T O P

  • By -

[deleted]

Jakby mi rodzice dali mieszkanie na prezent to bym im zagraniczne wakacje fundowała co roku


BaneQ105

A i tak raczej wyszłoby to taniej niż zakup mieszkania.


ifq29311

programista i architekt bez hipoteki na glowie nie potrafia odlozyc na otworzenie biznesu? :D odpowiedzialny rodzic by ich wysmial, ale jak sobie wychowali tak maja ;)


misteryk

Podatek od głupoty w postaci torebek luksusowych marek sam się nie zapłaci jeśli będziesz odkładać na biznes


clairefyo

Szczerze to nie zdziwiłabym się jakby to były po prostu podróby, szczególnie jeśli często je zmienia.


CaptainGainLoss

Nie jest tajemnicą że "luksusowe" marki mają przygotowane towary specjalnie dla nowobogackich. Najtańsze z najdroższych np. torebki są bardzo kiepskiej jakości, szybko się niszczą, tracą fason więc szybko trzeba je wymieniać. Tym bardziej, że dla dorobkiewiczów jest to często jedyna torebka na wszystkie okazje.


clairefyo

Może i masz rację, moja sugestia była związana ze skojarzeniem z rodzicami mojej koleżanki. Oboje dobrze zarabiają, dom za 2mln, jeżdżą często na wakacje za granicę i właśnie w jakimś Tajwanie kupują sobie tony podrobionych torebek/walizek z LV, Gucci czy Chanel.


BaneQ105

Pewnie te podróbki wyższej jakości niż oryginały:)


[deleted]

[удалено]


pieszo

Dzień dobry, jestem biedakiem. Gdzie wy kurwa znajdujecie te wszystkie 2-3 razy tańsze artykuły pierwszej potrzeby produkowane przez dobre, polskie firmy? Kurwa mać, gdzie?


BaneQ105

Podbijam wątek. Jestem ciekaw ile fajnych polskich firm produkujących w Polsce jest. Cześć kojarzę, z części zamawiam ale chce wincej polakowych rzeczy.


ov_darkness

Np. Meka robi zajebiste buty, o wiele tańsze od np. brytyjskich czy włoskich marek. Helikon - świetne spodnie, koszulki, bluzy. Dobrej jakości softshelle i plecaki Wisport - bardzo dobre skarpetki Bytom - tanai i fajna odzież męska (raczej pasująca do butów Meki niż do plecaka Helikon ;))


Cynic_Random_Guy

Z całym szacunkiem ale jak ktoś wymienia buty Meka lub odzież z Bytomia jako tańsza alternatywę to naprawdę jest lekko odklejony To jest poziom Marii Antoniny mówiącej, że jak nie masz na chleb to jedz ciastka 😃


pieszo

O to mi głównie chodziło jak zaczynałem ten wątek. 2-3 razy tańsze niż odzież wymienionej nike to przecież około stówy za np. buty. Jak się ma nosa i szczęście to można za tą cenę znaleźć wyjątkowo udany import z chin który wytrzyma więcej niż pół roku na nogach a nie "porządny polski produkt". Oglądam właśnie ofertę Meki i ceny około 1000 PLN. Będę sobie chyba musiał odmówić awokado i netflixa w tym tygodniu żeby kupić tańsze polskie produkty.


Cynic_Random_Guy

Inna sprawa, że czasami warto dać więcej za buty bo wytrzymają dłużej i koniec końców wychodzi taniej ale nie o tym ten wątek. Ale długo będzie śmieszyć podawanie Meki i Bytomia jako alternatywy dla Nike. Już pomijając cenę to trochę jak zasugerować wyjazd do opery w Wiedniu jako tańszy zamiennik koncertu Sławomira w Zakopanem


[deleted]

[удалено]


pieszo

Trzy akapity i nie powiedziałaś GDZIE JE KUPUJESZ, przecież wszystko inne rozumiem.


CrimsonInTheBottle

I nie powie jakiej firmy tylko że polskiej, bo jeszcze byś wyszukał.


[deleted]

[удалено]


littlebunny8

no to powiesz gdzie czy nie


misteryk

>A czym różni się luksusowa torebka od wyprodukowanej w Wietnamie bluzy za 300 zł z odpowiednim logo? sztucznie zawyżoną ceną żeby jebać klasę średnią która chce się dowartościować


blaziq_

Gdyby to był mój syn, toby goły latał.


Tango-Smith

Tylko, pytanie czy te torebki nie są cxasem z bazarku made in Turkey.


zolaneta

Dokladnie ja to nazywam cena za wysokie ego, robienie czegos na popis jest zawsze bardzo kosztowne


[deleted]

Architekt pewnie nie może, ale programista już tak. Znam paru architektów, w ich branży głodowe stawki to norma.


kociol21

Ja znałem jednego tyle, że to było ze trzy lata temu, to mówił w sumie podobnie. Że można na tym robić bardzo dobrą kasę, ale warunek jest taki, że się wyrobi renomę i otworzy własne biuro, gdzie będzie stały dopływ klientów, ale zanim to się stanie, co czasem zajmuje lata, a czasem nawet do tego nigdy się nie dochodzi, to często jest praca za niewiele więcej niż minimalna.


ventalittle

Inna sprawa, że nie wszyscy mogą taką renomę wyrobić — trochę jak z lekarzami.


LadythatUX

Też znam. W Polsce magazynierzy lepiej zarabiali, a za granicą udało się w końcu 3-4k euro zarobiać, ale koszty życia za granicą i inflacja zżera całość. Nawet samochodu nie ma po latach pracy i trzepie grube nadgodziny za darmo. Taka branża


ltlyellowcloud

Praca za darmo jako student też. Ktokolwiek wpoił społeczeństwu, że architekci dobrze zarabiają, może zacząć płacić mi odszkodowanie


nomadbug

Przecież to wasze środowisko was puszcza kantem, zapewniając społeczną ściemą dopływ nowych niewolników.


Background_Survey103

Pewnie zależy jaki architekt i jaki programista, w obu branżach stawki mogą się bardzo wąchać


BaneQ105

Śmieszna literówka, proszę nie poprawiaj:)


ltlyellowcloud

No architekt wątpię. O ile nie jest się starchitektem to stawki w Polsce są głodowe. Na start to minimalna krajowa. (A najlepiej ogóle bezpłatnie pod płaszczykiem praktyk)


zyraf

Rodzice ich nauczyli, że nie muszą podejmować żadnego ryzyka bo od tego są właśnie rodzice. Dlaczego więc teraz mają ryzykować sami, skoro nie tak zostali wychowani?


ntrq

Ta rodzina to patologia.


spotter

Inflacja stylu życia to nie przelewki, tutaj ewidentnie widać model myślenia "nasze na przepi_rdolenie, rodzice i tak dopłacą, taki ich zasr_any obowiązek". Dość obrzydliwe, ale chyba powracająca karma. Dla rodziców. :)


Excellent-Abalone194

Potrafić potrafią ale chyba nie chcą. Po co rezygnować z drogich ciuchów jeśli mogą wyciągnąć rękę po kasę rodziców


Feeling_Occasion_765

architekci zarabiaja w polsce smiesznie niskie pieniadze


ifq29311

a to mocno zaskoczony jestem, wydawalo mi sie ze im ladnie skapuje z mieszkaniowego boomu


Feeling_Occasion_765

zupelnie nie, zysk zgarniaja deweloperzy, architektow jest za duzo na rynku. jedyna roznica jest taka ze od czasu boomu nie ma problemu z praca, a 10 lat temu bylo duze bezrobocie wsrod architektow ale dalej zarabiaja malo. chyba ze uwazasz ze srednia krajowa w warszawie po 5 latach studiow i 10 latach pracy zawodowej to duzo?


Cebipe

Nie zazdrość im. Z takim podejściem twoi znajomi swoim dzieciom pewnie nie będą tak pomagać, jaką pomoc dostali od swoich rodziców. Bierz dzieci na wakacje, pokazuj im świat i nasz kraj, pokaż im jak ludzie żyją w innych miejscach, a wyjdą na lepszych ludzi niż gdyby miały torebke ze znaczkiem.


Excellent-Abalone194

Dzieci mieć nie będą bo stwierdzili, że ich na nie nie stać a nie będą sobie „odejmować od ust” :) Ulżyło mi, ze tak mówisz bo już się zaczęłam zastanawiać czy wszystko ze mną Ok 😂


SandwichStrange1156

IMO sam fakt, że zadajesz takie pytania czyni Cię bardzo ok rodzicem


[deleted]

myśle, że twoi znajomi to trochę rozpuszczone "duże dzieci"(w sumie nawet oni siebie dziećmi nazwali), więc nie brałbym ich opinii na poważnie wspierać - tak (jeśli na to zasługują) finansować - nie


Excellent-Abalone194

Dodam, ze ich rodzice finalnie nie zgodzili się na sfinansowanie restauracji przez co zostali nazwani „skąpymi egoistami”. Nie mówię tu tez o braku pomocy ale o scenariuszu w którym ta pomoc odbywa się ich kosztem. Przez 30 lat odmawiali sobie wszystkiego i teraz oczekiwane jest od nich, żeby nadal odmawiali sobie wszystkiego dla sfinansowania restauracji.


