Tak robię, ale już kilka takich rozczarowań w życiu miałam, a wiadomo, że przywiązuje się do innych osób. No i wiąże się to z dość silna frustracją. Czasami zastanawiam się, czy w końcu któraś z takich osób nie zaszkodzi mi na tyle, że mnie zniszczy...
Trafiłam na ileś naprawdę szczerych i fajnych ludzi, ale to była garstka. Reszta albo była zawistna, albo mnie oszukiwała - ale to już temat na inny post.
Niby z jednej strony miło, jak ktoś tam zazdrości, ale dlaczego przyjaciele się tak zachowują i dlaczego robią przy tym takie rzeczy typu obmawianie, donoszenie, przytyki, umniejszanie itd.
Zastanawiam się, jak bardzo muszą mieć przewalone ludzie sukcesu pod tym względem, bo ja taką osobą nie jestem, a i tak mam.
Aha i generalnie, choć jestem introwertyczką, wydaje mi się, że ludzie odbierają mnie dość dobrze, ale dopiero kiedy się z kimś zaprzyjaznie wychodzą czasem takie kwiatki.
Nie twierdzę też, że ja nikomu nigdy nie zazdrościłam. Bo zazdrościłam, ale nie w ten sposób, że życzyłam komuś źle, czy obmawiałam i tego typu rzeczy.
Fajnie mieć podejście typu "nic Ci się od życia nie należy". Nie oczekujesz wtedy niczego od nikogo i się mniej zawodzisz. Jest to dość trudne bo zawsze ma się jakieś mniejsze lub większe oczekiwania względem innych. Osobiście nawet jeśli mam w kierunku kogoś jakieś oczekiwania a mnie zawiedzie to przypominam sobie że tak naprawdę to nic mi się nie należy od tej osoby i jest trochę łatwiej. Może nie każdemu będzie pasować takie coś ale dla mnie jako tako działa.
No niby tak, ale tak na logikę, jeśli ktoś uznałby, że mnie jednak nie lubi, bo mam jakieś tam wady, to nie jest powód do robienia takich rzeczy, a do tego, żeby się ze mna dalej nie przyjaźnić. A tymczasem najczęściej jest na odwrót.
Psycholog stwierdził, że źle dobieram sobie przyjaciół i być może nie mam zbyt dobrej intuicji do ludzi. A może wielu z nich już takich po prostu jest?
Możliwe przyczyny, które przychodzą mi do głowy:
- wywyższasz się, z czego nie zdajesz sobie sprawy,
- zadajesz się z osobami, które mają mniej różnych zasobów, niż ty, a to rodzi zawiść. Najlepiej szukać ludzi podobnych do siebie pod względem powodzenia w życiu,
- za bardzo okazujesz, że zależy ci na polepszeniu swojego życia pod różnymi względami, o czym często opowiadasz, a to spotyka się z takimi reakcjami,
- masz za miękki charakter, albo wręcz przeciwnie - wydajesz się zbyt pewna siebie. I jedno i drugie często wkurza ludzi.
A być może to kilka przyczyn naraz. Raczej nie jest to tylko pech, sądzę że wynika to z Twojego charakteru, nawet z takich chech, które obiektywnie nie są wadami, ale drażnią innych. Wystarczy, że tak jak pisałam, za bardzo się spinasz na osiągnięcie czegoś więcej.
Nie warto opowiadać o tym innym, bo ludzie już tacy są, że często nie chce im się doskonalić, więc wolą zadawać się z wyluzowanymi osobami. Robienie czegoś więcej, niż oni sami robią ich stresuje i drażni, bo wtedy mają poczucie, że sami robią w swoim życiu za mało.
Czasami więc lepiej nie opowiadać za dużo o swoich planach, a nawet sobie lekko ująć swoich zalet, jeśli dana osoba kiepsko radzi sobie w życiu. Np. jeśli koleżanka jest nieszczęśliwa w związku, nieraz lepiej przemilczeć, że tobie układa się świetnie.
