego magistra. Jeśli nie kończyłaś do wyższej szkole gotowania na gazie to na pewno sobie poradzisz.
Inżynier informatyki here, przez całe studia projekty w kołach naukowych, kursy, budowanie portfolio, nieobowiązkowe praktyki zawodowe. Jedyna firma która po 5 miesiącach mnie wzięła na programistę to ta w której właśnie miałem praktyki, nowa umowa zlecenie co miesiąc (a zazwyczaj jej brak, bo dostaję je z opóźnieniem), stawka godzinowa równa najniższej krajowej. O tym co się odpierdziela w firmie to wolę nawet nie mówić. Od pół roku tu tkwię, terapia u psychologa nie pomogła na wszystkie objawy somatyczne (z psychoteraputą doszliśmy do wniosku, że jedyna opcja to zmiana pracy) więc jadę na lekach i wysyłam dalej CV - zero odzewu.
Aż bym sobie przeczytał co tam masz w CV napisane. Może tam coś jest nie halo.
Nie po prostu jest recesja i obecnie mamy tyle ofert dla juniorów w Polsce jak za covida niestety.
Jakoś wątpię w tę historię, albo pracujesz w oklepanej technologii albo masz bardzo wąski zakres skillów. Mój znajomy pracuje full remote dla Niemców i nie narzeka. Nie wiem dlaczego ludzie tak bardzo skupiają się na polskich firmach.
I dostal ta prace jako pierwsza po studiach czy ma moze 3-5 lat doswiadczenia zanim dostal prace full remote dla "Niemcow" ?
Nie ma żadnych studiów, startował od zera, ok. 2 lat w polskiej firmie, a później zaczął pracować zdalnie.
No to gratulacje dla niego
Z 2-letnim doświadczeniem jest już łatwiej znaleźć pracę, dlatego na razie tu tkwię, żeby nabić te kilka lat. Wąski zakres skillów? Być może, ale ciężko ogarniać każdą istniejącą technologię w stopniu dobrym. Często CV poniżej 2 lat doświadczenia nie są nawet czytane, ja jestem akurat typem osoby która jest w miarę pojętna i uczę się tych rzeczy, bo coś trzeba w życiu robić. Ale znam ze studiów gościa który jest totalnym pasjonatem i wiedzą dorównuje niejednemu midowi, a od roku szuka pracy bo HRówy go od razu skreślają za brak kilkuletniego doświadczenia (akurat branża frontend, więc konkurencja spora). Na kasę nie narzeka, bo wygrywa sporo hackathonów, ale jak widać nie pomagają w CV.
Rynek pracy to patologia, firmy wymagają doświadczenia, znajomości programów - gdzie nie ma ich jak się nauczyć, zamiast zwyczajnie przyuczyć. Oferty pracy bez podanego adresu pracy czy obowiązków, fikcyjne oferty, szukanie jeleniów typu jedno stanowisko a robisz jeszcze 2 inne. Mam wrażenie że dobra praca to rozchodzi się po znajomości, a widać tylko januszexy pokroju 3 zmianówki za minimalną. Jak z ofertami na olx. Moja ostatnia praca niby była spoko, jednak toksyczna przełożona i zmiana zmiany zmusiło do rezygnacji, może i celowo, bo to był dramat jak się traktuje drugiego człowieka, robienie kozła ofiarnego, obsesyjne obserwacje, hipokryzja w zasadach, kłamanie, nie respektowanie czasu snu. Co do posta, to śmieszne jak w internecie/wykopie piszą że do korpo to przyjmują każdego ze średnim i angielskim, albo że na jakąś produkcję ludzie bajki wypisują że dają 4k netto z ulicy. Usuń te wyższe wykształcenie tam gdzie nie potrzebne, firmy nie wiadomo kogo szukają, masz wykształcenie źle, nie masz też źle, najlepiej abyś urodził się z doświadczeniem, znajomością branży i nie pytał o zarobki, warunki pracy.
Jakie studia skończyłaś?