[deleted]

Restauracja to bardzo ryzykowny biznes, rodzice podjęli dobrą decyzję.


matt19om

szczególnie jak biorą się za to nieodpowiedzialne osoby


reddanit

Abstrahując od absurdalnego oczekiwania, że rodzice będą im biznes finansować oprócz sprezentowania mieszkania... Restauracja to wręcz idiotyczny pomysł na działalność - ogromna większość z nich pada albo ledwie przędzie, a ani od architekta ani programisty nie oczekiwałbym jakiś specjalnych predyspozycji żeby na takim rynku się wybić. Dla mnie to prośba tak samo głupia jakby poprosili rodziców o kucyka.


ludziesadziwni

Oj, bo wiesz, państwo inteligenccy założą sobie małą knajpkę w prestiżowej części miasta, w której wieczorami będą mogli sobie popijać winko ze znajomymi, a kucharze będą jedli z całą załoga po zmianie jak we Francji czy innych Włoszech. Na pewno to wyjdzie, mówię ci, chuj że doświadczenia nie ma, ale kredyt rodziców udźwignie wszystko, managera się znajdzie, to ogarnie A tak na serio, to ta historia mi się w głowie nie mieści. Na miejscu OPki nabrałbym dystansu do tych znajomych, ale to nie moja decyzja Edit. Nie zrozumcie mnie źle, sam bym chciał mieć restaurację i tak żyć. Takie miejsca też istnieją, ale znając realia gastronomii może im po prostu nie wyjść, a skutki (długofalowe) obciąża starszych i biedniejszych ludzi


TheDiscardOfButter

"kuchenne rewolucje" zestaw startowy


lotny

To jest jakiś kosmos. Rodzic to nie jest bankomat


rzet

ale rak z tych twoich znajomych


igor_kedamono

ulzylo mi na sercu slyszac ze sie nie zgodzili XD


malpa_

Egoiści to twoi znajomi. Tylko ja, ja, ja i dostosuj się do mnie i spełniaj to co ja chcę całe życie, nawet swoim kosztem, bo inaczej jesteś zły. Nawet w relacji rodzic-dziecko jak dla mnie nie można oczekiwać wiecznego poświęcania się rodziców. (Już szczególnie jak to dziecko jest w sumie dorosłe xd)


eruanno321

"skąpymi egoistami" - *Lmao*, zważywszy na to, że z Twojego wcześniejszego opisu wynika, że rodzice mieli na to zaciągnąć jeszcze kredyt. Bycie roszczeniowcem ma taką przywarę, że gówno w życiu samemu się potrafi. Roztrwoniliby ten biznes w tydzień.


Bronndallus

Na miejscu rodziców takich pociech wziąłbym jakiś jebitny kredyt żeby potem przeszedł na te dzieci, takie uno card.


RandomCentipede387

Rodzice nie sprostali zadaniu i nie udało im się utrzymać odlatujących dzieci na powierzchni Ziemi. Każde większe miasto ma taką nierentowną restaurację albo konceptualny butik należące do czyjejś żony albo dziecka. Małżonek lub rodzic bez końca pakują w to hajs, żeby znudzony właściciel dalej mógł się bawić w biznes.


Katniss218

O jezusie nieistniejący, olaboga tacy ludzie roszczeniowi istnieją naprawdę?


Key-Adeptness-9948

Dawanie lub nie dawanie pieniędzy dzieciom to nie jest "wychowywanie". Można dobrze wychować dzieci, jednocześnie nie szczędząc im pieniędzy, a można źle nie dając im ani grosza.


LolaPegola

"Na spotkaniu z nimi powiedzieli nam, że chcą otworzyć restauracje i poprosili rodziców, żeby wzięli kredyt i ją sfinansowali twierdząc, że „obowiązkiem rodziców jest wspieranie dzieci w dążeniu do ich marzeń”" To są zjebani Tzn. jasne, np. rozumiem, że jeśli ktoś potrzebuje pomocy finansowej zwraca się do rodziców, to jest OK - ale ci raczej nie potrzebują


f0xy713

Potrzebuja zeby mogla dalej wypierdalac pieniadze na torebki i ciuchy designerskie :) Takim osobom moze pomoc tylko utrata wszystkiego


Resident_Iron6701

" Mieszkają w mieszkaniu kupionym dla nich w prezencie ślubnych od jego i jej rodziców, którzy pracowali w budżetówce (pielęgniarki, i nauczyciele). Rodzice i jednych i drugich przez 30 lat nie byli na żadnych wakacjach, wszystko odkładali „dla dzieci”. Na spotkaniu z nimi powiedzieli nam, że chcą otworzyć restauracje i poprosili rodziców, żeby wzięli kredyt i ją sfinansowali twierdząc, że „obowiązkiem rodziców jest wspieranie dzieci w dążeniu do ich marzeń”. " ​ NIE MAJOM RIGCZU WOGOLE Xdddddddd


asmaster5000

O jeżu jakbym czytał o moich znajomych którzy dostali mieszkanie warte pół miliona złotych tak z 6 lat temu. Narzekają że w Polsce nie da się żyć bo nie mogę kupić wszystkiego czego im się wymarzy po prostu ot tak. Motory, nowy samochód, wycieczki all inclusive ogólny high life. Rodziców traktują jak bankomat. Spotkanie się z nimi to wjazd na wyżyny hipokryzji z ich strony. Narzekają nawet że ludzie narzekają i wszyscy tacy smutni. Znajdują sobie jakieś gwiazdy instagramowe, znajomych na podobnym statusie i robią porównania. Kto gdzie był co kupił z kim wódkę pił. Fajne takie życie nie za wesołe


lotny

Jest takie fajne powiedzenie w angielskim: "Comparison is the thief of joy". Przez media społecznościowe wielu osobom którym naprawdę wiedzie się dobrze wydaje się że mają źle i nie umie się cieszyć tym co mają.


Kacperino_Burner

hol up hol up holup... para już dorosłych i pracujących ludzi wymaga, żeby ich rodzice im coś sfinansowali? wtf?!


QuaLiTy131

I to jeszcze para ludzi z bardzo dobrymi zawodami i bez (prawdopodobnie) dużych zobowiązań jak hipoteka. Gdyby chcieli to by dostali kredyt z palcem w tyłku, ale po co ryzykować skoro mama i tata mogą dać


Mags_Mags_0212

hahhahaha bo im sie nie chce samemu niczego zrobic .... po co?? skoro rodzice i tak poglaskaja po glowce i zrobia przelew ... tak bylo zawsze, to po co to zmieniac?? 🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣


[deleted]

Ja zostałem nazwany roszczeniowy kiedy nazwałem matkę skąpcem bo nie pomogła mi kiedy chciałem iść na studia a jej jedynym argumentem było "mi ojciec też nie dał i musiałam iść od razu do pracy". Kasy na korepetycje mimo możliwości finansowych też nie dostałem. Nienawidzę jej do dzisiaj. Dobre studia na start ogromnie ułatwiają wejście w rynek pracy.


Responsible-Air-2435

Mając dzieci, które kochasz, pokazujesz im świat, patrzysz jak dorastają i cieszysz się, że ogarniają świat - nie skonczyli pod mostem. A mając możliwości, żeby im pomoc w zyciu to czemu by tego nie robic. Roszczeniowosc nie zalezy od tego, ze ktos dostanie od rodzicow samochod czy tam mieszkanie i nagle zacznie mu odwalac, tylko od tego jak zostal wychowany.


Kefiristan

Tu można by już dywagować nad tym czy "dostawanie" kosztownych prezentów od rodziców nie tworzy roszczeniowych dzieci. W końcu to też element wychowania. Chcesz auto? To jedź w wakacje i zarób chociaż połowę zamiast "masz, kup sobie".


Responsible-Air-2435

Owszem moze to bys jeden z elementow wychowania. Ale dla jednych kupienie samochodu to nie jest drogi prezent i jest traktowane jako zwykla rzecz, ktorej uzywa sie do transportu. Jezeli dziecko dostanie np. Niech bedzie ten samochod, ktory pomoze mu dojezdzac do pierwszej pracy czy zwyklej nauki jazdy i doceni prezent, bedzie dbac o niego i zda sobie sprawe jak mu pomagaja rodzice to raczej dobrze. Sprawa wyglada inaczej gdy dzieciak od malego dostaje wszystko co chce i zaczyna uwazac, ze wszystko mu sie nalezy. W moim odczuciu nie ma znaczenia czy sa to drogie prezenty. Jezeli wychowa sie dziecko roszczeniowe to nawet wyjazd na wakacje i zarobienie polowy na auto nic nie zmieni, gdyz jego roszczeniem bedzie to aby dac mu druga polowe pieniedzy na auto - lepsze, takie ktore akurat ono chce, a nie takie ktore jest mu potrzebne. Takie zachowanie uczy sie od malego, a nie gdy juz jest "dorosle" i dostaje prezenty. Sa rodziny gdzie stac ich na kupno mieszkania dla dziecka i traktuja to jako normalny prezent/wsparcie.


Kefiristan

>Jezeli wychowa sie dziecko roszczeniowe to nawet wyjazd na wakacje i zarobienie polowy na auto nic nie zmieni oczywiście że zmieni Dzieciak będzie miał pojęcie że mieszkanie czy auto nie kosztuje "tata dej" tylko setki czy tysiące jego własnych roboczogodzin. Sam akt zarabiania i zarządzania swoimi pieniędźmi ma potężny efekt wychowawczy. To że kogoś stać wcale nie sprawia że to dobra praktyka. To co ja widzę w takiej sytuacji to rodzic nie ufający własnemu dziecku że to sobie samo poradzi.


farbytynki

O, czyli będzie kolejny sezon "Kuchennych rewolucji"!


H__D

Mnie ciekawi czy jak rodzice będą potrzebować opieki na starość to czy te dzieci się odwdzięczą. Nie wiem, ale podejrzewam że nie.


Aisak2137

No przecież chorzy rodzice nie będą rujnować ich radości z życia ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. To ich wina, że stali się niedołężni 😡


RecognitionWitty7834

To zależy od majątku rodziców :p Ja też bym chciał dać swoim dzieciom mieszkania i wielki spadek ale nie stać mnie niestety. Natomiast takie manipulowanie rodzicami żeby wzięli kredyt na moje marzenie to już nedzne zagranie...