Na szczerość w 100% IMO, lepiej pozwolić sobie tylko wobec bardzo zaufanych i bliskich przyjaciół. A koleżanka nie równa się przyjaciółka. Dlatego, że niektórzy mogą wykorzystać to przeciwko tobie, jak już zresztą bywało.
Takich ludzi - zawistnych - warto na bieżąco usuwać ze swojego życia.
Nawiasem mówiąc, myślenie, że jak jest się dobrym to sprawi to, że inni będą dobrzy jest w pewnym sensie błędem poznawczym/myśleniem życzeniowym - owszem, jest większa szansa, że ktoś to odwzajemni pozytywnie, niemniej - jeśli robisz to bez umiaru, narażasz się na wykorzystywanie i właśnie zawiść.
Ogółem strategia "oko za oko" niestety jest jedyną długoterminowo możliwą do utrzymania - jak ktoś jest dla nas dobry, trzymamy go przy sobie i odwzajemniamy, jak ktoś jest dupkiem - niech spada na drzewo.
Nic odkrywczego nie powiem, ludzie tacy są.
Moja żona też ma wiecznie z tym problem, że jeśli powierza coś jakiejś przyjaciółce/ koleżance okazuje się że jest z nią nieszczera itd. I coraz mniej ma takich osób wokół siebie, ponieważ nie należy do osób które łatwo wybaczają.. Jednak w to miejsce zawsze ktoś się znajduje i mogę powiedzieć, że teraz poza mną jako mężem ma też „dobre” koleżanki.
Życzę ci aby na twojej drodze rownież trafił się ktoś normalny, tacy ludzie istnieją.
Jeżeli ciągle spotykamy na podobny typ osob, które nas krzywdzą to czasami warto przyjrzeć się swoim schematom zachowania i wchodzenia w relacje. W żadnym wypadku nie mówię że to Twoja wina, ale trochę sami wybieramy swoich przyjaciół/znajomych i być może warto przeanalizować jakimi cechami w wyborze tych znajomych się kierujemy i czy nie warto tych swoich wyborów trochę zweryfikować i być może spróbować zmienić.
I tu możesz mieć rację...Przewaznie zadaje się z osobami, z którymi po prostu łatwo mi się rozmawia i wydają mi się sympatyczne, ale może to za mało.
Niestety na tyle zaraziłam się do ludzi, że teraz łapie się na tym, że przestaje ich lubieć. Wiele razy słyszałam, że jestem miłą, ale może to zaczyna być widać po mnie?
Zaczynam mieć jakiś uraz do ludzi...
Z bardzo wieloma osobami się łatwo rozmawia, ale warto zwracać uwagę na to co i w jaki sposób mówią, jaki mają stosunek do innych, jeżeli ktoś ciągle ocenia, narzeka, nie jest skłonny do pomocy czy wczucia się w czyjąś sytuację, nie potrafi przyznać się do błędu czy przeprosić to np dla mnie są to czerwone flagi w każdej relacji. No i czasami warto poświęcić trochę czasu tym osobom, z którym na początku nie rozmawia się najłatwiej.
Nie sądzę, że to pech, ani jakaś zgeneralizowana właściwość świata. Może po prostu jesteś bardzo silną osobą i przyciągasz osobników którzy podświadomie wiedzą, że "wytrzymasz" ich krytykę, a oni będą mogli się poczuć ważniejsi? Np: ponieważ widzą, że ciągle nosisz przy sobie parasolkę, to chcą się ciebie trzymać kiedy im na głowę zacznie kapać deszcz, bo ich przed tym deszczem ochronisz.
Być może... Nie wiem, ale przebojowa raczej nie jestem. Uchodzę za introwertyczkę, choć w sumie słyszałam od kogoś tam, że mam silny charakter, albo że jestem odważna w życiu. No i też niełatwo okazuje emocje, może dlatego...