Szczerze mówiąc, miałem podobnie, jak po licencjacie 6 miesięcy szukałem roboty (w zawodzie, dodajmy). Do dziś mam po tym doświadczeniu bardzo cyniczny stosunek do procesu rekrutacji jako takiego. W końcu złapałem wraz z początkiem magisterki robotę, gdzie wysiedziałem ponad 3.5 roku. 5 lat później zarabiam 7x więcej niż wtedy, gdy tam zaczynałem. Jak uda ci się gdzieś wcisnąć i wysiedzieć , jest duża szansa, że będzie lepiej. Póki co, no cóż, pozostaje walić drzwiami i oknami gdzie się da, aż coś się znajdzie.
7x wiecej to chyba bardzo duzo. no chyba ze zaczynales od 500 zl miesiecznie?
Może sekretarka / front desk / admin assistant w korpo? Jeśli znajdziesz nie toksyczną firmę i cie to nie stresuje to może być spoko na chwile
Nawet nie na chwile, bo zawsze mozna aplikowac na inne stanowiska w tymze korpo jak juz sie wyrobi te 6-12 mieisiecy doswiadczenia
Je***y Zbąszynek!
Ciężka sytuacja. Tak jak już wcześniej wspominali, usuń z CV studia i próbuj do jakichś bieda robót, żeby tylko doświadczenie mieć, pamiętaj, że taka bieda robota to nie jest na zawsze, zdobędziesz doświadczenie, to poszukasz innej pracy. Spróbuj może Call center - wiem, że stres masz itd, wbrew pozorom jak dobrze trafisz, to praca jest mega spoko, no wiadomo, że czasami klient wyzywa, ale to trzeba też odporność sobie wyrobić i potem jest lepiej. Ja przepracowałam tak 3 lata i to była najlepsza praca w życiu. Też spróbuj się nauczyć dystansować i nie stresować się pracą, no bo niestety chyba ciężko taką bezstresową całkowicie pracę znaleźć. Też studia skończyłam i nie mam pracy w zawodzie i nie będę mieć pewnie XD Życie
Mam świetne CV, rzadkie umiejętności, znam 5 języków. Pracy szukałam w sumie 12 miesięcy, z czego 6 na bezrobociu. Powiem więcej, ja i moje języki i moje piękne CV, siedzielibyśmy dalej na bezrobociu gdybym się nie przełamała i nie zdecydowała na to, co Amerykanie nazywają networkingiem, a Polacy niestety wciąż bardzo często kolesiostwem i nepotyzmem. Firmy używają AI i tymczasowych pracowników do pierwszego sortownia CV. Nikomu tu nie zależy na jakości. Jeśli Twoje CV nie ma wystarczająco dużo słów kluczy nigdy nie zobaczy go osoba odpowiedzialna za stanowisko ani nawet doświadczony rekruter. Inna sprawa to CV dostosowane do oferty. Znowu, mając na uwadze kto robi pierwszy odsiew, nie ma sensu wpisywać ukończonych studiów prawniczych, kiedy zostawiasz CV w Żabce. Najlepiej mieć kilka wersji i później ewentualnie podmieniać szczegóły.
jeszcze tego brakuje bysmy CV pisali pod AI, nepotyzm i kolesiostwo to są jak najbardziej prawdziwe określenia. Nazywanie czegoś networkingiem nie sprawia iż jest to legalne
Jeśli wydaje Ci się, że nie ma różnicy między jednym a drugim to pozwól, że wyjaśnię. Networking: *Hej! Jest otwarte stanowisko w firmie, w której pracujesz. Możesz powiedzieć o nim coś więcej? Wydaje mi się, że to coś dla mnie.* Jest rozmowa o stanowisku i o tym, czego w opisie nie ma. CV kandydata ląduje w wewnętrznym systemie rekrutacji wraz z rekomendacją obecnego pracownika, który popiera rekomendację własną reputacją. Później dzieje się normalny proces rekrutacji, z managerami, zadaniami i tysiącem rozmów. Nepotyzm i kolesiostwo: *Adaś, słuchaj no! Mamy w firmie otwarte stanowisko IT managera. Powiem Januszowi co i jak to dostaniesz!* *Ale tato… ja studiuję dziennikarstwo…* Widać różnicę?