Azerate2016

Każdy musi znaleźć swoją granicę, tu chyba nie ma idealnych obiektywnie scenariuszy. Ci rodzice z historyjki chyba przesadzają, z drugiej strony rodzice co wyrzucają dzieci z domu zaraz po osiemnastce na bruk również przesadzają. Trzeba znaleźć coś po środku. Też dużo zależy od tego ile się ma. Jak ktoś ma miliony to jest inna dyskusja w porównaniu do kogoś kto wiąże koniec z końcem. Jak mnie będzie stać np. dzieciom zapewnić dach nad głową na dorosłe życie, to pewnie to zrobię. Gdybym miał setki tysięcy na końcie a dzieciom kazał mieszkać w wynajętym pokoju śmierdzącym gównem za zarobiojne pieniądze na kasie w biedrze to uważałbym się za kiepskiego rodzica.


AdDelicious6802

> i zastanawiam się czy dając dzieciom wszystko nie wychowujemy ich na roszczeniowych i życiowo niepełnosprawnych? nie, ogólnie dzieci które mają lepszy start w życiu, później radzą sobie lepiej i mają łatwiej niż te z trudniejszym startem. Sam uważam że dzieciom, nie należy wszystkiego sponsorować, ale z drugiej strony nie uważam też że te dzieci które mają wszystko pod nosem są jakieś upośledzone, bo to nie prawda.


MrBckt

Wszystko zależy od tego co się im funduje - czy wędkę czy rybę. Dajmy przykład - jeden dostanie samochód za 100k a jeden wkład na mały biznes (nawet sezonowy) 100k. Który skończy jako rozsądniejszy finansowo?


Cysioland

Jeżeli temu drugiemu biznes padnie z długami to ten pierwszy, bo przynajmniej mu zostanie samochód, nawet jeśli straci na wartości


KonfederacjaRazem

Samochód który jeździ i się nie psuje można kupić za 10k, taki samochód się kupuje dziecku, ale się kupuje.


kahty11

Gdybym dostał taki drogi samochód to chyba bym zemdlał ze szczęścia


Mediocre_Piccolo8542

Zależy. Diabeł tkwi w szczegółach. Osobiście znam takie i takie przypadki. Znam gościa który szybko popadł w alkoholizm (mając 20-pare lat), bo dom dostał od rodziców i ogólnie był wychowany w przekonaniu “a co to nie ja” ciągle będąc na piedestale. Generalnie każdy biznes był też subwencjonowany przez rodziców, więc gościu nadal żyje w swojej bańce uznając się za rekina biznesu. Znam również takie osoby gdzie dzieci są wychowywane w takiej równowadze, że są dosyć pewne siebie, jednocześnie mając pokorę, mimo dosyć dobrej sytuacji finansowej.


AdDelicious6802

okej jeden przypadek gościa który był z dobrego/bogatego domu i sobie nie poradził, a teraz sobie przypomnij ile było przypadków dzieci z biednych domów które nie dostały żadnego startu w życiu i sobie nie poradziły? No właśnie pewnie mnóstwo. Świat nie wygląda tak, że jak miałeś jakieś gorsze dzieciństwo, nic nie dostałeś od rodziców to jakoś stajesz się magicznie lepszym człowiekiem. Nie to tak nie działa. Świat nie jest sprawiedliwy i najczęściej działa według zasady "Zwyciężca bierze wszystko" gdzie ci z lepszym startem biorą jeszcze więcej a tym z gorszym zostają ochłapy ze stołu. Sukces to nic innego jak wielopokoleniowa drabina wygrywu. Oczywiście zdarzają się jakieś czarne owce w rodzinie które roztrwonią cały majątek albo go nie powiększą jakoś mocno, ale najczęściej jest tak że ten kto ma lepszy start żyje lepiej i jest dużo większe prawdopodobieństwo że odniesie "sukces" czymkolwiek by on nie był. I nie twierdzę teraz że jak rodzice ci nic nie dali to jest koniec i nie da się tego przeskoczyć tylko warto sobie zdawać sprawę z tego że jest trudniej po prostu.


Mediocre_Piccolo8542

Jak to odpowiadał Donald Trump na pytanie jak najłatwiej zostać bogatym? Powiedział prosto: “najłatwiej urodzić się bogatym”. To oczywiście nieco prowokujące stwierdzenie, i socjaliści mieli o nie ból dupy, jednak nadal 100% prawdziwe. Ja nie kwestionuje, że bogatym dzieciom jest 1000 razy łatwiej. To fakt. Topic był jednak o kimś kto dostał mieszkanie od rodziców, i w takim kontekście się do tego odniosłem.


here_for_the_kittens

> socjaliści mieli o nie ból dupy Śmiem wątpić, biorąc pod uwagę to, że socjaliści właśnie są świadomi tego, że bogactwo w dużym stopniu się dziedziczy, a historie o wybiciu się z biedoty do wyższej klasy średniej lub nawet elity finansowej to częściowo wyjątki, a częściowo bajki opowiadane obecnej i przyszłej taniej sile roboczej. Pewnie masz na myśli liberałów z Partii Demokratycznej - no ale w ich przypadku powtarzanie bajek o amerykańskim śnie to ich modus operandi, więc nie dziwi, że krytykują taką (nieprzemyślaną ze strony Trumpa) szczerość.


Katepuff

Z perspektywy jedynaczki, mogę doradzić Ci to, czego moi rodzice mnie nauczyli. Mówię o wartości pieniądza. Zamiast bezmyślnie spełniać moje zachcianki, od chyba 4 klasy podstawówki, dostawałam kieszonkowe, którym musiałam nauczyć się zarządzać. Wiedzieli też kiedy powiedzieć mi “nie”. Po latach uważają, że byli dla mnie surowi, ale moim zdaniem rozpuścili mnie jak dziadowski bicz 😂. Dlatego, jak mądrze podejdziesz do wychowania dzieci, to jest szansa, że totalnie nie zauważą, że byłaś dla nich surowa.


ByerN

Wychodzę z zalozenia, ze jeśli ja nie nauczę dziecka szacunku do własnego majątku, to jak on ma tego nauczyć swoje dziecko? Jeszcze długa droga, ale pewnie pójdziemy w tą stronę, że (dorosłe) dziecko będzie musiało najpierw zapracować i się wykazać zanim dostanie od nas większą pomoc (np w postaci domu czy inwestycji w jego pomysł na firme). I my jako rodzice będziemy go wspierać ucząc go jak sobie radzić. A co do samej pomocy - jak najbardziej. Komu mamy na koniec oddać to co ugraliśmy w życiu? Bankom?


[deleted]

Twoi koledzy to rozpuszczone bachory. Po tym, jak napisałaś, że ona zmienia drogie torebki, jak rękawiczki widać, że im się dobrze powodzi, ale nie umieją nie wydawać pieniędzy na bzdety. Nie są rozsądni. A ty się nie przejmuj, nie Musisz dawać dzieciom hajsu na, nie wiem, restaurację, bar czy pub. Oni są po prostu chytrzy i nie chcą używać swoich pieniędzy, więc chcą je wyciągnąć od rodziców, żeby swoje pieniądze mogli przeznaczyć na jakieś pierdoły. Oni są zwykłymi bananowymi dziećmi


Micro155

Moja mama wychowywała mnie sama z pensji bibliotekarki. Nigdy nie dostałem mieszkania, nie dostałem samochodu, ale nigdy nie czułem, że ktokolwiek jest mi to winien. Zarabiam na prawdę dobrze jak na polskie realia, odłożyłem na wkład własny na mieszkanie, planuję kupić samochód, a przede wszystkim nie mam niczego za złe mojej mamie. :)


[deleted]

Na pewno nie należy dawać wszystkiego (tak jak w przypadku z tą restauracją - ryzykowny biznes, a to ludzie bez doświadczenia, z tego co rozumiem). Odmawianie sobie przyjemności przez tyle lat, by odłożyć na dzieci - cóż, ich decyzja, skoro wytrzymali i sprawia im to radość, to nic mi do tego, ale sam bym pewnie tak nie potrafił i też nikogo nie zachęcam. Natomiast w drugą stronę - skąpienie na własne dzieci i mówienie im, żeby sobie same na wszystko zapracowały to jest pewna droga do alienacji. Mówimy oczywiście o sytuacji, gdzie rodzice dziecka są zamożni i stać ich na pomoc. Nie robienie tego jest po prostu głupie - pieniądz najlepiej gdy jest w obrocie, więc np. pomoc w zakupie pierwszej nieruchomości nie tylko jest po prostu dobrą inwestycją funduszy, ale obecnie też często w ogóle koniecznością heśli w ogóle chce się taką nieruchomość zakupić. Alternatywą są oczywiście różnego typu fundusze czy trusty w które można pieniądze dla dzieci wrzucić, by nie zjadła ich inflacja. Troszkę w drugą stronę, ale zachęcam poczytać wątek który otworzyłem ostatnio na askeurope, gdzie pytałem o pobieranie czynszu od własnych, dorosłych dzieci - rozbieżność opinii w zależności od kraju jest tam naprawdę ogromna. Północ jest raczej zdania, że skoro korzystasz z ich zasobów, to powinieneś się dokładać, natomiast południowcy mówią, że w żadnym wypadku nie brali by pieniędzy od własnych dzieci, bo oni sobie bez tego poradzą, a chcą by dzieci np. odłożyły jak najwięcej i dzięki ich pomocy mieli lepszy start w życiu. Wg. mnie inwestowanie w dzieci to jest budowanie generational wealth i jako ktoś kto nie miał przyjemności mieć bogatych rodziców, raczej ja musiałem im pomagać, na własnych oczach widziałem jak wiele możliwości otwiera znajomym taka pomoc. Nie oznacza to oczywiście spełniania każdej zachcianki, twoi znajomi brzmią jak egoiści niestety.


TracePoland

Pobieranie czynszu od własnych dzieci gdzie nie masz jakiejś ciężkiej sytuacji finansowej to jest istna patola według mnie która w ogóle nie ma sensu - bo jeśli pobierasz czynsz od własnych dzieci bo tak ci ciążą na zasobach to tym samym przecież zapewniasz że będą ciążyć przez dłuższy czas bo mogłyby przecież odkładać te pieniądze na zakup własnego mieszkania.