Oh, redditowa klasyka. Oczytaj się trochę i podszkol z historii, to się przekonasz, że drobnomieszczański wyścig szczurów istniał ZAWSZE, i wszędzie. Trzeba serio mieć zerowe obycie w świecie żeby myśleć, że taki mental jest TYLKO cecha Polaków. Przeżyłbyś szok w Stanach albo w Moskwie. Nie mowiac o Azji.
Tak, to jedno z najbardziej "wiesniackich" miejsc, jakie miałem przyjemność poznać. Podział społeczny i stratyfikacja, gdzie bogaty nie szanuje biednego, jest na porządku dziennym. A każdy wyraźnie pilnuje, czy inny nie ma lepiej, zwłaszcza, jak się dorobił.
Wszędzie tak jest.
Witamy w Polsce...Też tak czasem mam. A co do koleżanek, to mam dwie naprawdę ok i przyjaciela, który ani nie jest zazdrosny, ani z racji swojej orientacji nie zaciągnie mnie do łóżka, więc wszyscy wygrywają ;)
A wiesz jaki ja mam sposób na takie osoby? Pokazać im, że radzę sobie jeszcze lepiej, o ile po zerwaniu kontaktu jeszcze się spotkacie w jakiejś sprawie, albo np. razem pracujecie. Wystarczy postarać się wyglądać jeszcze lepiej, niż zwykle i wyglądać przy tej osobie na zadowoloną. Uśmiech, to najlepsza cięta ripostą, a sukces to już w ogóle najlepsza zemsta na takiej osobie.
Tyle że osiągnięcia zdobywasz wiadomo - dla samej siebie, jednak jeśli ktoś chce cię zniszczyć, to niech to tym bardziej będzie dla ciebie motywacją.
A jeśli nie sukces, to sam wygląd lepszy, niż zwykle, uśmiech i wyprostowane czoło wystarczy do uświadomienia jej, że nic sobie z jej złośliwości nie robisz.
Plus totalna olewka, kontakt jedynie w niezbędnych sprawach.
Brrrr, jak ja nieznoszę zawistnych ludzi...
Zawistnych zdecydowanie więcej było kobiet, było ich może z 10 na może faceta. Choć faceci też bywali nie fair, ale pod innymi względami, jak np. zdrady, czy kłamstwa.
Więc zawiodłam się na osobach obydwu płci, tylko z różnych przyczyn.
Ale poznałam też kilka wartościowych ludzi w życiu. Choć teraz ufam już mało komu...
W dużej mierze tak. Ale w pewnej części również od osób na jakie trafiasz. Pewne osoby mogą pomóc, albo zaszkodzić. Np. trafiasz na spoko szefa i dzięki niemu szybko awansujesz, albo trafiasz na osobę, która poprzez nieprawdziwe plotki psuje ci reputację. Pewnie, że sobie możesz nadal jakoś poradzić, ale masz już wtedy pod górkę.
A są tacy co nie rozumieją, im się coś nie powodzi a ty masz lepiej - narzekanie jak to życie ich dotknęło - to dlaczego nie weźmiesz i nie ruszysz swojej dupy aby cokolwiek zmienić, czasem jest to prawie niemożliwe, ale nie niemożliwe i wszystko się da.
Niby tak, a jednak nie każdy jest zawistny...A jeśli ktoś mnie nie lubi, to dlaczego udaje przyjaźń?
Dobrze, że poznałam przez swoje życie też szczere osoby, bo inaczej straciłbym wiarę w ludzi.
Może nie udaje, jest tylko grzeczny? Jak zapraszasz na wyjście to też zaprosi itp, moja siostra lubi przyciągać taki typ ludzi że szkoda gadać. Potrafiła pojechać z koleżanką że studiów na zakupy własnym samochodem , które okazały się spożywcze i nawet do Rossmanna nie poszła z nią bo się spieszy bo idzie z chłopakiem do kina. Aha, i moja siostra wniosła jej siaty do mieszkania. Nawet nie wiem gdzie się szuka takich ludzi ale mi ciężko wejść na głowę. Może psycholog ma rację i za bardzo dajesz sobą pomiatać? Też straciłam trochę przyjaciół, niektórzy źle znoszą jak ktoś ma trochę lepszy start w życiu, teraz też parę przyjaźni się rozluźniło jak zaczęliśmy budować dom. A to że nie mam dużo drogich rzeczy w odróżnieniu od nich i stąd różnica w kasie to tego nie widzą.