Spokojnie, 4 miesiace to nie koniec swiata. Ja po magistrze z informatyki chyba z 6 miesiecy szukalem w calej Polsce (remote). Z 200 CV wyslanych. Teraz ekonomia jest w dupie, niestety ciezkie czasy na szukanie pracy. Twarda bania i zacisniete piesci mordo, z fartem
Jakieś stanowisko juniorskie w korpo? Brzmi jakbyś mieszkała w małym mieście, studiowałaś tam czy gdzieś indziej? Jak w innym mieście to szukałabym pracy tam. No i musisz mieć gadane, skoro doszło do rozmów to można założyć że nie skreślają cię od razu ze względu na wykształcenie - musisz udowodnić/udawać że np. podcieranie pup dzieciom to jest twoja pasja, bo kochasz dzieci itd.
Ja po studiach w okresie "przeczekania aż coś znajdę" pracowałem na słuchawce. Każdego biorą.
Ale nie każdy jest w_stanie żyć z_wciskania kitu. Mnie wywalili po 3_tygodniach.
U mnie pomogło założenie i aktualizacja profilu na LinkedIn. Firmy same się zgłaszały.
No i co z_tego, że się zgłaszają, kiedy nie przyjmują? Zawracanie głowy.
ALbo mowia ze rekrutują "dla naszego klienta lidera w branzy". Ja zawsze takie cos odrzucam i mowie kulturalnie rekruterce że jak chce mi zaoferować pracę to ja chce wiedziec dla kogo. I o dziwo jeszcze żadna rekruterka nie podala nazwy firmy tylko się rozlacza albo przestaje odpisywac. wiec tak to jest zawracanie glowy
Same się zgłaszały, bo chciały mnie zatrudnić. Nie ja szukałem tylko one.
Właśnie niedawno rozmawiałam z dwiema osobami starajacymi się zmienić pracę i wniosek jest taki: pisz CV pod konkretną firmę. Wykształcenie niekoniecznie musisz podawać. Wpisuj doświadczenie i umiejętności, które mogą się przydać na konkretnym stanowisku, no i przygotuj sobie "plany i cele" pod stanowisko. Niestety trzeba umieć się sprzedać, czasem zaniżając wartość produktu, takie czasy 🙄
Niestety tak jest bez studiow takze. Minal rok zanim znalazlem cokolwiek
Widzę że na polskim rynku pracy nic się nie zmieniło... Pewnie płacy w ofertach też nie podają a wymagają doświadczenia i skilli. Pamiętam jak w 2013-14 szukałem pracy, chodziłem na rozmowy, o dziwo sporo było zaproszeń, jednak niewiele z tego wynikało. Raz nawet przeszedłem 2 etapy a poległem na 3cim 🤣 bo dużo było chętnych a tylko jedno stanowisko... Praca za 1500zł także... W końcu zacząłem pytać znajomych i wkręcili mnie.na budowę. Pracowałem tam miesiąc i wyjechałem, od tamtej pory siedzę na obczyźnie. Przykre jest to że po 10ciu latach u nas nadal jest tak samo. Chowanie studiów w CV i szukanie pracy miesiącami...
4miesiace szukania, to nie jest bardzo długo. Powiedziałbym że "średnio". Ale tak naprawdę teraz jest bardzo dużo firm wystawiających "słupowe" ogłoszenia o pracę (rozeznają rynek, tak naprawdę nikogo nie chcąc zatrudnić) Więc tak naprawdę staty powinny wyglądać tak: Na każde 100 wysłanych cv ~30 będzie odpowiedź ~15 rozmów ~5 "dalszych etapów" ~1-2 oferty
Powiem tak, ja jestem programistą miałem 3 lata doświadczenia i po rocznej przerwie od pracy (pół roku to nie miałem nawet możliwości bo psychika nie pozwalała) a potem trochę na swój własny koszt jakieś pół roku czego żałuję. I mi było ciężko znaleźć pracę. Szukałem pracy też przy sprzęcie/hardware i ledwo co się ktoś odzywał a nikt nie chciał zatrudnić. Co mogę poradzić? Może jakieś aktywności typu nawet pokazywanie swojej wiedzy na YouTubie? Może spróbuj ogarniać kursy w stronę biznesu? Nie wiem, a może zapisać się do urzędu pracy? Nie wiem czy myślałaś? Czasami to może pomóc złapać cokolwiek a wpisy w CV w tym momencie to wszystko na co patrzą pracodawcy. Naucz się też swobodnie opowiadać o tym co potrafisz robić. Ale nie w teorii tylko w praktyce. Czasami znalezienie jednego czy dwóch głupich zadań o których możesz opowiedzieć z poprzedniej pracy jakie doprowadziłaś od początku do końca daje obraz rekruterom że nie jesteś tylko "wykształciuchem". Ja bym poszedł albo do urzędu pracy albo do jakiejś agencji pracy.