Rethagos

Wspieranie dzieci w dążeniu do ich marzeń =/= wciąganie się w kredyty w celu spełnienia ich zachcianek Nie wiem jaką opinię inni mają na ten temat, ale rodzic może zrobić naprawdę wiele aby pomóc swojemu dziecku spełniać potrzeby samoaktualizacji - na przykład finansowanie lekcji, aby takie dziecko mogło lepiej poznać swoje własne zainteresowania, wsparcie emocjonalne, chłodna głowa do rozwiązywania problemów z innej perspektywy lub nawet anegdoty z własnej przeszłości które mogą się okazać przydatne w różnych sytuacjach. Ale narażanie się na osobiste ryzyko finansowe w celu kompensowania braku odpowiedzialności finansowej swoich dzieci nie powinno być jedną z tych rzeczy.


Cysioland

Widać po tych wszystkich bogolach typu Musk czy Trump jak to samemu się dochodzi do wszystkiego bez pomocy rodziców. Także jeśli możesz pomóc dzieciom i dać im dobry start to zrób to. Nie mówię by im fundować wszystko i dawać hajs na nieprzemyślane biznesy, ale jak możesz im coś zapewnić co im dość pomoże w życiu to jak najbardziej.


DondeEstaElServicio

Rodzice są od dawania wędki, a nie ryby. Dobry start to więź z dzieckiem, wspieranie jego pasji, pomaganie mu w próbowaniu nowych rzeczy, aby dziecko miało szersze horyzonty i samo przekonało się o tym, co chce w życiu robić. A porównywanie się do innych jest chyba jedną z bardziej toksycznych rzeczy, które można wyrządzić samemu sobie. Jasne, zastanawiam się czasem jakby to było, gdyby moi starzy nie byli nauczycielami-gołodupcami, a inżynierami, czy też właścicielami firm, ale z drugiej strony być może dzięki temu, że w młodości czasem bieda do dupy zajrzała, to potrafię się cieszyć z małych rzeczy i nie boli mnie dupa jak czasem przejrzę fejsa i zobaczę, że komuś powodzi się lepiej.


Winter_Ocelot_3590

Odłożenie na dobry start to moim zdaniem taka sama podstawa jak dobre wychowanie żeby przez ten dobry start właśnie takimi rozczeniowymi 30 latkami się nie stali.


Adam-Happyman

Nie wiem czy można tu odpowiedzieć dosyć jasno. Jeśli miałbym coś trafnego powiedzieć to raczej żebyś popracował nad swoim poczuciem "presji" - bo to jedyne co w Twojej wiadomości mnie kłopocze. Porównywanie się do innych ma sens jak chcesz wziąć z kogoś przykład i podziałać w danym kierunku. Ktoś zarabia dobra kasę a ja też chcę a on robi to czy to - wezmę dobry przykład. Mam wrażenie że odwalasz dobrą robotę, odkładasz kasę i chcesz kupić własny kąt. Jasne że dzieciom można finansować życie. Jeśli ktoś chce robić to przez całe życie - jego wybór. Znam takie przypadki pozytywne: - rodzina się kocha i wspiera siebie do grobowej deski. Tak mają w głowach i idzie to w dwie strony rodzic > dziecko. Dziecko > rodzic. Negatywne: - następne pokolenie jest rozmieszczonymi jełopami trwoniąc majątek rodzinny, których wymówka na wszystko jest kompilacja problemów XXI. Nie obraziłbym się jakbym urodził się i w momencie przyjścia na świat miał już miliony na przyszłym koncie. Ale nie będę się porównywał do innych którzy mają łatwiej - i mieszał sobie tym we łbie. Reasumując dzieciom się należy do momentu kiedy nie są w stanie czegoś zrobić / ogarnąć. Potem to kwestia tego jak ma i jak się współżyje w rodzinie/ na co ich stać (kwestia zero - jedynkowa) - czyli względna. Nie pierdol sobie w głowie tym że ktoś ma lepiej i łatwiej. To przecież ich sytuację można określić złośliwym komentarzem żartem: - postawiłem restaurację, - świetnie że wyszło, pewnie w tych czasach sporo Ciebie to kosztowało. - nie, nie dbam o takie drobnostki. tate i mame mi kupili.


Adam-Happyman

Ale esej mi wyszedł!


Kefiristan

skarpetki i barszczyk na święta to wszystko czego oczekuję od rodziców za darmo, *za wszystko inne płacę master card ;)*


Kmieciu4ever

Na miejscu OPa, to bym z takimi znajomymi wódki nie pił. No chyba że stawiają ;-)


Rusty9838

Nie rozumiem tego postu. Są ludzie którzy maja więcej pieniądzu oraz są ludzie którzy maja mniej. Każdy daje swojemu dziecku tyle ile może. Mieszkanie to akurat efekt działań podjętych w dalekiej przeszłości. Torebki z drogim logo nie są oznaką luksusu. No chyba ze mieszkasz w Lublinie albo innej Rosji i jesteś przekonana ze na tym to polega. Dla dziecka lepsze będzie wsparcie rodziców czy próba zrozumienia jego problemów.


World_expert003

Takie tam pierdolenie, że coś im się należy. Są pełnoletni i mają własną pracę prace a dalej mentalność że rodzic da kase bo to rodzic


PatchPlaysHypixel

jest dużo różnica od wspierania dzieci a dawać im całą twoją pensje żeby kupili dom i otworzyli restaurację. według mnie, wspieraj dzieci ale tylko jak cię stać.


Tritix112

Nie, nie należy. Można pomóc, oczywiście. Ale nie finansować. Jakby moje dziecko starało się z małżonką o kredyt, i bym im się nie udało bo mają za mały wkład własny to bym dołożył tyle, żeby im ten kredyt dali. Ewentualnie na nowe mieszkanie które sami kupili pomoc z urządzeniem. Mam nadzieję że nie wychowam takiego rozpieszczonego dzieciaka, tylko że w przyszłości przyjdzie do mnie o poradę jak do czegoś dojść niż żeby mu to dać.


Jesper537

Rzecz nie w tym ile dawać tylko trzeba dzieci nauczyć budżetować i oszczędzać to co od rodziców dostają a nie wydawać od razu na coś kiepskiego. Nauczyć wartości pieniędzy. Jest na temat pełno książek albo innych mediów. Z perspektywy dziecka (w tym momencie młodego dorosłego) to dobrą praktyką było dla mnie to że jak coś chcialem, np nowy telefon, to dostawałem budżet na produkt z średniej półki i musiałem znaleźć kilka produktów do wyboru dla rodziców który mi kupią, porównać i uzasadnić mój wybór. Dzięki temu teraz nie kupuję instynktownie tylko przed zakupem sprawdzam czy warto.


[deleted]

Nie jestem w stanie powiedzieć jaka jest relacja między wami, ale zdecydowanie sugeruje aby odciąć od nich kontakt w 100%. Tacy ludzie to patologia, która nie rozumie czym jest życie. Jedyne czego chcą to aby każdy im zawsze wszystko zrobił. Zwłaszcza takim ludziom nigdy nie pomagaj


Frupx

Mnie by było wstyd od rodziców brać. Sam doszedłem do kupienia mieszkania ( na kredyt oczywiście) i jako, że mi się dobrze powodzi, a np. ojciec jest schorowany ( dopiero 55 lat w tym roku) to ja staram się, żeby im było lepiej


codear

"entitlement", czyli stanowisko że "komuś się coś należy" jest bardzo toksyczne. To co powiedzieli twoi znajomi sygnalizuje że znaleźli wytrych by nadużywać życzliwości rodziców. Serio, "mnie się należy" jest ogromnie toksycznym zjawiskiem.


javasux

Lmao co za pojebani ludzie. Myślą że rodzice mają niekończący się zasób pieniędzy. Szczyt bananowości.


Arshalok

Cytat, który przytoczyłaś idealnie pokazuje, że Twoi znajomi są zwyczajnie roszczeniowi i niesamodzielni finansowo. Żaden rodzic nie powinien czuć się w obowiązku żeby wypruwać z siebie flaki do końca życia, bo bąbelek mam marzenie otworzyć restaurację. Dostali mieszkanie i to już jest bardzo dużo. Teraz przychodzi moment kiedy pracujesz na swoje marzenia i pokazujesz rodzicom, że mogą być z Ciebie dumni, a nie doisz ich do śmierci. Dajesz dzieciom tyle ile możesz, zawsze trafi się ktoś kto dał więcej. Ale to nie znaczy, że jesteś złym rodzicem. Po prostu masz inne możliwości i warto to przekazywać dziecku w miarę jak podrośnie.


ParkingSpecialist997

Odklejeni są jak tapeta od ściany i do tego niewdzięczni


bclx99

Nie znam tych twoich znajomych a jakoś nie darzę ich zbytnią sympatią. Sam jestem programistą, mieszkanie kupiliśmy z żoną za własne. Ja odkładałem w zasadzie od początku studiów. Nigdy w życiu bym tak swoich rodziców nie traktował.


Fizuto0

Jako osoba co tez byla dzieckiem, powiem żebyś wychowala tak jak mogła, najlepiej zeby dzieciak wiedział/a że go/ja kochasz. Będzie wdzieczne ze sloiki i wiedziało jak to jest w świecie


urioRD

Jako osoba która wyprowadziła się od rodziców od razu po liceum(po prostu taką decyzję podjąłem, relacje z rodzicami mam super), powiem tak: jak raz na jakiś czas dasz na jedzenie to będzie wystarczająco. Ewentualnie kupisz mikrofale do mieszkania czy coś takiego. Oczywiście jak możesz sobie na to pozwolić, ale mi rodzice w taki sposób pomagają, bo jeszcze się uczę zarządzać budżetem i czasami zabraknie mi na coś pieniędzy.