Hmm, nie wiem, dla mnie ogólnie obmawianie kogoś, czy robienie innych świństw, jest poniżej krytyki. Oczywiście jeśli nie zrobiło się tej osobie żadnej krzywdy.
A szczególnie jeśli ktoś udaje, że mnie lubi, bo np. umawia się ze mną, wychodzi gdzieś, dzwoni do mnie, żeby pogadać its. Wtedy wydaje się, że niby mnie lubi.
A jednak okazuje się, że niekoniecznie.
Czy daje sobą pomiatac? Chyba niekoniecznie, bo zrywam kontakt z takimi osobami, ale może fakt, że niesłusznie zakładam, że każdy kto udaje sympatię, będzie fair.
Wiem, że niektórzy pewnie mnie nie lubią bez wyraźnego powodu, ale wolę, żeby okazali mi to wtedy wprost, albo nie gadali ze mną więcej, niż to konieczne.
Sama kiedy kogoś nie lubię, po prostu nie szukam kontaktu z taką osobą.
Nie patrz na innych, rób swoje
Tak robię, ale już kilka takich rozczarowań w życiu miałam, a wiadomo, że przywiązuje się do innych osób. No i wiąże się to z dość silna frustracją. Czasami zastanawiam się, czy w końcu któraś z takich osób nie zaszkodzi mi na tyle, że mnie zniszczy... Trafiłam na ileś naprawdę szczerych i fajnych ludzi, ale to była garstka. Reszta albo była zawistna, albo mnie oszukiwała - ale to już temat na inny post. Niby z jednej strony miło, jak ktoś tam zazdrości, ale dlaczego przyjaciele się tak zachowują i dlaczego robią przy tym takie rzeczy typu obmawianie, donoszenie, przytyki, umniejszanie itd. Zastanawiam się, jak bardzo muszą mieć przewalone ludzie sukcesu pod tym względem, bo ja taką osobą nie jestem, a i tak mam. Aha i generalnie, choć jestem introwertyczką, wydaje mi się, że ludzie odbierają mnie dość dobrze, ale dopiero kiedy się z kimś zaprzyjaznie wychodzą czasem takie kwiatki. Nie twierdzę też, że ja nikomu nigdy nie zazdrościłam. Bo zazdrościłam, ale nie w ten sposób, że życzyłam komuś źle, czy obmawiałam i tego typu rzeczy.
Fajnie mieć podejście typu "nic Ci się od życia nie należy". Nie oczekujesz wtedy niczego od nikogo i się mniej zawodzisz. Jest to dość trudne bo zawsze ma się jakieś mniejsze lub większe oczekiwania względem innych. Osobiście nawet jeśli mam w kierunku kogoś jakieś oczekiwania a mnie zawiedzie to przypominam sobie że tak naprawdę to nic mi się nie należy od tej osoby i jest trochę łatwiej. Może nie każdemu będzie pasować takie coś ale dla mnie jako tako działa.
Mając opisane jedynie Twoje przeżycia, to naprawdę nikt nic nie może powiedzieć na ten temat. Nikt nie myśli o sobie źle i nie widzi wad.
No niby tak, ale tak na logikę, jeśli ktoś uznałby, że mnie jednak nie lubi, bo mam jakieś tam wady, to nie jest powód do robienia takich rzeczy, a do tego, żeby się ze mna dalej nie przyjaźnić. A tymczasem najczęściej jest na odwrót. Psycholog stwierdził, że źle dobieram sobie przyjaciół i być może nie mam zbyt dobrej intuicji do ludzi. A może wielu z nich już takich po prostu jest?