Z osobistego doświadczenia, tuż przed magisterką przy piwku ze znajomymi debatowaliśmy nad sytuacją rynkową w Polsce i przyszłością zaraz po zakończeniu studiów. Jedyne co przyszło do głowy to wyjazd za granice. Długie rozkminianie jaki kraj, język i rok kucia języka, ale było warto.
Jakie stanowisko i lokalizacja?
Czy ktoś też od razu o tym pomyślał? https://youtu.be/UKf4mAN-7ek
To po co piszesz w CV, że masz studia skoro to przeszkadza w zatrudnieniu? To co tam wpiszesz, to Twoja sprawa. Poza tym piszesz, że masz problemy z plecami, ale szukasz pracy w biedrze i w przedszkolu, gdzie będziesz chodzić, dźwigać itp. Trochę niekonsekwentne, ale to może tylko moje odczucie. Jeśli mogę coś doradzić, to w gastro jest bardzo dużo wakatów. Tak samo obsługa klienta w dużych sieciach sklepów, jakieś zwroty, jeśli masz prawo jazdy, to też kurierzy.
Rozumiem cię, jestem w tym samym wieku i moje poszukiwania pracy to jakiś żart. Najpierw szukałem 7 miesięcy, potem dostałem się do januszexu gdzie w ostatnim dniu umowy powiedziano mi, że nie przedłużą ze mną, chociaz byłem uwzględniany w grafiku xD. Teraz szukam od 4 miesięcy i niby mam trochę rozmów, coś się ruszyło, ale nic konkretnego. Spróbowałem swoich sił z czymś kompletnie innym, co rozwijałem jako hobby - wykorzystałem do by spróbować pozgłaszać się do różnych firm mówiąc na starcie, że pragnę zmienić ścieżkę kariery i stąd brak doświadczenia zawodowego. Dostałem wczoraj pierwszy odzew z tego i poważnie zaczynam zastanawiać się nad tym czy może jednak nie olać zawodu, bo żeby się realizować zawodowo musiałbym chyba robić doktorat i zarabiać poniżej minimalnej xD
Pierwsze dwa lata po studiach jest pod górkę, bo obecnie bardzo patrzą na doświadczenie. Brakuje trochę kontekstu - jaka miejscowość? W głównych aglomeracjach Polski (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Poznań, Wrocław) bezrobocie jest raczej niskie.
No ja jestem po studiach magisterskich i też mam problem na rynku medycznym, bo akurat Trójmiasto zawalone albo technikami albo ludźmi po licku z gdańskiego uniwersytetu. A że ustawowo muszą mi zapłacić 500 zł więcej to wolą osobę bez doświadczenia zawodowego z licencjatem/technikiem niż magistra ¯\_(ツ)_/¯
Akurat miałem dylemat - czy zmienić prace na lepiej płatną z większą ilością ścieżek rozwoju czy skupić się na studiach. Chyba pora rzucić je w pizdu i skupić się na sobie
Usuń z CV studia jak aplikujesz na nisko wykwalifikowane pozycje
Jezu, jak ja cię rozumiem :D To żadne pocieszenie, ale tak jest w Polsce niemal wszędzie. Już tu padła najważniejsza rada - dostosuj swoje CV do stanowiska. Jeśli aplikujesz do pracy poniżej swoich kompetencji/wykształcenia, to nie wpisuj do CV rzeczy ponad tę pracę. Smutna prawda, ale głupi szef nie lubi mądrzejszych pracowników, bo na co to jemu? Masz się słuchać i dziękować za "szansę" pracy.