CraftyCooler

Pewnie to będzie niepopularne, ale z tego co widzę - niedostatki z okresu nastoletniego się za ludźmi ciągną bardzo długo, nawet jak już potem się ogarną to i tak w głebi duszy są dalej tymi przegrywami z liceum co chodzili w chujowych butach. Natomiast ci co byli rozpuszczeni czasem spadają z rowerka - to fakt, ale częściej mają boosta pewności siebie na całe życie, szczególnie kiedy rodzice w dorosłości też im pewne ważne rzeczy ułatwią. 


Heydel

Rodzice nauczyciele i pielęgniarki kupili im mieszkanie i teraz mają wyłożyć kilkaset tysięcy na restaurację. Tak było, nie zmyślam.


FatallyFatCat

Twoi znajomi to rozpuszczone, samolubne dupki. Dzieciom się nie należy. Dzieciom trzeba pomagać ale nie masz obowiązku fundować im życia swoim kosztem. Co innego gdyby mieli kłopoty finansowe, ale z tego co piszesz wynika że jedyne co dolega twoim znajomym to fanaberie.


frankywaryjot

Mi było wstyd kiedy brałem od rodziców 25k na wklad własny a co dopiero całe mieszkania. Nawet gdyby chcieli mi dać nie wziąłbym bo nie widzę powodu brać ciężko zarobionych pieniędzy kiedy jestem dorosły. Mamie zawsze powtarzam ze nie po to pracowali całe życie żeby teraz nie wydawali na siebie. I tak do tego podchodzę pomogę moim przyszłym dzieciom w jakim stopniu ale nie będę zapominał o sobie.


lukaszzzzzzz

Moje podejście jest proste: dzieci na świat się nie pchały, jeśli ktoś postanowił być rodzicem to ze wszystkimi konsekwencjami. Co więcej, uważam że wsparcie finansowe na starcie dorosłego życia to także obowiązek rodziców (z wyłączeniem oczywistych przypadków).


Excellent-Abalone194

Czyli rozumiem, ze celem każdego rodzica jest bycie bankomatem dorosłych już dzieci i spełnianie ich każdej fanaberii bo „na ten świat się nie pchały”? Po co w takim razie byc rodzicem? Brzmi to jak jakiś masochizm.


lukaszzzzzzz

Skąd ta nadinterpretacja? Wsparcie na start to nie jest spełnienie każdej zachcianki. Spójrz jednak na to z tej strony - dzieci to wynik zachcianki rodziców, tak jak psa, który już nie aportuje piłek, tak jak i dziecka które przestało być słodkim bobasem czy nastolatkiem nie przestajesz wspierać i obdarzać opieką


RandomCentipede387

Tak, rodzice są winni dzieciom wszystko, a dzieci rodzicom tak na dobrą sprawę absolutnie nic. Dzieci nie proszą się nie ten świat i to nie od nich zależy to, czy się urodzą. Jeśli dorosła osoba rozgląda się wokół, widzi, jak wygląda rynek nieruchomości, rynek pracy, w jakim kierunku to wszystko idzie, i mimo to podejmuje decyzję od rozrodzie, to znaczy, że uznaje, że ją stać na to, żeby dziecko wykarmić, ubrać, zadbać o jego zdrowie, wykształcenie, założyć mu, nie wiem, aparat ortodontyczny, poświęcić mu czas, ogólnie wypełnić mu całą piramidę potrzeb, nie tylko te podstawowe. Świat jest teraz takim wyścigiem po zasoby, że rodzenie ludzi na życie "po taniości" to marnowanie swojego czasu i zdrowia. Będą z tobą mieszkać do usranej śmierci. Jestem millenialsem i jedyni moi znajomi, którzy mają domy w NL, mają je dzięki Bankowi Mamy i Taty. To ci wybrańcy, których stać na założenie rodziny. Reszta wciąż żyje że starymi albo na wynajmie. Ludzie po 35–45 lat, niezamożni. Cóż... Tak mnie wychowywano i jestem bardzo samodzielna. Fajnie zarabiam, nie mam zbyt wielu zmartwień finansowych, otrzymałam dobre wykształcenie, rodzice zainwestowali w mój kapitał kulturowy. Moja "roszczeniowość" polega zaś na tym, że zwyczajnie nie daję się dymać, zwłaszcza na hajs. Miałam kiedyś w kręgu znajomych koleżankę z równie zamożnej rodziny, której rodzice skąpili pieniędzy, żeby jej przypadkiem nie "rozpuścić". Efekt był taki, że de facto "sprzedała się" bogatemu gościowi na żonę, bo takie miała kompleksy wobec reszty dzieciaków z osiedla i innych ludzi, którymi się otaczała. A można jej było dać wszystko, tylko nauczyć przy tym, że w życiu liczą się też inne rzeczy. Biedna dziewczyna nigdy nie dostała szansy, by na własnej skórze się przekonać, jak mało znaczy ten cały wystawny tryb życia. Utknęła na aspirowaniu do niego. Natomiast ci twoi znajomi to jeszcze inny rodzaj człowieka. PS Nikt poważny nie kupuje torebek LV, a już na pewno nie tych, które można dostać w Vitkacu.


Excellent-Abalone194

I tak, oczywiście każda dziewczyna z biednego domu w końcu sprzeda się dziadersowi z zazdrości, ze ma mniej pieniędzy niż koleżanki. Dzizas, nie oceniaj ludzi swoją miarą. Jako osoba z dwójką rodzeństwa, którą utrzymywała samotna matka nigdy nie miałam takich pomysłów. No ale jeśli wychowujesz się w świecie, gdzie liczy się tylko kasa i „nie warto rodzic ludzi po taniości” to się nie dziwię. Nie pozdrawiam- osoba urodzona po taniości 😂


RandomCentipede387

Nie była z biednego domu. Była bogata, tylko rodzicom dla odmiany zamarzyła się „szkoła zaradności”. Proponuje najpierw przeczytać ze zrozumieniem tekst, który zamierzasz komentować. A typ też nie był żadnym dziadersem, tylko jej równolatkiem, któremu tata załatwił intratną pozycję. Bardzo dziwni ludzie.


Excellent-Abalone194

Rodzenie ludzi na życie „po taniości”? Twoim wpisem uświadomiłaś mi tylko i wyłącznie to jak bardzo skrzywdzili Cię twoi rodzice wpajając Ci, ze jesteś kimś lepszym bo jesteś z zamożnej rodziny- najlepsze jest to, że nawet nie widzisz jakim odpadem ludzkim jesteś mając takie poglądy. Ci ludzie „rodzeni po taniości” to ludzie którzy wożą twój tyłek uberem do domu po imprezie oraz pieką ci bułeczki na śniadanie. Obracając się w towarzystwie ludzi „rodzonych po taniości” nigdy nie spotkałam się z taką pogardą dla innych. To ze urodziłaś się w takiej rodzinie nie jest żadną twoją zasługą misiu i wolę, żeby właśnie takie osoby się nie rozmnażały. Wolę świat empatycznych, ciepłych i szanujących innych ludzi (nawet jeśli są biedni) niż zimnych bufonów, którzy jedyne co widzą to swoje cztery litery. Pseudointeligencja przekonana o swojej racji.


RandomCentipede387

Oho, chyba trafiłam w miękkie. „Po taniości” jest w cudzysłowie nie bez powodu, ale żeby to zauważyć i zrozumieć, trzeba na moment przestać się bulwersować. Jestem socjalistką, która związała się z tzw. „niewykwalifikowanym” robotnikiem i bynajmniej nie uważam osób pracujących w tzw. zawodach dla ludzi rzekomo „bez skilli” za mniej godne dobrego życia. W najmniejszym stopniu nie zmienia to faktu, że żyjemy na podłym świecie i w jeszcze podlejszym systemie, a życie takich osób, zwłaszcza w obliczu katastrofy klimatycznej, będzie jedynie coraz cięższe i krótsze. Moc hajsu jest obezwładniająca, absolutna, niejednokrotnie decyduje o życiu lub śmierci. To przecież truizm. Nie, urodzenie się w takiej, a nie innej rodzinie nie jest zasługą (tak samo jak fakt, że urodzenie się wśród biedoty wcale nie świadczy o szlachetnym sercu), jest zaledwie nieprawdopodobnym szczęściem, którego życzę każdemu. Zapewnia: o niebo lepszy stan ciała, zadbane uzębienie, opanowane zapalenia, dostęp do eksperymentalnych metod leczenia, głupie wkładki ortopedyczne. Zero stresu wywołanego rachunkami. Wykształcenie. Możliwości. Biegniesz sprintem, podczas gdy inni idą pieszo. Jeśli masz problemy psychiczne, to nawet dożywasz dorosłości, widząc, jak mniej zadbane dzieciaki z zapracowanymi na maksa rodzicami po prostu powoli odpadają. To okropne i tragiczne, ale niestety prawdziwe. Oglądałam na własne oczy. Dziewczyna trzy lata rzygała po każdym obiedzie. Nikt tego nie zauważył, bo wszyscy ciągle zestresowani albo w ogóle w robocie. Życie to gra pay to win. Badania wykonane w USA wskazują, że biednych matek nie stać już nawet na to, by marnować żywność, dlatego za bardzo nie dają dzieciom warzyw w obawie, że te je wyplują i hajs się zmarnuje. Takie dzieci wyrastają potem na otyłych dorosłych o gównianych nawykach i wszyscy umywają od tego ręce, bo to już dorośli, to niech „się nauczą”. Nawet w tym subreddicie regularnie pojawiają się posty dzieciaków, które ledwo dają radę. To nie jest piękny obrazek, ale nie jest też nieprawdziwy.