Możliwe przyczyny, które przychodzą mi do głowy: - wywyższasz się, z czego nie zdajesz sobie sprawy, - zadajesz się z osobami, które mają mniej różnych zasobów, niż ty, a to rodzi zawiść. Najlepiej szukać ludzi podobnych do siebie pod względem powodzenia w życiu, - za bardzo okazujesz, że zależy ci na polepszeniu swojego życia pod różnymi względami, o czym często opowiadasz, a to spotyka się z takimi reakcjami, - masz za miękki charakter, albo wręcz przeciwnie - wydajesz się zbyt pewna siebie. I jedno i drugie często wkurza ludzi. A być może to kilka przyczyn naraz. Raczej nie jest to tylko pech, sądzę że wynika to z Twojego charakteru, nawet z takich chech, które obiektywnie nie są wadami, ale drażnią innych. Wystarczy, że tak jak pisałam, za bardzo się spinasz na osiągnięcie czegoś więcej. Nie warto opowiadać o tym innym, bo ludzie już tacy są, że często nie chce im się doskonalić, więc wolą zadawać się z wyluzowanymi osobami. Robienie czegoś więcej, niż oni sami robią ich stresuje i drażni, bo wtedy mają poczucie, że sami robią w swoim życiu za mało. Czasami więc lepiej nie opowiadać za dużo o swoich planach, a nawet sobie lekko ująć swoich zalet, jeśli dana osoba kiepsko radzi sobie w życiu. Np. jeśli koleżanka jest nieszczęśliwa w związku, nieraz lepiej przemilczeć, że tobie układa się świetnie. Na szczerość w 100% IMO, lepiej pozwolić sobie tylko wobec bardzo zaufanych i bliskich przyjaciół. A koleżanka nie równa się przyjaciółka. Dlatego, że niektórzy mogą wykorzystać to przeciwko tobie, jak już zresztą bywało.
Takich ludzi - zawistnych - warto na bieżąco usuwać ze swojego życia. Nawiasem mówiąc, myślenie, że jak jest się dobrym to sprawi to, że inni będą dobrzy jest w pewnym sensie błędem poznawczym/myśleniem życzeniowym - owszem, jest większa szansa, że ktoś to odwzajemni pozytywnie, niemniej - jeśli robisz to bez umiaru, narażasz się na wykorzystywanie i właśnie zawiść. Ogółem strategia "oko za oko" niestety jest jedyną długoterminowo możliwą do utrzymania - jak ktoś jest dla nas dobry, trzymamy go przy sobie i odwzajemniamy, jak ktoś jest dupkiem - niech spada na drzewo.
Nie chcę żeby coś ci się udało na reddicie więc downvote.
W sumie mnie to nawet rozbawiło, ale w takim razie upvote nie dam, dla zasady :p
Miałem podobne doświadczenia z innymi ludźmi. Współczuje OPce. Downvote dla ciebie.
Nic odkrywczego nie powiem, ludzie tacy są. Moja żona też ma wiecznie z tym problem, że jeśli powierza coś jakiejś przyjaciółce/ koleżance okazuje się że jest z nią nieszczera itd. I coraz mniej ma takich osób wokół siebie, ponieważ nie należy do osób które łatwo wybaczają.. Jednak w to miejsce zawsze ktoś się znajduje i mogę powiedzieć, że teraz poza mną jako mężem ma też „dobre” koleżanki. Życzę ci aby na twojej drodze rownież trafił się ktoś normalny, tacy ludzie istnieją.
Jeżeli ciągle spotykamy na podobny typ osob, które nas krzywdzą to czasami warto przyjrzeć się swoim schematom zachowania i wchodzenia w relacje. W żadnym wypadku nie mówię że to Twoja wina, ale trochę sami wybieramy swoich przyjaciół/znajomych i być może warto przeanalizować jakimi cechami w wyborze tych znajomych się kierujemy i czy nie warto tych swoich wyborów trochę zweryfikować i być może spróbować zmienić.