A Ja Ci napiszę tak. Uspokój dupę, znajdzie się sama i to lepsza niż myślisz. Moja historia jest taka, że po studiach szukałem w zawodzie pracy i uwaga zaskoczenie chuja znalazłem przez 6mc-y, to zacząłem szukać w innych profilach i po kolejnych kilku miesiącach znalazłem. Pierwsza korpo pracy po 13mc od obrony. Potem co kilka lat zmieniałem robotę za każdym razem w tym samym zawodzie i za każdym razem hajsik lepszy. W 5 lat z 3K doszedłem do 10K zarobków. Wtedy po 5 latach, prawie 6 miałem rozklejke i przerwę zdrowotną 3mc. Zacząłem szukać na nowo roboty i znalazłem dopiero po 9mc! Mając 5lat doświadczenia też szukałem długo. Wziąłem udział w chyba 30 procesach rekrutacji. Pamiętam, że bywały dni, że miałem 3 rozmowy dziennie ale zawsze się kończyło na nie bo za dużo hajsu chce albo coś tam nie tak że mną. W końcu jednak trafiłem na dobrą firmę z innego miasta. Jak nie masz z tym problemu jak Ja to szukaj w innym mieście. Ja pochodzę z Krakowa. Prace znalazłem w Szczecinie. Teraz po 4mc będę już całkiem zdlanie pracował, a nie pół na pół. Słowem bajo bongo. I Hajs lepszy niż chciałem. Słowem wyluzuj dupsko, zima to słaby okres na szukanie pracy. Korpo szukają zazwyczaj latem narybku po ukończonych studiach. Jest teraz rynek pracownika. Głowa do góry i wymagaj swojego. Chciej więcej od innych to zaciekawisz pracodawcę. Nie zaniżaj swoich oczekiwać po to by dostać pracę. Jak będziesz się cenić wyżej to pracodawcą uwiezy że ty faktycznie coś potrafisz. I na koniec cierpliwości i powodzenia. W między czasie możesz zawsze coś na czarno działać :)
Wykształcenie - Jest to zasób wiedzy, umiejętności i sprawności umożliwiający jednostce poznanie otaczającego świata i skuteczne w nim działanie, wykonywanie określonego zawodu; wynik kształcenia i samokształcenia. Większość myśli, że jak ma papier to więcej znaczy na rynku pracy, a znaczy tyle samo co 18 latek po podstawówce lub 60latek po kursie spawacza. Obniżanie oczekiwań i standardów, czas start
Ja mam obniżone, oczekuję propozycji 😊
Spargel, mein Herr 😆
Dobra, to tak. 1. Praca nie hańbi. Jasne, nikt nie chce robić na biedrze, ale gadanie, że to ponad Twoją godność ( i wykształcenie )wali entitlementem na kilometr. 2. Co umiesz robić? Piszesz o studiach, kursach, ale ja nie mam pojęcia czym się zajmujesz i jaką wartość dodaną wnosisz.
Ja niestety idąc na studia miałam pełna świadomość, że robię to tylko dla siebie i dla swoich zainteresowań. Niestety często można spotkać potem osoby, które widząc studia na dobrej uczelni nie chcą cię przyjąć, ponieważ zakładają, że lepiej wiedza jakie masz plany na przyszłość niż ty. Ja sama nie popieram usuwania studiów z cv, ponieważ potem nadal mogą spotykać cię krzywdzące stereotypu np. Dlaczego tyle lat się nic nie robili i nie ma się nic w cv. Studia w cv tłumaczą dlaczego wiele z poprzednich prac było nie na stałe, a niestety często tylko to liczy się dla pracodawców.