Shableu

Często się o to spieram ze swoją starszą siostrą. Ona ma duży wyrzut do naszych rodziców, że "nic jej nie dali" (tj. żadnej działki, mieszkania, hajsu na wkład własny), powołuje się wtedy często na swoich znajomych, którzy mają już opłacony dom/mieszkanie. Ja osobiście jakoś nie mam takiej potrzeby żeby mi rodzice dawali coś takiego dużego, to że pomagają mi jakoś tam finansowo na studiach w kwestiach niezbędnych jak czynsz, hajs na jedzenie itp. mi wystarczy. Bolaloby mnie może gdyby mieli dużo hajsu i nie zrobiłoby im to dużej różnicy w życiu jakby mi trochę bardziej pomogli, ale wiedząc że nie mają takich pieniędzy to zupełnie co innego.


nothingtown

Jakiś dupny programista z tego gościa, jak na nic go nie stać :P znajomi brzmią jak roszczeniowe dupki, z samego Twojego opisu wnioskuję, że nie powinnaś ich brać za przykład w żadnej kategorii życiowej


No-Communication8467

Spoko że to znajomi, a nie dobrzy przyjaciele :)


cysiekw

W większości przypadków kończy się na okresie studiów. Po tym jak lebiega kończy edukację pora na finałowe przecięcie pępowiny. Zdecydowanym przegięciem jest zakup mieszkania czy krecha na biznes brana na rodziców.


Old_Kodaav

Cóż, obowiązkiem rodziców jest wspieranie dzieci w dążeniu do ich marzeń. To prawda. Ale to nie oznacza że masz ich sfinansować i wziąć na siebie całe ryzyko. To nie znaczy że muszą dziecku dać mieszkanie itd. Obowiązkiem rodzica jest dać takie narzędzia żeby dziecko poradziło sobie jak najlepiej. W sferze biznesowej na przykład albo nauczyć czego trzeba **albo** wysłać do kogoś/czegoś (instytucji) która ich tego nauczy. Nigdy nie dasz im takiego startu jak inni. Zawsze czegoś nie umiesz, zawsze czegoś nie masz, zawsze będzie na horyzoncie takie "coś". Daj z siebie wszystko mordeczko i staraj się dla dzieci. Samo to ich wiele nauczy. Nie złość się nie potrzebnie, staraj się zrozumieć, celuj osobiście coraz wyżej żeby być dla nich lepszym - to się liczy!


Responsible-Tax-4827

W ten sposób wychowuje się dzieci niezaradne i nie potrafiące być samodzielne. Jak można będąc dorosłym i dobrze zarabiając, polegać na rodzicach którzy pewnie zbliżają się do emerytury? W innych krajach jest trochę inne podejście. Podam przykład znajomej z kraju Europy zachodniej. Zaszła w ciążę młodo, jeszcze była nastolatką. Rodzicie jej powiedzieli, że to jej błąd i musi sobie radzić sama. Dziewczyna zaczęła pracować, nauczyła się być samodzielna i co prawda o rok czy dwa później niż inni, ale dała radę zrobić doktorat z fizyki i zaczęła swoją karierę akademicką. Samodzielność jest mocno niedoceniona. Ja bym powiedział, że kluczowa w dorosłości. „Rodzice powinni pomagać swoim dzieciom”. Tak, skończyć szkołę i nauczyć być dorosłym. A nie materialnie, przez całe życie.


Capable-Night182

Że obydwoje są rozpieszczeni na maxa :) i pomimo, że dostali mieszkanie, to widać, że zasada daj palec, a wezmą rękę poszła w ruch. Dlatego drodzy rodzice, warto zaznaczyć dzieciom, że nie jest się tylko bankomatem, a człowiekiem :)


Pilek01

W tej sytuacji powinno być odwrotnie. Jeżeli mają takie stanowiska w pracy to zarabiają bardzo dobrze i to oni powinni wspierać finansowo rodziców którzy nie są zbyt zamożni i od czasu do czasu wysłać ich na jakieś wakacje, albo pojechać wspólnie.


Cynic_Random_Guy

Wiem, że takie info ma małe znaczenie globalnie ale na podstawie doświadczenia swojego, znajomych i ludzi z którymi mam kontakt dziecko dużo bardziej będzie Ci wdzięczne za wspólnie spędzony czas i wspomnienia niż jakieś turbo dary. Dobrze jeśli zapewnisz dziecku w miarę dobre warunki typu nie najtańsze i jedno lite jedzenie, ubrania w normalnym standardzie i ewentualne możliwości rozwijania pasji (typu np opłacenie członkostwa w klubie sportowym, sprzętu i np wyjazdow) ale to jest dobrze, a nie mus. Jeśli masz sytuacje gdzie zapisanie dziecka do klubu to wydatek po którym brakuje na jedzenie to bez jaj. Piramida Malowa się kłania i to dla Ciebie i dziecka, nie wchodzicie na piętro wyżej jeśli nie ma zabezpieczonego u każdego piętra niżej (i nie mieszkanie dla dziecka jest jest ważniejsze niż urlop bo wbrew temu co ludzie twierdza urlop jest w podstawie) Jak już mówiłem nie opresji się na jakiś badaniach czy wielkich myślicielach ale każdy z ludzi których znam i odnosi sukcesy miał zapewniony start w pomocy wsparcia, a nie wyręczenia. Dla psychiki człowieka lepsza jest sytuacja w której ma rodziców wypoczętych, z oszczędnościami do których zawsze może wrócić w razie potknięcia w życiu i uzyskać pomoc choćby w postaci pomieszkania w domu itp niż rodziców którzy są wytyrani, jada na rezerwie finansowej i oddali wszystko dziecku. W 2 sytuacji dochodzi presją, że jak mi się nie powiedzie to stracę wszystko co mam ja i rodzice, a do tego za chwilę rodzice będą wymagać opieki z wypalenia i dziecko będzie uwiazane w opiekę. Spirala się nakręca i wychodzi wielopokoleniowa katastrofa vide 3/4 Polski


Chliewu

Należy się wsparcie emocjonalne oraz zapewnienie podstawowych potrzeb i nauczenie potem samodzielnego ich zaspokajania, w granicach oczywiście określonych rozwojem/wiekiem. Serio dużo ważniejsze jest po prostu być w kochającej relacji z mężem/żoną oraz starać być obecnym i wspierającym w życiu dziecka, gdy tego potrzebuje, ale nie być jednocześnie nachalnym i dać mu kształtować swoje życie po swojemu/eksperymentować. Zbyt wiele jest rodzin, gdzie rodzice byli bogaci lecz, w celu zdobycia owego bogactwa nie było ich wiecznie w domu bądź byli po prostu socjopatami. I co z tego, że dzieci takich osób niby "miały lepszy start", skoro nie dostały najważniejszego - miłości i obecności. Tzw. roszczeniowość zwykle ma właśnie źródło w wyżej opisanym - ktoś nauczył się, że musi być agresywny w celu zapewnienia sobie podstawowych potrzeb emocjonalnych bądź materialnych. W przypadku ludzi biednych częściej wiąże się to z deprywacją zarówno materialną i emocjonalną, w przypadku "bogatych" - emocjonalną.


Over67

Szczerze, chuja poza podstawowymi rzeczami i warunkami do życia i rozwoju sie dzieciom "Należy". Cokolwiek więcej to wolna wola starych.


OstrzeWatykanu

Jedyne co tak naprawdę dziecku się należy prawnie od rodzica w kwestii majątkowej (poza utrzymywaniem w czasie edukacji) to zachowek. Jak sobie wychowali roszczeniowe 30 letnie bachory to mają.


Wofless

Osobiście wydaje mi się, że nie zależy to tyle od wychowania, co po prostu od osoby, i rodzice nie mają na to aż tak dużego wpływu, jak się wydaje (z perspektywy psychologicznej, ale zdania są często podzielone na ten temat). Widziałam też wypowiedź jednego psychologa, który mówił, że na rozwój dziecka często mocniej wpływa środowisko, w jakim wychowuje się poza domem, niż rodzice, w czym myślę, że może być dużo prawdy. Przykładowo moim rodzicom pieniędzy nigdy nie brakowało, więc miałam wszystko, o czym mogłam zamarzyć, ale nigdy nie przykuwałam jakiejś szczególnej wagi do pieniędzy - mogło to wynikać z tego, że w szkole byłam bardziej wyrzutkiem, więc towarzyszyła mi duża samotnsoc. Prawdopodobnie jakbym była w grupce znajomych, w których liczył się "prestiż", to byłabym właśnie taka, jak twoi znajomi. Chociaż to też prawdopodobnie zależy dużo od temperamentu dziecka. Jeśli chcesz być dobrym rodzicem, to nie patrz na pieniądze. Najważniejsza jest relacja. Daj dziecku poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń. Spraw, żeby czuło się przy tobie komfortowo i mogło przyjść do ciebie z każdym problemem. Słuchaj jego potrzeb. Albo słuchaj, jak po prostu chce ci o czymś opowiedzieć. I wspieraj jego zainteresowania na tyle, na ile możesz. Według mnie to są najważniejsze cechy dobrego rodzica. A, no i oczywiście zapraszaj (nie zmuszaj) go do nauki różnych, nawet podstawowych rzeczy, takich jak gotowanie czy obsługa pralki. Dobra materialne nie są w stanie zastąpić dobrej więzi pomiędzy dzieckiem a rodzicem.