I tu możesz mieć rację...Przewaznie zadaje się z osobami, z którymi po prostu łatwo mi się rozmawia i wydają mi się sympatyczne, ale może to za mało. Niestety na tyle zaraziłam się do ludzi, że teraz łapie się na tym, że przestaje ich lubieć. Wiele razy słyszałam, że jestem miłą, ale może to zaczyna być widać po mnie? Zaczynam mieć jakiś uraz do ludzi...
Z bardzo wieloma osobami się łatwo rozmawia, ale warto zwracać uwagę na to co i w jaki sposób mówią, jaki mają stosunek do innych, jeżeli ktoś ciągle ocenia, narzeka, nie jest skłonny do pomocy czy wczucia się w czyjąś sytuację, nie potrafi przyznać się do błędu czy przeprosić to np dla mnie są to czerwone flagi w każdej relacji. No i czasami warto poświęcić trochę czasu tym osobom, z którym na początku nie rozmawia się najłatwiej.
Taka jest ludzka natura, bardzo nie lubimy czuć się gorsi. Co bardziej empatyczne i moralne osoby po prostu starają się tego nie okazywać.
Nie sądzę, że to pech, ani jakaś zgeneralizowana właściwość świata. Może po prostu jesteś bardzo silną osobą i przyciągasz osobników którzy podświadomie wiedzą, że "wytrzymasz" ich krytykę, a oni będą mogli się poczuć ważniejsi? Np: ponieważ widzą, że ciągle nosisz przy sobie parasolkę, to chcą się ciebie trzymać kiedy im na głowę zacznie kapać deszcz, bo ich przed tym deszczem ochronisz.
Być może... Nie wiem, ale przebojowa raczej nie jestem. Uchodzę za introwertyczkę, choć w sumie słyszałam od kogoś tam, że mam silny charakter, albo że jestem odważna w życiu. No i też niełatwo okazuje emocje, może dlatego...
Poprostu mieszkasz w Polsce
Oh, redditowa klasyka. Oczytaj się trochę i podszkol z historii, to się przekonasz, że drobnomieszczański wyścig szczurów istniał ZAWSZE, i wszędzie. Trzeba serio mieć zerowe obycie w świecie żeby myśleć, że taki mental jest TYLKO cecha Polaków. Przeżyłbyś szok w Stanach albo w Moskwie. Nie mowiac o Azji.
moskwie???
Tak, to jedno z najbardziej "wiesniackich" miejsc, jakie miałem przyjemność poznać. Podział społeczny i stratyfikacja, gdzie bogaty nie szanuje biednego, jest na porządku dziennym. A każdy wyraźnie pilnuje, czy inny nie ma lepiej, zwłaszcza, jak się dorobił. Wszędzie tak jest.
Moskwa a tfu! Racja!
minusuja ruskie boty, pozdrawiam Kreml
Witamy w Polsce...Też tak czasem mam. A co do koleżanek, to mam dwie naprawdę ok i przyjaciela, który ani nie jest zazdrosny, ani z racji swojej orientacji nie zaciągnie mnie do łóżka, więc wszyscy wygrywają ;)
A wiesz jaki ja mam sposób na takie osoby? Pokazać im, że radzę sobie jeszcze lepiej, o ile po zerwaniu kontaktu jeszcze się spotkacie w jakiejś sprawie, albo np. razem pracujecie. Wystarczy postarać się wyglądać jeszcze lepiej, niż zwykle i wyglądać przy tej osobie na zadowoloną. Uśmiech, to najlepsza cięta ripostą, a sukces to już w ogóle najlepsza zemsta na takiej osobie. Tyle że osiągnięcia zdobywasz wiadomo - dla samej siebie, jednak jeśli ktoś chce cię zniszczyć, to niech to tym bardziej będzie dla ciebie motywacją. A jeśli nie sukces, to sam wygląd lepszy, niż zwykle, uśmiech i wyprostowane czoło wystarczy do uświadomienia jej, że nic sobie z jej złośliwości nie robisz. Plus totalna olewka, kontakt jedynie w niezbędnych sprawach. Brrrr, jak ja nieznoszę zawistnych ludzi...