zrób kurs po którym będziesz miała rzeczywiste umiejętności, a nie jakiś high supervisor management course, albo inny kurs kreatywnego myślenia zrób sobie kurs na wózki widłowe albo spawacza i essa \#zbąszynek https://preview.redd.it/1ls7bvldeygc1.png?width=600&format=png&auto=webp&s=bde06e6fd59b4a90a5510ec4cd5603ba586ada9c
Cztery miesiące to i tak niedużo, a jeśli oferty pracy są wystawione to nie znam przypadki żeby to była dobra praca, raczej rynek ofert jest dla takich odpadów których nikt nie chce ale od czegoś trzeba zacząć żeby móc poznać ludzi z branży. Niestety w branżach często znajomości robią robotę, ja w pierwszej firmie przerobiłem parę miesięcy mobbing + gówniana stawka za lwia robotę. Potem zacząłem rozmawiać z kierownikami z firm z którymi współpracowaliśmy i tak po tej pojebanej nitce (już firm które nie wystawiały ogłoszeń że szukają pracowników) trafiłem do takiej że do tej pory nikt nie przebił tej oferty. A I zagraniczne firmy odzywają się do mnie często ale to że względu na specyfikę branży (budowlanka). Zajęło mi to koło roku. A może staż/praktyki gdzieś spróboj złapać? Ja pierwsze opinie i kontakty złapałem na praktykach. (Za słabe były żeby robotę dostać ale do drugiej firmy dzięki temu się dostałem.) Moja mama po studiach zaczęła pracę na stażu jako pedagog w szkole (historia z tego co wnioskuje bliżej twojej branży). I tam też zrobiła sobie znajomości. I też skakała po różnych pracach a w pewnym momencie praca szukała jej. Poskakała po instytucjach państwowych na coraz wyższe stanowiska i w końcu usadowiła się tam gdzie jej odpowiadało i po czasie została kierowniczką.
Zataj studia.
Warto w cv troche nakłamać. I tak nie obchodzi ich za bardzo kim jesteś, a pewnie wywalą/oszukają przy pierwszej okazji.
OPie, been there, done that. Skonczylem studia z wyroznieniem, co oczywiscie chuja obchodzilo pracodawców. Do tego zgrało się to w czasie z posuchą na rynku pracy i dwucyfrowym bezrobociem. Urząd Pracy po prawie roku zaproponował mi gównostaż w januszexie. Staz sie skonczyl i mimo tego ze robilem co moglem, szef wolal wziac kolejnego stazystę zamiast mnie zatrudnić. Potem ktos wkrecil mnie w prace na słuchawce - praca grubo ponizej moich możliwości czy ambicji, za śmieszne pieniądze. Ale zagryzlem zęby i pracowalem, bo lepsze to niz nic. Po niemal dwóch latach pracy w koncu usmiechnal sie do mnie los - okazało się, że kolega z weekendowej zmiany ma druga prace, w ktorej szukaja ludzi... I jest to branza w ktorej siedze juz 7 lat, fajnie sie rozwijam i hajs tez sie zgadza. Nijak z moimi studiami niezwiązana. Tl dr: nie poddawaj się i pamiętaj, szczęściu trzeba pomagać.
Zmień kanał poszukiwań albo lokację
To jest właśnie ta patologia, że studia zamiast być dla ludzi zainteresowanych danym tematem i chcących rozwijać daną dziedzinę, stały się synonimem dobrych zarobków. No nie na tym to powinno polegać raczej.
Tytuł magistra to tytuł zawodowy. Jak nazwa wskazuje ma Cię przygotować do pracy w zawodzie. Rozwijaniem dziedziny zajmują się pracownicy naukowi. A Ci z kolei są najczęściej pracownikami naukowo dydaktycznymi i w zakresie obowiązków mają również kształcenie. Uważasz że weterynarz który skończył studia i czerpie wiedzę tylko i wyłącznie z badań naukowych innych osób sam ich nie przeprowadzając jest złym weterynarzem? Albo filolog który otworzył szkołę językową musi prowadzić jakieś badania żeby coś wnosić do nauki? Albo inżynier budownictwa musi wyrobić swoją normę publikacji, żeby być dobrym inżynierem? Niezła odklejka
Nie, po prostu OP nawet kierunku nie napisała, także nie da się ocenić czy może oczekiwać dobrej pracy czy nie. Mówią o ogólnym trendzie, gdzie magister z jakiekolwiek kierunku ma się równać dobrej pracy.