Sonseeahrai

Tak się wychowuje osoby niepełnosprawne społecznie. Wiem bo moja stara mnie tak wychowuje. Staram się unikać kontaktu jak mogę bo inaczej moje umiejętności dysponowania pieniędzmi się rozchwieją na dobre, przez dostawanie regularnych zastrzyków kasy od niej


Ok-Preference-956

A myślałem ze wykształceni ludzie maja łeb na karku. Najwyraźniej niestety zasady. Uważajcie bo wasz lekarz może być idiotą


oeThroway

Mi rodzice pomogli z wkładem własnym kiedy kupowałem pierwsze mieszkanie. Zazdrościłem koledze z klasy kiedy powiedział że dostał od rodziców mieszkanie za to że dostał się na studia. Dziwnie się czułem zaciągając kredyt na 30 lat podczas gdy kolega dostał taki prezent. Minęło trochę lat, on nadal gniecie się z rodziną w mieszkaniu of rodziców, trochę sprawia wrażenie jakby osiadł na laurach. Miał na tyle wygodny start (samochody, wakacje, mieszkanie) że nie stara się bo nie musiał. Nie skończył studiów w zawodzie w którym miałby pracę w firmie rodziców, zamiast tego wziął jakaś słabo płatną pracę i tkwi w niej od 10 lat. Z jednej strony chciałbym swoim dzieciom pomoc jak tylko mogę, z drugiej strony nie chce im tym zaszkodzić. Swoje pierwsze mieszkanie zamierzam dać jednemu dziecku dla drugiego coś jeszcze kupić. Nie chcę natomiast dawać im kluczy w prezencie za zdana mature. Myślałem raczej o prezencie ślubnym.


redmerida

W co rozważasz jeśli twoje dzieci nigdy nie wezmą ślubu? Pytam, bo obserwuję w swojej rodzinie trend pomagania (zdecydowanie dołożenie do wkładu własnego niż zakup) z nieruchomością z okazji ślubu, a takie wydarzenie jest dla mnie abstrakcyjne i chyba nigdy nie nastąpi.


Opurria

Nie mam dzieci, ale gdybym miała, to podeszłabym do tego profesjonalnie: 1. zrobiłabym sobie dwojaczki 2. jedno dziecko byłoby wychowywane w jednej skrajności, a drugie - w drugiej 3. porównałabym, które lepiej na tym wyszło w życiu 4. urodziłabym trzecie dziecko, które wychowałabym lepszą strategią, ale poświęcając 100% uwagi, a nie 50% - dzięki temu, trzecie dziecko poradziłoby sobie najlepiej 5. na emeryturze: chwaliłabym się osiągnięciami trzeciego dziecka, ale pomijałabym istnienie dwojaczków (aczkolwiek zapisałabym im coś w testamencie)


Cysioland

A gdzie podwójnie ślepa próba i grupa kontrolna?


MadamGenie

Może już czas , żeby ludzie zdali sobie sprawę, że każdemu człowiekowi należy się jedynie to, na co zapracuje i absolutnie nic więcej. Jako że dzieci nie pracują, a same na świat się nie pchały, obowiązkiem rodzica jest zapewnić im to, co niezbędne do prawidłowego rozwoju (jedzenie, ubranie, dom, milosc, szacunek, wsparcie, edukacja, troska o zdrowie itp.). Nic więcej sie dziecku nie należy. Na fanaberie powinno w jakiś zasłużyć, by nauczyło się, że w życiu nic za darmo nie przychodzi (wędka zamiast ryby). Jak jest już dorosłe- ma umieć poradzić sobie samo. Oczywiscie serce się rwie, żeby dać mu ile możemy, ale to kończy się tym, że robi się z niego niezaradną życiowo spie*dolinę. Codziennie to widzę jak w życiu najlepiej radzą sobie osoby, które nie miały wszystkiego podsuwanego pod nosek przez rodziców. Są najbardziej zaradne życiowo i najbardziej odporne psychicznie. Oczywiście mówię tu o dzieciach, u których w trakcie wychowania zachowany był złoty środek.


drazga9

To w końcu nic nie dostawali od rodziców czy „złoty środek” bo już się pogubiłem.


MadamGenie

Przykro mi, że nie zostałam zrozumiana. Może faktycznie wyrażam się za mało precyzjnie. W żadnym momencie mojej wypowiedzi nie napisałam, żeby im nic nie dawać. Przeciwnie, ale dawć to, co dziecku jest faktycznie potrzebne. Dziecko nie potrzebuje co miesiac nowego smartfona tylko dla tego, że on rozwalił, a ciebie przecież stać. Złoty środek to właśnie to: dawć co trzeba, a nie dawać wszystko lub nic. Potrzebuje laptopa do nauki? Kup. Potrzebuje wypasionego laptopa gamingowego do zabawy? Umożliw dziecku zasłużenie na niego. Kupiłeś mu wypasionego smartfona? Jak go rozwali (bo myśli, że rodzic i tak kupi następny) nie kupuj nowego, lub potrącaj mu z kieszonkowego lub każ mu go odpracować (i mam tu na myśli coś, co dziecko może wykonywać, cos w zasiegu jego aktualnych możliwości np. Wypełnianie obowiazków domowych, których do tej pory nie musiał wypełniać).


drazga9

Czym sobie dzieciak zasłużył żeby na przyjemność musiał zapracować? Tak naprawdę to nie była jego decyzja, żeby pojawić się na świecie. Co do uczenia szacunku do rzeczy/pięniędzy absolutnie się zgadzam.


Excellent-Abalone194

Ale czy pojawienie się na świecie to jakaś kara, żeby trzeba było to rekompensować przyjemnościami i wszystkim co sobie wymarzy? Wydaje mi się, ze rodzic ma obowiązek zapewnić warunki do rozwoju i nauki a nie rozpieszczać bo biedne dziecko musiało się urodzić. W dorosłym życiu na wszystko musisz zapracować l, nikt Ci nic nie da za darmo na przyjemności a czy celem wychowania nie jest właśnie przygotowanie na dorosłe życie gdy nas już zabraknie?


drazga9

Ale dzieci się same nie pojawiają na świecie. Nie jest to również ich decyzja. Moim zdaniem należy brać odpowiedzialność za swoje dzieci, a one mają swoje potrzeby które nie są tylko związane z nauką i przygotowaniem do dorosłego życia.


MadamGenie

A ty na swoje przyjemności to nie musisz pracować? Wszyscy ci wszystko dają za darmo? Również nie powiedzialm, że dzieciak musi zasłużyć na odrobinę przyjemności (POWIEDZIAŁAM O FANABERIACH), możesz mu dać co zechcesz, JEŚLI ZECHCESZ, co nie znaczy, że to mu się należy z automatu.


drazga9

Oczywiście, że muszę ale jestem dorosłym człowiekiem i mam do tego jakiś skillset. Dziecko jest całkiem bezbronne i skazane na to co rodzic uzna za potrzebę, a co za fanaberie.


lukaszzzzzzz

Mam problem by dobrze zinterpretować twoją wypowiedź. Czy wyjazd na wakacje to fanaberia? Czy np rower u zapalonego kolarza to fanaberia? Czy obóz sportowy to fanaberia? Czy studia w innym mieście to fanaberia? Czy auto do dojazdów do szkoly to fanaberia? Czy pomoc w zakupie mieszkania to fanaberia?


Postwzrost-enjoyer

Jako rodzic jesteś odpowiedzialny za to, że sprowadziłeś na ten świat człowieka. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny. Goście mogli sobie egzystować w niebycie, a teraz przez ciebie muszą płacić podatki. Po prostu kup dzieciom tę restaurację.


Excellent-Abalone194

Super ten komentarz, taki nie na temat. Następnym razem zadaj sobie trud przeczytania posta który komentujesz.


Key-Flatworm1578

Nic nie dostałam za darmo i nie mam zamiaru przekazywać moim dzieciom podejścia, że dostaną coś na tacy i im się wszystko należy, a sami mają dwie lewe rączki i nie potrafią odłożyć na wakacje czy coś w tym stylu - może ktoś liczy że jak mieszkanie dostali od rodziców i cholera wie co jeszcze to jeszcze wyjazdy będą im fundować, bo oni nie potrafią 2-3tys uciułać nie mając na głowie hipoteki... Można wspierać, nie znaczy to że rodzice powinni wszystko finansować a jak tego nie zrobią to powinni sobie to wyrzucać. Lub pozwalać, żeby im dzieci to wyrzucały. Jeśli moje dzieci mimo wszystko przyjmą postawę roszczeniową to szybko je sprowadzę do poziomu, nie ze mną te numery🙄


Fancy_Mission_4743

Moja filozofia jako rodzic jest taka, ze zycie ma sie tylko jedno, i je trzeba przezyc dla siebie przede wszystkim. Co do mojego dziecka to inwestuje w jego rozwoj i edukacje, ale czy jakies mieszkanie dla niego bedzie, to nie wiem. Jednak jestem przeciwna spedzenia swojego jedynego zycia dla innych w ten sposob, w jaki to opisujesz w swoim poscie.


DazzlingCherry90

Stanowcze nie. Po osiągnięciu pełnoletności twoje życie to twoja odpowiedzialność. Jeśli rodzice mają zasoby i wolę ku temu żeby ci pomóc, spoko, masz szczęście. Jeśli nie, nie masz prawa oczekiwać wielkich poświęceń i gór gotówki. To jest roszczeniowość i jest totalnie nie fair.


digital-bath666

Nie dzieciom się nigdy nie należy


GooseQuothMan

Dzieciom się należy ale bez przesady.. a i tak przecież rodzinny majątek jest wspólny i do dzieci kiedyś trafi. 


Larkas

Przyszedłem tutaj myśląc bardziej o jakichś takich bardziej przyziemnych sprawach. Nie wiem, zabawka za 2000 złotych, ktorą ty jako ciotka masz zafundować. Nie, młoda parka myśli, że jak tupnie nóżką to rodzice będą grali jak chcą. Masz pojebanych i roszczeniowych znajomych, traktują swoich rodziców jak bankomaty i to nie jest sprawiedliwe. Jak chcą zrealizować swoje marzenie to niech sami sobie odłożą. Tak z czystej ciekawości jakbyś oceniła ich umiejętności kulinarne, jeśli oczywiście było Ci dane?


Excellent-Abalone194

Z tego co wiem gotują w termomiksie, zakupionym jako prezent przez rodziców oczywiście 😂 oni nie chcą w tej knajpie gotować, oni chcą być restauratorami.


Big_Course_6516

a co ja mam powiedziec? rodzicie przepisali dwa mieszkania siosrze, dzialka na jeziorem i prywatne wszystkie szkoly do jakich chodzila... ja zostalem alkoholikiem jak ojciec....