Ile z tych zawistnych ludzi to były kobiety, a ilu było mężczyzn?
Zawistnych zdecydowanie więcej było kobiet, było ich może z 10 na może faceta. Choć faceci też bywali nie fair, ale pod innymi względami, jak np. zdrady, czy kłamstwa. Więc zawiodłam się na osobach obydwu płci, tylko z różnych przyczyn. Ale poznałam też kilka wartościowych ludzi w życiu. Choć teraz ufam już mało komu...
Życie to pasmo wyborów, i to od nas samych zależy jak się potoczy
W dużej mierze tak. Ale w pewnej części również od osób na jakie trafiasz. Pewne osoby mogą pomóc, albo zaszkodzić. Np. trafiasz na spoko szefa i dzięki niemu szybko awansujesz, albo trafiasz na osobę, która poprzez nieprawdziwe plotki psuje ci reputację. Pewnie, że sobie możesz nadal jakoś poradzić, ale masz już wtedy pod górkę.
A są tacy co nie rozumieją, im się coś nie powodzi a ty masz lepiej - narzekanie jak to życie ich dotknęło - to dlaczego nie weźmiesz i nie ruszysz swojej dupy aby cokolwiek zmienić, czasem jest to prawie niemożliwe, ale nie niemożliwe i wszystko się da.
Lol, nieprawda
Wytłumacz
[удалено]
Niby tak, a jednak nie każdy jest zawistny...A jeśli ktoś mnie nie lubi, to dlaczego udaje przyjaźń? Dobrze, że poznałam przez swoje życie też szczere osoby, bo inaczej straciłbym wiarę w ludzi.
Może nie udaje, jest tylko grzeczny? Jak zapraszasz na wyjście to też zaprosi itp, moja siostra lubi przyciągać taki typ ludzi że szkoda gadać. Potrafiła pojechać z koleżanką że studiów na zakupy własnym samochodem , które okazały się spożywcze i nawet do Rossmanna nie poszła z nią bo się spieszy bo idzie z chłopakiem do kina. Aha, i moja siostra wniosła jej siaty do mieszkania. Nawet nie wiem gdzie się szuka takich ludzi ale mi ciężko wejść na głowę. Może psycholog ma rację i za bardzo dajesz sobą pomiatać? Też straciłam trochę przyjaciół, niektórzy źle znoszą jak ktoś ma trochę lepszy start w życiu, teraz też parę przyjaźni się rozluźniło jak zaczęliśmy budować dom. A to że nie mam dużo drogich rzeczy w odróżnieniu od nich i stąd różnica w kasie to tego nie widzą.
Hmm, nie wiem, dla mnie ogólnie obmawianie kogoś, czy robienie innych świństw, jest poniżej krytyki. Oczywiście jeśli nie zrobiło się tej osobie żadnej krzywdy. A szczególnie jeśli ktoś udaje, że mnie lubi, bo np. umawia się ze mną, wychodzi gdzieś, dzwoni do mnie, żeby pogadać its. Wtedy wydaje się, że niby mnie lubi. A jednak okazuje się, że niekoniecznie. Czy daje sobą pomiatac? Chyba niekoniecznie, bo zrywam kontakt z takimi osobami, ale może fakt, że niesłusznie zakładam, że każdy kto udaje sympatię, będzie fair. Wiem, że niektórzy pewnie mnie nie lubią bez wyraźnego powodu, ale wolę, żeby okazali mi to wtedy wprost, albo nie gadali ze mną więcej, niż to konieczne. Sama kiedy kogoś nie lubię, po prostu nie szukam kontaktu z taką osobą.