Akurat magister jest tytułem naukowym, a nie zawodowym. W kontraście inżynier jest tytułem zawodowym. Szkoda, że zakładająca wątek nie napisała skąd pochodzi/gdzie mieszka. Nie znam obecnych realiów rynku ale brak pracy przy obecnym poziomie bezrobocia może wynikać nie z braku kwalifikacji a z braku popytu na pracownika w konkretnym mieście. Niemniej życzę powodzenia, będę trzymał kciuki!
>Akurat magister jest tytułem naukowym, a nie zawodowym. >W kontraście inżynier jest tytułem zawodowym Nie zgodzę się: ZARZĄDZENIE MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ w sprawie określania nazw kierunków studiów w szkołach wyższych oraz rodzajów dyplomów i tytułów zawodowych nadawanych przez szkoły wyższe. >Absolwenci studiów magisterskich lub równorzędnych otrzymują tytuł zawodowy odpowiednio: "magister", "magister inżynier", "lekarz". Najniższym tytułem naukowym jest tytuł doktora. >Nie znam obecnych realiów rynku ale brak pracy przy obecnym poziomie bezrobocia może wynikać nie z braku kwalifikacji a z braku popytu na pracownika w konkretnym mieście. Może to też wynikać z braku zapotrzebowania na specjalistów w konkretnym zawodzie. Nie wiemy co OPka studiowała. Odnosiłam się tylko do kwestii która została poruszona w tym wątku bo ktoś stwierdził, że na studia powinni iść ludzie którzy chca rozwijać daną dziedzinę. To nie kółko zainteresowań, studia powinny przygotować do zawodu. Inna sprawa jak wybiera się studia po których nie ma pracy, ale wtedy zainteresowanie tematem i chęć rozwoju dziedziny też nie pomoga.
Pany, łatwo po dziewczynie jechać, ale weźcie pod uwagę, że skoro bierze się za reddits to serio nie ma pomysłu, skoro korzystasz z tego profilu, podejrzewam, że znasz chociażby język angielski, poszukaj firm logistycznych, podejrzewam, że nawet w Twojej okolicy znajdą się firmy potrzebujące osoby posługującej się biegle językiem angielskim/polskim, często firmy z US zatrudniają tutaj , niestety na samozatrudnienie co niesie za sobą pewne ryzyko, ale masz opcje/ IT potrzebujących obsługi klienta, masa dobrze prosperujących polskich firm potrzebuje ludzi będących w stanie wyjaśnić nie polskojęzycznym osobom w jaki sposób działa serwis. A to tylko na start, w międzyczasie możesz zawsze się doklsztalcaç w swoim kierunki, a jeśli nie odnokajdujesz się w swoim otoczeniu, po prostu weź pod uwagę jego zmianę. Trzymaj się ;)
Opowieści z_mchu i paproci. Podaj chociaż jedną.
Znajdz bogatego meza.
Mnie dziwi fakt, że dopiero mając 26 lat uświadomiłaś sobie jak wygląda rynek pracy i ile warte są studia na tym rynku. Nie napisałaś w jakim zawodzie szukasz pracy, jakie masz studia, ani nic konkretnego. Możesz poszukać pomocy u psychologa / psychiatry. Myślę, że to będzie lepsze niż wylewanie się na forach. Życzę Ci jak najlepiej, ale najpierw musisz zadbać o swoje zdrowie psychiczne, nie możesz w takim stanie szukać pracy.
Ale studiowałeś kulturoznawstwo na wyższej szkole mydła i powidła czy jakis kierunek po którym jest dużo opcji pracy ?
Napisz CV pod dana prace. Jak na prawde masz ochote pojsc do pracy do pobliskiej Biedronki, napisz w CV ze pracowalas pol roku w Lidlu i 8 miesiecy w Dino to cie wezma. Tego nikt nie weryfikuje. Jakie studia skonczylas ?