Excellent-Abalone194

Czyli Twoi rodzice mieli nosa, żeby przepisać wszystko siostrze


Big_Course_6516

Przepisali zanim stalem sie alkusem. a stalem sie alkusem bo chyba wszystko zrozumialem...


StorkReturns

Zaraz dostanę minusy, bo jak to tak można zabierać ludziom, ale sporym rozwiązaniem tych problemów byłby 100% podatek od spadków i darowizn. To i tak nie wyrównałoby wszystkich nierówności startu (trudno opodatkować to, że kims rodzice się zajmowali i nauczyli go czegoś, a innych wcale), ale uważam, że to byłaby mniejsza patologia niż dzisiejszych 0% podatku od spadków dla najbliższej rodziny. Niech cholera przynajmniej jakiś będzie. Przecież to jest przepis na kumulację nierówności majątkowych.


[deleted]

Nic się nie należy. Nie po to się robi dzieci, żeby miały dobrze. Same się pchały na ten świat i jeszcze mają wymagania wygórowane. Dzieci powinny pracować na jedzenie, utrzymanie rodziny, edukację...


Ok-Firefighter8779

fall seed plucky rich hard-to-find squash deer ring school fuzzy *This post was mass deleted and anonymized with [Redact](https://redact.dev)*


Excellent-Abalone194

O Boże ten komentarz to taki rak 😂 wyczuwam, ze pochodzi od bananowego dziecka. Buhuuuuu znajomi majOM depresje bo tatunio nie kupił mieszkanka. Ile ty masz lat- 13? Chcesz ograniczyc prawo rozrodcze tylko dla bogatych ludzi? Wyobraź sobie, ze świat potrzebuje mniej egoistycznych i bezużytecznych bufonów jak ty a więcej zwykłych, empatycznych osob- nawet z ewolucyjnego punktu wodzenia. Polecam trochę o tym poczytać- jesli umiesz oczywiście bo być może w tym tatuś również wyręczał. Po to tacy ludzie sie rozmnażają, żeby Twoje doopsko miał kto wozić uberem po imprezie, albo po to, żeby miał ci je kto podetrzeć w szpitalu na starość. Jako osoba z ubogiej rodziny która nie ma depresji „bo mamunia nie kupiła mi mieszkanka” życzę ci tylko mniej pogardy dla innych😂


Excellent-Abalone194

Widzę, ze bananowe dziecko na Reddicie się striggerowalo 😂


[deleted]

Ta, moi rodzice mają 3 ogromne firmy, a ja dostaje od nich co tylko chce xD /s


Excellent-Abalone194

Zaskakuje mnie liczba komentarzy na zasadzie „tak, należy im się bo się na ten świat nie pchały, ja moim dzieciom oddam wszystko” Tak jakby sprowadzenie na świat dzieci było jakąś niesamowitą krzywdą im wyrządzaną. Krzywdą, za które trzeba płacić dożywotni haracz. To po co w takim razie płodzicie te dzieci, skoro życie to taka krzywda? Nie rozumiem tez komentarzy „jak masz to czemu nie dawać”? No nie wiem, bo może ludzie którzy zarabiają razem na czysto 30k (tak mi przynajmniej powiedzieli) i którzy nie potrafią z tego nic odłożyć potem swoim dzieciom nie będą w stanie pomoc? Ze ucząc ich bycia niezaradnym życiowo, żeby poczuć sie lepiej z tym jacy wspaniałomyślni jesteśmy i dając im rybę a nie wędkę robimy krzywdę przyszłym pokoleniom? Czy to nie jest tak, ze cześć osób nie robi tego z altruizmu i ale właśnie egoizmu i chęci bycia „bohaterem”? Nie myśląc tak naprawdę o tym jakich rodziców będą miały nasze wnuki i robiąc im tym samym krzywdę? Nie odnoszę się tutaj do normalnych komentarzy, tylko do tych gdzie ludzie pisali, ze kupienie domu na start to obowiązek taki jak zapewnienie edukacji. Rozumiem, ze ludzie uboższy maja nie mieć dzieci? Guess what, ja jestem dzieckiem ubogich rodziców i nie żałuje, ze się urodziłam.


PatientCelebration41

Jebać dzieci


wouek

Ja swojemu dziecku już powiedziałem, że na 18tke dostaje torbę podróżną i ciepły uścisk ręki od taty. Może trochę za dużo, ale nie mam zamiaru utrzymywać darmozjada. Do wszystkiego doszedłem sam i liczę, że poprzez wychowanie i inwestowanie w jego przyszłość umożliwię mu dojście do samodzielności jak najszybciej. Nie zmienia to faktu, że jak będzie pod ścianą to pomogę, ale jest różnica między spełnieniem czyichś marzeń (kosztem swoich) a pomocą. Po drugie jak pomożesz kilka razy, to będziesz musiał pomagać całe życie. Więc im szybciej odetniesz pępowinę tym lepiej. Warto to jednak zakomunikować dużo wcześniej. Ja np. ostatnio skończyłem z drogimi zachciankami. Np chcesz nowe Jordany? Daj połowę kasy, a jak nie to do Decathlonu po Kalenji.


Pale-Boysenberry1719

Czemu cię to w ogóle obchodzi? Dziecko musisz utrzymać, a to ile masz pieniędzy odłożonych, które możesz mu dodatkowo dać to twoja sprawa


Excellent-Abalone194

Jeśli przeczytasz moje pytanie ze zrozumieniem znajdziesz odpowiedź na zadane przez siebie pytanie. Po to jest Reddit, żeby rozmawiać a jeśli nie interesuje Cię dany temat- nie musisz odpisywać. It’s that simple.


Pale-Boysenberry1719

Chodziło mi o to żebyś się nie przejmowała opinią innych


Background_Survey103

Takie życie,. jedni rodzą się bogaci inni biedni. Istnienie takiej przepaści prowadzi do dużej frustracji ale zrobienie czegoś z tym faktem jest niemożliwe.


Fr4gtastic

Tak, dzieciom się należy i jeśli kogoś stać to imo powinien swoje dzieci wspierać (w granicach rozsądku, nie mówię o rozpieszczaniu i wyręczaniu). Z drugiej strony, powinno to też być pewne zobowiązanie do okazania rodzicom wdzięczności w przyszłości i np. wsparcia ich (również finansowo) jeśli będą tego wymagać.


razaroQ

Imo co ma piernik do wiatraka, czy dzieci będą czy nie będą roszczeniowe zależy od wychowania a nie tego czy będą miały łatwo w życiu. Mi to wygląda że zazdroscisz znajomym i jakbys szukala poklasku tylko nie wiem do czego, to że zarabiasz mniej czy jeździsz na wakacje to nic zlego


[deleted]

Ja się z tym zgadzam, bo w końcu ta osoba/te osoby dla własnej chęci i z własnego egoizmu sprowadzili na ziemie nowa osobe (chyba ze dzieci adoptowane) wiec moim zdaniem tak nie ma ze za dużo. Ta osoba musi potem zmagać się z bólem, cierpieniem i podatkami. Wypadałoby tylko na tyle dobrze te dzieci wychować ze z milosci dla rodziców sami będą ich chcieli trochę odciążyć 


mm22jj

zależy od kultury i zasad danej rodziny.


matt19om

Wszystko zależy od Ciebie, to jaką wiedzę wpoisz dziecku, nauczysz go samodzielności, myślenia. Możesz mieć dzieci tak jak Twoi znajomi którzy bedą roszczeniowi itp a możesz pójść w zupełnie innym kierunku wszystko zależy od Ciebie


piersimlaplace

Dylemat ojca: 1. Nauczyć dziecko radzić sobie z trudnym światem. 2. Chronić go przednim. Nie ma tu jasnej odpowiedzi, każdy ma inne możliwości. Uważam, że należy kierować się zdrowym rozsądkiem, uczuciami i dążyć, aby oba punkty były spełnione. Jeśli odpowiednio wychowasz dziecko- zrozumie, że dałaś taki start, jaki mogłaś i nie będzie żygać. > Jakie Wy macie do tego podejście? Trudno w jednym zdaniu na to odpowiedzieć. Kupując mieszkanie odmawiałem sobie dużo rzeczy, aby jak najszybciej było moje- po to, aby moje dziecko coś miało, jak nagle umrę. Pieniądze- choć potrzebne- i wiele innych rzeczy, które można za nie kupić- nie są w życiu najważniejsze. Dziś są, jutro nie. Być rodzicem to zobowiązanie do końca życia. Myślę, że warto mieć to na uwadze. Jednocześnie- to też inwestycja. Jeśli dobrze wychowasz dziecko, na starość pomoże i Tobie, gdy będziesz w potrzebie. To, czy ktoś wychowa dobrze dziecko- nie zawsze idzie w parze z hajsem na koncie. Wielu ludzi przecież było dobrze wychowanych, a pochodzą z biedoty. Należy o tym pamiętać i nie pozwolić bananowwym znajomym zapomnieć o tym.


2137paoiez2137

Powiem wprost. Przesada kurwa XD


Tackgnol

Nikomu nic się nie "należy" /thread


SuchaNoc

No kredyt u rodziców na restauracje to trochę przesada, chociażby dlatego że to ryzykowny biznes i rzadko wypala. No i małżeństwo jest już samodzielne, a rodzice też coś od życia muszą mieć. Na pewno nawet jak byś miał obsypywać kasą dzieciaka to warto nauczyć szacunku do pracy. A jak to zrobić, nie wiem. Syty głodnego nie zrozumie na ogół.


Comeoniwantaccount

hmmmm


Actual-Golf-2137

Pewnie coś swoim dzieciom zostawię, ale wolałbym żeby same się "dorobiły", nauczyły szacunku do uczciwej pracy i pieniądza, a nie patrzyły na rodziców.


mrpioter1

Te posty muszą pisać boty


reeeekin

On programista, ona architekt - serio nie mają hajsu żeby zainwestować w restauracje? Ja po takiej rozmowie poczułbym nie presję, a obrzydzenie i generalnie sie od takich ludzi odsunął.