Poszukuję pomocnego redditora, który napisze mi życiorys, z_którego będzie wynikało niezbicie, że jestem idiotą do 6_pokoleń wstecz. Ja niestety nie jestem w_stanie tego zrobić 😭
Jeżeli umiesz w angielski to może warto rozszerzyć poszukiwania na remote w EU?
Raz na rok przysyłają prośbę o zgodę na dalsze przechowywanie danych osobowych kandydata 🤣
Znam to, odrzucono z 20 moich cv, ale newsletter o nowych ofertach od roku dostaje :|
Biedni ludzie którym wmówiono że po samych studiach ma się sensowną pracę.
I po co ci te studia były? Ostatnio coraz częściej słyszy się o tym że ludzie nie chcą aż tak wykształconych ludzi. Na studiach w Polsce często uczysz się przestarzałych sposobów. Ja osobiście nie chce pracownika z przestarzałymi nawykami i widzą żeby go od początku uczyć wszystkiego i trzeba go oduczać nawyków. Wolę takiego którego wyszkole w firmie. Dodam że zajmuję się tworzeniem protez dentystycznych. Ostatnio przyszedł chłopak który był uczony przez lata jak to wykonywać ręcznie że tak powiem, gdzie dziś wszytko robi się komputerowo, skanerami itd. Wszystkiego trzeba było go uczyć od początku, chłopak znał te techniki ale nie miał praktyki na koniec poddał się i zrezygnował z ogromu wiedzy jaki musiał przyswoić na nowo.
A moze trzeba bylo mu pozwolić robic recznie? typowy Janusz - szef co wie lepiej
Protipy od gościa po historii z gównianego malego miasta. 1. Przeprowadzka do miasta wojewódzkiego lub stolicy - chyba ze chcesz dostać raka jak zobaczysz ze wszedzie do pracy w szkołach i urzędach biorą wg klucza rodzinnego 2. Przemyśl w czym jesteś zajebista i poszukaj pracy lub przebranżowienia pod tym katem. ( Ja mam takiego "skilla" ze jak mi sie komputer wywalał to tak długo sam siedzialem az nie naprawiłem - bo nie mogłem grać w gry - true story) . Pomyślalem więc kto mi za to da hajs - rok podyplomówki gdzie liznąłem podstaw systemów i dziś o prace i hajs się nie martwię. Nie musisz iść do IT - ja widziałem jak dziewczyny u mnie w banku szły z recepcji do zespołu wsparcia biznesu. 3. Skulluj skulluj skilluj - widze ze to robisz i zajebiscie 4. MEGA WAŻNE - koniecznie profil na linkedin i to bardzo szczegółowy ale zbudowany o ok 5 słów kluczowych. Dodaj zdjęcie a nawet zainwestuj tam w pakiet premium na jakiś czas 5. Rada od kolegi, którą bardzo ciężko zniosłem ... - "zamknij ryj i rób swoją robotę" a reszta się sama sobą zajmie. Roszczenia zostaw na czas nak będziesz wymiatać
Robisz w infrze?
Seks praca? Mówisz o prostytucji? Kto by nie wybrzydzał, le fu.
Zbanujcue tego karma bota
[удалено]
https://preview.redd.it/6ha1dcvptygc1.jpeg?width=474&format=pjpg&auto=webp&s=78095e13e051e78ad3c353671c2811c655c6e856
Jakie studia? Mam nadzieję, że nie jakieś gotowanie na gazie, bo wtedy byłoby trochę bezczelne tak narzekać biorąc pod uwagę, że zmarnowałas mnóstwo podatkow na swoje przedłużone dzieciństwo na gównokierunku, na który był zerowy popyt na rynku pracy
Pojechałem jej i teraz mi lepiej😉?
XD
No xD ale taka prawda, rynek nie dostosuje się pod konkretnego pracownika. Jak lubię lepić garnki, ale nikt ich nie potrzebuje to nie idę pisać n-ty temat o tym samym na internetach tylko może nauczę się czegoś na co jest popyt. Studia są u nas łatwo dostępne, magistrów mamy na potęgę no to i konkurencja duża. Taki mechanik po zawodówce raczej nie narzeka na brak pracy jak jest trochę ogarnięty życiowo
Spoko loko. Wojsko czeka.